Co tydzień scenariusz się powtarza. Późnym sobotnim rankiem
spotykamy się na klatce schodowej.
Ja z trudem radzę sobie z kilkoma reklamówkami i workami, w których oddzielnie gnieżdżą się plastikowe butelki po zdrowych (przynajmniej na etykiecie) sokach, papierowe ulotki informujące mnie o megapromocjach czy szklane pojemniki po wypalonych w długie zimowe wieczory świecach. Mój sąsiad asortyment przeznaczony na utylizację mieści w jednym worku. Wiem, co powie. Nie będzie segregował śmieci, bo mieszka w małym mieszkaniu, gdzie ledwo zmieściły mu się wszystkie potrzebne sprzęty, a mikroskopijny kosz udało mu się upchnąć pod zlewem. Wyrzucanie śmieci kilka razy dziennie też nie wchodzi w grę, bo spędza w pracy po dziesięć godzin. Nie wyobraża sobie, żeby po powrocie do domu zdzierał etykiety z butelek i szorował pojemniczki po jogurtach! W imię czego? Na argumenty, że to w ramach ratowania matki Ziemi oraz dla przyszłości naszych dzieci i wnuków, tylko machnie ręką. Ma też swoją teorię: „Przecież, jak przyjedzie śmieciarka, i tak wszystko idzie do jednego kontenera”. W sumie, czemu miałby się przejmować? W końcu segreguje tak samo jak inni... Tak zaznaczył w deklaracji.
Ja z trudem radzę sobie z kilkoma reklamówkami i workami, w których oddzielnie gnieżdżą się plastikowe butelki po zdrowych (przynajmniej na etykiecie) sokach, papierowe ulotki informujące mnie o megapromocjach czy szklane pojemniki po wypalonych w długie zimowe wieczory świecach. Mój sąsiad asortyment przeznaczony na utylizację mieści w jednym worku. Wiem, co powie. Nie będzie segregował śmieci, bo mieszka w małym mieszkaniu, gdzie ledwo zmieściły mu się wszystkie potrzebne sprzęty, a mikroskopijny kosz udało mu się upchnąć pod zlewem. Wyrzucanie śmieci kilka razy dziennie też nie wchodzi w grę, bo spędza w pracy po dziesięć godzin. Nie wyobraża sobie, żeby po powrocie do domu zdzierał etykiety z butelek i szorował pojemniczki po jogurtach! W imię czego? Na argumenty, że to w ramach ratowania matki Ziemi oraz dla przyszłości naszych dzieci i wnuków, tylko machnie ręką. Ma też swoją teorię: „Przecież, jak przyjedzie śmieciarka, i tak wszystko idzie do jednego kontenera”. W sumie, czemu miałby się przejmować? W końcu segreguje tak samo jak inni... Tak zaznaczył w deklaracji.