Komentarze
14/2014 (979) 2014-04-02
Narzekania na sądownictwo rozbrzmiewają dzisiaj w naszej polskiej rzeczywistości dość często. Z jednej strony wskazuje się opieszałość sądów w wydawaniu wyroków, z drugiej zaś - ich usłużność wobec różnorakich grup interesów.

Oczywiście najłatwiej w każdym wypadku krytycznego oceniania przedstawicieli Temidy stwierdzić, że najbardziej niezadowoleni są ci, którzy akurat jakimś trafem przegrali tę czy inną batalię sądową, a powodem ich malkontenctwa jest wyrok nie po ich myśli. Cóż, punkt widzenia ponoć zawsze zależy od punktu siedzenia.
14/2014 (979) 2014-04-02
Parę dni temu w serwisie radiowej jedynki usłyszałem informację o tragicznym wypadku. Poruszyła mnie, ponieważ zdarzył się w miejscowości, w której mieszka moja siostra. Zadzwoniłem. Okazało się, że była świadkiem wydarzenia. Nastolatek jadący skuterem został potrącony przez samochód.

Zginął na miejscu. Ktoś wezwał karetkę pogotowia, policję. Zanim jednak przyjechały służby ratownicze, obok miejsca wypadku zatrzymywali się kierowcy przejeżdżających pojazdów. Przerażające było to, że wielu z nich wyjmowało aparaty telefoniczne i robiło zdjęcia zakrwawionemu, martwemu chłopcu. Po czym najspokojniej w świecie wsiadało do swoich aut i jechało dalej…
13/2014 (978) 2014-03-26
Już tak to jest pomiędzy nami, że łatwiej przychodzi nam dostrzegać niedoskonałości współczesnego czasu aniżeli dobre strony życia. Dynamika wydarzeń wewnętrznych i zewnętrznych jest dla nas zbyt szybka, i to na tyle, że łapiemy się pesymistycznych wizji, nie zwracając przy tym uwagi na radośniejsze strony rzeczywistości. A to jest błąd.

Choć czasem trudno jest nie tylko zachować optymizm, lecz nawet dostrzec „jasną stronę życia”, to jednak dla zwykłej higieny psychicznej winniśmy nie rezygnować z trudnej sztuki dostrzegania plusów (nawet jeśli niektórzy uznają je za „plusy ujemne”). A mówiąc wprost: patrząc na poczynania naszych rządzących, odnoszę wrażenie, że przynajmniej poloniści w szkołach powinni czuć się zadowoleni.
13/2014 (978) 2014-03-26
Od dłuższego czasu patrzymy z niepokojem na Ukrainę i to, co się tam dzieje. Zdarza się, że spotykam ludzi, którzy z niepokojem w głosie pytają: „Czy będzie wojna?”. Na pewno lęk ten pogłębiają niezbyt mądre wypowiedzi polityków straszących nas, że - jeśli na nich nie zagłosujemy i nie zatrzymamy władzy w ich rękach - to, kto wie, może znów 1 września dzieci nie pójdą do szkoły.

Pomijając skrajną nieodpowiedzialność owych polityków, trudno dziwić się ludzkim niepokojom i lękom. Wiadomo też, że w takich chwilach doświadczamy jakoś mocniej naszej bezradności i małości wobec mechanizmów rządzących tym światem. Czy jednak naprawdę jesteśmy bezradni tak całkowicie, zdani tylko na bezczynne czekanie? Oczywiście, że nie. Co więc możemy zrobić?
12/2014 (977) 2014-03-19
Dosadność tłumaczenia Pisma Świętego przez ks. Jakuba Wujka zawsze mnie porażała. Dzisiejszy język jest wręcz pluszowy w porównaniu z frazami XVI-wiecznego polskiego jezuity. U niego każde słowo wręcz „ociekało”, było mięsiste i prawdziwe. Być może dlatego, że tamte czasy były czasami walki o prawdę.

