Komentarze
2/2017 (1123) 2017-01-11
Jednak nie jestem rewolucjonistą. Odkryłem to już właściwie w zeszłym roku, kiedy rozpoczęły się rozmaite marsze. Spontaniczne, oddolne, pozbawione jakiejkolwiek inspiracji, a wynikające wyłącznie z głębokiej potrzeby serca i poczucia dramatycznego zagrożenia dla najwyższych wartości.

Już wtedy zauważyłem, że niestety nie spełniam kryteriów współczesnego trybuna i rewolucjonisty. Nigdy przecież nie miałem własnego programu w telewizji, nie jestem milionerem, nie pełniłem funkcji prezydenta ani premiera.
2/2017 (1123) 2017-01-11
W ramach zajęć ze studentami pokazałem im film dokumentalny pt. Czeski sen. To dokument zrealizowany w 2004 r. w Czechach, na krótko przed wejściem tego kraju do Unii Europejskiej. Jego autorami są dwaj studenci szkoły filmowej.

Film pokazuje kampanię reklamową supermarketu o nazwie Czeski sen. Supermarketu, który… w rzeczywistości nie istnieje i nigdy nie miał powstać. Autorom udało się pozyskać dofinansowanie oraz sponsorów, gdyż realizacja projektu wymagała całkiem sporych środków.
1/2017 (1122) 2017-01-04
Siostro, basen - już niedługo takie stwierdzenie przestanie budzić oczywiste skojarzenia kierujące nasze myśli na płaszczyznę relacji pacjent - biały personel...

Jeśli jeszcze nie w kraju nad Wisłą, to na pewno we Francji, która to wszakże wszelkiej maści rewolucje ma we krwi. Od nowego roku bowiem francuscy lekarze zamiast medykamentów mogą przepisywać swoim pacjentom... sport. Za zajęcia fizyczne zapłaci tamtejsza kasa chorych. Skąd taki pomysł?
1/2017 (1122) 2017-01-04
No i mamy kolejny nowy rok. Powitał nas wytęsknionym śniegiem, mniej chyba wytęsknionym mrozem i tłumem zaziębionych pacjentów u lekarzy.

A na deser wojażem szefa Nowoczesnej Ryszarda Petru z posłanką tegoż ugrupowania do krajów nieco cieplejszych niż rodzimy. Ten wyjazd to jedna ze spraw, przy których nie wiadomo: śmiać się czy płakać? Do łez może bowiem doprowadzić głupota człowieka, który - mieniąc się przywódcą totalnej opozycji - nie ma świadomości, że skoro jest osobą publiczną, to jego zachowoanie opinię publiczną interesuje bardziej niż życie jakiegoś tam Kowalskiego.
52/2016 (1121) 2016-12-28
Przyroda raczej paradoksów nie znosi. Wszelkie odstępstwo od kanonu naturalnego traktuje jak element chorobowy, który należy w imię zwartości gatunkowej zniszczyć. Ta swoista zerojedynkowość systemu przyrodniczego nie ma jednak prostego zastosowania (niestety!) w odniesieniu do świata ludzkiej kultury.

Być może dlatego np. w dziedzinie sztuk pięknych mamy w ostatnim przynajmniej stuleciu do czynienia z eksperymentatorami, którzy za pomocą szoku, niekiedy przekraczającego nie tylko kanony dobrego wychowania, ale również i zwykłej przyzwoitości oraz rzetelności, próbują zaistnieć w przestrzeni publicznej. Wykorzystując jednak ów kreacyjny charakter ludzkiego działania, stworzyłem tytuł dzisiejszego felietonu.
52/2016 (1121) 2016-12-28
Koniec roku to zawsze dobry moment dla zadumy i refleksji. Nawet w sytuacji, gdy większość preferuje zdecydowanie inny styl jednoczesnego pożegnania i powitania. Już za kilka dni będziemy tego świadkami. Miliony złotych puścimy z dymem fajerwerkowych świecidełek, które zaledwie błysną, a już są przeszłością.

