Komentarze
19/2016 (1088) 2016-05-11
Okazało się, drodzy Państwo, że dość skutecznie przewidziałem następstwa tzw. Błękitnego Marszu w Warszawie. Tydzień temu zastanawiałem się nad celem owego eventu. I sądząc po dyskusjach po jego zakończeniu, dochodzę do wniosku, że nie było nic z obrony ponoć zagrożonej demokracji.

Dynamikę rozważań pomarszowych zdominowała… arytmetyka. Konkretnie sposób obliczania ilości uczestników tego wydarzenia. Rozpiętość pomiędzy 45 tys. a 240 tys. to raczej dość znaczna różnica. Zresztą podbijanie w trakcie marszu liczby jego uczestników przez organizatorów przypominało jako żywo kabaretową rozmowę Laskowika ze Smoleniem.
19/2016 (1088) 2016-05-11
Lubię Autobiografię Perfectu. Dobrze się ją śpiewa. Wiem, że znają ją też dzisiejsi nastolatkowie. Być może takie racje spowodowały, że Zbigniew Hołdys, autor muzyki do tego pokoleniowego hymnu sprzed kilkudziesięciu lat, postanowił przemówić do młodych, aby wyzwolić ich z bezczynności i marazmu, jakim od pewnego czasu (czytaj: od ostatnich wyborów) niesłusznie podlegają.

Poruszony do żywego wyrecytowanym przez trzy amerykańskie licealistki wierszem oskarżycielskim skierowanym do starszego pokolenia, Hołdys zapłonął.
18/2016 (1087) 2016-05-04
Na początku przyznam się, że dzisiejszy felieton chcę poświęcić wydarzeniu, które dopiero ma się odbyć. Choć zapewne Państwo będziecie czytać te słowa już po jego zaistnieniu, to ja sam je piszę, gdy jest jeszcze tylko zapowiedzią.

Chodzi mianowicie o szykowany na 7 maja marsz w obronie demokracji w Polsce, który zjednoczyć ma wszystkich od prawa do lewa, aby przeciwstawić się obecnie rządzącej partii. Zdaję sobie sprawę, że takie pisanie nie jest być może nacechowane obserwacją rzeczywistości i ma w sobie cokolwiek z wróżenia z fusów. Nie chodzi mi jednak, by zastanawiać się tylko nad liczebnością i oddźwiękiem medialnym Błękitnego Marszu.
18/2016 (1087) 2016-05-04
Pamiętam spotkanie z matką niepełnosprawnego dziecka. Adaś miał 17 lat i zespół Downa, przy tym było też upośledzenie ruchowe. Pani Alina wychowywała go sama, zrezygnowała z pracy zawodowej. A mąż?

Gdy się dowiedział, jaki będzie jego syn, zdezerterował. Odszedł od rodziny. Matka z synem mieszkają na piątym piętrze w bloku. I z tego piątego piętra trzeba czasem zejść, a to już nie jest takie proste… Dla Adasia to wyczyn nie lada. Zaczęliśmy rozmawiać o realiach rodzin wychowujących niepełnosprawne dziecko, wsparciu ze strony państwa, reakcjach ludzi itp. - Na pewno pomagają Pani najbliżsi, sąsiedzi z klatki schodowej? - zapytałem.
17/2016 (1086) 2016-04-27
Co zrobisz, gdy zobaczysz nadjeżdżający z ogromną prędkością samochód ciężarowy? Po prostu uskoczysz możliwie najdalej od przypuszczalnego toru jazdy tejże maszyny. Zrobisz tak nie z powodu szacunku czy estymy do owego auta, ile raczej w trosce o własne życie.

