Kościół
2/2020 (1276) 2020-01-08
1 stycznia zakończyło się 42 Europejskie Spotkanie Młodych organizowane przez ekumeniczną Wspólnotę z francuskiego Taizé. Jego gospodarzem była Polska.

Do Wrocławia przybyło około 20 tys. młodych ludzi. Hasło spotkania brzmiało: „Zawsze w drodze. Nigdy nie wykorzenieni”. „Młodzież na przestrzeni lat zmienia się, różnica jest uderzająca, ale jednocześnie to, co najgłębiej porusza młodych, jest niezmienne - to szukanie fundamentu, na którym można budować historię swojego życia” - mówił brat Marek z Taizé. W gronie uczestników ESM we Wrocławiu była Ola Stachniak, studentka UHP w Siedlcach. W Taize uczestniczyła po raz pierwszy. - Moim pragnieniem było zobaczyć międzynarodowość, poznać środowisko ekumeniczne i razem z młodymi różnych wyznań tworzyć wspólnotę. Oficjalną inaugurację zaczęliśmy na modlitwie wieczornej, od pochylenia się nad Słowem: „Pan rzekł do Abrama: «Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę»” (Rdz 12,1). W życiu osobistym to słowo prowadzi mnie od ponad roku. W zaproponowanych rozważaniach podkreślano, by w drodze naszego życia być gotowym wyruszać wciąż od nowa, być dostępnym dla ludzi, zwłaszcza tych najpokorniejszych i podatnych na zranienia, aby przyjmować emigrantów, dbać o środowisko naturalne i zawsze być wewnętrznie zakotwiczonym w Bogu - opowiada Ola.
2/2020 (1276) 2020-01-08
Mówią, że wspólne aktywne spędzanie czasu to okazja do dzielenia się talentami, nabywania doświadczenia i wspaniały sposób na integrację społeczności lokalnej.

Koło Gospodyń Wiejskich, które działa od 2014 r., zrzesza osoby mieszkające w Starym i Nowym Kębłowie. Powstało, aby wspierać przedsiębiorczość kobiet, dbać o rozwój kultury ludowej regionu oraz prowadzić działania społeczno-oświatowe. Z perspektywy kilku lat śmiało można powiedzieć, że wyznaczone cele zostały osiągnięte, a nowe pomysły wciąż się pojawiają. KGW jest kontynuatorem tradycji koła działającego w latach 60 i 70. Do dziś członkowie organizacji korzystają z pomieszczeń dawnej świetlicy wiejskiej, jak to bywało kilkadziesiąt lat temu. Wyeksponowane zostały tam zdjęcia i dyplomy, które świadczą o tym, że tradycją Kębłowa jest zaangażowanie i aktywność. - Mamy dyplomy z lat 70 za działalność teatralną oraz za udział w różnych konkursach - mówi Agnieszka Sztelmach, prezes koła. Świetlica, w której spotykają się członkinie KGW, została rozbudowana i doposażona. - Widujemy się raz w tygodniu, a nawet częściej. Przed Bożym Narodzeniem czy Wielkanocą mamy bardzo dużo pracy, ale podczas spotkań dopisują nam dobre humory - przyznaje Krystyna Wieczorkiewicz.
2/2020 (1276) 2020-01-08
Czy współczesny świat może mieć kilka twarzy i jak poznać tę prawdziwą, mówi dr Małgorzata Borkowska-Nowak z katedry etyki Wydziału Filozofii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II.

Brakuje nam czasu, aby samodzielnie szukać informacji, porównywać źródła, analizować, Oczekujemy, że media nas w tym zastąpią, bo taka jest ich rola. Kiedy coś mi dolega, nie leczę się sama, lecz idę do lekarza, ufając jego kompetencjom. Kiedy potrzebuję informacji, sięgam po gazetę. Problem w tym, że współczesne społeczeństwa są tak dalece rozproszone i zróżnicowane, a przez to niesterowne, że brakuje im trwałych punktów odniesienia - na przykład jednej scalającej doktryny, która wyrażałaby katalog wartości podstawowych dla danego społeczeństwa. Żyjemy w świecie, w którym zacierają się tradycyjne granice: między tym, co publiczne, a tym, co prywatne, między lewicą a prawicą, gorzej jeszcze: między dobrem a złem, prawdą a fałszem. W konsekwencji jesteśmy coraz bardziej zdezorientowani. Klasyczną definicję prawdy (jako zgodności sądu z rzeczywistością) coraz częściej zastępujemy definicją pragmatyczną czy utylitarną. Widzę to na każdym kroku podczas moich uniwersyteckich zajęć ze studentami. Kiedy pytam, co jest dla człowieka dobre, studenci najczęściej utożsamiają dobro z pożytkiem czy korzyścią.
2/2020 (1276) 2020-01-08
Nieprzyjazny zapach z hodowli trzody chlewnej nie musi być problemem. Przetworzony może stać się źródłem energii cieplnej. O nowym wynalazku dla wsi opowiadali profesorowie Akademii Przyrodniczej w Lublinie.

