Opinie
31/2021 (1357) 2021-08-04
Zawsze była we mnie ciekawość świata - stwierdza ks. kan. Janusz Sałaj, proboszcz parafii św. Filipa Neri w Kąkolewnicy. Miłość do pielgrzymowania odkrył, będąc w seminarium. Pielęgnuje ją do dzisiaj.

Pierwszy raz „w świat” - na obóz harcerski, pojechał po VII klasie. Od tamtej pory w czasie wakacji szukał czegoś nowego: oaza, harcerski biwak, obóz OHP, obóz wojskowy. Z czasem przyszło pielgrzymowanie i zachwyt rekolekcjami w drodze. Kiedy po pierwszym roku studiów seminaryjnych poszedł do Częstochowy z pielgrzymką warszawską, obiecał sobie, że więcej się na coś takiego nie pisze. Ale gdy w 1982 r., przed drugą Pieszą Pielgrzymką Podlaską, w Radzyniu, z którego się wywodzi, nie było komu poprowadzić „piętnastki”, i poproszono go, by był przewodnikiem tej grupy, a on, wtedy jeszcze diakon - chcąc, nie chcąc - zgodził się, połknął tego bakcyla. Dzisiaj ma na koncie dziesięć pielgrzymek do Częstochowy, w sześciu był przewodnikiem grypy. Wielokrotnie towarzyszył też pielgrzymom na różnych etapach pielgrzymki. Tak jest też w tym roku. W 1984 r., jako ksiądz z rocznym stażem pracy dostał propozycję udziału w rowerowej pielgrzymce do Rzymu, którą zorganizował dla młodzieży oazowej ks. Józef Brzozowski. Wtedy był to wyjazd bez precedensu.
31/2021 (1357) 2021-08-04
Kiedy lata temu na polskiej scenie politycznej pojawił się Andrzej Lepper ze swoim słynnym żądaniem: „Balcerowicz musi odejść”, komentatorzy życia publicznego prześcigali się w krytyce i utyskiwaniach, że oto „cham wszedł na salony”, używa zbyt mocnych słów itp. Przy dzisiejszych wynurzeniach tuz polskiego dziennikarstwa i polityki jawi się niczym grzeczna pensjonarka.

W nocy z soboty na niedzielę zakończył się 27 Pol’and’Rock Festival. W tym roku impreza odbyła się na dawnym lotnisku w miejscowości Makowice-Płoty (woj. zachodniopomorskie). Miało być „bez pretensji, bez focha, bez hejtu”, czyli pokojowo, kolorowo i radośnie. - Każdy, niezależnie od poglądów, może znaleźć tutaj miejsce dla siebie. Warto przypomnieć słowa Jurka Owsiaka: „nie pytam cię o religię, nie pytam cię o politykę, pytam o miłość, przyjaźń i muzykę” - relacjonowała muzyczne wydarzenie rozentuzjazmowana reporterka TVN24. - Dzisiaj nikt na świecie nie robi takiego festiwalu jak my. Możemy być dumni z tego, co zrobiliśmy - chwalił się mediom organizator po jego zakończeniu. Okazało się, że rzeczywistość szybko zweryfikowała słowa. W piątkowy wieczór podczas koncertu duetu Łona&Webber wykonawcy wraz z publicznością gładko zaprzeczyli zapewnieniom organizatora festiwalu - na krążących w sieci filmach widać i słychać rapera, który zaprzęga rozgrzaną publikę do skandowania słów: „je…ć PiS”.
31/2021 (1357) 2021-08-04
Uchodził za nauczyciela wyjątkowego. Dzięki niemu w mieście na rozpowszechniła się kultura ludowa. W wieku 76 lat zmarł pedagog, plastyk, społecznik i twórca zespołów folklorystycznych Jan Rogala.

Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych. Jednak, zdaniem tych, którzy znali pana Jana, akurat w jego przypadku w słowach tych nie ma zbyt wiele prawdy. - Po niektórych zostaje duża wyrwa. I on do takich ludzi należał. Odszedł nasz wielki mistrz - mówi jedna z wychowanek cenionego nauczyciela. J. Rogala pozostawił po sobie szereg dzieł. Do dziś jego obraz z wizerunkiem marszałka Piłsudskiego zdobi wejście szkoły w Bobrownikach. Przygotował szkic polskiego godła i herbu Ryk, które później wyhaftowały panie z Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Ale jego dzieckiem, któremu poświęcił całą swoją pasję i czas, były kapela i działający przy Szkole Podstawowej nr 1 Dziecięcy Zespół Tańca Ludowego „Ryki”, który powołał do życia w 1968 r. „Raduje się serce, raduje się dusza, gdy Dziecięcy Zespół Tańca Ludowego w Rykach do tańca wyrusza” - mawiał pan Jan.
31/2021 (1357) 2021-08-04
Tęsknota za rodzinnym domem i chęć ocalenia go od zapomnienia zaowocowały wierszami zebranymi w tomiku „Bugiem do Kodnia”.

