Historia
Odgłosy wojny z Japonią

Odgłosy wojny z Japonią

9 lutego 1904 r. rozpoczęła się wojna rosyjsko-japońska. Już 26 lutego na najbardziej uczęszczanych ulicach Siedlec rozkolportowano antyrządowe odezwy przeciwko tej wojnie, m.in.: „Precz z wojną!”, „Boże dopomóż Japonii!”.

Kolportowali je członkowie PPS z inicjatywy towarzysza „Jana” czyli dr. Feliksa Sachsa.

Drukowane były w mieszkaniu lekarza Wiktora Majerczaka, gdzie była tajna drukarnia. Ponieważ w trzeciej dekadzie lutego powołano lekarzy rezerwistów, Majerczak wyjechał na front i drukarnia pozostała bez zecera. W związku z tym w końcu lutego 1904 r. przybył do Siedlec Józef Piłsudski. Skierował go do miasta absolwent gimnazjum siedleckiego inż. Adam Kowalski, czynny socjalista i konspirator. Piłsudski konferował z tutejszymi członkami PPS, m.in. z lekarzem Stanisławem Wąsowskim.

Mobilizacja do armii rosyjskiej odbywała się głównie jesienią, ale już wcześniej dokonywano przerzutów jednostek wojskowych. Według obliczeń Adama Dobrońskiego rekruci z guberni siedleckiej stanowili 17% ogółu rekrutów Królestwa Polskiego. Zazwyczaj każdy pobór z guberni obejmował ponad 400 osób. W 1904 r. z Warszawskiego Okręgu Wojskowego wysłano na Daleki Wschód część oddziałów 19 Korpusu Armijnego, w tym stacjonujący w Brześciu 152 pp. Doprowadziło to do trudności w obsadzie wart twierdzy brzeskiej i dlatego przerzucono 1 batalion 6 pp z Białej Podl. do Brześcia.

Właściwy pobór do wojska nastąpił jesienią 1904 r. Na początku września 1904 r. przerzucono na Daleki Wschód jednostkę kozacką stacjonującą obok Włodawy, m.in. w Orchówku. W związku z wojną władze rosyjskie doszły do wniosku, że jedna magistrala kolejowa z Siedlec do Brześcia nie zapewnia dużej przepustowości ludzi, sprzętu i towarów na wschód, dlatego rozpoczęto budowę linii kolejowej Siedlce – Mołodeczno, przez Mordy, Platerów, Sarnaki, Siemiatycze. Szczepan Ciekot ze wsi Czuryły tak wspominał ten okres: „Staramy się, aby nas przyjęto do robót przy budowie kolei. Udaje się nam to, robotę nam dają. Ojcowie nasi i siostry wynajmowali się do różnych robót przy budowie kolei, od czasu do czasu z końmi lub przy tzw. ziemnych robotach, natomiast my (miałem 19 lat) pracowaliśmy stale. Może dzięki budowie tej kolei przetrzymaliśmy najgorsze czasy (…). W dzień przy budowie kolei, nocami obrabiamy nasze gospodarstwa”.

A tak opisał swoje przeżycia związane z wybuchem wojny ochotnik narodowości żydowskiej Apolinary Hartglas z Białej Podlaskiej: „Po powrocie z Wiednia, w końcu sierpnia 1904 r., zgłosiłem się do wojska jako jednoroczny ochotnik i przyjęty zostałem do stacjonującego w Białej 5. „im. Wilhelma I cesarza Niemiec” pułku piechoty, do 12 kompanii. Niewielu się kwapiło wówczas do wojska, bo na Dalekim Wschodzie toczyła się wówczas wojna między Japonią a Rosją, z niefortunnym dla tej ostatniej przebiegiem. Używać jakichś wybiegów, by odroczyć sobie służbę wojskową aż do ukończenia wojny, nie chciałem. Stawiłem się jako ochotnik, bo w przeciwnym razie – wobec ukończenia przeze mnie 21 lat w kwietniu 1904 r. – musiałbym w październiku tego roku stanąć do poboru i w razie wcielenia mnie do armii musiałbym służyć w wojsku jako zwykły szeregowiec w przeciągu czterech lat. Poza tym, przyznaję, może ze względu na moją młodość nie brałem sprawy wojny zbyt poważnie i chętnie bym się przejechał na koszt państwa, na przestrzeni 10 tys. km do Mandżurii, by zobaczyć tam Chińczyków i Japończyków. Moja służba [w Białej – JG] nie była ciekawa. Koszary pułku były w odległości blisko 2 km od miasta. Z łatwością otrzymałem pozwolenie na mieszkanie nie w koszarach, lecz w domu u rodziców. Polecono mi tylko być codziennie na placu o godz. 8.00 z rana, jakkolwiek żołnierze rozpoczynali ćwiczenia już o 7.00. Po przyjściu ćwiczyłem się wraz z innymi aż do obiadu, do godz. 12.00, a potem mogłem iść do domu. Poobiednie zajęcia nie były ciekawe; nie były to ćwiczenia, tylko tzw. literatura, tzn. uczenie się przepisów o służbie wojskowej (…). Zaprzyjaźniłem się z dowódcą kompanii – starym i sympatycznym, ale niezbyt mądrym kpt. Makarowem (…). Dowódcą pułku był stary płk Korojew”.

Wiadomo natomiast, że na front mandżurski musieli wyjechać poborowi z Zaczopek, Buradowa, Dawidów, Tucznej, Międzyrzeca, Kobylan k. Kornicy. Najbardziej przejmujące wspomnienia frontowe pochodziły od Józefa Oleszczuka ze wsi Radcze. Wiadomo, że armia rosyjska była źle zaopatrywana i dowodzona. Oleszczuk opowiadał po powrocie mieszkańcom wsi o głodzie, zimnie, wielokilometrowym marszu przez dżunglę wśród dzikich zwierząt. Widział wojsko rosyjskie z dalekich azjatyckich stepów, głodne i dzikie, czekające tylko, aby któryś z żołnierzy padł, rozrywające go na kawałki i zjadające. J. Oleszczuk, przymierając głodem, sam jadł mięso psa. Żołnierz Kropiwiec z Dawidów po powrocie z frontu był tak wychudzony i zarośnięty, że ledwie został rozpoznany przez rodzinę.

Wojna rosyjsko-japońska nie była popularna wśród Podlasian, szczególnie wśród unitów. Gdy została przeprowadzona zbiórka na pomoc dla rannych w tej wojnie, w dekanacie radzyńskim zebrano tylko 24 ruble i 85 kopiejek, które dziekan ks. T. Osiński odesłał do kurii w Lublinie. Na 19 dekanatów było to 15 miejsce w diecezji lubelskiej, do której należało wówczas południowe Podlasie. Ze znanych osób, które brały udział w tej wojnie, można wymienić: Jana Modrzewskiego (ur. w Siedlcach w 1869 r.), absolwenta gimnazjum siedleckiego, który pełnił funkcję chirurga na froncie, Jana Wyrzykowskiego (ur. w Siedlcach), który służył jako por. lekarz weterynarii. Bardziej znanym uczestnikiem był Leon Berbecki, późniejszy legionista, który jako por. brał udział w bitwie pod Laojanem, gdzie został ranny, pod Sandepu, gdzie został dwukrotnie ranny i kontuzjowany, pod Juchnautum gdzie również był w ranny w nogę, ale dowodził nawet strażą tylną 2 armii rosyjskiej. Znany był również późniejszy gen. Jan Rządkowski, który dowodził na Podlasiu Legionem Puławskim, a w wojnie rosyjsko-japońskiej stał na czele batalionu.

Józef Geresz