Historia
44/2019 (1267) 2019-10-29
„Wieczność przed nami i wieczność za nami, Bóg dał nam chwilę między wiecznościami” (J.I. Sztaudynger). 5 listopada mija rok, kiedy odszedł do Pana śp. ks. kan. Stanisław Franciszek Ryszkowski.

Urodził się 18 września 1949 r. w Tchórzewie, w parafii Borki Radzyńskie. Dumny był, że za patrona ma św. Stanisława biskupa i męczennika, a także św. Stanisława Kostkę, którego liturgiczne wspomnienie przypada właśnie w dniu urodzin ks. Stanisława. Cenił sobie przynależność do Kościoła rzymskokatolickiego i otrzymanego sakramentu chrztu św. Wdzięczny był Bogu, że z miłością spojrzał na niego i wybrał na wyłączną własność jako kapłana. Jaki był ks. Stanisław? Najkrócej można opisać go w trzech słowach: powaga, takt, dyskrecja. Znając go bliżej, można było zauważyć, że był człowiekiem delikatnym i wytwornym. Wydawał się być chłodny w obejściu, ale to tylko pozory. Był zaradny i praktyczny. O drugich mówił dobrze albo wcale. Nie włączał się w krytykę innych. Spokojnie i rzeczowo oceniał wydarzenia i sytuacje - zarówno te globalne, jak i „podwórkowe”. Był wierny przyjaźniom, a w swym sercu nosił wszystkich, których spotkał w życiu.
44/2019 (1267) 2019-10-29
To książka ważna dla lokalnej społeczności. Pokazuje fragment dziejów małej ojczyzny wpisany w dzieje Polski i Europy - mówił dr Wiesław Charczuk, omawiając zawartość publikacji „Parafia Zbuczyn na przestrzeni dziejów”.

Jej promocja odbyła się w piątek 25 października w sali widowiskowej Gminnego Ośrodka Kultury w Zbuczynie. Przybyli na nią autorzy artykułów zamieszczonych w książce, jak też wielu gości, głównie znawcy i pasjonaci lokalnej historii. Wszystkich powitał dyrektor GOK Krzysztof Boruta, a w klimat spotkania wprowadził zespół UliBabki. Redaktor prowadzący publikacji dr W. Charczuk przypomniał, że książka jest pokłosiem konferencji popularnonaukowej, która odbyła się w Zbuczynie 11 września 2018 r. z okazji 600-lecia parafii św. Stanisława i Aniołów Stróżów. Swoje wystąpienie rozpoczął od podziękowania wszystkim, którzy przyczynili się do powstania książki, jak i zorganizowania spotkania promocyjnego. Wytłumaczył następnie, że o ile większość tekstów powstała na kanwie referatów wygłoszonych podczas ubiegłorocznej konferencji, to artykuł autorstwa prof. Uniwersytetu Warszawskiego dr hab. Joanny Kalagi z Instytutu Archeologii dołączony został ze względu na nowatorskie ustalenia odnośnie grodziska w Krzesku-Królowej Niwie datowanego na VII w., a więc terenu do 1919 r. należącego do parafii Zbuczyn.
44/2019 (1267) 2019-10-29
Blisko 2,5 tys. lat temu Arystoteles sformułował prostą zasadę postępowania naukowego, która głosiła potrzebę dokładnego procesu zgłębiania prawdy: mały błąd na początku powoduje fatalne skutki w finalnych twierdzeniach.

