Rozmaitości
42/2019 (1265) 2019-10-16
300 mln zł zostanie przeznaczonych na program mający na celu regenerację zakwaszonych gleb. Wnioski przyjmowane będą do 2023 r.

Pomoc skierowana jest do gospodarstw rolnych o powierzchni użytków rolnych nieprzekraczającej 75 ha, dla działek rolnych o pH, tj. odczynie gleby wynoszącym 5,5 lub mniej. Wartość pH gleby jest jednym z kryteriów włączenia do programu. Odczyn gleby jest również podstawą ustalenia dawki wapna dofinansowanej w ramach programu. Zalecenia nawozowe wydawane są przez miejscową stację chemiczno- rolniczą. Zainteresowanie rolników programem regeneracji gleb w województwie lubelskim jest bardzo duże. Świadczą o tym liczne telefony, jak również liczba osób, która odwiedza Okręgową Stację Chemiczno-Rolniczą w Lublinie. - Do 24 września przyjęliśmy 206 wniosków - informuje Agnieszka Siodłowska z lubelskiej OSCh-R. Przed złożeniem wniosku należy wykonać badania gleby, aby określić jej pH. - Na podstawie uzyskanych wyników stacja wystawia opinię o zalecanej dawce czystego składnika CaO lub CaO+MgO w tonach na 1 ha. Badania odczynu gleby powinny być wykonane w OSCh-R lub w innym akredytowanym laboratorium.
42/2019 (1265) 2019-10-16
Oddział Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego prawdopodobnie zmieni swoją lokalizację. Powodem przenosin są usterki techniczne w biurach, które zagrażają pracownikom instytucji.

O takich planach mówiło się już w kwietniu tego roku. Temat powrócił w październiku podczas konferencji prasowej z udziałem Alvina Gajadhura, głównego inspektora Transportu Drogowego, i Dariusza Stefaniuka, wicemarszałka województwa lubelskiego. Bialska siedziba GITD od samego początku mieści się w biurowcu przy ul. Brzeskiej 41. Obiektem zarządza spółka miejska Zakład Gospodarki Lokalowej. Umowa między miastem a GITD została podpisana dwa lata temu za prezydentury D. Stefaniuka. Dużo mówiło się wtedy o remoncie pomieszczeń biurowych dla pracowników instytucji. Najważniejsze prace adaptacyjne przeprowadzono w okresie od lipca do listopada 2018 r. Miasto wydało na ten cel 400 tys. zł. Obecnie w bialskim oddziale GITD pracuje 116 osób. Biura są zlokalizowane na czwartym piętrze. Do dzisiaj nie doszło jednak do remontu generalnego pomieszczeń przeznaczonych dla GITD. Za te prace miał być odpowiedzialny ZGL. Jego obecny dyrektor Wojciech Chilewicz zaznacza, że „nie jest w stanie powiedzieć, kiedy odbędzie się remont generalny, wynikający z podpisanej umowy”.
42/2019 (1265) 2019-10-16
W regionie, tak jak i w całym kraju, bezapelacyjnie zwyciężyło Prawo i Sprawiedliwość, zostawiając swoich konkurentów daleko w tyle. Oprócz PiS nasz region w parlamencie będą reprezentować posłowie Koalicji Obywatelskiej, Konfederacji, Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz Lewicy.

W okręgu wyborczym nr 6, który obejmuje m.in. powiaty: janowski, lubartowski, łukowski i rycki, Prawo i Sprawiedliwość zdobyło 60%, czyli 313 tys. 284 głosy. W sejmie znajdzie się dziewięcioro posłów tej partii: Jerzy Bielecki, którego poparło 10 tys. 286 wyborców, Kazimierz Choma (13 tys. 777), Przemysław Czarnek (87 tys. 343), Jan Kanthak (12 tys. 803), Gabriela Masłowska (14 tys. 446), Sławomir Skwarek (15 tys. 544), Artur Soboń (28 tys. 381), Krzysztof Szulowski (9 tys. 764), Sylwester Tułajew (54 tys. 915). Druga w kolejności Koalicja Obywatelska, która otrzymała 109 tys. 185 głosów, wprowadzi do sejmu troje parlamentarzystów. W ławach poselskich zasiądą: Michał Krawczyk (8 tys. 408 głosów), Joanna Mucha (57 tys. 577), Marta Wcisło (15 tys. 062). Z PSL, który zdobył 51 tys. 474 głosów, do sejmu dostał się Jan Łopata (13 tys. 346), z Lewicy, którą poparło 44 tys. 152 wyborców - Jacek Czerniak (17 tys. 720), a z Konfederacji, na którą zagłosowało 40 tys. 012 wyborców - Jakub Kulesza (24 tys. 406).
42/2019 (1265) 2019-10-16
Uczniowie coraz powszechniej wypisują się z lekcji religii. Tłumaczą, że katecheza nie jest przedmiotem obowiązkowym. Problem dotyczy już nie tylko dużych miast. Co kryje się za taką decyzją i o czym ona świadczy?

Kapucyn br. Sebastian Piasek już na wstępie podkreśla, że problem wypisywania się z lekcji religii przez młodych jest kwestią złożoną i dosyć skomplikowaną. Można rzucać różne tezy i osądy, ale jeszcze lepiej posłuchać ludzi, których katecheza dotyczy osobiście. - Trzeba spojrzeć na podłoże społeczno-kulturowe, na mentalność młodych, ale także na ich problemy. To, co powiem, jest wynikiem moich rozmów z uczniami, a także własnych obserwacji. Uczę katechezy w II LO. im. Emilii Plater w Białej Podlaskiej. Młodzież, która od pierwszej klasy zadeklarowała uczestnictwo w katechezie, ciągle na nią uczęszcza. Nikt się nie wypisał. Bywa, że ktoś, kto wcześniej zdecydował, iż nie będzie przychodzić na religię, dziś w niej uczestniczy. Jestem tym bardzo zbudowany. Mam klasy, w których na katechezę przychodzi prawie 100% uczniów, ale są też takie, gdzie ta ilość sięga tylko 30%. Niektórzy wypisywali się, zanim poznali katechetę. Rezygnacja z religii nie zawsze jest więc związana z osobą prowadzącego. Są tacy uczniowie, którzy zwyczajnie, od progu i bez ogródek mówią, że nie chcą uczestniczyć w tych lekcjach - podkreśla br. Sebastian.
42/2019 (1265) 2019-10-16
Kiedy głośno odważyły się powiedzieć o swoich marzeniach, usłyszała o nich cała Polska. I choć do La Scali nie dotarły, wygrały przygodę życia.

W maju trzynastka starszych pań - jak mówią o sobie - z Grupy Śpiewaczej Białki zamieściła na portalu zrzutka.pl informację o tym, że marzą, by wyjechać do mediolańskiej opery La Scala i usłyszeć światowej sławy głosy, prosząc jednocześnie o wsparcie: „Zawsze powtarzałyśmy młodym, że nie tylko warto mieć marzenia, ale i nie wolno z nich rezygnować. Mówiłyśmy to jako matki, babcie, nauczycielki czy członkinie lokalnej, wiejskiej społeczności. Natomiast nigdy nie pozwalałyśmy sobie nawet pomyśleć o tym, że my same też je mamy. (…) Z tym, że żadna z nas nie zostanie światowej klasy śpiewaczką, musiałyśmy się już pogodzić. Po prostu muzyka sprawia nam ogromną radość. Większość z nas nie miała okazji w swoim życiu wyjechać za granice - to były inne czasy nie wszystko było możliwe”. Odzew przeszedł najśmielsze oczekiwania. Przez dwa tygodnie zespół odwiedzały ekipy telewizyjne i radiowe, nagrywano jego śpiew, gotowanie. Panie udzielały wywiadów, pozowały do zdjęć. A wszystko po to, by uzbierać upragnione 40 tys. zł i spełnić włoski sen o La Scali.
42/2019 (1265) 2019-10-16
Obraz „Filozof” XVII-wiecznego hiszpańskiego malarza Jose de Ribery powiększył zbiory Muzeum Diecezjalnego. - To kolejne dzieło niczym magnes przyciągające do Siedlec - stwierdził ks. prof. Andrzej Witko z Uniwersytetu Papieskiego w Krakowie.

