Komentarze
37/2018 (1209) 2018-09-12
„Na jednym z placów, przy wodotrysku, ubeczka z KOD-u dostała po pysku. Czy fest dostała, czy nie dostała, ale na nogach potem się chwiała. Czy było mocno, czy było słabo, zamknij się teraz, ty głupia babo”.

Tej - śpiewanej na melodię warszawskiej ballady podwórkowej „W Saskim Ogrodzie” - pieśni można od kilku dni posłuchać w internetach, po tym, gdy niejaka „Ruda z KOD” w trakcie jednej z uroczystości państwowych dostała z liścia od podrzędnej urzędniczki związanej z ugrupowaniami mającym monopol na patriotyzm. W mediach zabulgotało. Ostatnio publicznie po gębie od europosła Janusza Korwin-Mikkego dostał inny eurodeputowany - Michał Boni (TW Znak). Ale to było za donosicielstwo i dawno temu. Teraz to co innego. Oburzenie totalnych oraz radość w środowiskach związanych z partią władzy z wyczynu eleganckiej pani w kwiecistej sukience sięgnęło zenitu.
36/2018 (1208) 2018-09-05
Jadąc niedawno ulicą, zauważyłem na tylnej klapie samochodu przede mną nalepkę w kształcie czerwonych ust, na której widniał napis w języku cokolwiek nierodzimym: Kiss my ass. Początkowo wydawało mi się, że ten żarcik jest może i zabawny, ale w ostateczności stwierdziłem, że jest cokolwiek nie na miejscu.

Gdy wyprzedziłem ten samochód, okazało się, że jego kierowcą jest młoda blondynka. Zapewne nie wiedziała albo nie powiadomiono jej, co ma napisane na klapie tylnej samochodu. To nic nieznaczące zdarzenie przypomniało mi się, gdy przyglądać się zacząłem bliżej kampanii do samorządów prowadzonej przez poszczególne partie i ugrupowania. Jakoś mam wrażenie, że jeśli nawet frontowo prezentują się oni jak najbardziej przykładnie, to jednak oglądani z tyłu mówią to samo, co usta przyklejone do karoserii samochodowej. Pierwszym przykładem jest dla mnie kandydat na prezydenta stolicy naszego państwa Rafał Trzaskowski. Jego propozycje, zdaniem oponentów, całkowicie go pogrążające, gdyż będące powieleniem pomysłów z poprzednich elekcji, wynikają (jak twierdzi) z dogłębnej analizy straszliwych skutków rządów Zjednoczonej Prawicy.
36/2018 (1208) 2018-09-05
U najmłodszej generacji budzi ciekawość, u nieco starszej wywołuje zniechęcenie i poczucie przymusu, u najstarszej lawinę wspomnień. Szkoła. „Gdy cię wspominam, tęsknota w serce się wgryza, oczy mam pełne łez” - przyznawał melancholijnie poeta.

A mój sąsiad - niekoniecznie poeta - mawiał: Nie idź do szkoły, bo w szkole mieszka Żyd goły. Ale nigdy nie chciał rozwinąć swojej głębokiej myśli, więc tak naprawdę do dziś nie wiem, o co mu chodziło. Jednakowoż przywołane powyżej postawy pokazują, że stosunek do szkoły można mieć różny. Czyli - jak mawia moja wyedukowana koleżanka - ambiwalentny. Szkole dostaje się co roku. Zazwyczaj na okoliczność rozpoczęcia albo zakończenia w niej nauki. No i jeszcze na okoliczność jakichś rankingów (najlepiej międzynarodowych). Znacznie mniej jest pochwał, chociaż i takie odstępstwa od reguły się zdarzają. Ale spójrzmy prawdzie w oczy: póki co na szeroką skalę nikt nic lepszego na razie nie wymyślił. A skoro tak, to może dobrze by było się zastanowić, czy znana z innej branży zasada „primum non nocere” nie sprawdziłaby się w szkolnictwie.
35/2018 (1207) 2018-08-29
Jedna ze stacji telewizyjnych w tym tygodniu doniosła o wzmożonej agresywności wilków. Podano przykład zagryzienia przez nie zwierząt hodowlanych, a także sporadycznych (ale jednak) ataków na ludzi.

