Kultura
37/2021 (1363) 2021-09-15
Możliwość usłyszenia fragmentów tragikomedii w wykonaniu znanej gwiazdy teatru, filmu i telewizji było nie lada gratką zwłaszcza dla młodzieży. 10 września ryckie kino odwiedziła aktorka Anna Seniuk.

Tegoroczne Narodowe Czytanie odbyło się w Rykach nieco później niż w całej Polsce. Ale z kilku przyczyn zapisało się jako wyjątkowe. Po raz pierwszy zorganizowało je na szeroką skalę starostwo powiatu ryckiego. I po raz pierwszy wzięła w nim udział tak znana postać. Trudno było się więc dziwić, że w piątek ryckie kino Renesans wypełniło się po brzegi. Organizatorzy nie zastanawiali się długo nad wyborem gościa, którego warto zaprosić na Narodowe Czytanie. - Uznaliśmy, że A. Seniuk będzie nadawała się najlepiej, bo przez wiele lat wcielała się w postać Dulskiej i do dziś jest z tą rolą kojarzona. Za udział w tym telewizyjnym spektaklu zdobyła nagrodę, a samo widowisko znalazło się na liście Złotej Setki Teatru Telewizji - wyjaśniła Anna Żaczek ze starostwa powiatowego w Rykach. Aktorka chętnie zgodziła się na udział w wydarzeniu.
37/2021 (1363) 2021-09-15
„Niech pociesza cię myśl, że radości nieba będą tym większe, im więcej dni upokorzenia i lat nieszczęścia poznamy na tym świecie” - głosił o. Pio. Co sprawia, że postać świętego z Pietrelciny nadal fascynuje ludzi na całym świecie?

Gemma di Giorgi od urodzenia była niewidoma. Przyszła na świat bez źrenic. Lekarze orzekli, że ślepota dziewczynki jest nieodwracalna. Rodzice byli zrozpaczeni. Babcia Gemmy nie traciła jednak nadziei i modlitwy o przywrócenie wzroku wnuczce kierowała do Boga za pośrednictwem o. Pio. Zdecydowała się nawet pojechać z Gemmą do San Giovanni Rotondo. O. Pio udzielił Komunii św. dziewczynce i uczynił na jej oczach znak krzyża. Wracając pociągiem do domu, wnuczka krzyknęła: „Babciu, ja widzę cały świat”. Badania potwierdziły cud: mimo braku źrenic Gemma widzi. O tym, że dla Boga nie ma nic niemożliwego, a święci są skutecznym kanałem wypraszania łask, przekonał się także dr Guglielmo Sanguinetti, jeden z najbliższych współpracowników o. Pio. W kolejce czekających na spowiedź u kapucyna stanęła kobieta z walizką.
37/2021 (1363) 2021-09-15
Rozmowa z Joanną Borowicz z Diecezjalnej Rady Katechetycznej Diecezji Siedleckiej Diecezji Siedleckiej

Do 1989 r. w Polsce wszechobecny był komunizm. Nagle coś zaczęło się zmieniać. Pamiętaliśmy, że sami jako uczniowie na katechezę biegaliśmy do salek przy kościele i dziękowaliśmy Bogu, że w ogóle możemy uczyć się religii. Dlatego studiowaliśmyze świadomością, że będziemy pracować jako katecheci w szkole, będziemy tworzyć coś nowego, dokładać swoją cegiełkę do rodzącej się, nowej rzeczywistości. To napawało nas entuzjazmem. Realia dość szybko ostudziły nasz zapał. W czasie praktyk na czwartym roku, okazało się, że praca w szkole to zupełnie coś innego niż praca w sali katechetycznej. Że w szkole wielu traktuje katechezę jedynie jako przedmiot szkolny, a my mieliśmy zakorzenione przekonanie, że powinniśmy nie tylko przekazywać wiedzę, ale też kształtować sumienie młodego człowieka.
37/2021 (1363) 2021-09-15
Kilka lat temu Grzegorz Górny w swoim artykule zacytował jednego z biskupów irlandzkich, któremu postawiono pytanie, dlaczego w tak szybkim tempie Irlandczycy poddali się laicyzacji? Jeszcze przecież kilkadziesiąt lat temu Zielona Wyspa uchodziła za ultrakatolicki kraj, dziś świątynie świecą pustkami. „Popełniliśmy trzy zasadnicze błędy” - odpowiedział hierarcha.

