Kościół
33/2020 (1307) 2020-08-12
Rozmowa z ks. dr. Dariuszem Ostałowskim z parafii Bożego Ciała w Siedlcach.

Pius XII w odpowiedzi na prośbę Matki Bożej z Fatimy dokonał poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi w 1942 r. W nim papież widział nadzieję nadejścia lepszego wieku, tryumfu wiary i chrześcijańskiego pokoju. Dlatego zalecał: „Niech tedy wszyscy z większą jeszcze niż dotąd ufnością garną się do tronu miłosierdzia i łaski Królowej i Matki naszej, błagając o pomoc w nieszczęściach, o światło w ciemnościach, o pociechę w cierpieniach i smutkach; a nade wszystko niech się wyrwą z niewoli grzechów i służą z wdziękiem dziecięcej pobożności pod berłem tak wielkiej Matki! Niech tłumy wiernych cisną się do Jej świątyń, niech obchodzą Jej święta; niech Jej błagalna koronka będzie we wszystkich dłoniach i niech przeniknie do kościołów i chat, do szpitali i więzień, na drobne zebrania i masowe manifestacje wiernych, celem głoszenia Jej chwały!”.
32/2020 (1306) 2020-08-05
„Kiedy ktoś chce zniszczyć religię, najpierw atakuje kapłanów, gdyż tam, gdzie nie ma kapłana, nie ma już ofiary Mszy św., nie ma kultu Bożego” - ostrzegał św. Jan Maria Vianney. Jego słowa brzmią dzisiaj proroczo. Patron proboszczów podkreślał też, że: „Nie ma złych księży. Są tylko tacy, za których wierni za mało się modlą”. Jest w Polsce miejsce, gdzie trwa nieustający szturm nieba w intencji kapłanów…

Mzyki, mała wieś oddalona zaledwie 35 km od Jasnej Góry, nazywane są polskim Ars. A wszystko za sprawą św. J.M. Vianney’a, który patronuje tamtejszemu sanktuarium. I choć nie znajduje się ono na liście najbardziej znanych miejsc kultu, to do tej skromnej miejscowości przyjeżdżają pielgrzymi z całej Polski, by przy relikwiach świętego kapłana powierzyć Bogu osobiste sprawy, a także modlić się za swoich duszpasterzy. - Wszędzie spotykamy Boga, ale w sanktuarium mamy poczucie, że szczególnie doświadczamy Jego obecności - mówi kustosz sanktuarium w Mzykach ks. dr Wojciech Torchalski, wyjaśniając wyjątkowość tego miejsca. - Powstało ono z woli Boga i jest owocem Roku Kapłańskiego. Kiedy w 1988 r. powstawała parafia Najświętszego Serca Pana Jezusa w Gniazdowie- Mzykach, zdecydowano również o wybudowaniu kaplicy katechetycznej w Mzykach, która z czasem stała się kościołem filialnym. Pierwszy proboszcz zapragnął, by patronował jej św. J.M. Vianney. Większość wiernych nawet nie słyszała o takim świętym. Kiedy pytali, dlaczego właśnie on ma być patronem parafii, usłyszeli: „Zobaczycie, tu jeszcze kiedyś będą przyjeżdżać pielgrzymki”.
32/2020 (1306) 2020-08-05
Jesteś tym, czego słuchasz. Tak kształtuje się nasze patrzenie na świat, odczuwanie i myślenie. Ta zasada odnosi się także do życia wiarą. Wakacje są dobrym czasem, by na nowo nastroić się na Jezusa.

Bez Boga jesteśmy jak radio, które gubi fale. Zaczynamy szumieć, trzeszczeć i łapać po kilka sygnałów. Mamy w sobie coraz więcej zakłóceń. Bez Boga jesteśmy jak rozstrojony instrument, na którym nie da się zagrać czystych dźwięków. Niestety, coraz częściej nie wychwytujemy naszego fałszowania. Latem warto zatroszczyć się nie tylko o wytchnienie dla ciała. Trzeba też na nowo zaopiekować się swoim duchem. Św. Augustyn powtarzał, że niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu. Dotyczy to nie tylko wieczności, ale też życia na ziemi. Czas urlopowo-wakacyjny jest zaproszeniem do postawienia sobie ważnych pytań: Za czym podążam? Co mnie kształtuje? W czym szukam spełnienia? Czego naprawdę pragnę? W czym się zatracam? Dlaczego tak dużo słuchamy np. o polityce, epidemii, nowinkach technicznych i modowych, o tym, co się dzieje w życiu innych, a tak mało o Jezusie? Dlaczego słuchamy tego, co wprawia nas w zdenerwowanie, zazdrość, złość czy rezygnację, a odwracamy się od treści, które przynoszą nadzieję i pocieszenie? Dobra Nowina jest naprawdę na wyciągniecie ręki.
31/2020 (1305) 2020-07-29
Kapłaństwo niejedno ma imię. Od tych, którym wiele dano, wiele wymagać się będzie, zarówno tu, na ziemi, jak i w niebie.

O kapłaństwie można mówić godzinami, ale i tak nigdy do końca go nie pojmiemy ani nie opiszemy. Nawet mimo najszczerszych chęci zawsze pozostanie jakiś niedosyt, tajemnica, niewiadoma... Ale próbować trzeba. W kwietniu na polski rynek wydawniczy trafiła książka „Szczęśliwa służba” Marzeny Juraczko. Dziennikarka zamieściła w niej wywiady z siedmioma kapłanami, którzy opowiadają o tym, jak realizują swoje powołanie. Mówią o sobie, swoich przeżyciach, doświadczeniach i pracy. Nie ma w tym ani odrobiny chwalenia się, wywyższania czy wymądrzania. W przytoczonych rozmowach czuć raczej radość, pokorę i odpowiedzialność za to, co otrzymali podczas święceń. Prawie każdy z „wywiadowanych” kapłanów opowiadał o księżach, którzy zostawili mocny ślad w jego sercu. Wspominają tych uczących ich mądrości i podprowadzających ku Bogu, którzy byli (i są) dla nich mistrzami oraz autorytetami. Im bardziej wgłębiałam się w lekturę tej książki, tym mocniejsze miałam przekonanie, że słucham opowieści praktyków, a nie teoretyków trudnej sztuki kapłaństwa.
31/2020 (1305) 2020-07-29
Jej doświadczenia, będące połączeniem powolnego fizycznego wyniszczania z głęboką, intymną więzią z Chrystusem i Maryją, przerażający ból i duchowa, szlachetna radość mogą stanowić na wskroś szokujący rodzaj chrześcijańskiego świadectwa.

Urodzona 27 czerwca 1905 r. węgierska katoliczka Erzsébet Galgóczy była dziesiątym spośród 11 rodzeństwa w rzymskokatolickiej rodzinie Ferenca i Magdolny Galgóczy. Rodzice byli bardzo wierzący, a matka przez 36 lat codziennie przyjmowała Komunię św. Swoje dzieci wychowywała bardzo surowo, ale - jak podkreślała Erzsébet - z miłością. Ojciec zmarł, kiedy dziewczynka miała niespełna dwa lata. Do renty, którą rodzina otrzymała po jego śmierci, wdowa dorabiała szyciem i robótkami ręcznymi. Erzsébet od urodzenia była chorowita, a doświadczenie cierpienia powiększyły jeszcze nieszczęśliwe wypadki, którym uległa. Długo nie potrafiła chodzić, a zaraz po tym, jak się nauczyła, złamała nogę, co na długie miesiące przykuło ją do łóżka. W trzeciej klasie szkoły powszechnej wpadła do kotła z wrząca wodą, spłonęły jej też prawie wszystkie włosy, a twarz została poważnie poparzona. Po przystąpieniu do pierwszej Komunii św. codziennie rano uczestniczyła w Mszy św. i przyjmowała Chrystusa. Kiedy była w czwartej klasie gimnazjum, zaczęła się - jak określała swoje cierpienie - jej droga krzyżowa. Zapalenie płuc, gruźlica, brak umiejętności chodzenia i inne choroby zniweczyły pragnienie Erzsébet, by zostać zakonnicą na misjach.
30/2020 (1304) 2020-07-22
Niepozorna, skromna i zawsze uśmiechnięta, ale też cierpiąca za dusze i opierająca się pokusom szatana. Świat zaczyna lepiej poznawać bł. Matkę Speranzę.

90 lat życia na ziemi, prawie 67 w zakonie i ponad pół wieku stygmatów… Orędzie, jakie przekazał jej Jezus, było bardzo podobne do tego skierowanego do św. s. Faustyny Kowalskiej. Hiszpańska mistyczka Matka Speranza od Jezusa, założycielka Zgromadzenia Służebnic Miłości Miłosiernej, została wyniesiona do chwały ołtarzy 31 maja 2014 r. Dziś, dzięki książce „Bł. Matka Speranza. Nieznane cuda bliźniaczej duszy ojca Pio” poznajemy niezwykłe fakty z jej życia. Dokumenty, jakie złożono, by rozpocząć proces kanonizacyjny, zebrane zostały w 52 tomy. W styczniu 2002 r. komisja teologów jednomyślnie potwierdziła heroiczność życia Matki Speranzy. Miała dar bilokacji, stygmatów, wglądu w ludzkie serca i kontaktu z duszami czyśćcowymi. Skutecznie opierała się atakom i pokusom szatana, który ranił ją, a nawet podpalał.
30/2020 (1304) 2020-07-22
Jak modlić się nieustannie? Takie pytanie zadawali sobie już pierwsi chrześcijanie. Metoda, którą opracowali, znów wraca do łask.

