Kościół
24/2020 (1298) 2020-06-10
Wychodząc w procesji na ulice naszych miast i wsi, pragniemy dać świadectwo, że historia Jezusa to nie mit o zwycięzcy ani opowieść „ku pokrzepieniu serc”. To rzeczywistość, która jest tak bardzo realna, jak czerwcowa zieleń, zapach bzów i rozmiękczony promieniami słońca asfalt uginający się pod stopami ludzi kroczących w postawie uwielbienia za Chrystusem w procesji Bożego Ciała.

Bez wątpienia najczcigodniejsze z nich to te celebrowane podczas Uroczystości Ciała i Krwi Pańskiej. Gromadzą najwięcej ludzi, obrosły przepiękną ornamentyką, elementami ludowości. Nieobcy im duch patriotyzmu, przywiązania do ziemi. Ale są też inne, mniejsze i większe, jedne mają charakter błagalny, inne pokutny, wypływają z miejscowych zwyczajów. Na świecie nie brak i takich, które zadziwiają oryginalnością, dynamizmem - ubranych w latynoamerykańską barwność, toledański majestat. My Polacy, niemający tak gorących temperamentów jak południowcy, raczej wybieramy dostojeństwo. Ale i u nas nie brakuje lokalnych „atrakcji” w postaci np. kaszubskiej tradycji polegającej na „kłanianiu się” niesionych przez wiernych feretronów świątyniom, krzyżom przydrożnym i figurom czy „tańca feretronów”. Dlaczego idziemy w procesjach? Odpowiedź jest złożona. Udział w nich uświadamia nam, że ludzkie życie jest drogą, człowiek zaś - wędrowcem (łac. homo viator). Ich „prototypem” była wędrówka Izraelitów z niewoli egipskiej do Ziemi Obiecanej, w Nowym Testamencie zaś Pascha Jezusa - Jego przejście ze śmierci do życia.
23/2020 (1297) 2020-06-02
Najświętsze Serce Jezusa mówi nam przede wszystkim o boskości, potędze i ogromnej miłości Chrystusa do każdego człowieka.

Przywykliśmy już do czerwcowych nabożeństw i obchodzenia pierwszych piątków miesiąca. W tym roku znów wołamy: „Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami”! Śpiewając dedykowaną Mu litanię i kontemplując wizerunek Boskiego Serca, warto zatrzymać się nad sensem i głębią przesłania, jakie niosą. - Istotą kultu Serca Jezusowego jest Jego miłość i odpowiedź na nią. Miłość pojętą nie jako sentyment, ale ofiarny czyn. Św. Ignacy z Loyoli nauczał, że „miłość winno się zakładać więcej na czynach niż na słowach”. Taka jest dynamika miłości, to wzajemne obdarowywanie, a jej czytelnym znakiem jest otwarte Serce Zbawiciela - tłumaczy jezuita ks. Stanisław Groń, wieloletni redaktor naczelny miesięcznika „Posłaniec Serca Jezusowego”. Przypomina, że kult Serca Bożego nie jest ckliwą pobożnością, która (po wypełnieniu pewnych praktyk) jakby „automatycznie” zapewnia zbawienie. - Duchowość Serca, złączona z żywą pobożnością ewangeliczną, to zbawienne lekarstwo, aktualne dla każdego wieku, także naszego, który nie odznacza się ani wielkim szacunkiem do człowieka, ani miłością przykazań Bożych.
23/2020 (1297) 2020-06-02
Historia Kościoła pełna jest wydarzeń mistycznych: wizji, objawień, przesłań Bożych. Jaką postawę należy wobec nich przyjąć? Wierzyć wizjonerom, a może... bać się ich i unikać?

