Kościół
29/2020 (1303) 2020-07-15
Gdy odejdę, prosić będę Boga o miłosierdzie dla tych, którzy tego miłosierdzia potrzebować będą - zapewniała s. Róża Wanda Niewęgłowska. Słowa dotrzymała. Za jej wstawiennictwem wiele osób otrzymuje potrzebne łaski.

Przyszła na świat 6 listopada 1926 r. w położonych w powiecie łukowskim Toczyskach. Kiedy miała zaledwie pięć lat, zmarli jej rodzice. W rezultacie trafiła do Domu Dziecka przy ul. Cichej 6 w Lublinie. W wieku 22 lat zdiagnozowano u niej chorobę Heinego- Medina. Po kilkuletnim leczeniu w różnych szpitalach lekarze orzekli, iż Wanda do końca życia będzie sparaliżowana. Tak trafiła do Domu Opieki Społecznej przy ul. Głowackiego w Lublinie. W sumie przeszła dziewięć operacji, cztery zawały serca, trzy razy śmierć kliniczną. Miała też ciężką astmę oskrzelową. Z wiekiem urazów i chorób przybywało. Dopóki mogła leżeć na wysoko ułożonych poduszkach, pracowała chałupniczo dla spółdzielni inwalidów, robiąc kapsle do butelek.
29/2020 (1303) 2020-07-15
Rozmowa z biskupem pomocniczym diecezji wrocławskiej Andrzejem Siemieniewskim, prezydentem Maronickiej Fundacji Misyjnej.

Trzeba pamiętać o tym, że ideałem wspólnot czcicieli świętego mnicha z Libanu jest on sam - św. o. Szarbel. My, duszpasterze, jesteśmy pomocnikami w drodze do świętości, zatem możemy wskazywać na świętych - nie na siebie. Domom modlitwy patronował św. Szarbel, a nie ks. Jarek. Stajemy więc przed ważnym pytaniem, kto jest naszym modelem świętości. Odpowiedź jest oczywista - to św. Szarbel. I on osobiście, i cała wspólnota maronicka zawsze dawali wzorowy przykład jedności z Kościołem katolickim, co stanowiło zresztą ewenement na Bliskim Wschodzie, gdzie relacje z Rzymem były o wiele bardziej skomplikowane. Kościół maronicki zawsze przyznawał się do jedności z Rzymem i jest Kościołem katolickim w pełnym tego słowa znaczeniu. Więc zarówno wpatrywanie się w przykład historii Kościoła maronickiego, jak i w osobisty przykład o. Szarbela podsuwa wezwanie o przeżywanie mocnej jedności z Kościołem katolickim. Odszedł duszpasterz - ubolewamy nad tym, ale wpatrujemy się w o. Szarbela, a nie w duszpasterza, który rezygnował z jedności z Kościołem rzymskim.
28/2020 (1302) 2020-07-08
Niejednokrotnie zadaję Panu Bogu pytanie: „Co jeszcze mogę zrobić? Jak wypełniać moją posługę?”. A Pan Bóg cierpliwie uczy mnie, że to On sam - tylko i wyłącznie - jest Dawcą powołania.

Aktualnym miejscem zamieszkania i posługi s. Marzeny Kucharskiej jest Dom Prowincjalny Zgromadzenia Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim przy ul. Kawęczyńskiej w Warszawie. Pytana o drogę odkrywania powołania zakonnego, siostra wyjaśnia, że obraz Brata Alberta, a raczej obrazki z jego podobizną towarzyszyły jej od lat dzieciństwa spędzonego - co akcentuje - w prostym drewnianym domu w małej wiosce Życzyn. - Czekały na mnie w książeczkach do nabożeństwa i szufladach. Później, gdy już umiałam czytać, zaczęłam zwracać baczniejszą uwagę na broszurki z podobizną dziwnego człowieka z brodą i o niezwykle dobrych oczach. Zatrzymując na nim wzrok, zastanawiałam się, dlaczego on przytula dziecko? Dziś myślę, że może szukał właśnie mnie… - snuje refleksję. - Siostry albertynki - nawiązuje do swojego zgromadzenia - obecne były w moim życiu od zawsze, tj. od pierwszych spotkań katechetycznych w salce przy kościele. To s. Kamila, siedząc ze mną pod ścianą salki, pokazała, że ziemia jest okrągła, a s. Antonina rozpaliła zachwyt nad świętymi, rozdając hojnie kolorowe obrazki - wspomina.
28/2020 (1302) 2020-07-08
Krew Chrystusa niechaj mnie strzeże na życie wieczne - prosi szeptem kapłan przed przyjęciem Krwi Jezusa. Warto owe wezwanie uczynić osobistą modlitwą.