Jego autorka - Walentyna Pawelec - urodziła się w Zalewszu nad Bugiem (gm. Kodeń). By dotrzeć do Szkoły Podstawowej w Zabłociu, musiała pokonywać 4 km. - Potem uczyłam się dalej, bo w odległym o 50 km Liceum Ogólnokształcącym im. Emilii Plater w Białej Podlaskiej. A potem jeszcze dalej, bo w oddalonej o 250 km Warszawie, studiując na Politechnice Warszawskiej na wydziale inżynierii lądowej - zdradza szczegóły swego życia, które bardzo szybko rozłączyło ją z rodzinną miejscowością. Także po studiach nie wróciła do Zalewsza, bo po uzyskaniu tytułu magistra inżyniera budownictwa drogowego zamieszkała w Radomiu. Tam rozpoczęła pracę oraz założyła rodzinę. Jej kariera zawodowa daleka była od literackich uniesień, choć pełna trudnych wyzwań, których się nie bała. Przez 18 lat pracowała w przedsiębiorstwach i zarządach drogowych. Własnoręcznie położyła pierwszą kolorową kostkę w Radomiu, zaprojektowała i wdrożyła tam pierwszą akomodacyjną sygnalizację świetlną, nowinki z zakresu oznakowania poziomego dróg.
31/2021 (1357) 2021-08-04
Dzisiejsze spotkanie, chwila zadumy i wspólna modlitwa pozwalają wierzyć, że są ludzie dobrzy i że świat miłości, wzajemnego szacunku, dobra i pokoju jest ciągle możliwy. To zależy do każdego z nas! - mówił w sobotę 31 lipca podczas Mszy św. na pl. Krasińskich abp Józef Guzdek, administrator apostolski Ordynariatu Polowego.

Podczas sprawowanej pod Pomnikiem Powstania Warszawskiego Eucharystii modlono się w intencji uczestników zrywu z sierpnia 1944 r. Po zakończeniu Mszy św. odbył się apel pamięci i ceremonia złożenia kwiatów pod pomnikiem. Na początku Mszy św. abp Józef Guzdek, zwracając się do kombatantów, podkreślał, że kolejnym pokoleniom potrzebni są świadkowie heroicznej walki o wolność - zwyciężeni, ale niepokonani; wierni wartościom, które nadają najgłębszy sens ludzkiemu życiu. - Pragniemy modlić się za was, żyjących świadków wydarzeń sprzed 77 lat. Prosimy Boga o zdrowie i potrzebne siły, abyście jak najdłużej mogli wychowywać kolejne pokolenia Polaków do wierności wartościom, które zadecydują o naszym dziś i przyszłości umiłowanej ojczyzny - powiedział.
31/2021 (1357) 2021-08-04
Nieuchwytny i wszechmocny, dyskretny i potężny, zaskakujący w swoim działaniu. Bez Jego pomocy bylibyśmy bezradni i zagubieni, jak dzieci we mgle. Ten, kto Go wzywa, nigdy nie jest sam.

Nie wiem, co byśmy zrobili i kim byli bez Ducha Świętego. Jak wyglądałoby nasze życie bez Jego światła i mocy? Jest wielki, ale jednocześnie tak bardzo zapomniany i pomijany przez ludzi. Kojarzony najczęściej z tymi, którzy przygotowują się do bierzmowania. Ale czy tylko oni powinni wołać o Ducha Pańskiego? Zdecydowanie nie! Potrzebujemy Go wszyscy, młodzi i starzy, duchowni i świeccy, grzeszni i nawróceni. Przecież to On nas oczyszcza, uświęca i oświeca. Nie ma sytuacji w naszym życiu, której nie można by było zawierzyć Duchowi Świętemu. Jego działaniu warto poddać swoje duchowe życie, ale też własne powołanie, pracę, naukę i odpoczynek. Znam ludzi, którzy - kiedy tylko otworzą oczy - zaraz wołają do Ducha Świętego. - Hymn do Ducha Świętego jest moją pierwszą modlitwą, która wypowiadam zaraz po przebudzeniu. Znam siebie i swoje słabości. Wiem, ile kosztuje niesienie moich trudów, dlatego potrzebuję pomocy z nieba. Nikt inny nie pomoże mi tak, jak Pocieszyciel.
31/2021 (1357) 2021-08-04
„Kto nie pije, ten kapuje - hop, hop, hop!” - szantażował na jednym z wesel pewien radosny pan. Znalazło się kilku innych, którzy ochoczo ten śpiew podchwycili. Nie dali się jednak sprowokować do współzawodnictwa z miłośnikiem trunków. I chwała im za to.

