Rozmowy
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Wszystko zawdzięczam mamie

O niezwykłym przykładzie macierzyńskiej miłości, mamie, która była najważniejszą nauczycielką życia i wiary - w rozmowie z Anielą Leszczyńską z Lubienia, członkinią zespołu ludowego Swańki, matką czworga dzieci

Jako dziecko nie widziałam, kiedy mama kładła się spać i kiedy wstawała. Zawsze natomiast widziałam ją pracującą - albo w domu, albo w polu czy ogrodzie. Mnie i moją siostrę budził śpiew „Godzinek” mamy oraz zapach zupy, którą jadłyśmy na śniadanie. Miałyśmy duży ogród, były też krzewy jaśminu i konwalie. Mama lubiła kwiaty. Piękne bukiety stały na naszym stole, jednak były to kwiaty od sąsiadki. Mama wydawała się zbyt zapracowana, aby je pielęgnować; musiały być przecież warzywa. Kiedy później pracowałam jako pielęgniarka we Włoszech, powracałam myślami do ogrodu i kwiatów. Po latach udało mi się zrealizować zaszczepione przez mamę pragnienie posiadania ich w przydomowym ogródku. Mama, choć nie miała przy sobie męża, radziła sobie z pracami na gospodarstwie.

Jaki obraz mamy zapamiętała Pani z lat dzieciństwa?

Moja mama Marianna miała bogate życie. Wiele wniosła też do mojego. Wszystko, co zdobyłam i osiągnęłam, zawdzięczam właśnie jej. Wzrastałam w trudnej rzeczywistości społecznej, jednak utrwaliły się we mnie wartości, które przekazywały babcia i mama. Na przykład kult Matki Bożej. Jest takie wydarzenie z dzieciństwa, które o tym przypomina. Udział w tym nieszczęśliwym zajściu miał także mój ojciec, żołnierz Armii Krajowej, były więzień polityczny na Zamku Lubelskim. W 1957 r., kiedy palił się nasz nowo wybudowany dom w Lubieniu, ojciec włożył mnie i moją malutką siostrę w pierzyny i przerzucił nas obie przez okno, aby ratować od płomieni. Wypuścił też na wolność zwierzęta gospodarskie: owce, krowy i kury. Wtedy usłyszałam krzyk mamy: „Edek, tam jest obraz Matki Bożej Karmiącej…”. Mama zdążyła wpaść do płonącego domu i zabrać maryjny wizerunek. Uklękła przy nas i zaczęła się modlić: „Boże, ratuj”, jednak niczego więcej nie udało się już przed płomieniami ocalić. Miałam wtedy trzy lata. Obraz Matki Bożej Karmiącej był z nami przez długi czas. Niestety, mój tato odszedł, opuścił nas i wyjechał, kiedy miałam pięć lat. Mama została sama. Zapamiętałam, jak bardzo była związana z Matką Bożą. ...

Joanna Szubstarska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł