Okazało się, drodzy Państwo, że dość skutecznie przewidziałem
następstwa tzw. Błękitnego Marszu w Warszawie. Tydzień temu
zastanawiałem się nad celem owego eventu. I sądząc po dyskusjach po
jego zakończeniu, dochodzę do wniosku, że nie było nic z obrony ponoć
zagrożonej demokracji.
Dynamikę rozważań pomarszowych zdominowała… arytmetyka. Konkretnie sposób obliczania ilości uczestników tego wydarzenia. Rozpiętość pomiędzy 45 tys. a 240 tys. to raczej dość znaczna różnica. Zresztą podbijanie w trakcie marszu liczby jego uczestników przez organizatorów przypominało jako żywo kabaretową rozmowę Laskowika ze Smoleniem.
Dynamikę rozważań pomarszowych zdominowała… arytmetyka. Konkretnie sposób obliczania ilości uczestników tego wydarzenia. Rozpiętość pomiędzy 45 tys. a 240 tys. to raczej dość znaczna różnica. Zresztą podbijanie w trakcie marszu liczby jego uczestników przez organizatorów przypominało jako żywo kabaretową rozmowę Laskowika ze Smoleniem.