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że w porównaniu do sytuacji sprzed kilkunastu czy kilkudziesięciu lat pijemy zdecydowanie mniej. Na weselach nie uwidzisz już obrazka z leżącym pod stołem delikwentem, który stracił kontakt z rzeczywistością. Jest też sporo ludzi, którzy na przyjęciach spożywają alkohol symbolicznie albo wcale nie piją. Nieubłagana statystyka pokazuje jednak, że przeciętny Polak wypija dziś ok. 11 litrów alkoholu rocznie. W czasach komunizmu przypadało odpowiednio ok. 8,5 l. Jak to wytłumaczyć? Raport Instytutu Jagiellońskiego „Polska zalana piwem” winą za dramatyczny wzrost spożycia alkoholu w ostatnich 30 latach obarcza branżę piwowarską. Wskazuje, że o ile kontynentem o największej konsumpcji piwa jest Europa, to liderami w tej dziedzinie w Europie są właśnie Polacy.
31/2021 (1357) 2021-08-04
Pod koniec lipca polskie media obiegła wiadomość o skazaniu przez niemiecki sąd polskiego naukowca i duchownego ks. Dariusza Oko za podżeganie do nienawiści na tle różnic seksualnych.

Polski duchowny został skazany wyrokiem nakazowym na grzywnę w wysokości 4,8 tys. euro, które zamienić można na 120 dni aresztu (cztery miesiące). Zasadniczy akt oskarżenia opierał się na doniesieniu innego duchownego, który przeczytawszy w jednym z naukowych periodyków tekst, stanowiący zresztą część książki pt. „Lawendowa mafia”, w zawartych w nim sformułowaniach dopatrzył się „mowy nienawiści”. Sprawa tego wyroku jest dość symptomatyczna wobec tego, co dzieje się w świecie i w Kościele. Niestety, zarówno przez media, jak i przez kościelne władze potraktowana została jak sezonowy news i po niespełna dwóch tygodniach nikt już się nią nie zajmuje, zostawiając polskiego duchownego w zupełnie samotnej walce o możliwość prowadzenia normalnej pracy badawczej. Ks. D. Oko jest wszak kierownikiem katedry filozofii kultury na papieskim uniwersytecie w Krakowie.
31/2021 (1357) 2021-08-04
Rozmowa z historykiem Wiesławem Holaczukiem, prezesem Stowarzyszenia Chrześcijańsko-Patriotycznego Ziemi Włodawskiej im. Henryka Rudzkiego.

Głównym celem Stowarzyszenia Chrześcijańsko-Patriotycznego Ziemi Włodawskiej, obok pielęgnowania polskiego patriotyzmu, jest szerzenie pamięci o Kresach Wschodnich oraz wspieranie działań mających za zadanie obronę życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Z jakim odzewem społecznym spotykają się Państwa działania?

Mają różny odzew. Na przykład przy okazji organizowanego przez nas od lat Orszaku Trzech Króli udział społeczeństwa jest duży. To wydarzenie cieszy się popularnością w całym kraju; w naszym orszaku udział bierze kilka tysięcy osób. W 2013 r. sporo osób przybyło na marsz w obronie wolnych mediów. Ale są też takie uroczystości i wydarzenia, na które przychodzi zaledwie kilkadziesiąt osób - tak jest 1 sierpnia, kiedy tradycyjnie spotykamy się o 17.00 - godzinie „W”, która rozpoczęła w 1944 r. powstanie warszawskie - przy pomniku żołnierzy Armii Krajowej - Wolność i Niezawisłość.
31/2021 (1357) 2021-08-04
Zależy mi na tym, by mieszkańcy Mostowa pamiętali o swoim rodaku, który w 1940 r. został zamordowany w Katyniu - mówi Tadeusz Jaszczuk, opowiadając o planach uhonorowania por. Franciszka Derkacza (Imirskiego) tablicą oraz dębem pamięci.

Mostów to dzisiaj licząca niespełna 200 mieszkańców wioska w gminie Huszlew. Przebiega przez nią droga krajowa nr 19 Lublin - Białystok. Jest siedzibą parafii Matki Bożej Anielskiej. Stąd także wywodzi się człowiek, której nazwisko figuruje na liście katyńskiej. Tadeusz Jaszczuk z Mostowa, wieloletni organista w parafii św. Antoniego Padewskiego w Huszlewie obecnie pracujący w parafii Paprotnia, losami Franciszka zainteresował się po rozmowie ze znajomym, nieżyjącym już Hieronimem Bolestą z Wyczółek. - Kolega zbierał materiały do książki o katyniakach ziemi łosickiej. Ponieważ mieszkam po sąsiedzku ze Zbigniewem Derkaczem, synem jedynego brata Franciszka - Stanisława, poprosił mnie o pomoc w zdobyciu zdjęcia do biogramu F. Derkacza. Okazało się, że zdjęcia Franciszka, które się zachowały, są w rękach cioci Zbigniewa mieszkającej wtedy w domu nauczyciela w Ptaszkach.