Komentarze
44/2014 (1009) 2014-10-28
W swoim utworze „Wyspa doktora Moreau” Herbert George Wells twierdzi, że „zwierzę potrafi być zawzięte i przebiegłe, ale na to, by kłamać w żywe oczy, trzeba być stuprocentowym człowiekiem”.

I rzeczywiście, jest w tym jakaś racja. Choć w pierwszym odruchu „świętego oburzenia” zapewne chcielibyśmy zbić tę tezę, to jednak codzienność pokazuje dość dosadnie, jak prawdziwe są te słowa. A szczególnie teraz, gdy w dobie rozwiniętych sposobów wymiany informacji pomiędzy ludźmi wieści rozprzestrzeniają się lotem już nie błyskawicy, lecz znacznie szybciej.
44/2014 (1009) 2014-10-28
Dwa lata i miesiąc więzienia - na tyle sąd wycenił jedno ludzkie życie. Przypomnijmy: w Nowy Rok pijany i naćpany Mateusz S., po kłótni z dziewczyną, wyruszył w szaleńczy rajd jedną z ulic w Kamieniu Pomorskim.

Nagle przyspieszył i z ogromną prędkością wjechał w spacerujących, zabijając sześć osób. Według aktu oskarżenia miał 2,15 promila alkoholu we krwi, był pod wpływem amfetaminy i marihuany. Prowadził samochód bez okularów leczniczych, do czego był zobowiązany orzeczeniem lekarskim. Przekroczył dozwoloną prędkość o co najmniej 30 km na godzinę.
43/2014 (1008) 2014-10-22
Moja fascynacja poezją Zbigniewa Herberta nie jest raczej niczym dziwnym dla czytelników tych felietonów. A ponieważ znam wiele jego utworów na pamięć, więc powracają one dość często w moich myślach, gdy chcę skomentować jakąś teraźniejszą sytuację.

Ten fragment prozy poetyckiej („Z technologii łez”) przypomniał mi się niemal natychmiast, gdy usłyszałem różnego rodzaju komentarze po zakończonym niedawno w Rzymie synodzie biskupów na temat rodziny. Niekiedy, śledząc doniesienia z obrad biskupów, przecierałem ze zdumienia oczy, słysząc wypowiedzi także purpuratów. Skądinąd zasłużony kard. Krzysztof Schönborn, arcybiskup Wiednia, w jednym z wywiadów rozwodził się nad tym, jak wspaniale „partnerzy” opiekują się sobą w związkach homoseksualnych i choćby dlatego należy wziąć ich za wzór.
43/2014 (1008) 2014-10-22
Są takie sytuacje, z których nie bardzo jest dobre wyjście, a prawdę mówiąc, chyba w ogóle go nie ma. Bo proszę sobie wyobrazić, że człowiekowi szwankują i nogi, i głowa.

I jest np. tak: Tup-tup-tup - idą nogi do piwnicy, a głowa niesie informację po co. Ale jak już do tej piwnicy dochodzą i pytają głowę, po co przyszły, to głowa ani rusz nie potrafi stanąć na wysokości zadania i odpowiedzieć: kartofle to potrzebne, cukier czy mąka? Wszystkiego zabrać się nie da, a może by i trzeba zaraz z powrotem przynosić, jak produkty okażą się nietrafione…
42/2014 (1007) 2014-10-14
Szczery entuzjazm często gasi rozum. Nie jest to nowa prawda, czego najlepszym przykładem staje się prześledzenie różnego rodzaju rewolucyjnych działań w historii świata. Próba przekształcania rzeczywistości w imię różnego rodzaju ideologii zawsze rozpoczynała się od zmian językowych.

Wystarczyło gospodarza ziemskiego nazwać kułakiem, by można było wytoczyć przeciwko niemu cały aparat represji, czego rezultatem stały się mordy i przelew krwi, bądź też - poprzez nazwanie zwykłej dla ludzi rywalizacji na polu gospodarczym - wprowadzić pojęcie walki klas, by od razu zyskać rewolucyjny obraz świata.
42/2014 (1007) 2014-10-14
Codziennie serwisy informacyjne, prasa, radio i telewizja, zarzucają nas tysiącami informacji. Jest tego tyle, że nie nadążamy z ich przyswojeniem. Niektórych w ogóle nie zauważamy, o innych zapominamy niemal natychmiast lub - w najlepszym razie - po kilku dniach.

Czy zastanawialiśmy się kiedyś, jak ważną rolę w doborze tych newsów odgrywają dziennikarze? To właśnie od nich zależy, które wiadomości trafią na czołówki, a które zostaną pominięte i przemilczane.
41/2014 (1006) 2014-10-08
Rozpoczął się synod poświęcony rodzinie. Tydzień temu pisałem o konieczności uznania nierozerwalności małżeństwa ze względów społecznych. Trwałość ludzkiej rodziny zależna jest od trwałości więzi pomiędzy małżonkami, a naruszenie tej więzi skutkuje grzechem, który nie pozwala na pełną wspólnotę w łonie Kościoła.

Jednakże na zagadnienia poruszane w czasie synodu warto spojrzeć też od strony trwałości wiary. Bo można sprowadzić całość do jałowego pytania natury organizacyjnej: czy pozwolić ludziom w tzw. drugich związkach oraz o tzw. innej orientacji seksualnej łączyć się w przystępowaniu do Eucharystii, czy też nie? Czysto organizacyjne podejście pomija niestety zasadnicze jądro problemu.
41/2014 (1006) 2014-10-08
Tak po cichu to obiecywałam sobie, że nie poruszę tematu. Utwierdzała mnie w tym przekonaniu znajoma, która uważała, że zajęcie się problemem to wsparcie, a nie wyciszenie go. Potem jednak zobaczyłam i usłyszałam prof. Środę i innych gorących orędowników idei (w tym tuzy rodzimego dziennikarstwa)... Ale po kolei.

Najpierw było filozofowanie filozofa Hartmana o tym, że należy przełamać tabu związków kazirodczych. Ponieważ powstała medialna wrzawa, PiS przypomniał debatę sprzed dwóch lat, w której prof. Małgorzata Fuszara, od niedawna pełnomocnik rządu ds. równego traktowania, podejmuje podobny problem.
40/2014 (1005) 2014-10-01
Być może narażę się wielu, bo dzisiejszy świat jest nasiąknięty uznawaniem praw jednostkowych za najświętsze i niepodważalne. Jednak próba tworzenia idealnego do życia społeczeństwa za pomocą tylko indywidualistycznej emancypacji jest projektem głupców. To po prostu niemożliwe.

I chociaż brzmi to niesamowicie, to jednak im bardziej w sferze politycznej podkreśla się wolność każdej osoby do tworzenia własnej wizji rzeczywistości, tym bardziej staje się konieczna kontrola rządu, aby trzymać porządek społeczny i uchronić go od całkowitej implozji.
40/2014 (1005) 2014-10-01
Ktoś ze znajomych przysłał mi ostatnio ogłoszenie, na które natrafił w internecie. Jest to oferta dla par, które spotykają się ze strony rodzin i znajomych z naciskami i pytaniami, kiedy wreszcie staną się małżeństwem. Co zrobić, by mieć święty spokój?

Otóż można sobie wynająć firmę, która przygotuje ślub… na niby! W plenerze (choć na specjalne zamówienie podobno także w kościele!) zorganizowane zostanie przedstawienie, w którym aktor odegra rolę urzędnika USC lub księdza.