Kościół
46/2018 (1218) 2018-11-14
Jest przykładem kapłana, który umiłował Eucharystię. Od momentu ukończenia siedmiu lat, czyli chwili wstąpienia do grona ministrantów, do końca swego życia codziennie był przy ołtarzu Pańskim.

Ks. Stanisław Wiesław Karaczewski, syn Józefa i Heleny z Anisiewiczów, urodził się w 1935 r. we Włodawie. Po studiach seminaryjnych w Siedlcach został wyświęcony na kapłana przez bp. I. Świrskiego. Pracował w parafiach w Międzyrzecu Podlaskim, Zbuczynie, Węgrowie, a od 1976 r. w Brazylii, w diecezji Jacarezinho. We Włodawie mieszkał przy ul. Nadstawnej 5. Najmłodszy z sześciorga dzieci, odznaczał się radosnym usposobieniem. Takim zapamiętała go Jadwiga Berthelsen, z domu Utykańska. - Byliśmy kuzynami i sąsiadami jednocześnie - opowiada. - On, urodzony w 1935 r., ja w 1939 r.
45/2018 (1217) 2018-11-07
Jedna z listopadowych niedziel. Kwadrans przed Mszą św. ksiądz czyta wypominki. „Za duszę Jana i Zofii, za duszę Stanisława i Karoliny, za duszę Franciszka...”. Dwóch dziesięciolatków popatrzyło na siebie, w oczach zapali się niepokój graniczący z przerażeniem. W końcu jeden mówi do drugiego: „Spadamy stąd, bo zaraz nas zadusi!”.

Anegdotka stara jak świat, nieodmiennie wywołująca uśmiech na twarzy. Listopad w naszej tradycji to miesiąc modlitwy za zmarłych. Zatrzymujemy się nad ich grobami, ukwiecamy je, rozświetlamy płomykami zniczy i świec. Wizyta na cmentarzu, głęboko przeżyta, wyprowadza nas z iluzji. Pozbawia złudzeń, wedle których życiu doczesnemu nadaje się wartość absolutną. Chłód kamiennych nagrobków obala mit o ludzkiej potędze i panowaniu. Pokazuje, że „bez Boga ani do proga”. Uczy pokory wobec Tego, który jest Dawcą Życia, Sprawiedliwym Sędzią, ale nade wszystko Miłosiernym Ojcem. Intuicja podpowiada, że życie ludzkie nie może kończyć się złożeniem ciała do grobu. A skoro tak, zmusza do spojrzenia na nie w zupełnie innym spektrum.
45/2018 (1217) 2018-11-07
Był unickim biskupem i bazylianinem. Jego historia nadaje się na scenariusz dobrego filmu. Dziś jest nieco zapomniany i odsunięty w cień.

Odważny, bezkompromisowy, zatroskany o Kościół, duchowieństwo i wiernych, pełen żaru i wiary. Taki był św. Jozafat Kuncewicz. Urodził się ok. 1580 r. we Włodzimierzu Wołyńskim. Pochodził z rodziny prawosławnej. W młodości wysłano go do Wilna, by tam uczył się kupiectwa. Przyszły biskup gorliwie uczęszczał na nabożeństwa do cerkwi i poszerzał swoją wiedzę o wierze. W stolicy dzisiejszej Litwy dowiedział się o Unii Brzeskiej. W mieście spotkał też światłych jezuitów. Do tego stopnia zafascynował się unią, że jako 24-letni mężczyzna wstąpił do zakonu bazylianów (zgromadzenie męskie obrządku greckiego). Duchowość prawosławnych, a więc i pierwszych unitów była bardzo słaba. Problem dotyczył zarówno duchownych, jak i świeckich. Ludzie nie znali nauki Kościoła, rzadko uczestniczyli w nabożeństwach, okazyjnie przystępowali do spowiedzi i Komunii św. Tylko nieliczni widzieli potrzebę ożywienia wiary i pobożności.
44/2018 (1216) 2018-10-31
Po ponad 40 latach od śmierci kapłana diecezji siedleckiej ks. Zygmunta Wachulaka (1912-74) światło dzienne ujrzały jego wiersze wydane przez wrocławskie Stowarzyszenie W Cieniu Lipy Czarnoleskiej w tomie „Wstępując po Jakubowej drabinie”.