Dziennikarz relacjonujący tę sprawę dodał na koniec, iż zgodnie z naszym prawem znajdujące się pod ochroną całkowitą wilki nie mogą podlegać odstrzałowi, a jedynie można je odstraszać lub odławiać. Pomijając całkowicie sensacyjność tych doniesień, szczególnie w okresie kończących się wakacji, które sprzyjają podejmowaniu wędrówek przez lasy i pola, zwrócić warto uwagę na coś, co być może dość łatwo nam umyka, a mianowicie doprowadzenie do całkowitej bezbronności człowieka w imię ideologicznie pojmowanej ochrony przyrody. Przyjęta w ramach zideologizowanej ekologii koncepcja prawa stawia przed człowiekiem tylko jeden dylemat: dać się zagryźć czy dać się zamknąć w więzieniu? Jest oczywiście jeszcze jedna możliwość: zabarykadować się we własnym domostwie i czekać, że być może jakiś czynnik władzy poruszy swoje siedzenie i, stosując odłów niebezpiecznych osobników, da szansę spokojnego życia w granicach wyznaczonego płotem domostwa.
35/2018 (1207) 2018-08-29
„Kogut, który będzie piał dobrze, pieje już w jajku” - głosi jedna ze starych mądrości arabskich.

Kiedy premier rządu dobrej zmiany ogłosił, iż pierwsza tura wyborów samorządowych odbędzie się 21 października, polityczny kurnik podskoczył z radości. Przez chwilę zrobiło się nawet niebezpiecznie. Kilka wciąż jeszcze nieopierzonych kokoszek i kogucików na parę tygodni przed końcem inkubacji - narażając się na rychłą śmierci - swymi nieukształtowanymi dziubkami chciało rozbijać skorupki i biec na pobliskie obejścia, by tam czym prędzej skubnąć małe co nieco. A że skubnąć jest co, stąd i niemałe poruszenie we wszelkiej maści gremiach politycznych i gremiach z gremiami politycznymi zaprzyjaźnionych. Wybory, jakby na to nie patrzeć, to w gruncie rzeczy taki konkurs. O tym, kto go wygra, decyduje kilkadziesiąt procent obywateli, którzy nie mają większego pojęcia o polityce, programie kandydata czy szumnie brzmiącym interesie narodowym.
34/2018 (1206) 2018-08-22
Od pewnego już czasu każdy dziennikarz, który chce się dowiedzieć czegoś o danej diecezji lub innej jednostce kościelnej, jako jedno z pierwszych pytań stawia kwestię powołań do stanu kapłańskiego lub też indaguje o sprawę odejść księży z kapłaństwa.

Instytucje kościelne niezbyt chętnie odpowiadają na tego typu pytania. I to nie tylko dlatego, że chwały nie przynosi opowiadanie o słabościach ludzi bądź instytucji, ile raczej dlatego, że każde odejście księdza Kościół przeżywa bardzo boleśnie. Jest to rana, która nie chce się szybko zabliźnić. Przecież przez pewien czas człowiek taki sprawował sakramenty i do ich przyjęcia przygotowywał dzieci i młodzież, działał duszpastersko, był przewodnikiem dla osób wierzących. Trudno więc powiedzieć: było, minęło. Nie sposób faktu odejścia skwitować tylko ludzką słabością, chociaż i ona ma niebagatelny wpływ na podjętą przez danego duchownego decyzję.
34/2018 (1206) 2018-08-22
„Buch - jak gorąco! Uch - jak gorąco! Puff - jak gorąco! Uff - jak gorąco!” Wypisz-wymaluj, niczym w lokomotywie. Takiej niegdysiejszej, czyli ciuchci. Na skutek aktualnych okoliczności przyrody spora gromada ludzi „już ledwo sapie” i „już ledwo zipie”.

