Kultura
Źródło: Arch
Źródło: Arch

Dobry klimat dla poetów

Za sprawą warsztatów poetyckich w Szkole Podstawowej w Kisielsku i grupy literackiej działającej przy Gminnej Bibliotece Publicznej w Starych Kobiałkach, kierowanych przez polonistkę Barbarę Rosę, w gminie Stoczek Łukowski kwitnie poezja.

Zaczęło się od… dobrego pomysłu. W 2001 r. na zaproszenie B. Rosy w szkole w Kisielsku gościła Siedlecka Grupa Literacka „Witraż”, na której czele stała wówczas Justyna A. Kopeć. Przeprowadzone przez nich warsztaty literackie spodobały się uczniom, a pokłosiem zajęć były teksty poetyckie napisane przez dzieci i ponowne zaproszenie „Witraża”. Spotkania organizowane są od tamtej pory prawie rokrocznie, a ich efekt końcowy to wiersze. Jednak - zgodnie z sugestią J.A. Kopeć - złapać wiatr w żagle pomogło tak naprawdę wydanie tekstów uczniów w publikacji książkowej. W 2004 r. zostały zebrane w tomiku „Szukając odpowiedzi”, zilustrowanym również uczniowskimi pracami plastycznymi.

Finansowo wsparł to przedsięwzięcie wójt gminy Stoczek Marek Czub. Była to pierwsza publikacja tego typu w powiecie łukowskim i spotkała się z bardzo życzliwym odbiorem.

Kiedy o tomiku zrobiło się głośno, powstał zamysł, żeby szansę udziału w warsztatach poetyckich organizowanych w Kisielsku dać także innym szkołom z gminy i Stoczka Łukowskiego. Od 2005 r. odbywają się one w tej nowej, poszerzonej formule. Cały czas patronuje im „Witraż”, dzisiaj w osobach Krzysztofa Tomaszewskiego i Barbary Maksymiuk.

 

Na szerokie wody

Z biegiem czasu przybywało form popularyzowania twórczości dzieci. W 2005 r. wydany został kalendarz literacki, w którym każdemu miesiącowi towarzyszyły dopasowane tematycznie wiersz i fotografia. W 2006 r., w rocznicę wizyty Jana Pawła II w Siedlcach, młodzi poeci wraz ze swoją polonistką wzięli udział w audycji na żywo w Katolickim Radiu Podlasie, w której była mowa o twórczości dzieci poświęconej papieżowi. Zaczął się poszerzać także wachlarz zajęć. Uczniowie zaczęli być zapraszani m.in. do Domu Pracy Twórczej „Reymontówka” w Chlewiskach, na warsztaty z udziałem młodzieży licealnej i studentów, co było z jednej strony podniesieniem poprzeczki, z drugiej – dowartościowaniem. Kiedy w Starych Kobiałkach powstała Gminna Biblioteka Publiczna pełniąca rolę ośrodka kultury, stało się oczywiste, że musi znaleźć się tutaj miejsce także dla dzieci i młodzieży, którym po drodze jest z literaturą.

W 2013 r. w szkole w Kisielsku uroczyście świętowano dziesięciolecie warsztatów, a B. Rosa została powołana na animatora Gminnej Grupy Literackiej. Jubileusz miał godną oprawę: jego głównym gościem był Artur Barciś, grający w będącym wtedy na czasie serialu „Ranczo”.

Kręci się!

Półtoragodzinne zajęcia odbywają się raz w tygodniu. Formuła spotkań grupy literackiej od początku jest taka sama. Już po roku istnienia twórcy chwalili się debiutanckim tomikiem „Zdumieni światem”. Był to zbiór wierszy i utworów prozatorskich obszerniejszy i bardziej ambitny niż wcześniejsze publikacje.

– Czas działa na naszą korzyść – przyznają tak młodzi artyści, jak i kierująca grupą B. Rosa. Sprawność literacka dzieci jest coraz większa, a bagaż doświadczeń ich opiekuna – bogatszy. A ponieważ wyzwań nie brakuje, na koncie przybywa sukcesów. Zaliczyć trzeba do nich przede wszystkim kilkanaście tomików pokonkursowych, w których znalazły się nagrodzone utwory młodych twórców. Powodem do dumy są też bez wątpienia np. publikacje Międzynarodowego Konkursu Literackiego Twórczości Dzieci i Młodzieży im. Wandy Chotomskiej, organizowanego w Słupsku z myślą o dzieciach i młodzieży polonijnej z całego świata. Wychowankowie B. Rosy już po raz trzeci zostali w nim laureatami.

 

Od autora

Z twórczością młodych literatów z gminy Stoczek Łukowski zetknęłam się poniekąd dzięki bp. Adolfowi Piotrowi Szelążkowi wywodzącemu się z tej ziemi. Przygotowując jeden z artykułów o kandydacie do ołtarzy, sięgnęłam do wierszy, które były pokłosiem konkursu popularyzującego postać ordynariusza diecezji łuckiej, biskupa-tułacza. W listopadzie ubiegłego roku miałam okazję wysłuchać ich na żywo – prosto ze sceny Gminnej Biblioteki Publicznej w Starych Kobiałkach, a w opiekującej się młodymi poetami Basi Rosie – rozpoznać koleżankę ze studiów.

 

Sukcesy dodają skrzydeł

PYTAMY Barbarę Rosę, polonistę w Szkole Podstawowej w Kisielsku, twórczynię i opiekunkę Gminnej Grupy Literackiej przy GBP w Starych Kobiałkach.

 

Lekcja polskiego nie musi kojarzyć się z niechcianą wiedzą?