Każdy zdroworozsądkowo myślący człowiek zasadę tę przyjmuje za oczywistość. A jednak często nie zauważamy owych małych kamieni, które w konsekwencji powielania błędu stają się istną lawiną. Szczególnie dzisiaj, w dobie łatwości przekazywania idei za pomocą środków informatycznych, zgubność łatwego pomijania szczegółów jest powodem narastania i tkwienia w błędzie przez miliony. Szczegół jawi się jako łatwa do pokonania przez podeszwę buta nic nieznacząca przeszkoda. Twierdzenie pewnego dyktatora, iż jedno zabójstwo to zbrodnia, a 100 tys. zamordowanych to statystyka, nie jest dzisiaj budzącym zgrozę śmiechem krwawego zbrodniarza, lecz przyjętą przez większość zasadą inżynierii społecznej. Jednostka z jej zastrzeżeniami jest po prostu niczym, nie liczy się więc ani jej protest, ani jej zdanie. Dodatkowo przeniesienie mechanizmów demokracji ze sposobu obioru sprawujących władzę na każdą dosłownie dziedzinę życia powoduje, iż prawda staje się wynikiem nie poznania niepowątpiewalnego, lecz własnością posiadających większość, ewentualnie przyjmowana jest w drodze konsensusu.
44/2019 (1267) 2019-10-29
I znowu w głównej roli rozbłysłe światłem cmentarze. Miejsce tęsknoty i zadumy. Wspomnień i refleksji nad życiem. Próby odpowiedzi na pytanie: kim jestem?

Żyjemy w czasach odrzucających śmierć. Zostawiamy ją za zamkniętymi drzwiami. Już tylko w niewielu domach ludzie zbierają się na wspólne śpiewanie, na wspólną modlitwę, na dobre wspominanie zmarłego. Odganiamy śmierć jak najdalej od siebie. Nie rozmawiamy o niej z bliskimi, z dziećmi, a potem się dziwimy, że w jej obliczu jesteśmy aż tak zagubieni. Narzekamy, że nie potrafimy umierać, nie potrafimy towarzyszyć odchodzącym z tego świata. Nie potrafimy docenić człowieka za jego życia, a po jego śmierci rozpaczamy, że nie zdążyliśmy mu wielu rzeczy powiedzieć. Dobrych rzeczy, bo te gorzkie zazwyczaj zdążamy. Życie nie prosi nas o zgodę na przemijanie. Po prostu przemija - czy tego chcemy, czy nie. Sami w sobie musimy tę zgodę odnaleźć. Bo to właśnie przemijanie buduje naszą trwałość. Buduje pamięć po nas. „To przemijanie ma sens.”
44/2019 (1267) 2019-10-29
„O dniu wieczysty, o dniu upragniony,/ Wyglądam cię z tęsknotą…” - pisała o śmierci św. s. Faustyna. Tymczasem myśl o „ostatecznych rzeczach człowieka” wielu z nas napawa nie tyle twórczą, tj. skłaniającą do nawrócenia, Bożą bojaźnią, co paraliżującym lękiem... Jak żyć ze świadomością nieuchronności przejścia do wieczności?

„We wszystkich sprawach pamiętaj o swym kresie, a nigdy nie zgrzeszysz” (Syr 7,36) - czytamy w jednej z ksiąg Starego Testamentu. Listopad obchodzony w Kościele katolickim jako miesiąc pamięci o zmarłych sprzyja refleksji nad sensem życia jako - rozciągniętego w czasie zrządzeniem Bożej opatrzności - przygotowania do śmierci. „Czas ucieka, wieczność czeka...” - napis na słonecznym zegarze umieszczonym na ścianie wadowickiego kościoła oglądał codziennie z okien swojego mieszkania Karol Wojtyła. Lekcja odchodzenia do domu Ojca, jaką zostawił nam jako papież Jan Paweł II, nie pozostawiała wątpliwości, że już za życia mieliśmy do czynienia z człowiekiem świętym. Jak uczynić swoją codzienność prostą drogą do szczęśliwej wieczności?
44/2019 (1267) 2019-10-29
Nie od dziś wiadomo, że siłą Kościoła zawsze była jedność. Nie byli jej w stanie skruszyć promotorzy trzech zbrodniczych totalitaryzmów: rewolucji francuskiej, komunizmu i nazizmu. Kościół prześladowany wzmacniał się, oczyszczał. Zaczęto zatem myśleć o niszczeniu go od środka. Niestety, proces ów, zapoczątkowany w ubiegłym wieku, trwa w najlepsze.