Coraz więcej ludzi woła: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem”. Przez wieki ta krótka modlitwa była kojarzona z prawosławiem. Dziś sięgają po nią także katolicy i protestanci. Modlitwa Jezusowa, bo o niej mowa, narodziła się przed podziałem Kościoła. „Wymyślili” ją ojcowie pustyni, potem trafiła do mnichów żyjących w klasztorach. Jest związana przede wszystkim z klasztorem na Synaju i górą Athos. Do jej popularyzacji przyczyniły się „Filokalia”, czyli zbiór tekstów o modlitwie, pisanych od IV do XV w. przez mistrzów duchowych Kościoła Wschodniego. Zbiór wydano w XVIII w. W 1877 r. przetłumaczono go na język rosyjski. Ukazał się pod nazwą „Dobrotolubije”. Do rozpowszechnienia Modlitwy Jezusowej przyczyniła się także książka pt. „Opowieści pielgrzyma. W poszukiwaniu nieustannej modlitwy” autorstwa Arsenija Trojepolskiego. Dziś należy ona do klasyki duchowości, bez trudu można ją nabyć także w Polsce.
29/2020 (1303) 2020-07-15
Gdy odejdę, prosić będę Boga o miłosierdzie dla tych, którzy tego miłosierdzia potrzebować będą - zapewniała s. Róża Wanda Niewęgłowska. Słowa dotrzymała. Za jej wstawiennictwem wiele osób otrzymuje potrzebne łaski.

Przyszła na świat 6 listopada 1926 r. w położonych w powiecie łukowskim Toczyskach. Kiedy miała zaledwie pięć lat, zmarli jej rodzice. W rezultacie trafiła do Domu Dziecka przy ul. Cichej 6 w Lublinie. W wieku 22 lat zdiagnozowano u niej chorobę Heinego- Medina. Po kilkuletnim leczeniu w różnych szpitalach lekarze orzekli, iż Wanda do końca życia będzie sparaliżowana. Tak trafiła do Domu Opieki Społecznej przy ul. Głowackiego w Lublinie. W sumie przeszła dziewięć operacji, cztery zawały serca, trzy razy śmierć kliniczną. Miała też ciężką astmę oskrzelową. Z wiekiem urazów i chorób przybywało. Dopóki mogła leżeć na wysoko ułożonych poduszkach, pracowała chałupniczo dla spółdzielni inwalidów, robiąc kapsle do butelek.
29/2020 (1303) 2020-07-15
Rozmowa z biskupem pomocniczym diecezji wrocławskiej Andrzejem Siemieniewskim, prezydentem Maronickiej Fundacji Misyjnej.

Trzeba pamiętać o tym, że ideałem wspólnot czcicieli świętego mnicha z Libanu jest on sam - św. o. Szarbel. My, duszpasterze, jesteśmy pomocnikami w drodze do świętości, zatem możemy wskazywać na świętych - nie na siebie. Domom modlitwy patronował św. Szarbel, a nie ks. Jarek. Stajemy więc przed ważnym pytaniem, kto jest naszym modelem świętości. Odpowiedź jest oczywista - to św. Szarbel. I on osobiście, i cała wspólnota maronicka zawsze dawali wzorowy przykład jedności z Kościołem katolickim, co stanowiło zresztą ewenement na Bliskim Wschodzie, gdzie relacje z Rzymem były o wiele bardziej skomplikowane. Kościół maronicki zawsze przyznawał się do jedności z Rzymem i jest Kościołem katolickim w pełnym tego słowa znaczeniu. Więc zarówno wpatrywanie się w przykład historii Kościoła maronickiego, jak i w osobisty przykład o. Szarbela podsuwa wezwanie o przeżywanie mocnej jedności z Kościołem katolickim. Odszedł duszpasterz - ubolewamy nad tym, ale wpatrujemy się w o. Szarbela, a nie w duszpasterza, który rezygnował z jedności z Kościołem rzymskim.
28/2020 (1302) 2020-07-08
Niejednokrotnie zadaję Panu Bogu pytanie: „Co jeszcze mogę zrobić? Jak wypełniać moją posługę?”. A Pan Bóg cierpliwie uczy mnie, że to On sam - tylko i wyłącznie - jest Dawcą powołania.

Aktualnym miejscem zamieszkania i posługi s. Marzeny Kucharskiej jest Dom Prowincjalny Zgromadzenia Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim przy ul. Kawęczyńskiej w Warszawie. Pytana o drogę odkrywania powołania zakonnego, siostra wyjaśnia, że obraz Brata Alberta, a raczej obrazki z jego podobizną towarzyszyły jej od lat dzieciństwa spędzonego - co akcentuje - w prostym drewnianym domu w małej wiosce Życzyn. - Czekały na mnie w książeczkach do nabożeństwa i szufladach. Później, gdy już umiałam czytać, zaczęłam zwracać baczniejszą uwagę na broszurki z podobizną dziwnego człowieka z brodą i o niezwykle dobrych oczach. Zatrzymując na nim wzrok, zastanawiałam się, dlaczego on przytula dziecko? Dziś myślę, że może szukał właśnie mnie… - snuje refleksję. - Siostry albertynki - nawiązuje do swojego zgromadzenia - obecne były w moim życiu od zawsze, tj. od pierwszych spotkań katechetycznych w salce przy kościele. To s. Kamila, siedząc ze mną pod ścianą salki, pokazała, że ziemia jest okrągła, a s. Antonina rozpaliła zachwyt nad świętymi, rozdając hojnie kolorowe obrazki - wspomina.