Rozmaitości
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Zdrowie z pól i łąk

Jak dziś korzystać z tego, co daje nam natura, podpowiada Patrycja Machałek, autorka książki „Siła ziół”.

Pokrzywa to moja ulubiona roślina lecznicza. Napary z niej piję już od kilku lat, samą pokrzywę dodaję do zup i sałatek, używam jej w tonikach i płukankach do włosów. Dzięki niej woda nie zatrzymuje się w organizmie, co pomaga pozbyć się opuchlizny i uczucia ciężkości, dodatkowo detoksykuje, a więc oczyszcza cerę. Tak naprawdę każdy z nas powinien znaleźć odpowiednie dla siebie zioło - takie, które najbardziej będzie odpowiadało jego potrzebom. W „Sile ziół” zamieściłam króciutki skorowidz.

Co skłoniło Panią do tego, aby swoje hobby przekuć w książkę „Siła ziół”?

Lubię dążyć do uporządkowania, a wokół ziół i roślin leczniczych krążyłam już od kilku lat. Notowałam, zaznaczałam, szukałam odpowiedzi, a kiedy już je znalazłam, później najczęściej zapominałam, o co mi chodziło. W końcu postanowiłam zebrać informacje, które uważałam za przydatne. Zanim się zorientowałam, przygotowałam sobie „niechcący” konspekt książki.

 

Nazywają Panią specjalistką znającą się na ziołach, ich hodowli oraz zastosowaniach. Jak wkroczyła Pani na tę ścieżkę?

 

Trudno powiedzieć, żebym była specjalistką – raczej zapaloną entuzjastką. Nie zajmuję się ziołami zawodowo, jestem bibliotekarką, choć paradoksalnie to właśnie w pracy wkręciłam się w ten temat. Kilka lat temu prowadziłam cykl zajęć z kołem gospodyń wiejskich. Przez cały rok razem zajmowałyśmy się zbieraniem starych przepisów, historii kulinarnych, rodzinnych anegdot. W trakcie spotkań kilka razy panie zaczęły opowiadać o domowych sposobach leczenia chorób. Bardzo się wtedy zaangażowałam. Chyba najbardziej pociągało mnie to, że te stare receptury były takie proste i szybkie. Jak mówiły panie z koła: „a kto miał czas stać nad tymi przygotowaniami przez pół dnia?”. Cykl spotkań się skończył, ale we mnie został jakiś niedosyt.

 

Korzystanie z darów natury wpłynęło na Pani kondycję fizyczną i życie?

 

Jeśli chodzi o zdrowie – przestałam chorować. Jestem o wiele odporniejsza na przeziębienia i grypy, a nawet jeśli zdarzy mi się coś złapać, choroba przebiega o wiele łagodniej i trwa krócej. Ogólnie czuję się lepiej. Natomiast jeśli chodzi o styl życia – tutaj zmieniło się o wiele więcej i chyba to najbardziej kręci mnie w roślinach leczniczych. Cały proces hodowania rośliny: wysianie, kiełkowanie, przerywanie, sadzenie, wreszcie pielęgnacja i zbiór – jest niezwykle relaksujący. To projekt, który mam do zrealizowania, i nawet jeśli coś nie uda się po drodze, opiekowanie się roślinami bardzo mnie uspokaja.

 

Które zioło opisywane w „Sile ziół” najbardziej sobie Pani ceni?

 

Pokrzywa to moja ulubiona roślina lecznicza. Napary z niej piję już od kilku lat, samą pokrzywę dodaję do zup i sałatek, używam jej w tonikach i płukankach do włosów. Dzięki niej woda nie zatrzymuje się w organizmie, co pomaga pozbyć się opuchlizny i uczucia ciężkości, dodatkowo detoksykuje, a więc oczyszcza cerę. Tak naprawdę każdy z nas powinien znaleźć odpowiednie dla siebie zioło – takie, które najbardziej będzie odpowiadało jego potrzebom. W „Sile ziół” zamieściłam króciutki skorowidz. Można w nim szybko znaleźć te rośliny, które działają najsilniej w danym obszarze problemów zdrowotnych, i później już zajrzeć do odpowiedniej części książki.

 

A które receptury poleciłaby Pani naszym czytelnikom?

 

Chciałabym móc powiedzieć, że wszystkie, ale mam ogromną nadzieję, że nikt nie będzie musiał stosować ich wszystkich. Pisząc „Siłę ziół”, starałam się zestawić jak najprostsze receptury. Sama też nie rzucam się na skomplikowane, alchemiczne przetwarzanie i odmierzanie kropel. Jeśli spodoba wam się akurat jakieś konkretne zioło i zdecydujecie go używać, ogromną część przepisów da się zmodyfikować, po prostu podmieniając surowiec.

Gdybym miała znaleźć jeden główny cel powstania tej książki, to chyba jest nim pokazanie, jak niewielka zmiana w stylu życia – hodowanie, zbieranie, przetwarzanie ziół – może przynieść zbawienne skutki. To szalenie relaksujące i satysfakcjonujące zajęcie, niewiele kosztuje i zajmuje bardzo mało czasu, a ostatecznie korzysta na tym nasze zdrowie oraz samopoczucie. Po kilku miesiącach może się okazać, że zupełnie niezauważenie przeprowadziliśmy całkiem sporą rewolucję w swoim życiu codziennym.

 

Dziękuję za rozmowę.

JAG