Komentarze
15/2020 (1289) 2020-04-08
W Jego przypadku wszystko zdawało się być przesądzone. Skazany, obity, wyszydzony, pozbawiony godności, zabity i pogrzebany. Koniec i kropka. Zero możliwego ruchu. Kalkulacja na zimno przeprowadzona zdawała się dawać jednoznaczny wynik.

Nic już się nie wydarzy. A jednak… Ludzkie plany zawiodły, człowiecze kalkulacje dały nielogiczny wynik, mędrcy się zdumieli, a uczeni w Piśmie wpadli we wściekłość i zaczęli prześladować Jego uczniów. Krzyk, obelga, szyderstwo, drwina, oskarżenia, różne rodzaje tortur i zadawania śmierci stały się codzienną bronią do zadawania bólu Jego Mistycznemu Ciału. Świat przecież nie może się mylić. A jeśli się myli, tym gorzej dla tych, którzy pod wiatr dziejowych konieczności. Czym się przed tym bronić? Czy ruszyć z podobnym orężem przeciw tym, którym winno się nieść Dobrą Nowinę? Czy też może jak stado baranów wśród radosnego pobekiwania dać się spokojnie zaszlachtować, bo to piękne i romantyczne, a i nagroda zdaje się być niezgorsza? A może podać łapkę światu i iść z nim pod rękę jak dobrzy przyjaciele po długiej i niepotrzebnej rozłące blisko 2 tys. lat?
15/2020 (1289) 2020-04-08
Z „Echem Katolickim” zawsze po drodze! Tymi słowami rozpoczynam moje skromne wspomnienia dotyczące niezwykle ważnych wydarzeń, które miały miejsce w pierwszych powojennych latach.

W Serpelicach, mojej rodzinnej miejscowości, wojna skończyła się - można powiedzieć - w trzecią niedzielę lipca 1944 r., ponieważ właśnie wtedy, podczas Sumy odprawianej przed skromną, ale uroczą kaplicą, dali się zauważyć żołnierze sowieccy. Zatrzymali się tuż przed kaplicą i spokojnie czekali na zakończenie Eucharystii. Dzień był piękny. Czyściutkie słońce otwierało serca ku radości - tak nam się wydawało. Za miesiąc miałem ukończyć szósty rok mego życia. Sowieci zrobili najpierw… dobre wrażenie - zachowali się skromnie, chętnie podejmowali rozmowy, siadając na ławkach przy ogródkach. Ale tak było tylko na początku. Szybko dała o sobie znać okrutna rzeczywistość. Kogoś wywieziono na Sybir. Kogoś ścigano ze względu na to, że podczas hitlerowskiego najazdu należał do organizacji partyzanckiej, a nie poddawał się nowemu najeźdźcy. Rodzice coś mówili szeptem, a zawsze chodziło o Polskę, o jej imię, jej rzeczywistość, jej samoistnienie. Z dyskretnych rozmów starszych wynikało bowiem, że coś nam jednak grozi. A więc nie ma końca wojny.
15/2020 (1289) 2020-04-08
​To miała być zwykła wiosenna sobota. No, może trochę inna, bo na ten poranek telewizja zapowiedziała transmisję z uroczystości uczczenia 70 rocznicy Zbrodni Katyńskiej, w której miała uczestniczyć liczna polska delegacja z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele.

Ale relacja z Katynia się nie pojawiła. Dotarły za to inne informacje. Pierwsze sygnały były już przed dziewiątą. Niepodawane jeszcze przez media czekające na potwierdzenie wiadomości, według których katastrofie miał ulec samolot Jak-40 - z prezydentem Polski. Kiedy okazało się, że prezydent poleciał Tu-154M, zatliła się iskierka nadziei. I bardzo szybko zgasła. Bo to właśnie tupolew - przy próbie podejścia do lądowania - rozbił się na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj. W katastrofie zginęli wszyscy - 96 osób: para prezydencka Lech i Maria Kaczyńscy, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych RP, pracownicy Kancelarii Prezydenta, szefowie instytucji państwowych, duchowni, przedstawiciele ministerstw, organizacji kombatanckich i społecznych, osoby towarzyszące i załoga tupolewa. Ludzie o różnych poglądach, przynależący do różnych politycznych ugrupowań.
15/2020 (1289) 2020-04-08
Nabożeństwo „Drogi Światła” powstało w 1988 r we Włoszech. Oficjalnie zostało zatwierdzone w 2002 r. Inspiracją do jego powstania były freski z katakumb św. Kaliksta w Rzymie, przedstawiające zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, który przechodzi z ciemności do światła.

Drogę Światła poleca się odprawiać w okresie wielkanocnym, najlepiej po zmroku. Nabożeństwo może mieć formę procesji; w takim przypadku na jej czele niesiony jest paschał, krzyż z czerwoną stułą lub figura Zmartwychwstałego i ewangeliarz. Wierni niosą zapalone świece. Przy każdej stacji powtarza się jedno z poniższych wezwań: - K: Witaj, Jezu Chryste Zmartwychwstały. W.: Albowiem przez Swą Śmierć i Zmartwychwstanie odkupiłeś nas, Panie. - K.: Kłaniamy się Tobie, Chryste, i błogosławimy Ciebie. W.: Żeś przez Paschę Swoją świat odkupić raczył. - K.: Kłaniamy Ci się, Zmartwychwstały Chryste, i błogosławimy Ciebie. W.: Że przez śmierć i zmartwychwstanie swoje dałeś życie światu.