Kościół
Źródło: PIXABAY
Źródło: PIXABAY

Zrzucić maski

Tym, co mnie powala na kolana, jest prawda o mnie. To proch. Ewangelia ma moc mnie podnieść. Nic więcej. Przed nami kolejna Środa Popielcowa.

Środa Popielcowa to dzień, do którego nie można się jakoś szczególnie przygotować. Czasem to przygotowanie ogranicza się do wcześniejszego zakupu potraw postnych. Tego jakże ważnego dnia nie poprzedza żadne święto. Popielec wypada nagle, w środku tygodnia, w centrum naszych zajęć, obowiązków, czasu pracy czy nauki. Może ktoś jeszcze będzie żył zapustami czy ostatkami. Przyjdziemy do naszych kościołów po całym dniu - normalnym, zwyczajnym, aby rozpocząć czas niezwykły, mający się różnić od codzienności, od tego, co zwykłe i szare, co światowe. Papież Benedykt XIV w XVIII w. skarżył się, że nie wszyscy potrafią wyhamować korowód zabawy i szaleństw. Obserwował mieszkańców Wiecznego Miasta, którzy prosto z ulicy i sal balowych przybywali do kościołów w maskach i przebraniach. Wymowa Środy Popielcowej może być trudna, a nawet niewygodna. Trzeba zdjąć maski, w których chodzimy na co dzień - zakładamy przed drugim człowiekiem, samym sobą i przed Panem Bogiem.

Zasłonę, którą przywdziewamy nawet w kościele. „Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie” – usłyszymy w liturgii słowa tego dnia. Słowo „widzieć/widzieli” zawarte w Ewangelii w źródłosłowie bardziej odnosi się do wyrażenia związanego z teatrem. Chodzi o odgrywanie roli, robienie widowiska, a może nawet „pośmiewiska”. Na początku Wielkiego Postu usłyszymy zatem bardzo mocne słowa: nie rób z siebie gwiazdy – a może bardziej celebryty. ...

ks. Marek Weresa

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł