Komentarze
8/2018 (1180) 2018-02-21
„Pobożność jest niezwykle ważna, ale rozumu nie zastąpi” - zwykł mawiać ks. Józef Tischner. Prawda. Pobożność i mądrość - ze swojej natury - doskonale się dopełniają, uzasadniają (w myśl stwierdzenia św. Jana Pawła II, iż „wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy”).

Pobożność jest odpowiedzią rozumu i woli na fakt istnienia Boga, który daje się człowiekowi poznać, który przychodzi, aby go uratować, tj. zbawić! „Sam wyraz «pobożność» mieści w sobie znaczenie doskonale odpowiadające w naszej polskiej mowie swojej etymologii. Być pobożnym znaczy tyle «żyć po Bożemu»” - tłumaczyła w swojej książce „O pobożności prawdziwej i fałszywej” na początku XX w. Cecylia Plater-Zyberkówna. Problem zaczyna się w momencie, gdy ktoś owo „życie po Bożemu” zaczyna rozumieć opatrznie.
7/2018 (1179) 2018-02-14
Rozpoczęliśmy czas Wielkiego Postu. 40-dniowa pokuta czyniona w społeczności Kościoła być może dla wielu z nas jest kolejną już w życiu. Szlak wielkopostny kieruje przede wszystkim ku Świętom Wielkanocnym, w czasie których w znakach liturgicznych, ale nade wszystko w głębi serca i sumienia przeżywać będziemy nasze wyzwolenie dokonane dzięki i na mocy Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.

Lecz czas Wielkiego Postu nie jest czasem łatwym. Trudność bowiem polega nie tyle na planowaniu zajęć i czynności codziennych, dzięki czemu będziemy mogli wygospodarować odpowiednią ilość czasu na praktyki duchowne, ile raczej na sile naszego charakteru, która zmusi nas do postawienia sobie zasadniczych pytań o naszą kondycję chrześcijańską i siłę wiary. W gruncie rzeczy czas wielkopostny to czas poszukiwania prawdy o nas i o Bogu. Papież Leon XIII w jednej ze swoich encyklik zapisał zasadniczą chyba dla tego czasu zasadę: „Ludzie przez prawdę wyzwoleni, tylko prawdą zostaną utrzymani”.
7/2018 (1179) 2018-02-14
Stańczyk - słynny błazen króla Zygmunta Starego - założył się kiedyś z władcą o to, że w Polsce najwięcej jest… lekarzy. Aby udowodnić królowi swoją rację, obwiązał twarz chustą i udawał, że bolą go zęby, po czym udał się na krakowskie targowisko. W ciągu jednego dnia zebrał tyle recept i dobrych rad, że bez trudu wygrał zakład.

Coś w tym jest. Faktycznie my, Polacy, uwielbiamy znać się na wszystkim i jesteśmy ekspertami w każdej dziedzinie. Pojawia się w telewizji nowy serial historyczny - i nagle wszyscy są historykami. Ba, wybitnymi specami od historii. Skoczkowie nie zdobyli medalu na olimpiadzie - i przestrzeń wokół nas zaludnia się specjalistami od sportu, a już od skoków w szczególności. W 99% nie widzieli oni na żywo skoczni narciarskiej, nie mówiąc już o siedzeniu na belce i popatrzeniu z niej w dół, no ale co tam… „nie znam się, ale się wypowiem”.
6/2018 (1178) 2018-02-07
Rzeczywistość wokół nas jest taka, jaka jest, więc niezbyt często zaskakuje mnie cokolwiek dziejącego się wokół. Przyzwyczajamy się coraz bardziej do braku logiki lub nonsensów pojawiających się w oficjalnych i mniej oficjalnych wypowiedziach zarówno luminarzy, jak i zwykłych zjadaczy chleba.

Są jednakże takie stwierdzenia, które powodują szerokie otwarcie oczu i ust w geście zdziwienia totalnego. Doświadczyłem tego całkiem niedawno, gdy przeczytałem wypowiedź watykańskiego sekretarza stanu kard. Pietra Parolina na temat relacji między Stolicą Apostolską a Chinami. Od dawna Watykan próbuje (jak dotąd dość bezskutecznie) doprowadzić do jakiejś normalizacji sytuacji katolików w tymże kraju.
6/2018 (1178) 2018-02-07
Pod koniec ubiegłego roku w urokliwym zaułku w centrum Warszawy dwie młode kobiety powołały do życia salon Przytulanie.pl oferujący profesjonalną usługę „intymności platonicznej”.

Pomysł, jak opowiadają, przeniosły - jakże by inaczej! - z Zachodu, który to Zachód już był udowodnił, że płatne przytulanie ma rację bytu, czyli sens. Panie są przekonane, że i na ich ojczystym gruncie istnieje ogromne zapotrzebowanie na usługi profesjonalnego przytulania, albowiem rodacy coraz częściej decydują się na pośpieszne życie w pojedynkę i cierpią na niedobór czystego ludzkiego dotyku, ciepła i bliskości pozbawionej konotacji seksualnych. Salon podobno spełnia też ważne zadanie społeczne - przełamuje pewne tabu. Płacisz - i masz. I czasu zaoszczędzasz, i zachodu.
5/2018 (1177) 2018-01-31
Większość Polaków ze zdumieniem przecierało oczy, gdy w czasie obchodów rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz w iście katoński sposób wystąpiła ambasador Izraela w Polsce, protestując w imieniu swojego rządu przeciwko świeżo uchwalonej nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej.

