Historia
34/2016 (1103) 2016-08-23
Podstępne metody zwalczania oporu unitów przez M. Dobriańskiego doprowadziły najpierw do aresztowań osób wpływowych cieszących się autorytetem, pośredników, którzy umożliwiali dopełnienie sakramentów, i duchownych łacińskich, potem do wywozu całych rodzin. Wytropił on nawet misje jezuickie, które czasowo zawieszono.

Wydaje się, że realizował on projekt ówczesnego oficjalnego dziennika warszawskiego, który domagał się masowej deportacji unitów do świeżo przyłączonych do Rosji krajów środkowo-azjatyckich. Konsul francuski w Warszawie Boyard zawsze wstrzemięźliwy w raportach do swego rządu, tym razem nie wahał się nazwać tego wstrętnymi prześladowaniami i określił ten projekt jako jaskrawo sprzeczny z fundamentalnymi zasadami tolerancji religijnej, z minimum humanitaryzmu wymaganym od każdego narodu cywilizowanego.
33/2016 (1102) 2016-08-16
Bogurodzica, Królowa, Matka - różne twarze Marii - taki tytuł nosi wystawa prezentowana w Muzeum Regionalnym w Łukowie. Można ją oglądać do końca października.

Pomysł zorganizowania wystawy, której głównym tematem byłaby Matka Boża zrodził się na początku 2016 r. - Zastanawialiśmy się nad tematem ekspozycji, która uświetniłaby Noc Muzeum organizowaną rokrocznie w Łukowie. Ponieważ maj jest miesiącem maryjnym, stąd propozycja, by główną bohaterką tego wydarzenia uczynić Maryję - mówi Mariusz Burdach kierujący Muzeum Regionalnym.
33/2016 (1102) 2016-08-16
Mimo aktywnej działalności antyunijnej M. Dobriańskiego, nakładania kar na proboszczów łacińskich z Janowa Podl., Sokołowa, Parczewa, Komarówki za udzielanie sakramentów, pomoc unitom nie ustała. Okazało się, że w samej stolicy guberni siedleckiej były prowadzone nielegalne przedsięwzięcia.

8 lipca 1886 r. gubernator siedlecki Subotkin pismem nr 307 powiadomił gen. gub. Hurkę, że w zamkniętej taniej kuchni w Siedlcach tamtejszy wikariusz ks. Tadeusz Leszczyński prowadził ukrytą robotę w celu przyciągania byłych unitów do kościoła katolickiego. Tymczasem w cytadeli warszawskiej specjalny pełnomocnik gen. gub. warszawskiego starał się złamać charaktery przywódców unickich.
32/2016 (1101) 2016-08-10
Początki historii siedleckiej fotografii są odzwierciedleniem rozwoju tego wynalazku w kraju i Europie. Stanowią też odbicie ówczesnych tendencji i mody - stwierdza Sławomir Kordaczuk, zastępca dyrektora Muzeum Regionalnego w Siedlcach, autor publikacji nt. początków siedleckiej fotografii.

9 października 1866 r. to data powstania pierwszej fotografii dotyczącej historii Siedlec. Upamiętnia wjazd pierwszego pociągu na stację kolejową, a nosi tytuł Dworzec stacyi Siedlce. Wykonał ją warszawski fotograf Maksymilian Fajans. Najstarsze datowane zdjęcie wykonane w siedleckim atelier Wojciecha Piaseckiego pochodzi z 1879 r.
32/2016 (1101) 2016-08-10
Po kolejnej wymianie paszportu i załatwieniu wizy w Wiedniu 21 stycznia 1886 r., ks. Teodor Sozański przybył do Warszawy i zamieszkał w Hotelu Brühlowskim. Po kilkunastu godzinach wyruszył znowu na płd. Podlasie. 22 stycznia późnym wieczorem wysiadł z pociągu w Międzyrzecu.

