Historia
Powtórna wolność w Międzyrzecu Podlaskim i wyzwolenie Białej Podlaskiej

Powtórna wolność w Międzyrzecu Podlaskim i wyzwolenie Białej Podlaskiej

Grudzień 1918 r. charakteryzował się na płd. Podlasiu jeszcze asynchronicznością wydarzeń. Gdy jedna jego część oddychała już pełną wolnością, druga jęczała jeszcze w niewoli. 5 grudnia trzech mieszkańców Janowa Podlaskiego: Caruk, Węgłowski i Kolada, usiłowało wymknąć się furmanką do Platerowa z zamiarem dotarcia do Warszawy, ale zostali zatrzymani i aresztowani przez okupujących miasteczko Niemców.

6 i 7 grudnia doszło do zaburzeń w wolnym już Radzyniu. Przybyły tam pluton wojska polskiego na czele z podporucznikiem i podchorążym rozbroił mocno lewicujący, o zabarwieniu komunistycznym oddział Milicji Ludowej. Zwolennicy tej formacji zorganizowali następnego dnia duży wiec protestacyjny. 7 grudnia dzięki żądaniom jednego z oddziałów WP udało się doprowadzić do uwolnienia jednego z ocalałych peowiaków z oddziału sierż. Zowczaka, więzionego przez Niemców w Międzyrzecu Podlaskim. Był to Antoni Komosa. Ok. 7 grudnia matka więzionego w Białej Podlaskiej W. Grobickiego uzyskała audiencję u J. Piłsudskiego.

Naczelnik miał zagrozić Niemcom w Białej, że jeżeli coś się stanie więzionym, zostaną rozstrzelani huzarzy wzięci do niewoli w Łosicach. 9 grudnia rozpoczął urzędowanie w Sarnakach pełnomocnik Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Koronnych na powiat konstantynowski i radzyński Bolesław Przeździecki.

10 grudnia definitywnie zlikwidowano III Siedlecki Okręg POW, wcielając członków tej organizacji do Wojska Polskiego. 11 grudnia Okręgowa Komisja Wyborcza w Siedlcach wybrała adwokata Aleksego Chrzanowskiego na przewodniczącego tego gremium. 12 grudnia nowym dowódcą 22 pp został płk Kazimierz Chromiński. Rozpoczęto organizację 3 baonu 22 pp. W jego skład weszła kompania przeznaczona na garnizon w Łukowie. 14 grudnia bp H. Przeździecki polecił reaktywować i poświęcić wszystkie kościoły i kaplice zamknięte przez rząd rosyjski. 15 grudnia PPS w Siedlcach zorganizowała duży wiec przedwyborczy.

17 grudnia w Białej Podlaskiej została parafowana umowa z Niemcami, zawarta przez kpt. Starzewskiego. Niemcy mieli wycofać się na wschód od ustalonej linii. W ich rękach miał pozostać tylko przyczółek głębokości 25 km i długości 40 km. Linia demarkacyjna miała przebiegać przez Pratulin, Olszyn, Kijowiec, Zalesie, Chotyłów, Piszczac, Połoski, Zahorów, Kodeń. Okazało się jednak, że Niemcy opuścili tylko Międzyrzec bez Białej Podlaskiej. Wczesnym rankiem 18 grudnia mieszkańcy Międzyrzeca zobaczyli, że w mieście nie ma już okupantów. Z. Ochnio zapisał: „zapanowały na razie niepewność i niewiara, a potem wielka do szaleństwa radość. Swobodna pierś unosi się pełnym, po raz pierwszy od wielu dni oddechem, świeże powietrze orzeźwia znękane organizmy, potężnym wysiłkiem prężą się ramiona, by w radosnym uścisku objąć zda się cały świat. Po raz pierwszy i bez obawy wyległa na ulicę ludność, by powitać nadchodzącą wolność i radością podzielić się z innymi”.

