Komentarze
42/2014 (1007) 2014-10-14
Szczery entuzjazm często gasi rozum. Nie jest to nowa prawda, czego najlepszym przykładem staje się prześledzenie różnego rodzaju rewolucyjnych działań w historii świata. Próba przekształcania rzeczywistości w imię różnego rodzaju ideologii zawsze rozpoczynała się od zmian językowych.

Wystarczyło gospodarza ziemskiego nazwać kułakiem, by można było wytoczyć przeciwko niemu cały aparat represji, czego rezultatem stały się mordy i przelew krwi, bądź też - poprzez nazwanie zwykłej dla ludzi rywalizacji na polu gospodarczym - wprowadzić pojęcie walki klas, by od razu zyskać rewolucyjny obraz świata.
42/2014 (1007) 2014-10-14
Codziennie serwisy informacyjne, prasa, radio i telewizja, zarzucają nas tysiącami informacji. Jest tego tyle, że nie nadążamy z ich przyswojeniem. Niektórych w ogóle nie zauważamy, o innych zapominamy niemal natychmiast lub - w najlepszym razie - po kilku dniach.

Czy zastanawialiśmy się kiedyś, jak ważną rolę w doborze tych newsów odgrywają dziennikarze? To właśnie od nich zależy, które wiadomości trafią na czołówki, a które zostaną pominięte i przemilczane.
41/2014 (1006) 2014-10-08
Rozpoczął się synod poświęcony rodzinie. Tydzień temu pisałem o konieczności uznania nierozerwalności małżeństwa ze względów społecznych. Trwałość ludzkiej rodziny zależna jest od trwałości więzi pomiędzy małżonkami, a naruszenie tej więzi skutkuje grzechem, który nie pozwala na pełną wspólnotę w łonie Kościoła.

Jednakże na zagadnienia poruszane w czasie synodu warto spojrzeć też od strony trwałości wiary. Bo można sprowadzić całość do jałowego pytania natury organizacyjnej: czy pozwolić ludziom w tzw. drugich związkach oraz o tzw. innej orientacji seksualnej łączyć się w przystępowaniu do Eucharystii, czy też nie? Czysto organizacyjne podejście pomija niestety zasadnicze jądro problemu.
41/2014 (1006) 2014-10-08
Tak po cichu to obiecywałam sobie, że nie poruszę tematu. Utwierdzała mnie w tym przekonaniu znajoma, która uważała, że zajęcie się problemem to wsparcie, a nie wyciszenie go. Potem jednak zobaczyłam i usłyszałam prof. Środę i innych gorących orędowników idei (w tym tuzy rodzimego dziennikarstwa)... Ale po kolei.

Najpierw było filozofowanie filozofa Hartmana o tym, że należy przełamać tabu związków kazirodczych. Ponieważ powstała medialna wrzawa, PiS przypomniał debatę sprzed dwóch lat, w której prof. Małgorzata Fuszara, od niedawna pełnomocnik rządu ds. równego traktowania, podejmuje podobny problem.
40/2014 (1005) 2014-10-01
Być może narażę się wielu, bo dzisiejszy świat jest nasiąknięty uznawaniem praw jednostkowych za najświętsze i niepodważalne. Jednak próba tworzenia idealnego do życia społeczeństwa za pomocą tylko indywidualistycznej emancypacji jest projektem głupców. To po prostu niemożliwe.

I chociaż brzmi to niesamowicie, to jednak im bardziej w sferze politycznej podkreśla się wolność każdej osoby do tworzenia własnej wizji rzeczywistości, tym bardziej staje się konieczna kontrola rządu, aby trzymać porządek społeczny i uchronić go od całkowitej implozji.
40/2014 (1005) 2014-10-01
Ktoś ze znajomych przysłał mi ostatnio ogłoszenie, na które natrafił w internecie. Jest to oferta dla par, które spotykają się ze strony rodzin i znajomych z naciskami i pytaniami, kiedy wreszcie staną się małżeństwem. Co zrobić, by mieć święty spokój?