Pamiętamy czytanie z Księgi Wyjścia opowiadające o tym, jak Mojżesz kazał Izraelitom pokropić próg i odrzwia domów krwią baranka. Św. Jan Chryzostom w swojej katechezie chrzcielnej (umieszczonej w brewiarzu na Wielki Piątek) tłumaczy, że krew baranka jest obrazem krwi Zbawiciela. „Dlatego też obecnie prędzej ucieka nieprzyjaciel, gdy ujrzy już nie odrzwia skropione krwią, która była tylko obrazem, lecz rozjaśnione krwią prawdy usta wiernych - odrzwia świątyni poświęconej Chrystusowi”. Przyjmując Komunię św., naznaczamy Krwią Jezusa swoje usta. Ona nas ocala i chroni. Słowa św. Jana Chryzostoma przywoływał w swoim liście apostolskim papież Jan XXIII. Pisząc o przyjmowaniu Komunii św., cytował: „Odeszliśmy od tego stołu niczym lwy ziejące płomieniami. Staliśmy się postrachem dla demona, myśląc o tym, kim jest nasz Wódz i jak niezmiernie nas miłuje... Ta Krew, gdy godnie przyjęta, oddala demony, przywołuje aniołów, a nawet samego Pana aniołów... Ta Krew wylana oczyszcza cały świat... Ona jest ceną wszechświata, za którą Chrystus odkupił Kościół... Takie myśli powinny pohamować nasze zmysły. Dokąd będziemy kurczowo uczepieni spraw tego świata? Dokąd, pytam, będziemy trwać w bezczynności? Dokąd będziemy zaniedbywać troskę o własne zbawienie?”.
27/2020 (1301) 2020-07-01
Świat, w którym żyjemy, przypomina czubek góry lodowej. „Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu” - zwykł powtarzać tytułowy bohater „Małego Księcia” w słynnej powiastce Antoine’a de Saint-Exupéry’ego. To prawda.

Natalka, podopieczna Siedleckiego Hospicjum Domowego dla Dzieci, choruje na rzadką chorobę genetyczną, która uniemożliwia jej samodzielne funkcjonowanie. Porusza się specjalnie przystosowanym wózkiem, jest otoczona serdeczną opieką najbliższych. Piękna dziewczynka o głęboko rozwiniętej inteligencji emocjonalnej! Od kiedy zaczęliśmy się spotykać, rodzice mieli jedno marzenie: Pierwsza Komunia córci! Najpierw planowaliśmy uroczystość w parafii - indywidualną, na wieczorowej Mszy św. Natalka niekoniecznie dobrze znosi hałas, duże zgromadzenie ludzi. Niestety, pandemia koronawirusa pokrzyżowała wszystko. Zbyt duże ryzyko. Zresztą i stan zdrowia Natalki się pogorszył. Postanowiliśmy, że dziewczynka po raz pierwszy przyjmie Pana Jezusa w domu, w gronie najbliższych, dokładnie w dzień swoich dziewiątych urodzin. Tak też się stało. Wiele rzeczy w życiu widziałem, ale Natalka udowodniła nam, że tak naprawdę mało wiemy o rzeczywistości, która nas otacza.
27/2020 (1301) 2020-07-01
Świadectwo życia Piotra Jerzego Frassatiego zwracało szczególną uwagę jeszcze zanim został ogłoszony błogosławionym w 1990 r., ale także dzisiaj.