Doskonale wiedzieli o tym komuniści. Podczas wizyty Bolesława Bieruta w Moskwie 1 sierpnia 1949 r. Stalin tłumaczył, jak sobie z „problemem” poradzić: „Przy klerze nie zrobicie nic, dopóki nie dokonacie rozłamu na dwie odrębne i przeciwstawne sobie grupy - mówił. Propaganda masowa to rzecz konieczna, ale samą propagandą nie zrobi się tego, co potrzeba. Nie, nastawiacie się na rozłam. Bez rozłamu wśród kleru nic nie wyjdzie” (A. Nowak, „Czas walki z Bogiem. Kościół na straży polskiej wolności”). Efektem działań stał się m.in. ruch księży patriotów, podporządkowany władzy i hołubiony przez nią, kierowany przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. Zaczął działać początkowo w ramach utworzonej w 1949 r. Głównej Komisji Księży przy Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, a następnie w okręgowych komisjach księży we wszystkich województwach.
44/2019 (1267) 2019-10-29
Od 25 października w Muzeum Południowego Podlasia w Białej Podlaskiej można oglądać wystawę myśliwską. Ekspozycja powstała z okazji 100-lecia Bialskiego Towarzystwa Łowieckiego „Ponowa”.

Prezentację umieszczono w oficynie zachodniej. Jest złożona z wielu różnorodnych eksponatów. - Pokazujemy trofea myśliwskie, dokumenty i zdjęcia archiwalne „Ponowy”, gobeliny Janusza Towpika, obrazy Macieja Falkiewicza, miniatury Marii i Marka Leszczyńskich z Radzynia Podlaskiego oraz rzemiosło artystyczne. Wszystko o tematyce łowieckiej. Na ekspozycji można też zobaczyć strój myśliwego i jego ekwipunek - wyliczała Violetta Jarząbkowska, dyrektor MPP w Białej Podlaskiej, zaznaczając, że to nie pierwsza taka wystawa w bialskim muzeum. - Dziesięć lat temu, gdy koło „Ponowa” świętowało 90-lecie istnienia, również wspólnie stworzyliśmy podobną ekspozycję. Prezentowaliśmy ją w budynku głównym muzeum. Do dyspozycji mieliśmy zdecydowanie większą powierzchnię wystawienniczą niż obecnie. Trofeów też było wtedy więcej. Dzisiejsza wystawa ulokowana jest w czterech salach. Tym razem najbardziej zależało nam na historii i otoczce, związanej z łowiectwem - podkreśliła dyrektor.
44/2019 (1267) 2019-10-29
Słyszeliśmy o kulcie św. Rity w siedleckim kościele Bożego Ciała, ale to, czego tutaj doświadczyliśmy i co zobaczyliśmy, bardzo nas poruszyło. Wyjedziemy stąd napełnieni waszą wiarą i jej świadectwem - podkreślił podczas październikowego nabożeństwa ku czci św. Rity. abp Renato Boccardo, ordynariusz włoskiej diecezji Spoleto - Nursja, gdzie żyła i zmarła święta od róż.