Wychodzę z założenia, że najgorsza lekcja to lekcja nudna. Każdy nowy pomysł na pracę z uczniem pozwala wydobyć – zarówno z dziecka zdolnego, jak i mniej utalentowanego – coś twórczego. Od pierwszych warsztatów literackich uwierzyłam, iż można z uczniami wychodzić dalej. Prace zaczęliśmy wysyłać na konkursy. Zaczęło się od ogólnopolskiego – dedykowanego Papieżowi Polakowi w 2006 r. i konkursu literackiego organizowanego przez Polski Komitet Olimpijski. Szybko przyszły pierwsze sukcesy, a te – jak wiadomo – dodają skrzydeł.

 

O dziecięcej twórczości mówi się „zabawa słowem”. Czy słusznie?

Zauważyłam, że dzieci chętniej piszą utwory wierszem niż prozą. Ponieważ lekcji poświęconych na tworzenie poezji jest w programie niewiele, stają się tego świadome dzięki warsztatom. Przekonują się, że liczy się pomysł. Oczywiście talent i przysłowiowy błysk ułatwiają sprawę.

Ani warsztaty szkolne, ani grupa literacka nie są zarezerwowane tylko dla zdolnych czy wybitnych. Bywa tak, że z twórczym zadaniem mierzy się dziecko pozornie słabe językowo, a później okazuje się, że ma w sobie wielką wrażliwość, buduje piękne metafory, a wiersze po delikatnej obróbce stylistycznej są perełkami…

 

Każdy może być poetą?

Jeżeli twórczość dziecięcą będziemy rozumieć jako grę słowem, umiejętność ćwiczenia języka, poetą może być – nawet uczeń, którego język polski nudzi. Żyjemy w czasach, gdy coraz mniej się czyta, pisze i dba o polszczyznę. Czasami wystarczy jednak mały impuls, by język polski zaciekawił. W GBP robimy cykliczną imprezę „Noc poetów”, podczas której, zwykle o 3.00 nad ranem, uczestnicy „nocki” muszą napisać tekst poetycki, np. haiku. Utwory, które powstają na zawołanie, są wspaniałe.

 

Co jest magnesem przyciągającym na zajęcia po szkole, w ramach grupy literackiej?

Na początku obawiałam się, że do pisania dzieci nie będą się garnąć. Tym bardziej że trochę wcześniej zawiązał się ludowy zespół taneczny Ojra, a – wiadomo – taniec, muzyka, estrada mają swoją moc. Okazało się jednak, że zainteresowanie jest i to niemałe. Z pierwszych spotkań, na które przyjeżdżało nawet do 50 dzieci, wychodziłam bez głosu. Dzisiaj jest to grupa mniej liczna, ale niezmiennie pełna zapału. Atmosfera biblioteki sprzyja artystom – i nie jest to tylko moja opinia. Większość grupy to moi uczniowie, co nieustannie mnie zadziwia, ale widocznie oferta GBP im się podoba.

 

Perspektywa fajnej nagrody jest dzisiaj wystarczającą motywacją, by sięgnąć po pióro?

Początkowo wystarczała – na zasadzie efektu nowości. Teraz staramy się nie tylko wysyłać prace na konkursy i „zgarniać” nagrody, ale też korzystać z zaproszeń organizatora na spotkanie finałowe albo warsztatowe. Np. rokrocznie startujemy w konkursie zainicjowanym przez warszawską szkołę Pro Futuro. Gala finałowa, na którą przyjeżdżają laureaci z całej Polski, odbywa się zawsze w ciekawej scenerii, z udziałem znanych postaci ze świata sztuki i mediów. W ten sposób nawiązaliśmy kontakt z Łukaszem Nowickim, który w czerwcu przyjechał do nas, do Kobiałek. Gościliśmy też m.in. Tomasza Mędrzaka, Barbarę Lipowską, Małgorzatę Kożuchowską… Dzięki temu nasze dzieciaki – mieszkające bądź co bądź na prowincji – mają zwiększony dostęp do kultury z wyższej półki.

W ubiegłym roku w ramach spotkania podsumowującego Międzynarodowy Festiwal Literacki – Czas Poetów, którego organizatorami był Wojewódzki Ośrodek Kultury w Lublinie, zaproszono nas na warsztaty. Wkrótce odezwał się do mnie Marian Stanisław Hermaszewski, wydawca almanachu poezji religijnej „A duch wieje, kędy chce”, z prośbą, by moje laureatki Iza Chudek i Kinga Paudyna napisały wiersze do kolejnego tomu. Dziewczynki zmierzyły się z tym zadaniem, a ich wiersze poza tym, że zostały opublikowane, wykorzystaliśmy w naszej parafialnej ekstremalnej drodze krzyżowej. Tak więc jedna forma zaangażowania wyzwala kolejne działalności.

 

W plebiscycie Łukowskiej Telewizji Magnes w kategorii „osobowość” otrzymała Pani drugie miejsce m.in. za „propagowanie wśród młodzieży wrażliwości artystycznej”. Mamy do czynienia dzisiaj z deficytem wrażliwości?

Znam wiele młodych osób wrażliwych, pasjonujących się czytaniem i pisaniem. Nawet jeśli ktoś takiej wrażliwości nie ma, może jej się nauczyć, osiągnąć sprawność językową, lekkość mówienia, nabrać obycia – podpatrując innych. Na tym polega wartość grupy.

 

Czy „pani od polskiego” pisze wiersze?

Nigdy nie czułam potrzeby, żeby swoje przemyślenia zamykać w formie poetyckiej. Łatwiej mi ukierunkowywać i naprowadzać innych. Lubię natomiast czytać poezje. Uwielbiam Wisławę Szymborską; na jej tekstach często pracujemy w ramach zajęć.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Monika Lipińska