Miał 18 lat, gdy opuścił rodzinny dom. W gniewie, pospiesznie, skłócony z najbliższymi. Ojciec kazał mu się wynosić. Matka płakała, ale też nie powstrzymywała, kiedy ze spakowaną torbą otworzył drzwi. Nie mógł tego zrozumieć i wybaczyć. Wtedy…
Nie wierzył, że oni mogą mieć rację. Nie wierzył, że jego zachowanie i czyny mogą być złe. Przecież nic takiego nie robił… Chociaż gdzieś w tyle głowy czasem pojawiała się myśl: może jednak mają rację? Ale szybko udawało się ją zagłuszyć - jak nie alkoholem, to narkotykami.
Nie wierzył, że oni mogą mieć rację. Nie wierzył, że jego zachowanie i czyny mogą być złe. Przecież nic takiego nie robił… Chociaż gdzieś w tyle głowy czasem pojawiała się myśl: może jednak mają rację? Ale szybko udawało się ją zagłuszyć - jak nie alkoholem, to narkotykami.