Dwaj naukowcy przybyli na zaproszenie diecezjalnego duszpasterza rolników i proboszcza ryckiej parafii ks. kan. Stanisława Chodźki. Ich wizyta miała charakter informacyjny i promocyjny. Profesorom Dobiesławowi Nazimkowi i Wiesławowi Piekarskiemu udało się opracować sposób zagospodarowania gazowych odpadów produkowanych w chlewniach przy hodowli zwierząt. Naukowcy pochwalili się wybudowaną pierwszą w Polsce prototypową instalacją, która nie tylko unieszkodliwia niebezpieczne dla środowiska gazy, ale też czyni je użytecznymi. Urządzenie stanęło w miejscowości Włodków Dolny, pomiędzy Wrocławiem a Poznaniem. Właśnie tam jeden z rolników zajmuje się hodowlą 1500 sztuk świń i to na jego posesji została wzniesiona instalacja. W pracy nad wdrożeniem pomysłu uczestniczyło pięciu konsorcjantów: trzy jednostki naukowe i dwie firmy (w tym główny wykonawca: „Pol- Net” spod Poznania).
2/2020 (1276) 2020-01-08
26,6% kobiet i ok. 10% mężczyzn chorych na łuszczycę rezygnuje z leczenia po podjęciu decyzji o dziecku - wynika z badania przeprowadzonego przez Amicus Fundacja Łuszczycy i ŁZS w ramach kampanii „Planujemy Nowe Życie”.

Łuszczyca jest niezakaźną, przewlekłą chorobą zapalną o podłożu genetycznym i autoimmunologicznym. Klinicznie charakteryzuje się występowaniem ciemnoczerwonych, pokrytych srebrzystą łuską grudek, które zlewając się ze sobą, tworzą większe ogniska. Zmiany mogą także zajmować skórę głowy owłosionej i płytki paznokciowe. Osoby na nią chorujące są narażone na zwiększone ryzyko rozwoju wielu chorób towarzyszących związanych z zespołem metabolicznym, w tym nadciśnieniem, dyslipidemią, otyłością i cukrzycą typu 2. Zgodnie z szacunkami z łuszczycą zmaga się ok. 1,2 mln Polaków. Najczęściej są to osoby między 15 a 35 rokiem życia, czyli osoby młode, będące potencjalnymi rodzicami. Bardzo często zdarza się, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni z łuszczycą rezygnują z terapii, planując powiększenie rodziny. Obawiają się, że stosowane leki mogą mieć negatywny wpływ na rozwój dziecka w okresie prenatalnym lub że mogą mieć problemy z poczęciem.
2/2020 (1276) 2020-01-08
Ponad trzy godziny radni powiatowi obradowali we Włodawie m.in. nad kwestiami dotyczącymi wieloletniej prognozy finansowej.

- Budżet jest duży, ale ma sporo mankamentów - tak uchwałę dotyczącą wieloletniej prognozy finansowej i zmian w budżecie skomentował Mariusz Zańko. Radny, który jest w opozycji do rządzącego obozu koalicji PSL i KWW „Łączy nas samorząd”, zwrócił uwagę na zadłużenie sięgające 14,5 mln zł oraz zobowiązania szpitala w kwocie 27 mln zł. - Tylko bardzo dobra sytuacja finansów publicznych, m.in. duża subwencja i wyższe dochody z wpływu PIT pozwalają na spięcie budżetu - mówił Zańko. - Musimy prowadzić działania dążące do zmniejszenia zadłużenia powiatu - zwrócił uwagę, wytykając jednocześnie zarządowi brak polityki opartej na ograniczeniu bieżących wydatków, czyli tzw. zaciskaniu pasa. Zauważył też, że realizowane inwestycje są możliwe dzięki środom zewnętrznym, ale - jak dodał - bieżące dochody „nie będą wzrastały w nieskończoność”. - Musimy pracować nad tym, by spłacić zobowiązania - stwierdził. Zańko podał również przykłady wydatków na wynagrodzenia w administracji publicznej, które w 2015 r. wynosiły 3 mln zł, a w 2020 r. będą o 1,3 mln zł wyższe.
2/2020 (1276) 2020-01-08
Riad Haidar przestał pełnić funkcję ordynatora oddziału neonatologicznego w bialskim szpitalu. Z decyzją władz placówki nie zgadza się sam lekarz i wielu bialczan.