Ze srebrnego ekranu sowicie opłacone gwiazdy będą nam z kolei wmawiać, że to właśnie z nimi bawimy się najlepiej. A my różnie: trochę tanecznie, trochę procentowo, trochę krzykliwie, czasem trochę nadgorliwie radośnie. Nadgorliwie, no bo i z czego tak naprawdę się cieszyć? Z tego, że wszyscy stajemy się o rok starsi?
51/2016 (1120) 2016-12-21
Nie powinno się opowiadać historii ludzkiego życia od początku, tak jak smaku owocu nie znajdziesz w rozłupywanym na gramy ziarnie. Początek zemleć można na pył i coś innego z niego uczynić, ale nie ma w nim drżenia i lęku dojrzewania ani ciężkości opadania dojrzałego spełnienia. Podobnie i w Dziecięciu nie dojrzysz przyszłego losu, a tylko niepewność nastręczającą pytanie: Kimże Ono będzie?

Coroczna pielgrzymka przez kościoły okraszone ludzkimi mniemaniami o tamtej Nocy w Domu Chleba jest raczej próbą zagłuszenia własnej niepewności i lęku. Bo Stajnia zdaje się niczym bez Wzgórza Czaszki, tak jak zaranie bez finału. Swoista Alfa nie mogąca żyć bez Omegi. Lecz tym, co najbardziej niepokoi w czasie wędrówki od jednej do drugiej ludzkiej projekcji Początku, jest przestrzeń pomiędzy pierwszym i ostatnim. Co w niej się znajduje?
51/2016 (1120) 2016-12-21
Uff... To westchnienie ulgi towarzyszy pewnie większości z nas, kiedy popatrzy na datę i zgromadzone zasoby, które swoje miejsce znajdą na stole czy pod choinką.

Wiem, wiem, łatwo nie było. Przez kilka, a może nawet kilkanaście ostatnich dni na usta tych, którzy musieli robić zakupy czy stać w korkach, cisnęły się niecenzuralne słowa, a ulubionym napojem w wielu domach stała się melisa. Sporo nerwów kosztował też udział w sklepowych rywalizacjach na najbardziej wypakowany koszyk i teście na poziom sprytu polegającym na umiejętności wciśnięcia się do najkrótszej kolejki.
50/2016 (1119) 2016-12-13
W czasie Światowych Dni Młodzieży w Rio de Janeiro papież Franciszek wezwał młodych ludzi do zrobienia rabanu w świecie. Hasło, jak wiele słów papieskich, zostało podchwycone przez licznych komentatorów do tego stopnia, że dzisiaj żyje już własnym życie.

Przyznam się, że tak, jak trzy lata temu, tak i dzisiaj nie do końca wiem, o co właściwie następcy św. Piotra chodziło. Słysząc to stwierdzenie po raz pierwszy, rozumiałem je jako wezwanie do tego, by tak żyć, aby świat nie mógł być wobec uczniów Chrystusa obojętny. Dzisiaj jednak, widząc i słysząc działania tych, którym się zdaje, że podchwycili przesłanie papieskie, mam wrażenie, iż chodziło li tylko o działania marketingowe, mające na celu taką prezentację chrześcijaństwa, iż każdy, kto się z nim zetknie, będzie działał jak zombie reklamowe, tzn. podświadomie sterowany wybierze dany produkt.
50/2016 (1119) 2016-12-13
Mój kolega - wykładowca teologii - ostatnio był czymś mocno poirytowany. Kiedy spytałem, co się stało, opowiedział mi, jak to dokładnie 8 grudnia podczas zajęć zaczął pytać swoich studentów (studentów teologii, przypomnę!), kiedy przypada uroczystość Niepokalanego Poczęcia i co właściwie znaczy dogmat o Niepokalanym Poczęciu.

Z grupy kilkunastu osób (bo tłumów chętnych do studiowania teologii w Polsce nie ma) żadna nie potrafiła udzielić odpowiedzi. Niektórzy wspięli się na szczyty wysiłku szarych komórek i własnej kreatywności, opowiadając o tym, jak to do Maryi przyszedł anioł i Ona niepokalanie poczęła…