Obraz pozyskany przez Muzeum Diecezjalne jest jednym z nielicznych dzieł Ribery w Polsce. Oprócz Siedlec dzieła tego twórcy można znaleźć w Muzeum Narodowym w Poznaniu oraz w warszawskim Muzeum Kolekcji im. Jana Pawła II. Nowy nabytek zaprezentowano 8 października podczas otwarcia wystawy „Od El Greca do Ribery”, prezentującej hiszpańskie malarstwo ze zbiorów muzeum. Obrazowi Ribery towarzyszą „Ekstaza św. Franciszka” El Greca oraz XIX-wieczne kopie dzieł dwóch innych malarzy tzw. hiszpańskiego wieku: „Św. Jan Chrzciciel z barankiem” Bartolome Estebana Murillo oraz „Ekstaza świętego Franciszka” Francisco de Zurbarana. Ribera rozpoczął praktykę malarską, mając zaledwie 12 lat. Pięć lat później wyjechał z Hiszpanii i udał się do Włoch. W 1616 r. osiadł w Neapolu. - Nigdy nie wrócił do Hiszpanii, ale stał się jednym z największych artystów tego kraju cieszącym się protekcją hiszpańskich królów i wicekrólów. Zwracali się do Ribery z różnymi zamówieniami dzieł. Sława Ribery była tak wielka, że papież Urban VIII w 1626 r. wręczył mu w Bazylice św. Piotra Krzyż Orderu Rycerzy Chrystusowych. Został też przyjęty do Akademii św. Łukasza.
42/2019 (1265) 2019-10-16
Misje święte to stara i sprawdzona forma odnawiania życia religijnego. Coraz częściej ważną rolę w ich prowadzeniu odgrywają świeccy, bo współczesny świat bardziej potrzebuje świadków, a nie nauczycieli.

Każdy proboszcz doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że co jakiś czas niezbędny jest remont kościoła. Taką potrzebę doskonale widzą również parafianie, którzy wspierają tego typu przedsięwzięcia. Jednak Kościół to coś więcej niż mury, to przede wszystkim wspólnota wiernych. Ona też od czasu do czasu potrzebuje liftingu. Z pomocą przychodzą misje święte. - Kodeks Prawa Kanonicznego w kanonie 770 obliguje proboszczów, aby co jakiś czas organizowali przepowiadanie, które nazywane jest misjami świętymi. Zwyczajowo odbywają się one co dziesięć, dwadzieścia lat - wyjaśnia ks. dr Tomasz Bieliński, dyrektor Szkoły Nowej Ewangelizacji Diecezji Siedleckiej, dodając, iż zwykle impulsem do zorganizowania misji jest albo dekret biskupa miejsca, albo jakaś wyjątkowa rocznica czy jubileusz parafii. - W minionym roku biskup siedlecki zainaugurował takowe misje w Janowie Podlaskim. Okazją było 200-lecie naszej diecezji. Ponieważ misje przeżyją wszystkie parafie, zakończenie tego duszpasterskiego projektu przewidywane jest w 2022 r. - przypomina.
42/2019 (1265) 2019-10-16
Gdy Jan Paweł II odchodził do „domu Ojca”, dzisiejsi maturzyści mieli... cztery - pięć lat. To stanowczo zbyt mało, aby zarejestrować historię - tę wielką, która właśnie w jakiś sposób się kończyła. Nic więc dziwnego, że dla nich Papież Polak jest postacią abstrakcyjną. Owszem, wpisaną mocno w dzieje Polski i świata, wzmocnioną obecnością pomników, szkół i instytucji publicznych noszących jego imię, ale już odległą.