R. Haidar kierował oddziałem przez 30 lat. Umowa kontraktowa dotycząca pełnienia przez niego tego stanowiska wygasła z końcem 2019 r. Obecne władze nie chciały jej przedłużyć, ale zaproponowały lekarzowi dalszą współpracę. „Przekazano jednostronnie podpisaną umowę dalszej współpracy na dogodnych warunkach. Umowa nie przewidywała kierowania i zarządzania oddziałem. W czasie najbliższych miesięcy zostanie ogłoszony konkurs na stanowisko lekarza kierującego oddziałem. Na ten okres zostanie powołany pełniący obowiązki. Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Białej Podlaskiej jest otwarty na dalszą współpracę z lek. Riadem Haidarem i oczekuje na zwrot przekazanej umowy współpracy sporządzonej 24 grudnia 2019r.” - napisano w oświadczeniu wydanym przez WSS 30 grudnia 2019 r.
2/2020 (1276) 2020-01-08
Kultura chrześcijańska - dla jednych to pojęcie niezwykle pojemne, obejmujące rzeczywistość rozległą i wielowątkową, rozciągniętą w czasie i przestrzeni, dla innych, kontestujących rolę dziedzictwa Ewangelii w historii, ewentualnie dowodzących, że jego czas przeminął - obraz „masy upadłościowej” świata, który odchodzi w przeszłość. Kto ma rację?

Starsi pamiętają wspaniały klimat Tygodni Kultury Chrześcijańskiej organizowanych w Polsce głównie w latach 80 ubiegłego wieku. Z czasem, gdy „wybuchła” wolność, ich rola zaczęła się zmniejszać. Wydawało się, że sam fakt zrzucenia komunistycznej niewoli niejako z automatu pozwoli zwrócić się ku źródłom zanurzonej od ponad tysiąca lat w chrześcijańskiej kulturze ojczyźnie. Burzliwe, czasem wręcz bluźniercze dyskusje najpierw w latach 90 XX w., potem powracające falami spory światopoglądowe, angażujące miliony Polaków, pokazały, że nie będzie to łatwa droga. Prawda jest taka, że cała nasza rzeczywistość zanurzona została w kulturze chrześcijańskiej. Nader często nie jesteśmy tego świadomi. Albo nie znamy skali owej zależności.
2/2020 (1276) 2020-01-08
Co jakiś czas toczy się dyskusja na temat chrztu małych dzieci. Najczęstszymi argumentami, które wówczas padają, i to również z ust katolików, są: że przecież taki maluch nie rozumie nic z tego, co się dzieje, że narusza się jego wolność, że sam zdecyduje, gdy dorośnie itd. Tymczasem, prosząc o chrzest dziecka, rodzice przekazuję mu to, co mają najlepszego - wiarę, dając oręż w walce z pokusami. Zapominamy o tym.

Świat bardzo szybko się zmienia, a wraz z nim nasze poglądy. Jeszcze kilkanaście lat temu praktycznie każde dziecko było chrzczone. Kiedyś rodzice przynosili malucha do kościoła niemalże zaraz po jego urodzeniu. Z biegiem czasu ukształtowała się tradycja, by zaczekać kilka miesięcy, zanim otrzyma ten jeden z najważniejszych sakramentów. Dzisiaj coraz więcej rodzin zwleka z chrztem dziecka kilka lat albo w ogóle sądzi, że to niepotrzebna tradycja, tłumacząc, iż chcą, by samodzielnie dojrzało do decyzji o wstąpieniu do Kościoła. Powyższe poglądy dominują wśród mieszkańców większych miast, co potwierdzają statystyki. Diecezja siedlecka wyłamuje się z tego trendu. Z danych Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego SAC wynika bowiem, że w 2016 r. udzielono 8 tys. 177 chrztów, a w 2017 r. 8 tys. 844.