Pomagając biednym, zaraził się chorobą Heinego-Medina. Zmarł 4 lipca 1925 r., mając zaledwie 24 lata. Na jego pogrzeb przyszli biedacy i żebracy z Turynu, a niewidomi pragnęli dotknąć choćby trumny. Opinia społeczna szybko uznała go za świętego. Kim jest dzisiaj? Bł. Piotr Jerzy Frassati, którego wspomnienie przypada 4 lipca, jest czczony jako patron młodzieży i studentów, ludzi gór i Akcji Katolickiej. Na jego osobie wzorują się młodzi na całym świecie, również w naszym kraju. Jedno ze stowarzyszeń - Accademia Frassati - które skupia studentów i absolwentów Domu Akademickiego Morasko im. bł. P. J. Frassatiego w Poznaniu, za cel swojej działalności obrało kształtowanie świadomych postaw społecznych i aktywne uczestnictwo środowiska akademickiego w życiu publicznym i kulturalnym, w odniesieniu do błogosławionego. - Trudno samemu wytyczać szlaki, lepiej chodzić po utartych ścieżkach - twierdzi Patrycja Przewoźna, zastępca prezesa stowarzyszenia Accademia Frassati.
26/2020 (1300) 2020-06-24
Był człowiekiem uczonym i mądrym, pełnym głębokiej wiary - tak o śp. o. prof. Wacławie Hryniewiczu OMI mówią ci, którzy go znali. Odszedł do Pana, pozostawiając po sobie ogrom dobra, z którego warto czerpać.

O wspomnienia na temat ojca profesora zapytałam jego współbraci oblatów. Najpierw otrzymałam pięknego maila od o. Andrzeja Madeja OMI, posługującego od kilkudziesięciu lat w dalekim Turkmenistanie. - Kiedyś chciałem podwieźć go klasztornym samochodem do rodzinnych Łomaz. Powiedział tylko: dziękuję ci bardzo, ale mam autobus - zaczyna o. Andrzej. - O. Wacław był zdolnym człowiekiem, pracowitym naukowcem, gorliwym zakonnikiem, zapalonym ekumenistą, pisarzem, teologiem, a nawet poetą. Dużo czytał i pisał; tak dużo, że niemal oślepł od książek. Mówił blisko dziesięcioma językami, a w kilku z nich pisał artykuły naukowe. Podobno gdy uczył się kolejnego języka, wszędzie naklejał karteczki ze słówkami: w pokoju na ścianach, nad łóżkiem, a nawet nad lustrem w łazience. Wszystko po to, by cały czas się uczyć, nie tracąc czasu. Na te karteczki patrzył nawet przy goleniu (!). Grał na fisharmonii i lubił śpiewać (zwłaszcza Exultet w noc paschalną). To był człowiek paschalny, choć tym mianem nazywał innego teologa z KUL - śp. ks. Wojciecha Danielskiego. Wacław był człowiekiem Jezusa Zmartwychwstałego!
26/2020 (1300) 2020-06-24
Jak pozdrawiać Maryję i wypowiadać Jej chwałę? Jak rozmawiać z Tą, która jest „uosobieniem łaski”? W tradycji zachodniej modlimy się Litanią loretańską, której pełne treści wezwania ukazują godność i przymioty Matki Bożej.