Nowelizacji, która w powszechnym odbiorze miała uchronić Polskę przed falą powtarzanego kłamstwa o „polskich obozach śmierci”. Zdumienie było tym większe, że już kilka lat wcześniej ten zwrot językowy został zanegowany także przez same władze izraelskie i przez przedstawicieli większości organizacji zajmujących się upamiętnieniem ofiar Holokaustu. Owszem, debata związana z „rewelacjami” J.T. Grossa rozpalała jeszcze do niedawna gros polskich mediów, jednak wydawało się, że obecnie cokolwiek sprawa ta przycichła, a udokumentowane kłamstwa dość wyraźnie wskazały intencje, lub przynajmniej braki warsztatowe, podającego się za historyka pisarza. Skąd więc taka zajadłość w piętnowaniu ustawy, która na równi stawia kłamstwo oświęcimskie z kłamstwem o polskich obozach śmierci?
5/2018 (1177) 2018-01-31
Jeszcze trochę takich działań i nie tylko świat, ale też my sami uwierzymy, że jesteśmy najbardziej faszystowskim, rasistowskim, komunistycznym, nacjonalistycznym i ksenofobicznym krajem na ziemi. Plus nosicielami najgorszej odmiany dżumy i cholery.

Naprawdę dobrze w tym kierunku idzie. Świetnie przygotowana tefałenowska prowokacja z „polskimi nazistami” skierowała na nas oczy całego świata. Jako kontynuacja „nazistowskiego” wątku w Polsce (przypomnijmy opinie o listopadowym Marszu Niepodległości) spisała się znakomicie. Odpowiedź na pytanie, dlaczego od miesięcy zwlekano z emisją tego programu, niech pozostanie zadaniem domowym każdego z nas. Świetnym pretekstem do podtrzymywania wspomnianych działań stała się nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Lawina emocji, jaką uruchomiła, jest nie do przecenienia.
4/2018 (1176) 2018-01-24
Z mieszanymi uczuciami przyjąłem wiadomość o transferach politycznych, które dokonały się w ostatnim czasie. Nie idzie jednak o polityczne reanimowanie klubu parlamentarnego PSL poprzez dokooptowanie doń Michała Kamińskiego.

W tym bowiem przypadku koniunkturalizm polityczny jest widoczny jak na dłoni i trudno nie nazwać tego kupczeniem sejmowym, o innych określeniach milcząc. Raczej idzie mi o tzw. powiększanie elektoratu Zjednoczonej Prawicy. Prof. Krystyna Pawłowicz, z którą można nie zgadzać się w licznych sprawach, lecz jasności ideowej nie sposób jej odmówić, dość dosadnie podsumowała te działania poprzez porównanie do łodzi, którą może zatopić nagły przypływ pasażerów. Ten manewr polityczny, widoczny już od czasu rekonstrukcji rządu, być może przyniesie efekt doraźny w postaci w miarę wygranych wyborów samorządowych.
4/2018 (1176) 2018-01-24
Telewizyjny hit ostatnich dni - „Korona królów” - to gratka dla socjologów. Takiej dyskusji, jak nad tą produkcją, nie pamiętam, a trochę już na Bożym świecie żyję.

Gdyby poczytać pojawiające się na różnych forach komentarze, to przeważają opinie mało powiedzieć: krytyczne, ale wręcz druzgocące ten film. Tymczasem ową historyczną nowelę ogląda niemal trzymilionowa rzesza rodaków. Dzwonię do znajomej. Informuje, żeby jej o tej porze głowy nie zawracać. Bo ogląda. Bo musi obejrzeć. Narzeka, że to nawet niecałe pół godziny. Można by się zastanawiać, czy cały ten niebotyczny hejt nie był przez twórców „Korony…” zainspirowany.
3/2018 (1175) 2018-01-17
Ze zdumieniem nieraz przecieram oczy i uszy, gdy słyszę lub widzę coś kuriozalnego w naszej przestrzeni publicznej.

W ostatni wtorek, przysłuchując się zeznaniom świadków przed komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji, usłyszałem znienacka stwierdzenie jednego z nich, który oświadczył był wszem i wobec, iż - zgodnie z jego przekonaniami - „teoretycznie możliwym” wydawał się wiek właściciela, który w momencie przekazywania kamienicy miałby mieć blisko 130 lat. Widocznie (pomyślałem) trafiłem na człowieka wierzącego dosłownie w teksty biblijne, zwłaszcza te mówiące o wieku niejakiego Matuzalema. „Teoretycznie” mogłoby mnie to cieszyć, że ktoś w tak dosłowny sposób uznaje teksty Pisma Świętego.