Jednak nie jestem rewolucjonistą. Odkryłem to już właściwie w
zeszłym roku, kiedy rozpoczęły się rozmaite marsze. Spontaniczne,
oddolne, pozbawione jakiejkolwiek inspiracji, a wynikające
wyłącznie z głębokiej potrzeby serca i poczucia dramatycznego
zagrożenia dla najwyższych wartości.
Już wtedy zauważyłem, że niestety nie spełniam kryteriów współczesnego trybuna i rewolucjonisty. Nigdy przecież nie miałem własnego programu w telewizji, nie jestem milionerem, nie pełniłem funkcji prezydenta ani premiera.
Już wtedy zauważyłem, że niestety nie spełniam kryteriów współczesnego trybuna i rewolucjonisty. Nigdy przecież nie miałem własnego programu w telewizji, nie jestem milionerem, nie pełniłem funkcji prezydenta ani premiera.