Komentarze
32/2019 (1255) 2019-08-07
Przyznaję się bez bicia - złamałam zakaz. Rozumiem: do sklepu, restauracji, na plac zabaw... Ale żeby na osiedlowy trawnik nie można było wejść z czworonogiem?

Raz na jakiś czas staję się panią z pieskiem. Sześć kilo żywej, ale grzecznej, futrzanej wagi. Pewnego dnia, kiedy z będącym chwilowo pod moją opieką yorkiem wybrałam się na spacer po osiedlu, jak grzyby po deszczu wyrosły przede mną tabliczki z napisem „zakaz wprowadzania psów”. Obiekty małej architektury zainstalowano na trawniku, w pobliżu tzw. psiego pakietu, czyli pojemnika z workami i koszem na psie odchody. Ot, taki paradoks. Trudno. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko wobec tego jawnego przejawu dyskryminacji opracować plan działania na kolejne dni. Widziałam oczami wyobraźni czekające mnie przejazdy komunikacją miejską albo taksówką do jakiegoś najbliższego lasku, tudzież generalnie za miasto, żeby piesek mógł załatwić swoje potrzeby i się wybiegać...
31/2019 (1254) 2019-07-31
Tyle dzisiaj mówi się o stanach depresyjnych jako coraz bardziej rozwijającej się epidemii cywilizacyjnej. Cóż, nie sposób nie dostrzec, iż podłożem tego z jednej strony są rozbudzone oczekiwania indywidualne jednostek, z drugiej zaś całkowita samotność, nawet przy wypełnionym po brzegi kręgu znajomych na portalach społecznościowych.

Kryzys cywilizacyjny, przez większość z nas postrzegany jako obalanie wartości fundujących społeczeństwa, to także kryzys dialogu. Rozmowa jest tylko wówczas możliwa, gdy znajduje się minimalny poziom wspólnego języka. Rozwalenie fundamentów cywilizacyjnych nie stanowi od razu wyjścia do budowania czegoś nowego, jest raczej tworzeniem ruin i zgliszcz, na których składane w ofierze są właśnie jednostki. Ten przydługi być może i zbyt teoretyczny wstęp jest konieczny, by zrozumieć, co dokonuje się właśnie w naszym kraju. Wysiew tzw. parad równości nie jest tylko elementem oswajania społeczeństwa z możliwością manifestowania w przestrzeni publicznej wszystkiego, co się zechce. Gdyby tak było, wówczas nie można byłoby zakazać niczego, a przechadzając się ulicą, moglibyśmy natknąć się z jednej strony na demonstrację zagorzałych zwolenników palenia heretyków na stosach, z drugiej zaś na afirmatorów współżycia seksualnego ze wszystkim, co się rusza bądź nie.
31/2019 (1254) 2019-07-31
Proszę państwa, podajemy jeszcze raz rysopis poszukiwanego: wzrost ok. 20 cm, waga ok. 300 g. Ubrany był w błękitną piżamkę. Znak szczególny: klapnięte uszko. W studiu witamy oficera prasowego policji, podinspektora Adama Śladowego.

Proszę powiedzieć, co wiemy o okolicznościach zaginięcia Misia Uszatka i jakie czynności podjęła policja w tej sprawie. - Dziś do rodzinnej Łodzi wróciły eksponaty ze studia Se-ma-for, gdzie powstawała dobranocka. Od rana trwał rozładunek dwóch tirów z Warszawy z zawartością magazynów. Podczas wstępnych oględzin okazało się, że w pudłach nie ma misia z charakterystycznym klapniętym uszkiem. Na miejscu pojawił się prokurator, a policja natychmiast wszczęła dochodzenie. Na tym etapie śledztwa nie możemy wykluczyć żadnej opcji. Uszatek mógł sam się oddalić lub zostać porwany z transportu. Dziennikarka: Czy policja wpadła na jakiś trop, ma podejrzenia? - Pierwszą czynnością było ustalenie miejsca pobytu i przesłuchanie przyjaciół zaginionego: Zajączka, Prosiaczka, psa Kruczka. Niestety, uzyskane informacje nie wniosły wiele do sprawy.
30/2019 (1253) 2019-07-25
No i zaczęło się… Polska ponownie jest oskarżana o pogromy inaczej myślących, chodzących, patrzących, kochających i zjeżdżających na nartach. A wszystkiemu oczywiście są winni rząd i Kościół, choć dla niektórych kolejność odpowiedzialności wydaje się być inna.

