Rozmaitości
KGW w Rakowcu
KGW w Rakowcu

Znaleźć Bożą ścieżkę

Rozmowa z ks. Grzegorzem Suwałą, duszpasterzem kół gospodyń wiejskich diecezji siedleckiej.

Z dniem 1 lipca został Ksiądz duszpasterzem kół gospodyń wiejskich naszej diecezji. Zna Ksiądz to środowisko?

Z kołami miałem styczność w parafiach, w których posługiwałem, zwłaszcza że z reguły należą do nich osoby chętne do pomocy w parafii. W ogóle trzeba powiedzieć, w jaki sposób ksiądz biskup powziął myśl o tym duszpasterstwie. Zaangażowanie pań z kół zawsze widać podczas parafialnych misji ewangelizacyjnych odbywających się w naszej diecezji. Panie nie tylko zapewniają ewangelizatorom posiłek, ale też mocno zaznaczają swoją obecność, np. przez fakt, że to one często przyjmują znaki święte, przez modlitwę, nawet przez strój.

Od czego zaczął Ksiądz nową posługę?

Już pod koniec lipca ok. tysiąca osób z kół gospodyń wiejskich z powiatów mazowieckich naszej diecezji udało się na pielgrzymkę autokarową na Jasną Górę, dzięki czemu miałem okazję zapoznać część kół. Za sobą mam również spotkanie z paniami z kół gospodyń wiejskich z terenu powiatu siedleckiego, które odbyło się w Rakowcu. 

Po pierwszych spotkaniach widzę, że to osoby chętne do wspólnego pomodlenia się, a przede wszystkim do pobycia ze sobą. Zaproszenia z poszczególnych kół, które popłynęły po tej lipcowej pielgrzymce, pokazały, że myśl księdza biskupa o tworzeniu duszpasterstwa była trafna. Jak się ono będzie kształtowało, jeszcze nie wiem. Na pewno panie z kół chcą zaistnieć podczas diecezjalnej pielgrzymki kobiet, która odbywa się w Pratulinie. W każdym razie dajemy sobie rok na dotarcie do wszystkich kół i wspólne poznanie się. Teren naszej diecezji jest rozległy, a trzeba mieć świadomość, że dzisiaj prawie co miejscowość, to koło albo nawet dwa – jest ich bardzo wiele. Część jest nieaktywna, ale ogromna rzesza działa. Pierwsza połowa września to dla nich czas bardzo intensywny ze względu na festyny dożynkowe, podczas których koła gospodyń wiejskich obowiązkowo się prezentują.

 

Czy przynależność do duszpasterstwa wynika ze zgłaszania przez koła akcesu i chęci formacji?

Nie jest to sformalizowane, ale należący do kół panie i panowie (bo w kołach działają również panowie), z którymi udało mi się dotąd porozmawiać, deklarują, że czują się zrzeszeni w tym duszpasterstwie. Proszą, by je rozwijać. Wkrótce do każdego z kół dotrą szczegółowe informacje o duszpasterstwie i duszpasterzu. Miejscem wymiany informacji i doświadczeń będzie portal Podlasie24.pl i rozgłośnia Katolickiego Radia Podlasie. Chciałbym najbliższy rok poświęcić na spotkania i rozmowy, które powiedzą nam najwięcej o oczekiwaniach z ich strony. Mam nadzieję, że wypracujemy wspólnie wizję i program działania.

 

Wiadomo, ile kół i zrzeszonych w nich osób mamy na terenie diecezji siedleckiej?

Trudno mi na tym etapie mówić o statystykach. W obrębie województwa lubelskiego pod względem ilości kół wyróżniają się powiaty radzyński i parczewski, ale na pewno nie dorównują liczebnie powiatom siedleckiemu i garwolińskiemu w części mazowieckiej naszej diecezji, która w ogóle jest obszarem bardziej zaludnionym.

 

Nie jest to środowisko jednorodne: obok tradycyjnych, działających na wsi od dawna, spora liczba to koła działające w wioskach podmiejskich, gdzie tak naprawdę produkcją rolniczą nikt się nie zajmuje. Nie stanowi to przeszkody w budowaniu duszpasterstwa? 

Rzeczywiście widać taką niejednolitość. A jednocześnie bardzo wyraźnie da się zauważyć też wspólny mianownik. Jest nim chęć dzielenia się pewnym dobrem, które można nazwać „to, co nasze”. Niezależnie od środowiska, w jakim funkcjonują koła, czy od ich wielkości, osoby w nich zrzeszone chcą się angażować, być ze sobą, działać na rzecz lokalnej społeczności. To wszystko ukierunkowuje chęć czynienia ze swojego życia daru dla drugiego. Oczywiście dla wielu pań koło stanowi odskocznię od codziennej pracy. Często koło tworzą osoby czynne zawodowo, które dopiero po godzinach pracy, po wypełnieniu obowiązków idą i dają swoje życie dla drugiego. Tę myśl będziemy wpisywać w duszpasterstwo.

 

Są to też osoby niesłychanie otwarte: startują w konkursach kulinarnych, zakładają zespoły śpiewacze, występują na scenie…

Potwierdzeniem tego jest pragnienie spotykania się, zapraszania gości. Rzadko zdarza się, że jadę do jednego koła – najczęściej panie zwołują kilka zaprzyjaźnionych ze sobą kół. Ale też na co dzień, bez okazji, spotykają się w nieco większym gronie, żeby nie być samemu. To piękne, że nie zamykają się w swoich strukturach, tylko wychodzą do innych, potrafią współpracować i są na siebie wzajemnie otwarte.

 

Co chciałby Ksiądz jako duszpasterz wypracować?

Po pierwsze, świadomość przynależności do jednej grupy i gotowość podążania w tym samym kierunku. Po drugie, nakreślić ten kierunek, uwzględniając fakt, że najczęściej mamy w kołach ludzi wierzących i praktykujących. Chciałbym, by w życie kół włożyć pewną myśl. Otóż w posługiwaniu kobiet, ich życiu i działaniu bardzo mocno widać to, czego pragnął Chrystus: stawać się darem dla drugiego. Tworzyć nowej formacji nie trzeba, bo panie często należą np. do kół różańcowych przy parafiach czy innych wspólnot, w których się formują, ale starać się znaleźć Bożą ścieżkę, Bożą myśl, że wypracowujemy konkretne dzieła, co nie jest kwestią przypadku. To miejsce, w którym Pan Bóg chce nas prowadzić.

 

W pracy z kołami gospodyń wiejskich wykorzysta Ksiądz swoje doświadczenia jako duszpasterz osób zawierzonych?

Członkinie kół gospodyń już podsunęły myśl, by w przyszłości zawierzyć wszystkie osoby zrzeszone w kołach. To dwie odrębne drogi, ale podoba mi się myśl, by szczególną patronką kół gospodyń uczynić Matkę Bożą. Żartobliwie można powiedzieć, że już kiedy Maryja wybrała się do Elżbiety, by jej usługiwać, założyły pierwsze koło, a to dlatego że Maryja poszła, by służyć. Koła gospodyń wiejskich też są po to, by służyć innym – lokalnej społeczności, tym, których znają. Panie odnajdują w tej swojej działalności radość, spełnienie, satysfakcję. To bardzo ważne.

 

Dziękuję za rozmowę.

LI