Po pierwsze: wydawało się nam, że skoro nasze społeczeństwo jest od wieków ostoją chrześcijaństwa, pokolenia, które przyjdą, niejako z natury rzeczy też będą chrześcijańskie. Tak się nie stało. Po drugie: zaniedbaliśmy indywidualną formację duchową, nie nauczyliśmy ludzi modlitwy, medytacji, słuchania słowa Bożego - z tego samego powodu, co wyżej. Gdy pojawiły się nowe wyzwania, nie mieli siły, by im sprostać. I po trzecie: jako Kościół daliśmy się wypchnąć z przestrzeni kultury. I dodał: „Proszę was, Polacy, nie popełnijcie tego samego błędu”. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się, że jednak ów błąd, niestety, powieliliśmy.
37/2021 (1363) 2021-09-15
W niedzielę 12 września w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie miała miejsce długo wyczekiwana uroczystość - beatyfikacja kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz matki Elżbiety Czackiej. Wśród osób uczestniczących w Eucharystii byli również przedstawicie naszej diecezji.

Zgodnie przyznają, że wydarzenie to nie pozostanie bez wpływu na ich życie, i - jak powiedział papież Franciszek - „przykład nowych Błogosławionych niech nas pobudza do przemieniania ciemności w światłość mocą miłości”. Podczas homilii kard. Marcello Semeraro podkreślił fakt beatyfikowania kard. S. Wyszyńskiego i m. Elżbiety Czackiej jednego dnia. „Jest to jakby dopełnienie owego historycznego spotkania, dzięki któremu ci błogosławieni poznali się w Laskach już 95 lat temu, w 1926 r. Młody wówczas kapłan był zbudowany wiarą i wytrwałością tej kobiety, która, poruszona Bożą miłością, była całkowicie oddana Panu Bogu i bliźniemu. Zrodziła się z tego cenna współpraca, szczere dzielenie się zamiarami oraz planami. Ale przede wszystkim zrodziła się komunia wiary, miłości do Boga oraz do potrzebującego i bezbronnego człowieka. Oboje wiedzieli, jak napełniać się nawzajem siłą, wytrwałością i odwagą”.
37/2021 (1363) 2021-09-15
Dzień kropki. Na pierwszy rzut oka święto raczej mało poważne, ale jeżeli swoje dni we wrześniu mają jeszcze orzechy makadamia, majonez kielecki i emotikon, to kropka, jako dosyć istotna część wypowiedzi czy pisma, prezentuje się we wspomnianym towarzystwie dosyć poważnie i godnie.

Jest w końcu kropka końcem właśnie, finałem, podsumowaniem, a można też kropkę „postawić nad i”, żadnego pola do dalszej dyskusji nie pozostawiając. Czasem tęsknimy za kropką, słuchając wypowiedzi z kategorii „im dłużej, tym lepiej”, a czasem wydaje nam się, że niektórzy kropką powinni zaczynać, kończąc jednocześnie. Inna sprawa, że nie dane by nam było wtedy poznać zawiłych myśli i pomysłów, np. niektórych polityków, w dodatku posłów. A są naprawdę „fascynujące”. Za dwa lata zakaz polowań, w tym wędkarstwa. Za cztery lata zakaz otwierania nowych hodowli zwierząt, a za lat dziewiętnaście likwidacja tej formy wyzysku. To pomysły pani poseł i jakoś łatwo zgadnąć, z której strony politycznej sceny swoje polityczne korzenie pani poseł zapuściła.
37/2021 (1363) 2021-09-15
Uff, wreszcie wiadomo, po co powołano do istnienia coś takiego jak Parlament Europejski. Przyjęta przezeń ostatnio rezolucja - nakazująca uznawanie tzw. małżeństw jednopłciowych we wszystkich krajach unijnych - stanowi doskonały przykład niezastąpioności tejże instytucji na niwie rewolucji kulturowej w Europie i na świecie.

Pozorna troska o jednolitość w podejściu do jakże uciemiężonych mniejszości w poszczególnych krajach członkowskich stanowi tylko zasłonę dymną dla zasadniczej kwestii, jaką jest przebudowa mentalności ludzi żyjących na terenach Unii Europejskiej. Niezależność prawodawstwa poszczególnych krajów członkowskich stała się w tym momencie fikcją. Podobnie jak w przypadku sporu o polski kształt wymiaru sprawiedliwości uzurpowanie sobie prawa do kontroli i wymuszanie konkretnych rozwiązań legislacyjnych staje się po prostu faktem. Trudno tu mówić o jakiejkolwiek formie suwerenności. Prosta konstatacja, iż kultura jest pochodną właściwie odczytanej natury ludzkiej, została odłożona do lamusa. To nie natura człowieka realizującego się dzięki płciowości i poprzez nią nadaje sens i możliwość prawdziwie ludzkiego istnienia.
37/2021 (1363) 2021-09-15
Żołnierze i rekonstruktorzy przemaszerowali przez bramę dęblińskiej twierdzy. W wymowny sposób władze cywilne i wojskowe uczciły ważny dla miasta jubileusz.

