Komentarze
Pijesz? Wyjedziesz!

Pijesz? Wyjedziesz!

Nie programy profilaktyczne, nie terapie, nie kluby AA... Urzędnicy w Uniejowie znaleźli nowy sposób walki z alkoholizmem - chcą eksmitować osoby uzależnione z mieszkań komunalnych na wieś.

Tym bardziej że, jak tłumaczą, alkoholizm najczęściej idzie w parze z problemem n iepłacenia czynszu. Poza tym takie osoby zakłócają spokój sąsiadom. Dlatego pracownicy miejscowego ośrodka pomocy społecznej postawili osobom nadużywającym napojów wyskokowych ultimatum: albo przestaną pić, albo zostaną eksmitowane z mieszkań komunalnych do pustostanów poza miastem. Urzędnicy przyznają, że ich dotychczasowe pokojowe działania mające na celu zmotywować alkoholików do porzucenia nałogu nie były traktowane poważnie. Dlatego mają nadzieję, że realna groźba wszczęcia procedur prawnych zmierzających do eksmisji na wieś będzie czynnikiem, który wstrząśnie delikwentem i sprowadzi go na dobrą drogę. Zwłaszcza że ponoć osoby dotknięte problemem alkoholowym za żadne skarby nie chcą opuszczać Uniejowa.

Śmiem twierdzić, że pomysł może nie spodobać się zainteresowanym, którzy zapewne by chcieli, aby dać im we wspomnianych kwestiach – zarówno nałogu, jak i finansowych zobowiązań – święty spokój. Miejsce zamieszkania to bardzo istotna kwestia. Pamiętam niezadowolenie lokatorów mieszkań komunalnych w Siedlcach, kiedy to odbierali klucze do lokalów w blokach sporo oddalonych od centrum miasta. Dodatkowo podniósł im ciśnienie fakt, że jeden z budynków zlokalizowano blisko cmentarza. Jak wiadomo, trudno wszystkim dogodzić.

Z drugiej strony to nie jest walka z problemem, tylko pozbycie się go. Rozumiem, że Uniejów, słynący z basenów zasilanych wodą termalną, chce przyciągać jak najwięcej turystów. Można by zatem pomyśleć, że za kontrowersyjnym pomysłem stoi obawa, iż zataczający się jegomość źle wpłynie na wizerunek miasta i zniechęci do jego odwiedzania. Swoją drogą ciekawe, dlaczego Uniejów tak nie lubi wsi, że chce robić jej zły PR. Wiadomo, po jakimś czasie, gdy ktoś powie, że mieszka pod Uniejowem, będzie kojarzony z patologią.

Na moim osiedlu amatorzy mocnych trunków sami się usunęli z pola widzenia – spotykają się w krzakach. W bardzo szybkim tempie przygotowali swoje stanowiska wkomponowane w pas zieleni. Zazwyczaj nie są uciążliwi. Spieszących się do pracy, ale nie aż tak bladym świtem, odprowadzają wzrokiem. Sami, sądząc po ilości czasu spędzonego na powietrzu, raczej nie zaprzątają sobie głowy zarobkowaniem. Chociaż nie zauważyłam wśród nich żadnego inwalidy. Na emerytów też nie wyglądają. Widocznie mają jakieś wady ukryte, niepozwalające im zaistnieć na lokalnym rynku pracy. O przymieraniu głodem też nie można mówić – co oznacza, że pomoc społeczna dobrze o nich dba. Nie to co uniejowscy urzędnicy.

Kinga Ochnio