Rząd powstańczy karał wszelką zdradę i donosicielstwo. Temu celowi służyła formacja podziemnej żandarmerii. Razem z Konstantym Borowskim w siedleckiej katowni od sierpnia 1864 r. siedział w jednej celi Kazimierz Wsołczyk, szlachcic ze wsi Lipki w ówczesnym powiecie siedleckim.
Jak wspomina pamiętnikarz, był to mężczyzna młody, lat trzydziestu kilku, wzrostu średniego, zdrów, barczysty. Miał on żonę i czworo dzieci, był czynnym w organizacji i oskarżony został jako żandarm powstańczy.
Jak wspomina pamiętnikarz, był to mężczyzna młody, lat trzydziestu kilku, wzrostu średniego, zdrów, barczysty. Miał on żonę i czworo dzieci, był czynnym w organizacji i oskarżony został jako żandarm powstańczy.