Określenie choćby przybliżonej liczby objawień maryjnych w dwutysiącletniej historii chrześcijaństwa nie jest możliwe. Różne źródła podają rozmaite dane: od 900 do 21 tys. świadectw takich fenomenów, spośród których Kościół uznał zaledwie około 70. Dlaczego tak niewiele? Ponieważ z wielką pokorą i ostrożnością podchodzi do takich spraw. Już św. Maksymilian Kolbe mówił, że „chociażby nawet sama Najświętsza Maryja Panna ukazała się i poleciła nam najwznioślejsze misje, skądże możemy mieć pewność, że to rzeczywiście Ona, a nie jakieś złudzenie lub podstęp szatański. Wszak wiemy, że szatan objawił się św. Katarzynie Sieneńskiej nawet jako ukrzyżowany Pan Jezus i przez jakiś czas ją zwodził. Otóż i w tym wypadku najpewniejszą próbą jest posłuszeństwo, to jest przedstawienie tego, co czujemy, przełożonemu we względnym «forum»: wewnętrznym lub zewnętrznym (to znaczy spowiednikowi lub proboszczowi, względnie biskupowi) i ślepe wykonanie jego wskazówek.
22/2020 (1296) 2020-05-27
W święto Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła, 1 czerwca, o 11.00, w katedrze siedleckiej będą miały miejsce święcenia biskupie ks. kan. Grzegorza Suchodolskiego. Msza św. będzie transmitowana przez Radio Podlasie i TV Trwam.

Decyzja o mianowaniu przez Ojca Świętego Franciszka nowego biskupa pomocniczego diecezji siedleckiej została ogłoszona 16 kwietnia br. przez nuncjusza apostolskiego w Polsce abp. Salvatore Pennacchio. - Wymodliliśmy biskupa - podkreślił w jednej z wypowiedzi bp Kazimierz Gurda, nie kryjąc zadowolenia z długo oczekiwanej - i omodlonej przez diecezjan - nominacji. Pytany o to, co w największym stopniu przygotowało grunt pod decyzję papieża Franciszka, w wywiadzie dla „Echa Katolickiego” opublikowanym w nr. 17 ks. kan. G. Suchodolski podkreślił, że o przedstawieniu jego kandydatury Ojcu Świętemu zadecydowały przede wszystkim 32 lata życia w kapłaństwie i posługi na rzecz Kościoła. - Oczywiście szmat mego życia kapłańskiego to praca z młodzieżą i Światowe Dni Młodzieży. W wielu kręgach kościelnych, tak w Polsce, jak i poza jej granicami, jestem kojarzony z tym dziełem. Do pełni kapłaństwa dojrzewałem w cieniu św. Jana Pawła II, który zainicjował światowe spotkania młodzieży.
22/2020 (1296) 2020-05-27
Czujemy radość i dumę - mówią zgodnie najbliżsi biskupa nominata Grzegorza Suchodolskiego: rodzice oraz rodzeństwo ze swymi rodzinami. Nie mają cienia wątpliwości, że - otoczony modlitwą - poradzi sobie z nowymi obowiązkami.

Chciałabym wyrazić wdzięczność Panu Bogu za powołanie syna do kapłaństwa. I podziękować bp. Kazimierzowi Gurdzie za zaufanie, jakim go obdarzył, przedstawiając jego kandydaturę na swego pomocnika - rozpoczyna rozmowę Marianna Suchodolska, mama nowego biskupa pomocniczego diecezji siedleckiej. Przyznaje, że chociaż wszystkie dzieci kocha się jednakowo, na pierwsze, najbardziej wyczekiwane przez rodziców, zawsze patrzy się inaczej. Nauczyło też tego życie. - Były łzy radości, i łzy smutku. Pierwsza Komunia św., bierzmowanie, udział w oazach, matura, wstąpienie do seminarium, a potem święcenia kapłańskie, pierwsza parafia i studia w Rzymie, skąd musiał wrócić ze względu na chorobę. Diagnoza „nowotwór” przyniosła nam dużo bólu. Ale to od Grzesia uczyliśmy się, jak przyjmować chorobę - mówi M. Suchodolska. - Nie byliśmy bogaci. Mąż pracował w PKS, ja zajmowałam się domem i dziećmi. Mieliśmy też niewielkie gospodarstwo. Bywało ciężko, ale nigdy nie narzekaliśmy. Z Bożą pomocą wszystko można przejść - uzasadnia.
21/2020 (1295) 2020-05-20
Jak odkryć i pielęgnować piękno oraz kobiecość? Poradniki, gazety i vlogi oferują setki dobrych rad. Najlepsze patenty są jednak… w Biblii.