Wypił herbatę w bufecie stacyjnym i wypatrywał zaprzęgu, który miał na niego czekać. Zaprzęgu jednak nie było. Dopiero po północy, kiedy już miał wracać do Warszawy, przybyli po niego umówieni gospodarze z Berezy. Jeszcze tej nocy wyspowiadał mnóstwo ludzi i pobłogosławił cztery pary małżeńskie.
31/2016 (1100) 2016-08-02
Widząc solidarność łacinników z unitami, rząd rosyjski zaczął zamykać kościoły łacińskie na Podlasiu. Mieszkańcy zlikwidowanej w czerwcu 1885 r. parafii Huszcza nie chcieli być przyłączeni do parafii w Tucznej, tylko do Wisznic, a gdy okazało się to niemożliwe, postanowili sami chrzcić dzieci i chować swoich zmarłych, zgłaszając tylko chrzty i pogrzeby urzędowi gminnemu.

Inaczej było w parafii wohyńskiej. W sierpniu 1885 r. decyzją gen. gub. Hurki zapieczętowano kościół w Wohyniu, a tamtejszego proboszcza ks. Arciszewskiego przeniesiono na inny teren.
30/2016 (1099) 2016-07-27
Dla jednych to pasjonująca wyprawą w głąb historii, inni widzą w niej sposób na poznanie rodzinnych tajemnic. Genealogią - bo właśnie o niej mowa - interesują się zarówno młodsi, jak i starsi. A dzięki internetowi szukanie rodzinnych korzeni stało się dużo prostsze.

Ponoć zdecydowana większość Europejczyków może wywieść swój rodowód od Karola Wielkiego, z kolei znaczna część mieszkańców Polski ma wśród swoich przodków potomków Mieszka I. Znawcy tematu twierdzą, że nie ma bardziej pasjonującego zajęcia, niż odkrywanie zagadek genealogicznych.
30/2016 (1099) 2016-07-27
Na wiosnę 1885 r. gen. gub. warszawski Josif Hurko zatrudnił w swym urzędzie niejakiego Mirosława Dobriańskiego, który otrzymał nadzwyczajne pełnomocnictwa i sprzysiągł się wykorzenić Unię na Podlasiu.

Osobnik ten pochodził z Galicji i oficjalnie był wcześniej unitą. Jego konwersja na prawosławie nastąpiła prawdopodobnie po ożenku z córką bardzo znanego administratora diecezji chełmskiej, apostaty, ks. kanonika Józefa Wójcickiego.
29/2016 (1098) 2016-07-20
Lokalne władze mają rok, by usunąć z przestrzeni publicznej nazwy, które upamiętniają osoby, organizacje, wydarzenia i daty symbolizujące komunizm lub propagujące ten system - tak wynika z podpisanej pod koniec maja przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy o dekomunizacji.

Na początku lat 90 samorządy w całym kraju masowo zmieniały nazwy ulic i placów, nadając im często niedozwolonych w poprzednim systemie patronów. W miastach i miasteczkach zaroiło się od ulic Jana Pawła II, Józefa Piłsudskiego, Solidarności czy Armii Krajowej. Dzisiaj - mimo że od przemian ustrojowych minęło już 26 lat - wciąż można znaleźć przykłady komunistycznych pozostałości.
29/2016 (1098) 2016-07-19
Ważną posługą wspomagającą unitów była też działalność ks. Marcelego Sikorskiego, świeckiego wikariusza z Łowicza. Być może dowiedział się o ich ciężkim położeniu od swego brata w Warszawie.

Pierwszą wyprawę na Podlasie odbył z ks. Broerem. Z szacunkiem, ale i krytycznie pisali o nim w swych raportach misjonarze: ks. Waszyca, Sozański, Mühl. Znający go najlepiej pamiętnikarz Józef Grużewski ocenił, że całą duszą oddany był unitom. Ewa Iwańczuk z Berezy wspominała, że brat ks. Marcelego z Warszawy co tydzień przyjeżdżał do wsi i potajemnie informował, kiedy ksiądz ma przyjechać.