„Od dziś już z Tobą na dolę, niedolę/ Pójdę - współcierpieć i współtriumfować -/ A choćby przyszło całe życie boleć,/ Choćbym krwią płynął, jak Droga krzyżowa,/ Czy losy spłyną szczęsne, czy cierniste,/ Twój tylko będę, o Chryste!” - deklarował ks. Zygmunt w jednym ze swoich wierszy, zapisanych ręką autora w zeszycie w twardych okładkach. - Pewnego wieczoru zaczęłam je czytać. Pochłonęło mnie to bez reszty. Zawsze podobała mi się poezja, a ta, którą miałam prze sobą - od razu trafiła do mego serca. Pomyślałam: szkoda, żeby zeszyt dalej leżał w szufladzie. Przepisałam wiersze na komputerze, utwierdzając się tylko w przekonaniu, że muszą przemówić także do innych - wspomina Danuta Cybulska z Jeleniej Góry. Pomysł poparł zarówno jej mąż Sławomir - chrześniak ks. Z. Wachulaka, jak i szwagier Bogdan. - Doszliśmy do wniosku, że warto je opublikować przynajmniej w niewielkim nakładzie. Dzięki temu ocaleją, a rodzina, bliżsi i dalsi znajomi zachowają je w pamięci - mówi D. Cybulska.
44/2018 (1216) 2018-10-31
„To nie Krzyż się chwieje, to świat się chwieje i toczy - Krzyż stoi!” - tak brzmi hasło rozpoczynających się 4 listopada w parafii Hrud jubileuszowych misji ewangelizacyjnych.

Świadectwo przywiązania do wiary ojców przodkowie dzisiejszych parafian dali już przed wiekami - podczas prześladowań religijnych w latach 1867-1876. Unicka parafia liczyła wówczas około 430 wiernych i za upór trwania przy unii „wzięła pierwsze cięgi”, zaskarbiając sobie tym samym szczególne miejsce na mapie męczeństwa ludu Podlasia. Wiedzę na temat bohaterstwa mieszkańców wsi Hrud czerpiemy m.in. z cennego opracowania ks. Józefa Pruszkowskiego. Na łamach książki „Martyrologium czyli męczeństwo Unii na Podlasiu” upamiętnił on niezłomną postawę kobiet, które - nie godząc się na przymusowy chrzest swoich dzieci w cerkwi prawosławnej - ukryły się wraz z nimi w pobliskim lesie. Mimo zimna i głodu trwały w odosobnieniu przez sześć tygodni. Dopiero gdy wojska, ogołociwszy wcześniej wieś, wróciły do Białej Podlaskiej, dzielne matki - „zgarbione, o kijach, prawie nagie, wynędzniałe, podobne do szkieletów, ale radosne jak słońce, jak wiosna triumfujące i jak samo życie niezwyciężone!” - odważyły się wyjść z kryjówek.
43/2018 (1215) 2018-10-24
Można go porównać do liny ratunkowej albo telegramu wysyłanego pod adresem Matki Bożej. Jest zarazem łatwy i trudny, zwykły i niezwykły… Dzięki niemu dzieją się wielkie rzeczy!

Różaniec towarzyszy nam szczególnie w trudnych chwilach. O jego mocy można napisać wiele tomów. Każdy z nas ma swoje różańcowe historie. Posłuchajmy kilku z nich. - Po różaniec sięgnęłam cztery lata temu, kiedy Jezus mnie odnalazł i na nowo przyprowadził do Ojca. Od tamtej pory odmawiam go regularnie. Można powiedzieć, że się w nim zakochałam - swoimi refleksjami dzieli się Marta z Odnowy w Duchu Świętym. - Jest dla mnie niczym rozmowa z najlepszą matką. Dzień bez różańca wydaje się nie w pełni wykorzystamy. Mówi się, że stanowi on broń do walki z szatanem i rzeczywiście tak jest. Ponad cztery lata temu uczestniczyłam w Kursie Nowe Życie. Jednym z punktów tych rekolekcji była spowiedź. Pamiętam, że zanim podeszłam do kratek konfesjonału, stoczyłam prawdziwą walkę duchową. Bałam się, bo nie spowiadałam się od trzech lat. Za swoje grzechy spodziewałam się raczej ostrej krytyki niż miłosierdzia. Zaczęłam więc odmawiać Różaniec.
43/2018 (1215) 2018-10-24
Czuwanie modlitewne, refleksja historyczna oraz Msza św. podkreślą obchody 80 rocznicy utworzenia parafii w Gręzówce. Uroczystość odbędzie się 3 listopada, w dniu liturgicznego wspomnienia św. Huberta.

Zapraszając do udziału w obchodach rocznicowych, proboszcz parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej ks. Adam Krasuski zauważa, że rangi wydarzeniu dodaje fakt, że jubileusz przypada w roku, w którym obchodzimy 200-lecie naszej diecezji i 100-lecie odzyskania niepodległości przez ojczyznę. Okazją do wyrażenia wdzięczności będzie Eucharystia sprawowana pod przewodnictwem bp. Piotra Sawczuka w sobotni wieczór, o 17.00. Wszystkie wielkie daty przypomniane zostaną natomiast podczas poprzedzającego Mszę czuwania modlitewnego; poprowadzi je prof. KUL ks. kan. dr hab. Marian Stepulak. Ważnym elementem spotkania w Gręzówce będzie instalacja w kościele relikwii bł. Męczenników z Pratulina, wniesionych przez księdza biskupa w uroczystej procesji. - W naszej parafii żywy jest kult unickich męczenników. Systematycznie odbywamy pielgrzymki do Pratulina.
42/2018 (1214) 2018-10-16
Nie dziwię się, Panie Boże, że masz tak mało przyjaciół, skoro tak ich traktujesz - wypaliła do Najwyższego wielka mistyczka św. Teresa z Avila, gdy nagromadziły się jej liczne problemy, z którymi nie potrafiła sobie poradzić. I nie jest ona wyjątkiem. Wielu świętych „kłóciło się” z Panem Bogiem. Bo z Nim można się przekomarzać, targować, spierać, nawet jeśli ci powiedzą, że nie wypada.

