Jesteśmy na półmetku Roku Modlitwy. Papież Franciszek ogłosił go nieprzypadkowo. I nie chodzi tylko o zbliżający się jubileusz 2025 roku.
Może jeszcze bardziej idzie o przypomnienie tego, o czym zapomnieliśmy i co porzuciliśmy? Nastawieni na aktywizm, na własne pomysły i działania, na wypełnianie swoich zadań, przestaliśmy doceniać wartość i sens modlitwy. Daliśmy się nabrać na to, że jest ona traceniem czasu, że nie przynosi tylu owoców, co konkretne działania. Zignorowaliśmy fakt, iż rzeczywiście można ją porównać do oddechu duszy. Nic więc dziwnego, że się duchowo dusimy, brakuje nam powietrza, że wewnętrznie upadamy i rozpadamy się, że czujemy się osamotnieni i dotknięci jakąś niezrozumiałą pustką.
Może jeszcze bardziej idzie o przypomnienie tego, o czym zapomnieliśmy i co porzuciliśmy? Nastawieni na aktywizm, na własne pomysły i działania, na wypełnianie swoich zadań, przestaliśmy doceniać wartość i sens modlitwy. Daliśmy się nabrać na to, że jest ona traceniem czasu, że nie przynosi tylu owoców, co konkretne działania. Zignorowaliśmy fakt, iż rzeczywiście można ją porównać do oddechu duszy. Nic więc dziwnego, że się duchowo dusimy, brakuje nam powietrza, że wewnętrznie upadamy i rozpadamy się, że czujemy się osamotnieni i dotknięci jakąś niezrozumiałą pustką.