To smak mego dzieciństwa - odpowiadają jednym głosem
przedstawiciele starszego pokolenia, pytani o olej lniany, bez
którego także dzisiaj nie wyobrażają sobie wigilijnego stołu.
Olej w kuchni naszych babć sygnalizował porę roku i odpowiadającą mu część kalendarza obrzędowego przypisanego do życia religijnego. Tłoczono go zwykle dwa razy w roku: przed Adwentem i na progu Wielkiego Postu, by zastąpić w tym czasie przygotowania do rocznych świąt wszechobecny tłuszcz zwierzęcy: smalec wieprzowy, gęsi czy łój. Bo post musiał być postem, tj. odróżniać się od zwykłego czasu w ciągu roku. Toteż reguł wstrzemięźliwości w jedzeniu przestrzegano o wiele surowiej niż współcześnie, nawet jeśli codzienność naszych przodków też nie obfitowała w rarytasy.
Olej w kuchni naszych babć sygnalizował porę roku i odpowiadającą mu część kalendarza obrzędowego przypisanego do życia religijnego. Tłoczono go zwykle dwa razy w roku: przed Adwentem i na progu Wielkiego Postu, by zastąpić w tym czasie przygotowania do rocznych świąt wszechobecny tłuszcz zwierzęcy: smalec wieprzowy, gęsi czy łój. Bo post musiał być postem, tj. odróżniać się od zwykłego czasu w ciągu roku. Toteż reguł wstrzemięźliwości w jedzeniu przestrzegano o wiele surowiej niż współcześnie, nawet jeśli codzienność naszych przodków też nie obfitowała w rarytasy.