Bezpośredni kontakt z pędzącą masą materii nie uczyni nic złego samemu urządzeniu, ale ciebie może pokiereszować lub zakończyć twój żywot na tym łez padole. Z drugiej zaś strony, jeśli chcesz dołożyć komuś tak, by się nie podniósł, to najlepiej użyć do tego narzędzia o jak największej masie. Być może przeciwnika nie zabijesz, ale ogłuszysz go na tyle, że nie będzie mógł się bronić. Coś podobnego zachodzi również w życiu społecznym.
17/2016 (1086) 2016-04-27
Nareszcie wiosna! Zazieleniły się drzewa i łąki, wydłużył się dzień, wszystko kwitnie i budzi się do życia. Tegoroczna zima nie była zbyt uciążliwa, ale i tak musiała ustąpić przed nieubłaganą stanowczością wiosny, która na nowo napełniła świat zielenią, a nasze serca - nadzieją.

Maj - najpiękniejszy, wiosenny miesiąc - poświęcony jest Matce Bożej. Wiele Jej świąt i uroczystości wypada właśnie teraz. W maju obchodzimy także Dzień Matki - nie sposób więc zapomnieć o Tej, która jest Matką Najlepszą.
16/2016 (1085) 2016-04-20
Tadeusz Borowski w Pieśni twierdził, iż pozostałością po ludzkich poczynaniach XX w. będzie tylko złom żelazny i głuchy, drwiący śmiech pokoleń.

Nie wchodząc w interpretacje i polemiki związane z tezą tegoż autora, zadałem sobie pytanie, jakie pozostałości po dzisiejszych czasach będą stanowić kanwę debat rozpalających archeologów za tysiąc lat. Oczywiście jeśli takie nastąpią, gdyż nie brakuje współcześnie tych, którzy wieszczą rychłą apokalipsę zarówno w wymiarze przyrodniczym, jak i teologicznym. Cóż, odpowiedź na moje pytanie bardziej nadaje się na seans u wróżki czy jasnowidza. Przyszłość nie jest bowiem tak łatwo wyliczalna, jak byśmy tego chcieli. W gruncie rzeczy stawianie pytań o przyszłość jest najczęściej (i tak zapewne jest w moim przypadku) próbą zawoalowanej oceny teraźniejszości.
16/2016 (1085) 2016-04-20
Salon to jednak salon. Pachnie wielkim światem, rozmachem, fantazją, czasem nawet arystokracją. Dla zwykłych ludzi, zapędzonych w swojej codzienności, to zapach sukcesu i marzeń, których spełnienie jest tak samo mało prawdopodobne, jak trafienie przysłowiowej szóstki.

Coraz częściej jednak ten wyidealizowany salon zaczyna zalatywać gamą zapachów zgoła odmiennych od tych już przytoczonych. I szary się wydaje, i taki prymitywny trochę, a momentami wręcz prostacki. Wulgaryzmy w przestrzeni salonowo - medialnej stały się jakby cool i trendy. To znaki pewnego luzu, wręcz symbole słownej nowoczesności. Podkreślają żart, uzupełniają myśl, a treściom nadają wyrazistość.
15/2016 (1084) 2016-04-12
O gustach ponoć się nie dyskutuje. Przynajmniej dlatego, że wrażliwość estetyczna poszczególnych jednostek jest na tyle różna, iż dojście do wspólnego stanowiska, a przynajmniej nieatakowanie przeciwnika jest po prostu niemożliwe.

Czym innym jednak jest teoria sztuki. Dzieła artystów i tzw. artystów poddane teoretycznej krytyce mogą ujawnić nie tylko zamierzenia autora dzieła, ale również wskazać na fałsz i braki w warsztacie konkretnego twórcy. Dyskusja wówczas dotyczy idei, a nie odbioru dzieła.
15/2016 (1084) 2016-04-12
Kilka dni temu wszystkie ogólnopolskie media podały informację o domniemanym cudzie eucharystycznym w Legnicy.

W oficjalnym komunikacie biskupa legnickiego (a jest nim dobrze nam znany bp Zbigniew Kiernikowski) z 17 kwietnia czytamy, że 25 grudnia 2013 r. w kościele św. Jacka w Legnicy zaszło wydarzenie, które ma znamiona cudu eucharystycznego: na Hostii, która przy udzielaniu Komunii świętej upadła na posadzkę i została podniesiona, a następnie złożona do naczynia z wodą, po pewnym czasie pojawiły się przebarwienia koloru czerwonego.