Świętość oznacza wolność od grzechu, ukierunkowanie wszystkich pragnień na Boga i naśladowanie Chrystusa. Jej podstawą jest łaska, która daje nam udział w Boskiej naturze, czyni nas dziećmi Bożymi i dziedzicami wiecznego królestwa. Świętość jest zadaniem dla wszystkich, ale nie każdy ją osiąga. Po ziemi chodzą „święci w drodze”, w niebie żyją „święci w ojczyźnie”. I dla tych pierwszych, i dla drugich Maryja jest niedoścignionym wzorem, choć gdy była jeszcze „w drodze”, mało kto potrafił rozpoznać Jej świętość. My wprawdzie nie umiemy jej do końca zgłębić, ale nie jest już przed nami zakryta. Dlatego w Litanii loretańskiej wzywamy Maryję najpierw jako świętą. Wszak jest Ona ,,Najświętszą Maryją”, świętość więc to pierwszy tytuł Jej chwały. Ona, która trwa w odwiecznej nieprzyjaźni z szatanem (zob. Rdz 3,15), jest dla proroków symbolem świętości i doskonałego zjednoczenia z Bogiem. Najpełniej Jej świętość opisał ewangelista Łukasz. Przedstawił Maryję jako umiłowaną przez Boga (zob. Łk l,30), błogosławioną między niewiastami (zob. Łk 1,42), błogosławioną, bo uwierzyła (zob. Łk 1,45).
25/2020 (1299) 2020-06-17
Co współczesnemu człowiekowi może dać święty, który żył setki lat temu? Na pewno swoje wstawiennictwo, przykład życia i świadectwo wiary. Takie dary nie mają terminu ważności.

Św. Anioł był odważny i gorliwy w głoszeniu Chrystusa. Przemierzył dla Niego setki kilometrów. Legendy podają, że w gronie jego słuchaczy znaleźli się kiedyś św. Dominik i św. Franciszek. Dominik i Franciszek nie znali osobiście Anioła, ale byli pod ogromnym wrażeniem jego kazania. Cała trójka spotkała się w Bazylice św. Jana na Lateranie. Podania wskazują, że św. Franciszek przepowiedział Aniołowi męczeńską śmierć, a Anioł Franciszkowi stygmaty. Inne źródła mówią, iż w miejscu męczeństwa i pochówku karmelity wytrysnęły woda, a także olej. To wydarzenie dało początek zwyczajowi błogosławienia oleju i wody św. Anioła, który był praktykowany w klasztorach karmelitańskich także w Polsce przedrozbiorowej. Wstawiennictwu św. Anioła przypisywano uratowanie Neapolu przed dżumą w 1656 r. Święty do dziś jest wspominany w brewiarzu ojców karmelitów, zaś jego wizerunki w postaci obrazów i figur do dziś zdobią karmelitańskie kościoły.
25/2020 (1299) 2020-06-17
Jedyny dobry czas do wychowywania dzieci i przeżywania miłości to ten, który jest ci dany. Innego mieć nie będziesz - poucza paulin o. Paweł Przygodzki. I prosi, by trudności wychowawczych nie zrzucać na karb „złych czasów”, ale zaczynać od podstaw, czyli miłości małżeńskiej.

Zdaniem o. Pawła Przygodzkiego, prefekta Wyższego Seminarium Duchownego Zakonu Paulinów w Krakowie, dom stanowi najważniejszą przestrzeń człowieka. - Wychodzimy z domu rodzinnego i zmierzamy do Domu Ojca. Dom jest klamrą, która spina nasze życie - zaznacza, wskazując, że DOM można odczytać jako skrótowiec utworzony od trzech wyrazów: Dziecko - Ojciec - Matka. Prawdziwy dom to miejsce, gdzie te trzy elementy się spotykają. Zwraca też uwagę, że pierwszym domem był biblijny ogród i takiego domu chce dla nas Pan. Nawet w biblijnym opisie pokłonu, który Trzej Mędrcy oddali nowonarodzonemu Jezusowi, nie ma mowy o szopce czy grocie, ale o domu: „Weszli do domu”. - Nie da się wybudować domu tylko z kamieni, drewna, napełnić atmosferą z najdroższych i najlepszych rzeczy. Dom się tworzy poprzez relacje - zaznacza. Jego zdaniem, kiedy wchodzi się do czyjegoś mieszkania, łatwo wyczuć, czy jest to dom, czy tylko budynek, w którym zupełnie brakuje atmosfery rodziny i miłości.