Co prawda spece od przepowiedni obiecują trzy dni oddechu, ale zaraz potem znów palacz ma dołożyć do pogodowego pieca. Chyba trzeba już uznać, że z tegorocznym klimatem coś jest nie tak. Są tacy, którzy uważają, że owe okoliczności przyrody dziwnymi zachowaniami skutkują. Podobno. Taki przykład: korniki. Na dodatek drukarze. Napleniło się tego, co niemiara. Zwłaszcza w białowies(zczańs)kiej puszczy. A „podobno” i Bawarię mocno nawiedziły. W odpowiedzi na powyższy atak rzeczona Bawaria „podobno” przystąpiła do zdecydowanej walki z wrednym chrząszczem i wpuściła do swojego lasu liczne harwestery, czyli kombajny wykorzystywane przy zrębie.
33/2018 (1205) 2018-08-14
Jedną z intuicji malarskich, dość często powielanych w rozlicznych przedstawieniach, jest ukazywanie szatana kuszącego pierwszych rodziców w raju jako istotę nie rozmawiającą twarzą w twarz, ale szepczącą do ucha swoje kłamstwa.

Być może jest to przeświadczenie, iż zły duch za podstawową cechę swojego istnienia uznał strach. Nie umie stanąć twarzą w twarz i podjąć dyskusji, lecz kłamstwa może jedynie podszeptywać. To, co stanowić ma istotę jego istnienia, stanowi również i sposób działania. Diabeł nie umie po prostu inaczej działać. Istoty ludzkie, obdarzone przez Boga darem rozumu, winny to umieć rozpoznać. Niestety, z powodów cokolwiek związanych z inną sferą, aniżeli rozumowa, ludzie po prostu nie chcą tego działania dostrzec, ocenić i przed nim się chronić. Łechtanie ucha pochlebstwem jest nie tylko działaniem szatańskim, ale i poszukiwanym przez człowieka. W tym jednym człowiek jakoś spotyka się z szatanem. W strachu przed prawdą. W święto Przemienienia Pańskiego minęło 25 lat od publikacji encykliki św. Jana Pawła II „Veritatis splendor”.
33/2018 (1205) 2018-08-14
Oj porobiło się przez te anomalie klimatyczne. Część autorytetów medialnych, dzielnie walczących o praworządność w naszym upalnym kraju, właśnie postanowiła zejść do podziemia! Nie, nie dlatego, że tu na powierzchni od tygodni żar leje się z nieba i żyje się naprawdę ciężko. Ich przeraża dalsza wizja życia w kraju pod wodzą naczelnika dobrej zmiany i jego wierchuszki.

„No i... po ptakach. Demokratyczny sen skończył się, pora wracać do realu” - napisała w internetach prof. Magdalena Środa. Nie pamiętam, czy zrobiła to w upalną środę, czy może była to już o wiele gorętsza sobota, ale zabrzmiało złowieszczo. - Trzeba organizować podziemie: infrastrukturę, wydawnictwa, uniwersytety (nauczanie początkowe też), trzeba zorganizować system adwokatów, którzy będą bezpłatnie wspierać tych, którzy pójdą siedzieć i system mieszkań dla tych, którzy się ukrywają, trzeba nauczyć się z powrotem robić i rozrzucać ulotki, trzeba komunikować poza systemem... - nawoływała dyżurna feministka kraju.
32/2018 (1204) 2018-08-08
Specjalistów od naprawiania Kościoła we współczesnym świecie jest wielu. Podpowiadają takie lub inne sposoby, które ich zdaniem wpłyną na podniesienie znaczenia samej instytucji i spowodują zahamowanie odpływu wiernych.

Ich często przepełniony „serdecznym zatroskaniem” głos zdaje się sugerować jak najszczersze intencje. Problem jednak w tym, że sam Kościół nie jest powołany tylko i wyłącznie do objęcia swoimi skrzydłami jak największej części populacji światowej. Owszem, ponaglany nakazem Chrystusa, dąży do ogłoszenia prawdy ostatecznej wszystkim narodom, ale właśnie w imię tej prawdy przemawia do świata. Istotą Kościoła jest niesienie i strzeżenie prawdy. A na tej drodze największym niebezpieczeństwem i zarazem największym wrogiem nie jest stawanie się przez wierzących mniejszością we współczesnym świecie, ile raczej klakieryzm wewnętrzny i wiązanie się z mniemaniami ludzkimi obecnymi we współczesnym świecie. Ta konstatacja jest szczególnie ważna w przypadku ogłoszenia przez papieża zmiany w Katechizmie Kościoła Katolickiego związanej z nauczaniem o karze śmierci.