Abp R. Boccardo przyjechał na zaproszenie proboszcza parafii Bożego Ciała ks. prałata Stanisława Wojteczuka. Towarzyszyli mu rektor Roccaporena ks. Canzio Scarbottini, dziennikarz i dyrektor biura prasowego diecezji Spoleto-Nursja Francesco Carlini, ekonom diecezji Desantis Simone oraz pochodzący z Terespola postulator rzymski ks. dr Krzysztof Białowąs. 22 października goście z Włoch wzięli udział w nabożeństwie ku czci św. Rity. Tego dnia Kościół obchodził także liturgiczne wspomnienie Papieża Polaka. - Eminencjo ks. abp. R. Boccardo, dziękujemy za dziesięć lat twojej posługi duszpasterskiej jako duchowy syn św. Benedykta z Nursji, św. Rity z Casii i św. Jana Pawła II z Wadowic. Jezus prosił św. Franciszka, aby odbudował duchowo Kościół. I my prosimy, abyś go odbudował po trzęsieniu ziemi w 2016 r. w twojej archidiecezji, jak również o przewodniczenie Mszy św., słowo Boże i twoje błogosławieństwo na każdy dzień naszego pielgrzymowania do niebios bram - zwrócił się do abp. Boccardo proboszcz ks. S. Wojteczuk, jednocześnie witając gości i wszystkich zebranych w świątyni. Następnie głos zabrał włoski arcybiskup.
44/2019 (1267) 2019-10-29
Chociaż opowieść o Kasi to przede wszystkim historia uratowania życia dziecka obciążonego FASD (Spektrum Płodowych Zaburzeń Alkoholowych), wyczytać z niej można, co znaczy prawdziwa miłość.

Usłyszeć ją można było podczas tegorocznego Forum Nauczycieli, Rodziców i Wychowawców, które odbyło się w Siedlcach we wrześniu br., z ust Katarzyny Kałamajskiej-Liszcz oraz Kasi Liszcz. K. Kałamajska-Liszcz jest historykiem sztuki. W 1995 r. razem z mężem - śp. Krzysztofem Liszczem - założyła Instytut Terapeutyczny zajmujący się pomocą dzieciom z FAS (Płodowym Zespołem Alkoholowym) i ich rodzinom. K. Liszcz prowadzi blog „Codziennik życia z FAS”. Na pytanie, o czym marzy człowiek, który przemierzył tak nieprawdopodobną drogę do walki o siebie, ma jedną odpowiedź: - Stworzyć wyspę pozytywnego myślenia, by dać ziarno nadziei, że można - nie trzeba, ale można. Kasia urodziła się 11 marca 1986 r. Była 27-tygodniowym wcześniakiem, ważącym 900 g, mierzącym 34 cm długości. Ze szpitala wypisano ją po trzech miesiącach. Nie miała w tym czasie żadnego kontaktu ze swoją mamą. - To sukces medycyny i Kasi, że walczyła o życie i przeżyła. Jej mama, która była osobą uzależnioną od alkoholu, zmarła trzy miesiące później.
44/2019 (1267) 2019-10-29
Na wnuczka, policjanta czy pracownika ZUS - to niewielka część tego, jak przestępcy oszukują seniorów. Zasada jest jedna: wykorzystać dobre serce lub niewiedzę.

Osoby starsze stały się łatwym celem dla przestępców, bo są empatyczne. Każda babcia, każdy dziadek oddadzą ostatni grosz, by ratować wnuka czy wnuczkę. Ufni, łatwowierni, serdeczni, prostolinijni - to, co powinno być powodem do dumy, stało się ich słabością.Metoda na wnuczka funkcjonuje od 15 lat, a wciąż jej ofiarą padają kolejne osoby. Mechanizm oszustwa telefonicznego często jest bardzo podobny. - Czasem przestępcy wcale nie muszą zdobywać potrzebnych im informacji, bo senior sam je podaje na tacy - przyznaje Małgorzata Mazurek z Komendy Miejskiej Policji w Siedlcach. - Kiedy dzwonią i witają się: „Cześć babciu, to ja”, najczęściej w odpowiedzi pada: „To ty Pawełku?”. I złodzieje znają już imię wnuka - dodaje. Bazowanie na emocjach ma tu ogromne znaczenie, dlatego przedstawiana jest historia o chorobie, wypadku. I choć o tej metodzie wie już większość Polaków, powstają kolejne jej formy, a najpopularniejsza zyskała miano „na policjanta”.