Niektórym peerelowski maj nadal pachnie szalonym, zielonym bzem.
Innym konwalią i jaśminem. Albo miętą. Jeszcze innym - rozrzucanym
po polu obornikiem.
Przez lata ten wiosenny miesiąc fetowany był głównie w swoim pierwszym dniu. I jeśli jeszcze naczelne święto PRL gdzieś się w zakamarkach wałęsa - to bardziej na zasadzie upiora przeszłości niż bohatera socjalistycznej pracy - propagandowego umięśnionego herosa o nostalgicznym spojrzeniu. Ale trochę lat temu 1 maja to była niezła impreza. Jakkolwiek uroczyste obchody rocznicy wybuchu Rewolucji Październikowej z założenia przeskakiwały rangę Święta Pracy, to pojedynek pór roku zawsze wygrywała wiosna. A bywało i tak, że na okoliczność pochodów rzucili do sklepu kubańskie pomarańcze. Albo toaletowy papier. Głośniki dudniły nie tylko przez otwarte drzwi, chłoporobotnik nadrabiał zaległości w polu, a babcia przez caluśki dzień niepolitycznie, ale za to tęsknie zawodziła: „Boże daj, Boże daj, żeby wrócił Trzeci Maj!”.
Przez lata ten wiosenny miesiąc fetowany był głównie w swoim pierwszym dniu. I jeśli jeszcze naczelne święto PRL gdzieś się w zakamarkach wałęsa - to bardziej na zasadzie upiora przeszłości niż bohatera socjalistycznej pracy - propagandowego umięśnionego herosa o nostalgicznym spojrzeniu. Ale trochę lat temu 1 maja to była niezła impreza. Jakkolwiek uroczyste obchody rocznicy wybuchu Rewolucji Październikowej z założenia przeskakiwały rangę Święta Pracy, to pojedynek pór roku zawsze wygrywała wiosna. A bywało i tak, że na okoliczność pochodów rzucili do sklepu kubańskie pomarańcze. Albo toaletowy papier. Głośniki dudniły nie tylko przez otwarte drzwi, chłoporobotnik nadrabiał zaległości w polu, a babcia przez caluśki dzień niepolitycznie, ale za to tęsknie zawodziła: „Boże daj, Boże daj, żeby wrócił Trzeci Maj!”.