Przyznam się, że gdy porównałem obrazki z ogarniętej cosobotnimi zamieszkami Francji ze zdjęciami z Białegostoku, odniosłem wrażenie, iż nasze „pogromy” są iście wacikowe. Ale przecież nie od dzisiaj wiadomo, iż nasz kraj jest pępkiem świata, i nawet lewicowe czy skrajnie antifoskie media przekonane są, że nie to, co dzieje się nad Sekwaną, może stanowić zarzewie zmian światowych, tylko ruchawka uliczna w grodzie nad Białą. Jest to przekonanie tak silne, jak mniemanie Lecha Wałęsy, że jego pomysły są w stanie uratować Polskę, glob ziemski i przynajmniej część naszej galaktyki. Do wyrażenia tego przekonania używane są wszystkie możliwe środki, łącznie z przedstawianiem na zdjęciach poszkodowanych po stronie antyrównościowych manifestantów jako ofiary rzezi zgotowanej przez PiS i Kościół. Podchodząc jednak do sprawy poważnie, muszę na początku zaznaczyć, że nie jestem zwolennikiem bicia kogokolwiek i zadym ulicznych.
30/2019 (1253) 2019-07-25
Co z tego, że znowu grzeje słońce, a czasami nawet i deszcz popada (by ludziom i przyrodzie łatwiej się oddychało), kiedy zewsząd bombardują nas same dołujące informacje.

Po tym, jak z polityką postanowili się pożegnać - podobno już na zawsze - Ryszard Petru i Stefan Niesiołowski, na kraj, niczym grom z jasnego nieba, gruchnęła wiadomość o tym, że na polityczną emeryturę chce także niebawem udać się sam Jarosław Kaczyński. Jakby tego jeszcze było mało, w internetach pojawiła się wiadomość autorstwa prof. Krystyny Pawłowicz: „Jesienią skończy się moja ośmioletnia praca poselska (...). Z polityki odchodzę”. No i jak tu teraz żyć? - chciałoby się krzyczeć z rozpaczy. Jak będzie wyglądała nasza scena polityczna bez tak barwnych postaci? Co gorsza, wszystko wskazuje na to, że po jesiennych wyborach będzie jeszcze trudniej. Patrząc na poczynania niektórych polityków, już teraz można iść o zakład, że brawurowych rozstań i pożegnań będzie o wiele więcej.
29/2019 (1252) 2019-07-17
Koniec z przedmiotowym traktowaniem kobiet! W zamian feministyczne wątki! Poprawność polityczna dotarła na plan filmowy przygód o najsłynniejszym szpiegu wszechczasów. W najnowszej odsłonie agentem Jej Królewskiej Mości ma okazać się... kobieta.

Nie oznacza to jednak, że James Bond zmieni płeć (przynajmniej na razie). Będzie nadal występował w filmie, gdzie w jego postać wcieli się po raz piąty Daniel Craig. Jednak tym razem brytyjski superszpieg pokaże się w nieco innej roli - emerytowanego agenta korzystającego z uroków życia na Jamajce. Bohaterka grana przez czarnoskórą aktorkę Lashanę Lynch przejmie nie tylko jego obowiązki, ale także pseudonim 007. Bond, jak to ma w zwyczaju, spróbuje swoich sztuczek, by uwieść nową agentkę, jednak ta będzie (przynajmniej na początku) bardzo się opierała.
29/2019 (1252) 2019-07-17
Spotkanie z dawno niewidzianą znajomą przebiegało spokojnie i wedle niekoniecznie założonego z góry, ale przewidywalnego scenariusza. Zatem od zwyczajowego wzajemnego się skomplementowania gładko przeszłyśmy do relacji z przeżytych bez kontaktu lat, opowieści o mężach, pochwalenia się dziećmi, obgadania znajomych.