W niedzielę 5 września minęło 100 lat od momentu wkroczenia do Dęblina oddziału 15 Pułku Piechoty „Wilków”. Doniosła rocznica sprzyjała podniosłym uroczystościom. Już od godzin południowych w miejscach związanych z formacją wiele się działo. Sygnał do obchodów dała Msza św. odprawiona u stóp pomnika poświęconego poległym bohaterom, nieopodal murów cytadeli. Celebrował ją proboszcz parafii wojskowej w Dęblinie ks. płk Mariusz Stolarczyk w asyście proboszczów dęblińskich parafii. A o etosie żołnierzy podczas homilii wiele mówił ks. por. Błażej Woszczek, kapelan środowiska kombatantów pułku. Z racji jubileuszu na obchodach nie mogło zabraknąć wspomnienia żołnierzy, którzy zginęli w walkach. Ich nazwiska zostały odczytane podczas apelu poległych. Zaś kompania honorowa 1 Dęblińskiego Batalionu Drogowo-Mostowego oddała część bohaterom poprzez salwę honorową.
37/2021 (1363) 2021-09-15
W miejscu rozstrzelania przez Niemców 15 harcerzy z hm. Michałem Lisowskim 10 września została odprawiona polowa Msza św. w intencji pomordowanych oraz ojczyzny.

Wydarzenie to miało miejsce w 75 rocznicę ekshumacji ciał bohaterów oraz zainaugurowało jubileuszowy XX Rajd Pamięci Harcerzy Radzyńskich im. Kazimierza Odrzygoździa. Symboliczna mogiła, gdzie pierwotnie pochowane były ciała zamordowanych przez Niemców harcerzy (5 lipca 1940 r.), znajduje się w lesie obok wsi Sitno i Paszki. W 1946 r. przeniesiono szczątki pomordowanych na cmentarz parafialny w Radzyniu. Obchody rozpoczęły się od złożenia wieńca na grobie bohaterów przez przedstawicieli radzyńskich samorządów. Na miejscu kaźni Mszę św. odprawili ks. Michał Gosk, wikariusz parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy w Radzyniu, oraz pochodzący z naszego miasta ks. Łukasz Kwasowiec, który wiele lat jako uczeń i kleryk uczestniczył w uroczystościach upamiętniających radzyńskich harcerzy. W wydarzeniu udział wzięli przedstawiciele samorządów, dyrektorzy szkół, nauczyciele, uczniowie, harcerze, okoliczni mieszkańcy. Honorowymi gośćmi byli członkowie rodziny patrona rajdu pamięci - K. Odrzygoździa.
37/2021 (1363) 2021-09-15
W święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, 8 września, parafia św. Jana Jałmużnika przeżywała uroczystość 90-lecia powrotu obrazu Matki Bożej Pocieszenia do sanktuarium.

Obraz Matki Bożej Pocieszenia, który znajduje się w górnej części ołtarza głównego, został namalowany na płótnie przez nieznanego malarza pod koniec XVI lub na pocz. XVII w. Płótno przedstawiające Maryję z Dzieciątkiem przywieźli do Orchówka augustianie w 1610 r. W akcie powizytacyjnym o. Jakuba Carthei z 1661 r. odnotowano, iż obraz Matki Bożej jest tu nabożnie czczony podczas licznych uroczystości i świąt. W roku 1864, w czasie rozbiorów, nastąpiła kasata klasztoru augustianów, trzy lata później - likwidacja parafii w Orchówku. Cudowny obraz rozpoczął ponad 60-letnią tułaczkę: najpierw został wywieziony do Lublina, potem do Włodawy. O powrót obrazu na swoje miejsce walczył unita Maksym Kossyk, który udał się do Rzymu i przedstawił papieżowi św. Piusowi X obraz cierpień katolików na Podlasiu i Chełmszczyźnie. Po pewnym czasie nastąpiło złagodzenie represji. Orchowska Madonna wróciła na swe miejsce 13 czerwca 1931 r. Jak przed 90 laty z Włodawy, z kościoła św. Ludwika, w uroczystej procesji obraz MB Pocieszenia został przeniesiony do sanktuarium w Orchówku.