Przypomniałem sobie ten fragment z listu św. Pawła do Koryntian, gdy usłyszałem o twitterowym wpisie jednego z popleczników prezydenta Rosji. Otóż zapraszał on władze Ukrainy, by nie bały się przybyć na rozmowy z naczalstwem Rosji. Jako miejsce zaproponował Smoleńsk, w którym jest piękna pogoda i… mgła. Wydaje się, że atak na polską pamięć nie był przypadkowy. On po prostu miał nas zaboleć. I cóż się stało?
12/2014 (977) 2014-03-19
„Biednemu zawsze wiatr w oczy”, „nieszczęścia chodzą parami”, a może „z pustego i Salomon nie naleje”. Nie mogę się zdecydować, które przysłowie bardziej opisuje sytuację, w jakiej znalazła się reprezentacja naszego kraju w piłce nożnej.

Zaczęło się przed kilkoma tygodniami od losowania grup eliminacyjnych turnieju Euro 2016. Pojawienie się w naszej grupie Gibraltaru fani polskiego sportu narodowego przyjęli z entuzjazmem, uśmiechem politowania i gestem pukania się w głowę, skierowanym w stronę Półwyspu Iberyjskiego. Szybko się jednak okazało, że drużyna z tego egzotycznego kraju wcale nie jest kopciuszkiem. I z chłopca do bicia może stać się czarnym koniem.
11/2014 (976) 2014-03-12
Przeglądając doniesienia rozlicznych serwisów internetowych, natknąłem się całkiem przypadkiem na informację, jaką Polskie Radio przekazało na cały świat za pośrednictwem swojego anglojęzycznego serwisu.

Przejrzawszy wspomnianą informację na stronie www.thenews.pl człowiek nieznający zupełnie Polski i jej historii mógł się dowiedzieć nie tylko, że w czasie ostatniej wojny światowej Polacy z narażeniem życia własnego pomagali ludności żydowskiej, ale ponadto został poinformowany, że w Jedwabnem żydowskich sąsiadów ukatrupili „polscy katolicy” (pozwolę sobie na cytat: „Massacre of Jews by Polish Catholics in Jedwabne”).
11/2014 (976) 2014-03-12
W czwartek, 13 marca, minął dokładnie rok od chwili, gdy po rezygnacji Benedykta XVI z komina Kaplicy Sykstyńskiej uniósł się biały dym (dzięki internetowej transmisji na żywo, przez kilka dni był to zapewne najczęściej oglądany komin na świecie).

Jednak przestał on być obiektem zainteresowania w momencie, gdy na balkonie Bazyliki św. Piotra najpierw ukazała się uroczysta procesja, a następnie kard. Tauran wygłosił słynną formułę: „Habemus papam!”. Pamiętam również swoje zaskoczenie, gdy usłyszałem, kto został nowym papieżem: kardynał Bergoglio z Argentyny, arcybiskup Buenos Aires.
10/2014 (975) 2014-03-05
Muszę, z powodu pewnej dynamiki sytuacji, popełnić małe zastrzeżenie, zanim przejdę do zasadniczej części felietonu. Pisząc poniższy tekst w poniedziałek, nie jestem w stanie powiedzieć, co będzie w czwartek lub w niedzielę, gdy czytelnicy wezmą do ręki gazetę. Dlatego ten artykuł może w tym czasie mieć już znaczenie przeszłe. Chociaż nieśmiało wątpię.

Przechodząc jednak do sedna sprawy, nie sposób zaprzeczyć, że najbardziej emocjonującym wydarzeniem ostatnich tygodni i dni są wypadki dokonujące się na sąsiadującej z naszym państwem Ukrainie, a zwłaszcza konflikt, który rozgorzał pomiędzy nią a Rosją.
10/2014 (975) 2014-03-05
Obejrzałam „Kamienie na szaniec”. Film, który długo przed wejściem na ekrany wzbudzał wiele kontrowersji, z którego czołówki wycofał swoje nazwisko wnuk autora książki, a Fundacja Harcerstwa Drugiego Stulecia oskarżyła reżysera o przekroczenie granic dobrego smaku i odarcie bohaterów z należytego im szacunku.

Jako antyharcerski, anty-AK-owski i antyinteligencki określił obraz Glińskiego były komendant szczepu „Pomarańczarnia” harcmistrz Marek Podwysocki.