Stopniowo przypomniano sobie o poległych bohaterach i zaczęto szukać ich mogiły. F. Paszkiewicz wspominał: „Idzie jakiś pan obcy, dzierżawca czy urzędnik, i pyta się mnie, gdzie jest to miejsce w którym tymczasowo leżeli (…). Nareszcie przyszliśmy do parku i pokazuję mu dół jeszcze zawalony”. Spontanicznym odruchem rodziła się myśl chrześcijańskiego pogrzebu poległych. Jeszcze tego samego dnia zawiązał się komitet pogrzebowy pod przewodnictwem burmistrza Zubika. pomoc w sporządzaniu trumien poproszono ludność okolicznych wiosek. Dano znać do miejscowości, skąd pochodzili zamordowani. Już 19 grudnia próbowano dostać się do wspólnej mogiły obłożonej przez Niemców granatami i drutem kolczastym. 20 grudnia zaczęto identyfikować ofiary, niekiedy nawet po strzępach ubrań. Rozpoznane – wkładano do przygotowanych trumien. Jeden ze świadków odnotował: „Ogromny, nabrzmiały bezmierną boleścią jęk wyrwał się z ust zbolałego tłumu. Posypały się westchnienia, przekleństwa, narzekania i przerwane jękiem grozy, słowa rozpaczy. Wreszcie na moment ucichł rozgłośny gwar rozpaczy i cisza grobowa zapanowała dokoła (…). Pochylając pokornie głowy, zebrany tłum składał hołd krwawej ofierze”.

21 grudnia, po Mszy św. odprawionej przez bp. Przeździeckiego, odbył się pogrzeb poległych. Jak zapisał świadek, „był to pogrzeb nienotowany w dziejach Międzyrzeca. Powolnym krokiem, ulicami zapełnionymi tłumami publiczności posuwał się żałobny orszak w kierunku cmentarza. Kondukt miał ok. 2 km długości. Za krzyżem i czarnymi sztandarami grupki niosące wieńce (…), za długim szeregiem wieńców szło duchowieństwo z bp. Przeździeckim ubranym w mundur strażacki, a potem bolesny szereg trumien spoczywający albo na barkach najbliższych lub na wozach, w towarzystwie rodzin, szeregów organizacji, m.in. niewielkiego oddziału pozostałych przy życiu członków POW”. Żal wyraziła nawet przyroda: dął ostry porywisty wiatr i padał deszcz ze śniegiem. Nad wykopaną mogiłą ustawiono przeszło 40 trumien. Wygłoszono szereg przemówień. Szczególnie jedno zapadło w uszy słuchaczy. „Być synem tej ziemi, to rozkoszne szczęście. Być rodakiem bohaterów, męczenników, to dumny zaszczyt. Kochać ziemię tę i uczcić jej męczenników – to wielbić Boga Ojca Przedwiecznego” – relacjonowano je później w organie młodzieży ludowej „Siewba”.

W Białej Podlaskiej i Janowie byli jeszcze Niemcy, ale czuli się coraz mniej pewnie. Na porządku dziennym były częste alarmy niemieckie, zaprowadzanie 24-godzinnego oblężenia bez uprzednich ogłoszeń, wytaczanie karabinów maszynowych na rynek, otaczanie miasta wojskiem i armatami. „Podczas takiego alarmu – wspominała jedna z nauczycielek – trzeba było być odciętą od reszty miasta w dusznej klasie, pod groźbą kuli nie uchylać okien ani drzwi”. 31 grudnia, o 11.20, wkroczyło do Białej Podlaskiej wojsko polskie przybyłe z Dęblina (3 baon 34 pp). Władze miejskie wyszły z procesją, by uroczyście je witać. Huzarzy niemieccy czekali na rynku w szyku. Po perypetiach pozostawili i złożyli broń w kozły, zasalutowali i odjechali do Brześcia.

Józef Geresz