Jak już to przepracowałyśmy, zeszło na miejsce, które wybrałyśmy na rozmowę. Skonstatowałyśmy, że niebrzydkie, niedrogie i z całkiem niekiepskim jedzeniem. I to był początek końca spokoju naszego spotkania. Znajoma bowiem przypomniała sobie, że gdzieś przeczytała o tym, jak to jakaś influencerka zagadała w sieci do restauracji w wakacyjnym mieście, że jak ta jej obiad, to ona jej zdjęcie na swoim profilu czy jak tam się to nazywa.
28/2019 (1251) 2019-07-10
Jesteśmy dumni z tego, czego winniśmy się wstydzić. Wstydzimy się tego, z czego powinniśmy być dumni. Zafiksowany świat, ludzie za nic mający zasady i gardzący wstydem, bohema bezskutecznie dopominająca się uznania za awangardę sztuki od lat w mniejszym lub większym stopniu były obecne w kulturze. Ale zawsze stanowiły ekstremę, swoistą fanaberię. Dziś to norma.

Wstyd stał się domeną zaścianka. Wmówiono wcale niemałej części społeczeństwa, że nowoczesność (bycie Europejczykiem pełną gębą) wiąże się z przekraczaniem granic przyzwoitości (cóż to słowo dziś znaczy?) i łamaniem kolejnych tabu (a zostały jeszcze jakie do obśmiania?). Wyzwolenie z zasad (w pierwszej kolejności obecnych w chrześcijaństwie) stało się koniecznym warunkiem bycia „na fali”. Akceptacja drag queen opowiadających przedszkolakom o radościach niczym nieskrępowanego seksu, rechot z dewotek i Rydzyka, tęczowa chorągiewka na biurku w korpo - widzialnym znakiem odcięcia się od świata (nawet jeśli się stamtąd przyjechało i gdzie się regularnie wraca po słoiki) zdominowanego przez „Januszów i Grażyny”.
28/2019 (1251) 2019-07-10
Na razie to czeka na słońce. Razem z latem - jak powszechnie wiadomo - czeka rzeka. A razem z rzeką czeka las. No i spoko Maroko. One czekają. My wędrujemy. Najlepiej w okolicach rzeki, ale obowiązkowo przez las. Że wędrówka w celach innych niż czysto wakacyjny wypoczynek i że nie własną osobą, tylko autem? Takie mamy czasy.

Ale do rzeczy. Pogoda niekiepska, powód całkiem dobry - no to i radośnie jedziemy. Żeby połączyć przyjemne z pożytecznym, podziwiamy okolicę, która piękna, że hej. I w dodatku nasza. Lasek sobie szumi (no i co z tego, że za oknem?), ptaszki śpiewają (jak wyżej), gdzieś tam pewnie (też sobie) szemrze rzeczka-wstążeczka.
27/2019 (1250) 2019-07-03
Na truizm zakrawa już dzisiaj powtarzanie frazy, iż przyczyną nieszczęść w świecie nie jest siła zła, tylko słabość dobra. Tym bardziej cieszą małe na pozór zwycięstwa tego ostatniego.

Radość jednak nie powinna przesłaniać całości działań, które wciąż jak podskórna rzeka mogą podmywać fundamenty tego, co pozostało z cywilizacji zachodniej. Ta walka trwa także w naszym kraju, jak i w Kościele (szczególnie polskim). Ostatnio powiew optymizmu wniósł wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że nie można pogodzić z wolnością obywatelską zmuszania do działań niezgodnych z własnym sumieniem. Wydając wyrok w sprawie słynnego już łódzkiego drukarza, wskazał on wyraźnie, że inicjatywa prywatna ma prawo działać zgodnie z własnym sumieniem. Śmieszną w tym kontekście wydaje się reakcja pary homoseksualistów z Pomorza, którzy oświadczyli, że w ich apartamentach wypoczynkowych nie będą przyjmowani zwolennicy PiS oraz słuchacze Radia Maryja, a zwłaszcza „bliźniaki jednojajowe, które obchodziły 70 urodziny 18 czerwca i mają 168 cm wzrostu”. Śmieszną, ponieważ jeśli mają taką wolę, to proszę bardzo. Reakcja tego środowiska może być jednak bardziej dotkliwa, jeśli weźmie się pod uwagę działania osób, które stanowią ich własną armię „pożytecznych idiotów”.