Komentarze
Poza możliwościami percepcji

Poza możliwościami percepcji

Znany chyba wszystkim przynajmniej z imienia i nazwiska Jan Kochanowski napisał w swoim czasie „Pieśń o dobrej sławie”. Czyli że była też zła sława. Jeszcze nie tak dawno istniało proste rozróżnienie na sławę i chwałę. Dziś jest tylko sława.

W wielu przypadkach w najgorszym tego słowa rozumieniu. Ale to zdaje się nie mieć już żadnego znaczenia. Dożyliśmy chwili, kiedy chwały przysparza jakakolwiek sława. Nawet ta najgorsza. Czas, w jakim przyszło nam żyć, to czas celebrytów, czyli ludzi, którzy z definicji „są znani z tego, że są znani”. Ciekawe, że samo słowo robi w naszym kraju karierę od niedawna. Statystyki wyszukiwarki Google informują, że do stycznia 2009 r. wyraz ten w zasobie słów polskiego internauty nie istniał. Ale w 2012 istnieje. I to jak! Niektórzy chcą widzieć (i widzą) w celebrytach autorytet. Skoro bowiem ktoś pokazuje się np. w telewizji, to znaczy, że jest wart, aby go naśladować, a przynajmniej się nim zachwycać. Pewnie każdy z nas mógłby bez trudu przywołać kilka nazwisk. Ostatnio chyba dołączyli do tego grona Katarzyna W. i Bartek Waśniewski.

Przystojny mąż Katarzyny i ojciec małej Madzi od początku prezentuje się doskonale. Pamiętam uwagę mojej znajomej, która jego pierwszy telewizyjny „występ” skomentowała z niesmakiem. Próbowałam wtedy bronić chłopaka, argumentując, że szok, że każdy przeżywa nieszczęście na swój sposób. Choć w głębi ducha myślałam podobnie jak ona. Potem były następne wywiady, apele do narodu i konferencje. I za każdym razem elegancki, opanowany młody człowiek kreował swój medialny wizerunek. Ostatnia z tych konferencji pokazała ojca Madzi w nowej fryzurze, nowym kolorze włosów. Zgłupiałam. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie człowieka, którzy w bólu po stracie dziecka jest w stanie myśleć o takich sprawach. Pamiętam jednak informację, że małżeństwo W., w dniach, kiedy jeszcze trwały poszukiwania rzekomo porwanego dziecka, wybrało się do kina. Teraz mają się przeprowadzić. Rozumiałabym to, gdyby nie cały zamęt, który tej decyzji towarzyszy. I to gadanie, że chcą zniknąć z mediów, odseparować się od ludzi. Trudno w to uwierzyć, biorąc pod uwagę ilość wywiadów, których udzielili i łatwość, z jaką im to przychodzi. Przeżyłam szok, kiedy zobaczyłam w internecie całą serię rodzinnych zdjęć małżonków, w tym najwyraźniej pozowane zdjęcia przy pustym, dziecinnym łóżeczku. Fotomontaż? Chyba jednak nie. A jeśli tak, to należałoby przecież zaprotestować. 

Nie ulega wątpliwości, że przy ich ognisku (a może to oni przy jego – już nie wiem) grzeje się inny celebryta, detektyw Rutkowski. To przecież on bryluje na wspomnianych konferencjach, on je organizuje, on demonstracyjnie oferuje opiekę i pomoc małżeństwu. Przypomnę jeszcze, że za zaistniałą tragedię wiele osób – wśród nich celebrytka-profesor-etyk Magdalena Środa – obciążało Kościół.  Że sam nie uświadamia i nie pozwala uświadamiać, że nakazuje rodzić, że gdyby nie musiała urodzić, to by nie umarło i inne wierutne bzdury.

Pamiętam, żeby nie sądzić, to nie będziemy sądzeni. I że nie wiadomo, co dzieje się w ludzkich głowach i sercach. Ale to wszystko przerasta możliwości mojej percepcji. Może jestem  głupia.

Anna Wolańska