Wspominaną bez owego poruszenia, a nierzadko ukłucia serca towarzyszącego nam - „pokoleniu Jana Pawła II”, jako kochamy o sobie mówić (choć jest to pojęcie socjologicznie bardzo nieostre) - którzy byliśmy świadkami wydarzeń z jego udziałem, uczestnikami papieskich pielgrzymek, audiencji na Placu św. Piotra, a nierzadko też małych, kameralnych spotkań. Tych, którzy doskonale pamiętają wybór kardynała Karola Wojtyły na następcę św. Piotra. Albo też przyszli na świat po 1978 r. i dla nich był on „od zawsze” aż do momentu odejścia do „domu Ojca” pamiętnego 2 kwietnia 2005 r. Pamięć 30-, 40- czy 50-latków i starszych jest inna niż pamięć młodych ludzi. Inaczej przedstawia się wyobrażenie świętości. Dla nich św. Jan Paweł II pozostaje wielki, ale owa wielkość jest podobna (niekiedy równorzędna) do wspomnienia Piłsudskiego, Kościuszki, innych sławnych Polaków. Żywa historia została zastąpiona opowiadaniami rodziców, dziadków, ale też szeregiem liter w kartach podręczników - a jako że młode pokolenie nie za bardzo lubi „tracić” czas na ich studiowanie, tak też i pamięć pontyfikatu staje się płytka, płaska, byle jaka...
42/2019 (1265) 2019-10-16
Radość z wyjątkowo wysokiej frekwencji w przeprowadzonych w minioną niedzielę wyborach parlamentarnych nie wszystkim się udzieliła. „I z czego ta opozycja tak się cieszy? PiS będzie nadal rządził. Znowu połowa Polaków została w domu, a doły wybrały 500+.

Przechodzę na emigrację wewnętrzną” - zademonstrowała swoją postawę pisarka Maria Nurowska, znana głównie z tego, że nienawidzi PiS. Ale że nie samą nienawiścią pisarka Nurowska żyje, to już przed wyborami wyraziła swoją miłość do Lewicy i KO, które to ugrupowania uznała za gwarantów powrotu Polski do normalności oraz do Europy. „Nie wyobrażam sobie kolejnej wygranej Kaczyńskiego” - dramatyzowała, jak na artystkę przystało. Przy czym nieustannie wszem wobec i każdemu z osobna starała się i stara przekazać informację, że Kaczyński okłamuje swoich wyborów. Jej zdaniem idzie mu to wyjątkowo łatwo, gdyż „to są ludzie w większości niewykształceni, nie potrafią ocenić rzeczywistości takiej, jaka ona jest. My, trzeźwo myślący, jesteśmy za nich odpowiedzialni, bo obudzą się, kiedy będzie za późno” - stwierdziła pisarka. I to się nazywa postawa! W ogóle się artystyczna brać ostatnimi wyborami okrutnie jakoś przejęła. Artystka Krystyna Janda - admiratorka wszelakich inności i różnorodności - udostępniła na swoim Facebooku grafikę, która wyborców PiS porównuje do prostytutek.
42/2019 (1265) 2019-10-16
Niedzielna elekcja za nami. Chwila ciszy wyborczej to raptem mgnienie, bo już się rozpalają do czerwoności bulteriery poszczególnych partii.

Nawet w wieczór wyborczy w studiach tej czy innej telewizji posłowie Halicki i Szczerba dawali koncert „miłosnej mowy”. Wszyscy przecież są winni, a oni jako aniołowie nieśli dobrą nowinę pośród ciemny lud. Po odrzuceniu jednak zapłonęli gniewem i z wielką radością rzuciliby ogień i siarkę jak drzewiej na Sodomę. Choć im dzisiaj ta nazwa nie powinna kojarzyć się źle, biorą pod uwagę frekwencję ich partyjnych kolegów na marszach tzw. równości. Przyznam się, że nie do końca rozumiem wyrazy histerii w wydaniu tych czy innych celebrytów. Ganiający po ekranie monitora Michał Żebrowski z gołymi pośladkami w celu skomentowania niedzielnej elekcji poprzez kojarzące się z prezentowanym obrazem słowo, dodatkowo rymujące się z „kamieni kupa”, nie napawa mnie optymizmem względem kondycji intelektualnej naszego społeczeństwa. Zresztą pojawiające się na tej czy innej internetowej stronie obrazki z zapłakaną twarzą przechodzącą w kontur Polski (co miało być zapewne obrazem tragedii narodowej, jaka dokonała się w ostatnią niedzielę) jest dla mnie bardziej wyrazem trudności z opanowaniem emocji panienki, której wciąż nie wychodzi z facetami, aniżeli komunikatem na temat tego, co wydarzyło się nad Wisłą. A wydarzyło się i nie wydarzyło się zarazem.