Komentarze
43/2015 (1060) 2015-10-21
Ostatni tydzień przed wyborczym werdyktem opanowały… spoty i debaty. Cóż, być może takie jest wilcze prawo elekcyjne. Obejrzałem obie debaty telewizyjne (poniedziałkową i wtorkową), a nawet trzy, jeśli doliczyć do tego program Tomasza Lisa, zafundowany jako recenzja poniedziałkowego starcia Beaty Szydło i Ewy Kopacz.

Pierwszym moim wnioskiem z tych debat jest to, że natychmiast wszystkie partie, a przynajmniej ich liderzy, powinni zainwestować w jakieś kursy i szkolenia dotyczące sposobu ubierania się.
43/2015 (1060) 2015-10-21
Gdy piszę te słowa, w internecie (a zapewne i w polskich domach) trwa ożywiona dyskusja na temat tego, kto wygrał debatę Beata Szydło - Ewa Kopacz.

Niestety, nie mogłem jej oglądać, ale - jak dla mnie - wymowne były zdjęcia z pierwszych chwil po debacie. Która kandydatka otoczona była uśmiechniętymi, młodymi ludźmi, a która zgorzkniałymi klakierami? Jedna spojrzenie i wszystko jasne. To prawda, że jedno zdjęcie mówi więcej niż tysiąc słów…
42/2015 (1059) 2015-10-14
Przeglądając kiedyś przepastne zasoby internetowe, natknąłem się na stwierdzenie (ponoć poparte jakimiś badaniami), że codzienna dziesięciominutowa dawka śmiechu przez rok powoduje przedłużenie życia o pięć lat.

Choć wówczas pomyślałem, że jest to jakaś szarlataneria quasi-medyczna, to dzisiaj dochodzę do wniosku, że jednak ktoś wziął powyższą tezę na poważnie. Wystarczy jedynie zwrócić uwagę na ostatnią prostą kampanii wyborczej, ale nie tylko. „Wyostrzenie się” różnego rodzaju konceptów mających dawać zwycięstwo powoduje nie tylko u mnie salwy śmiechu, a przynajmniej lekkiej kpiny i ironii.
42/2015 (1059) 2015-10-14
Ostatni bój senatora Biereckiego!, Afera wokół SKOK-ów!, Afera ze SKOK-​ami, PO pyta: czy PiS chce bronić pieniędzy senatora Grzegorza Biereckiego?” - pamiętacie Państwo nagłówki gazet i żółte paski telewizji informacyjnych z wiosny tego roku? Słowo „afera” z lubością odmieniane było przez wszystkie przypadki, wskazując na znienawidzonego polityka, który rzekomo wyprowadził nielegalnie z Polski miliony złotych.
41/2015 (1058) 2015-10-07
Pisanie dzisiaj o „wyczynie” ks. Charamsy jest cokolwiek nudnawe. Wychodzące na jaw działania owego księdza wskazują wybitnie nie tylko na interesowny charakter jego „ujawnienia się”, ale również ośmieszają periodyki, które iście zaślepione chęcią dokopania Kościołowi (nieważne z jakich pobudek - czy ideologicznych, czy tylko pragmatyczno-wyborczych) nie zauważyły, jak dają się wkręcać żądnemu eventu byłemu urzędnikowi watykańskiemu.

Można oczywiście skonstatować, że taki mamy świat (jak klimat) i trudno dziwić się w końcu zanurzonemu w nim (być może tylko po szyję) człowiekowi. Faktem jednak jest, że miało to miejsce, a wielu dzisiaj jeszcze bierze tegoż człowieka za odnośnik dla oceny Kościoła i wierzących (o duchowieństwie nie wspominając).
41/2015 (1058) 2015-10-07
Oj, jak dawno-dawno to już było. Ale coś jeszcze pamiętam. Coś, czyli głównie radość, że dołączymy do grona państw o wyższym prestiżu. Powodem zaś wybór pierwszego prezydenta w nowej, popeerelowskiej Polsce.

I choć ówczesna głowa państwa nie była z mojej bajki, liczył się sam fakt i nadzieja, że teraz to już tylko lepiej być może. Prezydent - to brzmiało dumnie. Nie jakiś tam sekretarz, choćby nawet pierwszy. Jak w normalnych krajach. I czy za dużo ich już mieliśmy, czy co, że fotel pod żyrandolem się obniża?
40/2015 (1057) 2015-09-30
Odnoszę niekiedy wrażenie, że medialny światek traktuje mnie i pozostałą polską populację jak skrajnych idiotów. Najczęściej przybiera to formę wciskania do naszych głów tez tak nieprawdopodobnych, że zdają się przypominać bajania przepitego faceta na kacu gigancie następnego dnia rano.

Słuchając tych medialnych wynurzeń, ze zdumieniem przecieram oczy i zastanawiam się, czy naprawdę sam twórca wierzy w to, co przekazuje pozostałej braci narodowej. Weźmy np. relacje z napływu tzw. uchodźców na europejskie tereny.
40/2015 (1057) 2015-09-30
Św. Jan Paweł II wprowadził do obiegu kulturowego określenia - bardzo nielubiane przez środowiska lewackie - cywilizacji życia i cywilizacji śmierci. Przez lata nabrały one dodatkowego znaczenia: obrazem pierwszej z nich stała się odwaga, drugiej - strach. Pozwólcie Państwo, że o tym drugim będzie dziś słów kilka.

Mówi się, że ma wielkie oczy. Dlaczego? Może dlatego, że przez nie wchodzi do człowieka najszybciej, paraliżuje umysł i serce. Oczy są zwierciadłem duszy. Gdy się je stłucze, zniszczy, cały odbity w nim świat podlega deformacji.
39/2015 (1056) 2015-09-23
Na początek mała powtórka z literatury, dzisiejszemu człowiekowi bardziej znanej z ekranów telewizyjnych niż z wertowania książkowych stronnic. Chciałbym wspomnieć jeden z najstarszych zabytków piśmiennictwa i twórczości - „Iliadę” Homera. I chociaż na pytanie o głównego bohatera większość z młodych (i nie tylko) odpowie zapewne, że był nim Brad Pitt, to jednak zaryzykuję.

Pamiętacie Państwo, że Troja została zdobyta dzięki podstępowi wymyślonemu przez Odyseusza, który zaproponował, by dostać się do miasta pod osłoną drewnianego konia.
39/2015 (1056) 2015-09-23
Patrzyłem z bliska na jego życie, widziałem, jak umiał od siebie wymagać, widziałem, jak klękał do modlitwy. To było najważniejsze w tych latach, które tak wiele znaczą w okresie dojrzewania młodego człowieka. Ojciec, który umiał sam od siebie wymagać w pewnym sensie nie musiał już wymagać od syna.

Patrząc na niego nauczyłem się, że trzeba samemu sobie stawiać wymagania i przykładać się do spełniania swoich obowiązków” - tak swego ojca wspominał św. Jan Paweł II. Słowa te są świadectwem, jak ważne dla dziecka jest świadectwo jego rodziców. Mówią także o tym, jak ważne jest, by to wychowanie dokonywało się w rodzinie.