Kościół
35/2019 (1258) 2019-08-28
To nie tyle rekolekcje w drodze, co katecheza - mówi o Pieszej Pielgrzymce Niepełnosprawnych na Jasną Górę ks. Łukasz Bąk. Na czym polega „inność” tej pielgrzymki? I jakie „cuda” najmocniej poruszają serce?

Funkcję diecezjalnego duszpasterza osób niepełnosprawnych i asystenta kościelnego siedleckiego oddziału KSN ks. Ł. Bąk pełni od 1 sierpnia. Ze środowiskiem osób niepełnosprawnych związany jest jednak od lat. Pierwsze szlify w wolontariackiej posłudze podczas Pieszej Pielgrzymki Niepełnosprawnych na Jasną Górę zdobywał jako licealista. Pielgrzymował także w okresie formacji seminaryjnej, a od trzech lat - już jako ksiądz - towarzyszy pątnikom w charakterze przewodnika grupy „bł. Unitów Podlaskich”. - Doświadczenie pielgrzymowania z osobami niepełnosprawnymi niewątpliwie pomogło mi w podjęciu decyzji o wstąpieniu do seminarium. Miało też wpływ na kształtowanie powołania do kapłaństwa - przyznaje ks. Łukasz. - Po święceniach, kiedy dotychczasowi asystenci KSN podjęli nowe obowiązki (ks. Jarosław Grzelak został proboszczem parafii Hrud, a ks. Adam Kulik - dyrektorem Domu Księży Emerytów), przejąłem funkcję przewodnika diecezjalnej grupy pielgrzymkowej.
35/2019 (1258) 2019-08-28
O. Sylwester Pudło, franciszkanin, od sześciu lat pracuje w Burkina Faso w Sabou. To zupełnie inny świat niż w Polsce.

Misja franciszkańska w Burkina Faso powstała w 2001 r. Pierwsi przyjechali tu franciszkanie z Włoch, którzy od razu - na forum całego zakonu - poprosili o pomoc, ponieważ brakowało im misjonarzy. - Zgłosili się nasi bracia z prowincji warszawskiej. Dołączyłem do nich w 2013 r. - opowiada zakonnik. Na początku bracia zastanawiali się, w jaki sposób najlepiej nieść pomoc. Po kilku latach biskup zaproponował parafię w Sabou, w której do dzisiaj pracują. Oprócz ewangelizacji franciszkanie wybudowali i prowadzą szpital, cały czas organizują środki na jego funkcjonowanie. - Zajmujemy się również pomocą w różnych dziedzinach życia, przygotowujemy kursy alfabetyzacji, akcję dożywiania dzieci oraz zbieramy fundusze na budowę studni - tłumaczy. O. S. Pudło pochodzi z Korytnicy. - Moja babcia wspierała misje księży pallotynów, w domu pełno było broszur misyjnych i kalendarzy. Już wtedy Bóg kierował moje myśli w stronę misji - opowiada.
34/2019 (1257) 2019-08-21
Czy w kodeńskim sanktuarium dzieją się cuda? - pytają oblatów pielgrzymi i dziennikarze. Ojcowie nie mają wątpliwości. Teraz pokażą to czarno na białym.

W sanktuaryjnym archiwum przechowywana jest „księga cudów” zawierająca świadectwa ludzi, którzy uzyskali szczególne łaski dzięki wstawiennictwu Matki Bożej Kodeńskiej. To historie nierzadko wstrząsające, dramatyczne i bardzo skomplikowane. Dotyczą sytuacji, w których po ludzku nie było ratunku i nadziei. Pomoc przychodziła po modlitwie przed wizerunkiem Królowej Podlasia. Zapoznając się z poszczególnymi świadectwami, nie sposób się nie wzruszyć... - Matka Najświętsza ciągle działa i wstawia się za tymi, którzy Ją o to proszą. Świadczy o tym nasza „księga cudów”. Została założona w 1927 r. Istnieje od momentu przybycia oblatów do Kodnia. Jest bardzo gruba i ciągle uzupełniana o nowe świadectwa. Wpisów dokonuje przełożony klasztoru. Teraz postanowiliśmy opracować te historie i wydać je w formie książki - mówi o. Jarosław Kędzia, rzecznik prasowy sanktuarium i pomysłodawca wydania książki.
34/2019 (1257) 2019-08-21
Jeszcze niedawno mówiłam, że Bóg zabrał mi syna. Dziś wiem, że On go powołał. Nie uzdrowił mojego dziecka, ale uczynił w moim życiu inny cud - podkreśla Urszula Ślewińska, mama zmarłego trzy lata temu 26-letniego Pawła. Oto świadectwo, które pomoże nie tylko osobom w żałobie, ale wszystkim, którzy zastanawiają się, czy tam, po drugiej stronie życia, rzeczywiście coś jest. Śmierć to nie game over!

