Historia
Kontrowersyjna feta

Kontrowersyjna feta

Patriotyczni uczniowie gimnazjum siedleckiego postanowili uczcić setną rocznicę wybuchu powstania kościuszkowskiego. 17 marca 1894 r. grono gimnazjalistów zebrało się w lesie Sekuła. Dla bezpieczeństwa rozstawiono warty. Wysłuchano okolicznościowych referatów. Wygłosili je uczniowie: Kowalski, Choromański i Chwalewik.

Studenci podlasiacy brali udział w uroczystościach warszawskich. 4 kwietnia, w rocznicę bitwy racławickiej, studenci zebrali się na nabożeństwie patriotycznym w kościele św. Krzyża w Warszawie, a 17 kwietnia, w rocznicę insurekcji warszawskiej, zamówiono specjalne nabożeństwo w katedrze św. Jana.

Po nabożeństwie studenci sformowali pochód w kierunku domu Jana Kilińskiego, a potem dawnego pałacu Igelströma. Do pałacu już nie doszli. Część studentów została osadzona w areszcie w Arsenale, a część na Pawiaku. Do więzienia na ul. Pawiej trafił m.in. student z Międzyrzeca Witold Eichler. W drugiej połowie czerwca 1894 r. uczestnicy demonstracji zwani „Kilińczykami” otrzymali wyroki od dwóch do czterech miesięcy więzienia oraz kilkuletnie zesłania w głąb Rosji. Dla przykładu W. Eichler został skazany na dwa miesiące więzienia i trzyletnie zesłanie do guberni orłowskiej. Na początku września 1894 r. pociąg z zesłanymi „Kilińczykami” przejechał przez Siedlce. Uczniowie gimnazjum siedleckiego demonstracyjnie żegnali wyjeżdżających.

Tymczasem rząd i synod petersburski oraz archirej Flawian wraz z gen. gub. Hurko postanowili obdarzyć Leśną Podlaską relikwiami jakiegoś prawosławnego męczennika. W tym celu przybył Hurko z Apuchtinem jeszcze raz do Leśnej, aby uzgodnić przyjęcie tych relikwii. Wybór padł na XVII-wiecznego duchownego Afanasija Filipowicza, niegdyś rektora cerkwi prawosławnej św. Symeona w Brześciu. Zapomniano, że był to zakonnik bardzo burzliwego charakteru. W czasie sejmu warszawskiego za obraźliwe słowa wobec majestatu królewskiego i panów sejmowych został odesłany do sądu metropolity kijowskiego, który jednak potraktował go łagodnie i ponownie wysłał do Brześcia. W czasie powstania Chmielnickiego Afanasij doprowadził do tumultu w Brześciu i prokozackiego wystąpienia. Wprawdzie wojewoda brzeski ten lokalny bunt tłumił, ale za dostarczanie kul i prochu Kozakom, a więc za zdradę Rzeczypospolitej, sąd polowy skazał Filipowicza na karę śmierci. Hurko i Apuchtin sądzili, że ten „męczennik” – podobnie jak św. Wiktor czy Jozafat Kuncewicz – przemówi swym losem do „zatwardziałych” unitów podlaskich i przełamie ich opór. Tak więc po 240 latach rząd rosyjski postanowił sprawę Afanasija wykorzystać politycznie i religijnie. 24 września 1894 r. protojerej Zachanowicz dopełnił podziału kości tego człowieka. Część zostawiono dla Brześcia, część przeznaczono do Leśnej. Po przybyciu pociągu z Brześcia do stacji Biała Podlaska duchowni prawosławni, z kośćmi Filipowicza w trumience, zajęli miejsce w oczekującej ich karecie i udali się z nimi do Witulina. Za nimi ruszyło w drogę wiele powozów i bryczek z urzędnikami państwowymi.

W witulińskiej cerkwi oczekiwał na „relikwie” archirej Flawian z popami całego powiatu i mniszkami w Leśnej. Kości złożono na cerkiewnym stole. Otoczyli je gub. siedlecki Subotkin, naczelnicy powiatów, deputaci z Warszawy, przedstawiciele zakładów naukowych, a na placu cerkiewnym żandarmi, policja i wojsko (Kozacy) ustawieni rzędami. Po śpiewach i kadzeniach pop z Terespola Mikołaj Łopatyński wygłosił mowę do zgromadzonych, nie szczędząc wojowniczych słów pod adresem Kościoła katolickiego i Polaków. Po rytualnych śpiewach i błogosławieństwach procesja ruszyła do Leśnej. Teraz wszyscy szli pieszo, poprzedzając trumienkę, tylko archirej jechał karetą. Trumienkę umieszczono w środkowej nawie kościoła w Leśnej, wśród świeczek i zieleni. Tu rozpoczęły się ponowne modły. 25 września nastąpił drugi etap uroczystości. Dwóch mówców duchownych sławiło wielkość Afanasija. Jeden z nich powiedział m.in. „Ciężka dziś praca, naród apostołom rosyjskim nie wierzy i odbiega od nich zbłąkany! Afanasiju, ratuj ten lud od zguby, bo my go ocalić nie możemy!!!”. Drugi z mówców czynił wyrzuty MB Leśniańskiej, że przez dwa wieki pozwoliła się więzić katolikom i unitom. Powiedział m.in. „Czyniłaś im jeszcze wielkie cuda, tym właśnie, którzy naszego Afanasija zamordowali i świętą prawosławną cerkiew pragnęli zgubić, a nam prawosławnym tych cudów dziś odmawiasz”. Po zakończeniu uroczystości trumienka Filipowicza została umieszczona w kaplicy jemu poświęconej. Rząd rosyjski po sprowadzeniu szczątków Afanasija spodziewał się ogromnego napływu pielgrzymów. W rzeczywistości okazało się to wielkim niewypałem. Unici nie dali się zwieść propagandzie jego cudów uprawianej przez popów.

W listopadzie 1894 r. zmarł car Aleksander III i na tron wstąpił Mikołaj II. Gen. gub. Hurko rozkazał, aby w kościołach katolickich duchowieństwo odczytało manifest cesarski w rosyjskim języku i przyjmowało od wszystkich przysięgę na wierność nowemu cesarzowi. Planowano odczytanie urzędowej rosyjskiej roty przysięgi, a lud miał ją powtarzać w tym języku. Bp Jaczewski nie wydał zgody na takie postawienie sprawy. Rozeźlony Hurko wezwał biskupa do Warszawy, aby osobiście wytłumaczył się ze swego oporu. Na zamku królewskim biskup oświadczył generał gubernatorowi: „Pan nie ma prawa wydawać takich rozkazów Kościołowi katolickiemu bez zgody stolicy apostolskiej”. Wydaje się, że nieugięta postawa biskupa spowodowała, iż rząd w Petersburgu nakazał, aby manifest cesarski i rota przysięgi czytane były w kościołach po polsku. Wójtowie sporządzili listę przysięgających w kościołach i przekazali do Petersburga. Prawosławni przysięgali w cerkwiach po rosyjsku. Pogróżka Hurki wobec bp. Jaczewskiego, że tak być musi, jak on chce, była ostatnią jego groźbą. Wkrótce został dotknięty częściowym paraliżem i odwołany z Warszawy.

Przepowiednia żony zmarłego cara, że po dziesięciu latach jego panowania „uparci” unici pokłonią się prawosławnej Cerkwi, nawet w przypadku tej przysięgi nie została spełniona.

Józef Geresz