Dorośli ministranci mówią, że na taką służbę zawsze jest dobra pora. Na swoim przykładzie pokazują, że wiek nie gra roli, że liczą się chęci, wiara i pragnienie bycia bliżej Boga.
Opowiadają raczej lakonicznie, bez używania wielkich słów, ale w ich głosie czuć radość, satysfakcję i dumę. Widać, że odnajdują się w ministranckiej służbie. - Cztery lata temu ks. Andrzej Danieluk, nasz ówczesny kapelan, zmobilizował ojców kandydatów do bierzmowania, by spróbowali swoich sił w ministranturze - wspomina Grzegorz Rękawek należący do Stowarzyszenia „Rodzina Rodzinie” działającego przy garwolińskiej kolegiacie. - Zgłosiło się nas chyba około dziesięciu. Do dziś zostało tylko kilku. Nasza służba miała być rodzajem świadectwa dla dzieci - tłumaczy. - Najpierw zostałem lektorem, skończyłem nawet szkołę liturgiczną - zaznacza Marek Rudnicki z parafii w Komarówce Podlaskiej. - Od dziesięciu lat codziennie chodzę na Eucharystię. Wróciłem do Boga z powodu choroby. Kiedy przyszła pandemia, moje uczestnictwo w Mszy św. stanęło pod znakiem zapytania. Wtedy nasz wikariusz zaproponował mi, bym stanął przy ołtarzu jako lektor i ministrant. Pod takim warunkiem znów mogłem być na liturgii osobiście. Zgodziłem się. Oczywiście ksiądz przygotował mnie odpowiednio do służby. Teraz jestem przy ołtarzu codziennie.
Opowiadają raczej lakonicznie, bez używania wielkich słów, ale w ich głosie czuć radość, satysfakcję i dumę. Widać, że odnajdują się w ministranckiej służbie. - Cztery lata temu ks. Andrzej Danieluk, nasz ówczesny kapelan, zmobilizował ojców kandydatów do bierzmowania, by spróbowali swoich sił w ministranturze - wspomina Grzegorz Rękawek należący do Stowarzyszenia „Rodzina Rodzinie” działającego przy garwolińskiej kolegiacie. - Zgłosiło się nas chyba około dziesięciu. Do dziś zostało tylko kilku. Nasza służba miała być rodzajem świadectwa dla dzieci - tłumaczy. - Najpierw zostałem lektorem, skończyłem nawet szkołę liturgiczną - zaznacza Marek Rudnicki z parafii w Komarówce Podlaskiej. - Od dziesięciu lat codziennie chodzę na Eucharystię. Wróciłem do Boga z powodu choroby. Kiedy przyszła pandemia, moje uczestnictwo w Mszy św. stanęło pod znakiem zapytania. Wtedy nasz wikariusz zaproponował mi, bym stanął przy ołtarzu jako lektor i ministrant. Pod takim warunkiem znów mogłem być na liturgii osobiście. Zgodziłem się. Oczywiście ksiądz przygotował mnie odpowiednio do służby. Teraz jestem przy ołtarzu codziennie.