Mój syn umierał półtora roku na raka żołądka. Był kapitanem drużyny piłki nożnej, bez nałogów, wysportowany i nagle przyszła choroba. Pytał mnie: „Mama, dlaczego ja?” Nigdy nikogo nie skrzywdziłem, nie zrobiłem nic złego, dlaczego Bóg wybrał mnie?”. No właśnie: dlaczego? Paweł był ministrantem, miał narzeczoną Klaudię, którą poznał podczas pieszej pielgrzymki na Jasną Górę. Zostali na odległość rodzicami adopcyjnymi dziecka z Afryki. Po zaręczynach pojechali do Lichenia. Mieli plany, chcieli założyć rodzinę, ale ślubu nigdy nie było. Syn był zbyt chory. Jednak nie dopuszczałam myśli, że umrze. Lekarze przygotowywali mnie na to, lecz ja wierzyłam, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, że uzdrowi moje dziecko. Zaczęłam codziennie chodzić do kościoła. Zamawiałam ciągle intencję Mszy św. o uzdrowienie syna. Do tego doszły posty o chlebie i wodzie w poniedziałki, środy i piątki. W sumie 40 dni.
33/2019 (1256) 2019-08-14
„Człowiek z jednym zegarkiem wie, która jest godzina. Człowiek z dwoma nigdy nie jest tego pewien” - głosi prawo Segala. A co, gdy posiada ich jeszcze więcej? Jeśli - używając metaforycznego obrazu - na ścianie wisi np. dziesięć zegarów i każdy z nich wybija pełną godzinę o innej porze?

Zazwyczaj przestaje być dla niego ważne, który z nich pokazuje właściwy czas. Stają się artefaktami, mniej lub bardziej pięknymi dodatkami do wystroju wnętrza, tracąc swoje pierwotne przeznaczenie. To obraz rzeczywistości, która nas otacza. „Żyjemy w czasach, w których człowiek, mając nieograniczony dostęp do informacji, jest jednocześnie coraz rzadziej zainteresowany prawdą” - napisał kilka dni temu felietonista „Gościa Niedzielnego” Błażej Kmieciak („Faktofobia”, GN 32/2019 - od autora pozwoliłem sobie „pożyczyć” tytuł niniejszego artykułu). Pełna zgoda. Żyjemy szybko, płytko, byle jak w świecie wypełnionym gotowcami i towarami wysoko przetworzonymi. Mało kogo stać dziś na luksus jej szukania. Nie ma na to czasu ani ochoty. Po co wysilać umysł, skoro różnego rodzaju tuby medialne usłużnie natychmiast podadzą ją „na tacy” w wersji lekkostrawnej, maksymalnie skróconej, jak trzeba podrasowanej, sprofilowanej do aktualnych potrzeb? Poza tym, jeśli ktoś ciągle krzyczy: „Pali się!”, publika za pierwszym, drugim i trzecim razem jeszcze pędzi do pożaru.
33/2019 (1256) 2019-08-14
Blask świętości Klary nie gaśnie, ale nadal fascynuje i zachwyca. Od 800 lat jej duchowe siostry przez modlitwę i zaufanie Bogu wypraszają potrzebne łaski.

Św. Klara urodziła się w 1194 r. w zamożnej rodzinie mieszczańskiej w Asyżu. Rodzice próbowali wydać ją za mąż, ale Klara - zafascynowana przykładem św. Franciszka - chciała prowadzić takie życie, jak on. W wieku 17 lat uciekła z domu i z jego rąk przyjęła habit zakonny. Dołączyło do niej kilka innych kobiet. Utworzyły przy kościele św. Damiana pierwszy klasztor, którego została przełożoną. Klara dbała o to, by zakon zachował swoją specyfikę: skrajne ubóstwo oraz prostotę życia. Miała ogromne nabożeństwo do męki Pańskiej i Eucharystii. Zmarła w 1253 r. i w dwa lata później została ogłoszona świętą przez papieża Aleksandra IV, zaś w 1958 r. patronką telewizji przez papieża Piusa XII. Zgodnie z żywotem świętej, napisanym przez br. Tomasza z Celano, otrzymała ona dar wysłuchania i zobaczenia obrzędów, jakie dokonały się w dzień Bożego Narodzenia, mimo że nie mogła w nich uczestniczyć. „Za łaską Chrystusa słyszałam dosłownie całe nabożeństwo, jakie było odprawiane tej nocy w kościele św. Franciszka” - cytuje jej wyznanie br. Tomasz.
31/2019 (1254) 2019-07-31
Wierzę w świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie... i nie wykluczam, że bł. Edmund Bojanowski pomógł mi w ucieczce z więzienia, choć wtedy nie widziałem o jego istnieniu - mówi siedlczanin Mirosław Andrzejewski, znany i ceniony rysownik.