Otóż można sobie wynająć firmę, która przygotuje ślub… na niby! W plenerze (choć na specjalne zamówienie podobno także w kościele!) zorganizowane zostanie przedstawienie, w którym aktor odegra rolę urzędnika USC lub księdza.
39/2014 (1004) 2014-09-24
I tak o to, drodzy Państwo, mamy już 15 premiera (a w języku nowomowy: premierkę, premierę?) w dziejach tzw. III RP. Oczywiście nie licząc dwóch osób desygnowanych przez kreatywnego prezydenta Lecha Wałęsę, które zrezygnowały z misji tworzenia rządu - jedna, bo nie godziła się na linię polityczną prezydenta, a druga - bo nikt nie chciał jej jako premiera.

Ponadto w pamięci mamy, iż liczba rządów jest cokolwiek wyższa od ilości premierów. Tak więc na 25 lat wolności (tak mówią) jeden premier przypada średnio na rok i siedem miesięcy. Trzeba przyznać, że normę jako społeczeństwo wyrobiliśmy. Wracając jednak do zaprzysiężonej pani premier - pozostanę przy tej nomenklaturze, w oczach wielu „postępowców” właściwej jaskiniowym troglodytom i zapiekłym faszystowskim seksistom, a zatem pozostając przy pani premier, należy stwierdzić, że wejście jej w tej roli na salony polityczne rzeczywiście miało mocne akcenty.
39/2014 (1004) 2014-09-24
„Mam bardzo dużo znajomych - i dziewczyny i chłopaków - homoseksualnych. To są bardzo sympatyczni ludzie. Dlaczego nie mają prawa do adopcji dzieci, które są zostawiane w domach dziecka? Które są bite, katowane, gwałcone? Dlaczego dwóch facetów albo dwie kobiety, które są wykształcone i zamożne, nie mogą mieć dziecka?”.

Podczas porannej wtorkowej „prasówki” wpadła mi w oko wypowiedź boksera Dariusza Michalczewskiego, gościa poniedziałkowego programu Tomasza Lisa. Nie znam się na boksie i nie wiem, na ile przyjmowane podczas walki ciosy mają wpływ na późniejszy tok myślenia, ale pewnie jakiś mają. Otóż gość „Na żywo” przyznaje prawo do adopcji parom homoseksualnym, bo to „sympatyczni ludzie”.
38/2014 (1003) 2014-09-17
Ubiegłotygodniowy felieton spowodował trochę zamieszania. Niektóre z osób „bardziej duchowych” zarzuciły mi, iż wypowiadając się przeciwko pewnym postawom chrześcijańskim, podważam podobno nauczanie pasterzy Kościoła. Nie wydaje mi się jednak to prawdziwe. Dlatego pozwolę sobie jeszcze raz wyjaśnić moje rozumienie rzeczywistości, a szczególnie starcia cywilizacyjnego pomiędzy islamistami i cywilizacją zachodnią oraz postaw Kościoła w tym konflikcie.

Terror w tzw. Państwie Islamskim nieustannie narasta. Każdego dnia jesteśmy karmieni medialnymi doniesieniami o okropnościach dokonujących się na tamtym terenie. Opisy zadawanych chrześcijanom cierpień przekraczają już możliwości percepcji nawet ludzi przyzwyczajonych do jatek w grach komputerowych. Co zatem robić?
38/2014 (1003) 2014-09-17
Jakiś czas temu uczestniczyłam w szkoleniu. Towarzystwo mieszane, czyli damsko-męskie; ludzie, którzy już coś tam w życiu przeżyli, widzieli, statystycznie w średnim wielu. Zajęcia to, najogólniej rzecz ujmując, trening psychologiczny, uczenie asertywności itp. W pewnym momencie prowadząca prosi, aby kursanci otworzyli torby.

Wszyscy - jak jeden mąż - wykonują polecenie. Panie przepraszają, że mają bałagan, nerwowo próbują coś uporządkować, usprawiedliwiają się - jedne, że w torebce nie da się utrzymać porządku, inne, że zazwyczaj go mają, a tylko wyjątkowo nie; panowie dopytują, czy neseser to też torba, i po usłyszeniu twierdzącej odpowiedzi publicznie demonstrują jego zawartość.