W starej żydowskiej opowieści pewien rabin posłał uczniów do krawca, by dowiedzieli się od niego, na czym polega Dzień Pojednania. Mężczyzna wyjął grubą księgę, w której spisał wszystkie grzechy, jakich dopuścił się w ciągu ostatniego roku. Z trudem uniósł tom do góry, by pokazać ogrom swych przewinień. Następnie wyjął drugą księgę. Równie opasłą i ciężką. W tej zapisywał wszystkie grzechy, jakich dopuścił się wobec niego… Bóg. Cały ból, rozpacz, cierpienie, jakie Pan zesłał na krawca i jego rodzinę. Zdziwionym oznajmił: „Nadszedł czas rozliczenia z Panem”. Usiadł, przejrzał księgi i rzekł: „Wszechmogący Boże, gdyby policzyć wszystko co do joty, okazałoby się, żeś Ty mi zawinił bardziej niż ja Tobie”. Jednak nie targował się z Bogiem. Chciał zawrzeć pokój. Umówił się z Nim, że wybaczy Mu winy, jeśli On wybaczy jego grzechy. Następnie nalał sobie kieliszek wina i powiedział: „Teraz panuje między nami pokój”.
42/2018 (1214) 2018-10-16
Pełni Ducha i posłani - to hasło tegorocznego Tygodnia Misyjnego, który rozpocznie obchodzona 21 października Niedziela Misyjna. To czas okazywania naszej wdzięczności za dar wiary i szczególnej pamięci o misjonarzach, a także większego zaangażowania dla wszystkich, którzy biorą sobie do serca misyjny nakaz Jezusa.

Papież Franciszek w orędziu na Światowy Dzień Misyjny, skierowanym szczególnie do młodych, podkreśla, że istotą misji Kościoła jest przekazywanie wiary przez zarażanie miłością bez granic. „Upowszechnianie wiary (…) wymaga serc otwartych, poszerzonych miłością. Taka otwartość rodzi spotkanie, świadectwo, głoszenie; rodzi wzajemne dzielenie się w miłości z tymi wszystkimi, którzy są dalecy od wiary, okazują się na nią obojętni, niekiedy niechętni i przeciwni jej” - zaznacza. Ojciec Święty zwraca uwagę, że środowiska ludzkie, kulturowe czy religijne wciąż jeszcze nieznające Ewangelii Jezusa i sakramentalnej obecności Kościoła stanowią najbardziej odległe „krańce ziemi”, do których, od czasu Paschy Jezusa posłani są Jego uczniowie i misjonarze, z pewnością, że zawsze jest z nimi ich Pan (por. Mt 22,20; Dz 1,8).
41/2018 (1213) 2018-10-10
Gdy 2 kwietnia 2005 r. umierał Jan Paweł II, Tomek był w przedszkolu. Niewiele pamięta z tamtych dni. Pozostały albumy, fotografia na ścianie i wspomnienia rodziców. Dziś ma 18 lat. Papieża z Polski zestawia w jednym szeregu z Marią Skłodowską-Curie, Józefem Piłsudskim, rtm. Witoldem Pileckim, Lechem Wałęsą, innymi postaciami historycznymi.

Co o nim wie? W głowie pozostały suche informacje z biogramu, wyrywki wiedzy o tym, co zrobił, wspomnienie z wadowickiego muzeum. Poza tym - kilka utartych sloganów z papieskich przemówień, zdanie o kremówkach, słowa z pl. Zwycięstwa z 1979 r., melodia „Barki” - i tyle. Tak naprawdę o każdym z wyżej wymienionych „wielkich Polaków” mógłby coś powiedzieć. Ale... Jeszcze więcej o Kamilu Stochu, Robercie Lewandowskim, polskich siatkarzach. To oni poruszają jego duszę i dają radość. Reszta? Jest OK. Ale to już przeszłość. Zakuta w spiż. Pan Janusz z dumą spogląda na zdjęcie z Janem Pawłem II - tym cenniejsze, że może dodać: „stoję obok świętego!”. Nie takiego z „pobożnych” obrazków, wyidealizowanego, okrytego lukrem, a przez to odległego od świata, że aż nierzeczywistego. Obok prawdziwego świętego! Do bólu realnego. Jednego z naszych!