Dobrze jest mieć przyjaciół wśród świętych. Św. Teresa czuła się szczególnie związana ze św. Józefem. Św. Jan Vianney czcił św. Filomenę, św. Rita z Cascii św. Augustyna i św. Monikę, a M. Andrzejewski jest w komitywie z bł. E. Bojanowskim. W dodatku trudno oprzeć się wrażeniu, że to sam Edmund znalazł Mirosława. - O bł. E. Bojanowskim dowiedziałem się mniej więcej dziesięć lat temu, gdy nasza najmłodsza córka Ola zakomunikowała nam, że wstępuje do Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP Niepokalanie Poczętej, których bł. Edmund jest założycielem. Odkryłem wówczas w swoim życiu dwie historie łączące się z tym błogosławionym - opowiada M. Andrzejewski. - Wiele lat temu usłyszałem w Radiu Podlasie, że 7 sierpnia Kościół obchodzi wspomnienie bł. E. Bojanowskiego. Data ta jest w moim życiu szczególna, gdyż tego dnia w 1982 r. uciekłem z ośrodka dla internowanych w Kwidzynie.
31/2019 (1254) 2019-07-31
Miejsca z Biblii czy Ewangelii na wyciągniecie ręki? Wystawa, jaką można zwiedzać w Częstochowie, daje możliwość przeniesienia się do Jerozolimy sprzed 2 tys. lat.

Sanktuarium Matki Bożej na Jasnej Górze w te wakacje ma jeszcze jeden cel wizyt pielgrzymów. Ekspozycja „Śladami Jezusa” to multimedialna opowieść o historii Zbawiciela i rozwoju chrześcijaństwa na przestrzeni wieków, a wszystko w świetle Ewangelii, tradycji i nauki. Za realizacją wydarzenia stoją ci sami ludzie, którzy mają na swoim koncie takie produkcje, jak film „Miasto ruin” dla Muzeum Powstania Warszawskiego, „Niezwyciężeni” dla Instytutu Pamięci Narodowej czy projekt wystawy stałej Muzeum Historii Polski. - Do jej powstania zostały wykorzystane spektakularne wizualizacje, animacje komputerowe, repliki unikalnych eksponatów, poruszająca muzyka oraz zapachy - opowiada Daria Jędras ze studia Tengent, które odpowiada za koncepcję i realizację wystawy.
30/2019 (1253) 2019-07-25
Wielu chrześcijan na samą wzmiankę o Antychryście wzruszy ramionami. Pojęcie, choć wielokrotnie pojawia się w Biblii, w XXI w. wydaje się być śmieszne, nieadekwatne do „poziomu cywilizacyjnego”, trącące średniowieczem.

Nie usłyszycie tego imienia na ambonie, podczas katechezy. Kiedy nawiązał doń kard. Giacomo Biffi podczas watykańskich rekolekcji w Wielkim Poście w 2007 r., a także wtedy, gdy o Antychryście pisał papież Benedykt XVI - fala kpin i niesmaku przetoczyła się przez (także katolicką) prasę. Zarzucono hierarchom „zły gust” i… operetkowość. Punktem wyjścia rozważań obu stała się wizja rosyjskiego filozofa Włodzimierza Sołowjowa zawarta w „Krótkiej opowieści o Antychryście”, stanowiąca rodzaj duchowego testamentu (opublikowana tuż przed 1900 r.). Choć dziś zapomniana, warta jest wnikliwych studiów. Nie dlatego, jakoby miała przywołać coś, co już znamy z Objawienia. Ale byśmy zrozumieli, że to, o czym pisze filozof, dzieje się na naszych oczach. I nie przespali nadchodzącej apokalipsy.
30/2019 (1253) 2019-07-25
14 września, o 12.00, rozpocznie się nowa akcja modlitewna zapowiedziana przez organizatorów inicjatywy „Różaniec do granic” sprzed dwóch lat. W święto Podwyższenia Krzyża Świętego, na terenie najstarszego polskiego sanktuarium na Świętym Krzyżu, zgromadzą się ci, którzy chcą się nawrócić i postawić symboliczny krzyż w centrum swojego życia.

Organizatorzy wydarzenia chcą przypomnieć, że początkiem całej współczesnej cywilizacji i kultury zachodniej jest Jezus Chrystus. Przyjęcie chrześcijaństwa stało się też początkiem polskiej państwowości. Chrystus umarł na krzyżu, aby dać zbawienie, dlatego organizatorzy wydarzenia pragną zaprosić ludzi, by wyznali wiarę w Chrystusa, podjęli się nawrócenia i postawili krzyż w centrum swojego życia. - Jeżeli myślimy o odnowie wiary i Kościoła w Polsce, odnowie naszego społeczeństwa, to potrzebujemy do tego Jezusa Chrystusa i krzyża. Potrzebujemy uczynić naszą wiarę żywą i to się może wydarzyć wyłącznie pod krzyżem Jezusa Chrystusa - zauważa Maciej Bodasiński z Fundacji Solo Dios Basta, jeden z organizatorów. I uzasadnia: - To wszystko, o czym tak marzymy, chcielibyśmy, żeby się wydarzyło, czyli powrót młodzieży do Kościoła, zatrzymanie laicyzacji, przywrócenie w pełni prawa moralnego, całkowite zatrzymanie aborcji w Polsce, to marzenia, które gdzieś są w sercu, ale mogą się zrealizować tylko przez nawrócenie, naszą modlitwę i wiarę.