Apostolinka, s. Anna Maria Pudełko, porównuje Słowo Boże do lustra. - Prawdę o nas samych odkrywamy w spojrzeniu drugiego człowieka, a jeszcze bardziej w spojrzeniu Boga. Opinia ludzi nie będzie w pełni obiektywna i prawdziwa. Skoro jednak pełne miłości i akceptacji spojrzenie bliźniego potrafi zaprosić nas do weryfikacji prawdy o sobie, to co się dzieje, gdy skonfrontujemy się ze spojrzeniem Boga? W Biblii Bóg mówi o tym, kim jest On dla nas i kim my jesteśmy dla Niego. Przez Słowo daje nam poznać swoje dary i to, do czego chce nas zaprosić. Otwierając Biblię, przeglądamy się w kochających oczach naszego Pana. On widzi to, co niewidoczne dla oczu. On spogląda w głąb naszego serca. Kiedy czytamy opis stworzenia świata, natchniony autor ciągle nam powtarza, iż Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było dobre. W języku hebrajskim i greckim słowa „dobro” i „piękno” znaczą to samo. W Ewangelii wielokrotnie słyszymy, że spotkania Jezusa z konkretnymi ludźmi zaczynają się od spojrzenia.
21/2020 (1295) 2020-05-20
Żyła krótko. Jedynie 26 lat. Ale to, jak żyła, sprawiło, że do jej grobu nie ustają pielgrzymki tych, którzy za jej wstawiennictwem pragną wybłagać u Boga jakąś łaskę. „Jezu, jak bardzo bym chciała widzieć ludzi szczęśliwych w Tobie”. Być może dlatego i dziś tak wiele wyprasza tym, którzy ją o to proszą.

S. Maria Dulcissima to imię zakonne, jakie przyjęła, rozpoczynając nowicjat w Zgromadzeniu Sióstr Maryi Niepokalanej. Naprawdę nazywała się Helena Hoffmann. Gdy umierała, była młodą kobietą. Wokół jej ciała zgromadzili się mieszkańcy Brzezia. Odcinali na relikwie kawałki jej habitu. Podzielili na małe części jej laskę. Kapłan, który przewodniczył uroczystościom pogrzebowym, powiedział: „Pochowaliśmy świętą”. Mieszkańcy Brzezia, gdzie zmarła, są o tym przekonani od dnia jej śmierci, twierdząc, iż za wstawiennictwem śląskiej św. Tereni - jak nazywają s. Dulcissimę - doznali wielu niewytłumaczalnych po ludzku łask. W ubiegłym roku zakończył się diecezjalny etap jej procesu beatyfikacyjnego, a w listopadzie 2019 r. zostały otwarte akta procesowe w Rzymie. Kim była ta skromna zakonnica, którą już za życia uznano za świętą?
20/2020 (1294) 2020-05-13
O wielkości św. Jana Pawła II sporo mówią encykliki i homilie, ale najmocniejsze świadectwo dają o nim ludzie. Posłuchajmy tych, którzy znaleźli się w bliskim promieniowaniu jego świętości.

- Codziennie, po jutrzni wzywam wstawiennictwa najbliższych mi świętych. Pierwsze miejsce po Matce Bożej zajmuje Jan Paweł II, którego spotykałem i któremu spłacam dług wdzięczności za to, że uczył mnie powszechności i miłości do Kościoła - zaznacza nasz biskup nominat Grzegorz Suchodolski. W rozmowie wylicza najważniejsze spotkania z Papieżem Polakiem. - Jego postać odcisnęła się mocno na mojej decyzji o kapłaństwie. W 1981 r. poznawaliśmy Karola Wojtyłę jako Jana Pawła II. Jego wybór na Stolicę Piotrową poszerzył nasze horyzonty poznawcze. Zacząłem patrzeć na wiarę i Kościół jako na coś więcej niż doświadczenie rodzinnego domu i parafii. Do tego doszły wydarzenia związane z zamachem na życie papieża. Do dziś pamiętam modlitwę całego świata, a zwłaszcza narodu polskiego o życie i zdrowie dla Ojca Świętego. To wszystko sprawiło, że zrodziło się we mnie wewnętrzne wołanie: „Pójdź za Mną!”. Odpowiedziałem na nie już w grudniu 1981 r., kiedy byłem w klasie maturalnej - wspomina bp G. Suchodolski.
20/2020 (1294) 2020-05-13
100 rocznica urodzin Karola Wojtyły to zachęta do spojrzenia poprzez kronikarskie zapiski na cud, jakim było jego święte życie. To także okazja, by przypomnieć sobie niezwykłe wydarzenia - nawrócenia, odzyskane zdrowie, dar potomstwa - które swoją modlitwą wyprosił u Boga św. Jan Paweł II.

Świadectwa osób z całego świata ukazały się w wyjątkowej publikacji „100 cudów na 100-lecie urodzin św. Jana Pawła II”. Niech będą zachętą do ufnej modlitwy w naszych potrzebach i wezwaniem do świętości, do której wszyscy jesteśmy zaproszeni. Do beatyfikacji i kanonizacji Jana Pawła II wystarczyły dwa dobrze zbadane i niewyjaśnione medycznie uzdrowienia. Ale podobnych zdarzeń naliczono już 250. Pierwszy cud - uznany w procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II - dotyczył uzdrowienia siostry Marie Simon-Pierre Normand ze zgromadzenia Małych Sióstr Macierzyństwa Katolickiego, która podobnie jak papież cierpiała na chorobę Parkinsona. „Cud dokonał się w moim ciele dwa miesiące po śmierci Jana Pawła II. Od razu powróciłam do normalnego życia. Nic mnie już nie spowalnia!” - napisała w swoim świadectwie. Siostra Marie zaznaczyła, że „od chwili, w której zgodziłam się, aby całe zgromadzenie modliło się za wstawiennictwem Jana Pawła II o moje uzdrowienie, wiedziałam, że jeśli prośby zostaną wysłuchane, pójdę tą drogą aż do końca, bez względu na wszystko. Tak, do końca, aby Jan Paweł II uznany został za błogosławionego, a potem też za świętego. Aż do końca dla Kościoła”.
19/2020 (1293) 2020-05-06
Nie wywiesili kartki z napisem: „Formacja zawieszona do odwołania”. Są ze sobą w stałym kontakcie, organizują spotkania w sieci i z utęsknieniem czekają na prawdziwą, a nie nową normalność.

Członkowie wspólnot i ruchów katolickich w czasie epidemii nie założyli rąk ani nie poddali się rezygnacji i bezczynności. Przyznają, że początkowo trudno było pogodzić się z faktem, iż na dłuższy czas trzeba zrezygnować ze zwykłych spotkań w salkach, ze swoich wspólnotowych modlitw, czuwań i rekolekcji. Po pierwszym szoku stanęli przed pytaniem: „Co dalej”? - Bezpośredni kontakt jest bardzo utrudniony. Młodzi z Ruchu Światło-Życie realnie mogą spotkać się tylko na Eucharystii. Reszta została przeniesiona do sieci. Organizujemy wirtualne spotkania w małych grupach. Sam kontaktowałem się ostatnio w taki sposób z przedstawicielami Diakonii Wyzwolenia i odpowiedzialnymi za formację animatorami. Widzę w ludziach coraz większą tęsknotę za bezpośrednim spotkaniem i zwykłym, bliskim kontaktem. W formacji oazowej przeważa zaproponowana przez ks. F. Blachnickiego tzw. metoda przeżyciowa, która opiera się na tworzeniu bezpośredniej przestrzeni do dzielenia się i bycia ze sobą. Teraz ta opcja jest wyłączona - zaznacza ks. Marek Andrzejuk, diecezjalny moderator Ruchu Światło- Życie.