Mają własne boisko, ale do pełni komfortu potrzeba im infrastruktury
towarzyszącej. Piłkarze Klubu Sportowego Piekiełko Przykwa marzą o
zapleczu sportowo-sanitarnym.
Aktualności
Koguty, kurki, perliczki, dudki przyglądają się z mebli, parapetów
i kominka. Wykorzystując zwykłe gałęzie i deski, mieszkanka Piotrówka
potrafi wyczarować małe dzieła sztuki.
Monika Urban rękodziełem pasjonuje się od lat. Początków tych zainteresowań należy szukać jeszcze w okresie jej dzieciństwa. - Interesowały mnie wtedy muzyka i konie, które hodował zarówno mój dziadek, jak i rodzice. Od najmłodszych lat jeździłam konno, a muzyki uczyłam się, pobierając lekcje u nauczyciela Henryka Antolaka - opowiada artystka. W jej salonie wciąż znajduje się klawiszowy instrument, na którym w wolnym czasie gra. Ale skąd wzięła się pasja rzeźbiarska? - Prawdopodobnie takie zdolności odziedziczyłam po dziadku, który oprócz koni miał stolarnię - uważa. Jednak rzeźbę pokochała dopiero w szkole średniej.
Monika Urban rękodziełem pasjonuje się od lat. Początków tych zainteresowań należy szukać jeszcze w okresie jej dzieciństwa. - Interesowały mnie wtedy muzyka i konie, które hodował zarówno mój dziadek, jak i rodzice. Od najmłodszych lat jeździłam konno, a muzyki uczyłam się, pobierając lekcje u nauczyciela Henryka Antolaka - opowiada artystka. W jej salonie wciąż znajduje się klawiszowy instrument, na którym w wolnym czasie gra. Ale skąd wzięła się pasja rzeźbiarska? - Prawdopodobnie takie zdolności odziedziczyłam po dziadku, który oprócz koni miał stolarnię - uważa. Jednak rzeźbę pokochała dopiero w szkole średniej.
Z poświęceniem realizowała ideały harcerstwa i Czerwonego Krzyża,
niosąc pomoc potrzebującym. Po latach jej ofiarność dostrzegło
miasto. Irena Haase dołączyła do grona honorowych obywateli Dęblina.
Z wnioskiem w tej sprawie do rady miejskiej zwrócili się społecznicy z Towarzystwa Przyjaciół Dęblina. - To nasz obowiązek, aby przypominać takie postacie jak I. Haase. Jej osiągnięcia, postawa oraz empatia do drugiego człowieka sprawiają, że możemy ją śmiało nazwać kobietą wybitną. To zwykły, a jednocześnie niezwykły człowiek - uważa prezes TPD Grażyna Szczepańska. Wątpliwości w sprawie nadania tytułu wieloletniej mieszkance Dęblina nie mieli również samorządowcy, który poparli wniosek jednomyślnie.
Z wnioskiem w tej sprawie do rady miejskiej zwrócili się społecznicy z Towarzystwa Przyjaciół Dęblina. - To nasz obowiązek, aby przypominać takie postacie jak I. Haase. Jej osiągnięcia, postawa oraz empatia do drugiego człowieka sprawiają, że możemy ją śmiało nazwać kobietą wybitną. To zwykły, a jednocześnie niezwykły człowiek - uważa prezes TPD Grażyna Szczepańska. Wątpliwości w sprawie nadania tytułu wieloletniej mieszkance Dęblina nie mieli również samorządowcy, który poparli wniosek jednomyślnie.
Mimo pandemii miejscowe Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowejw
Rykach stawia na rozwój.
Od stycznia kolejne grupy klientów mogą skorzystać z oferty lokalnego
przewoźnika.
Poznawanie historii własnej rodziny może być ciekawe i
inspirujące. Przekonał się o tym mieszkaniec Ryk, który nieznane losy
swoich przodków odkrył w zaskakującym miejscu.
Robert Markiewicz pasjonuje się historią, zwłaszcza regionu, genealogią, heraldyką i geografią historyczną. Z wykształcenia jest historykiem i jako podpułkownik pracuje w Wojskowym Biurze Historycznym w Warszawie. Z powodu pandemii - jak wiele osób - musiał przejść na pracę zdalną. Czas spędzony w domu postanowił wykorzystać na poszukiwania rodzinnych korzeni, czym interesuje sie od lat. - Będąc jeszcze dzieckiem, pewnego razu wybrałem się na zwiedzanie strychu rodzinnego domu. Wśród znajdujących się tam wielu rzeczy natknąłem się na stary, zakurzony samowar. Wtedy nie miałem pojęcia, co to jest.
Robert Markiewicz pasjonuje się historią, zwłaszcza regionu, genealogią, heraldyką i geografią historyczną. Z wykształcenia jest historykiem i jako podpułkownik pracuje w Wojskowym Biurze Historycznym w Warszawie. Z powodu pandemii - jak wiele osób - musiał przejść na pracę zdalną. Czas spędzony w domu postanowił wykorzystać na poszukiwania rodzinnych korzeni, czym interesuje sie od lat. - Będąc jeszcze dzieckiem, pewnego razu wybrałem się na zwiedzanie strychu rodzinnego domu. Wśród znajdujących się tam wielu rzeczy natknąłem się na stary, zakurzony samowar. Wtedy nie miałem pojęcia, co to jest.
Szpital i drogi - to zadania, w które w tym roku będą inwestowały
władze powiatu ryckiego. Na realizację przedsięwzięć pozwolą dotacje
rządowe oraz zabezpieczone środki własne samorządu.
Teresa Kultys-Lentowicz pochodzi z Ryk, ale na co dzień mieszka w
Kielcach. W Świętokrzyskiem jest znana jako polonistka, edytorka oraz
podróżniczka. W czasie pandemii wydała książkę „Krajobrazy piórem
zatrzymane”.
Na łamach ponad 330-stronicowego swego rodzaju przewodnika autorka dzieli się opowieściami z wyjazdu do wielu zakątków Europy, a nawet Afryki, Azji i Ameryki. Wrażenie na czytelniku może robić wspomnienie Ziemi Świętej. Autorka doskonale zapamiętała Kafarnaum, Jerozolimę, a szczególnie Grotę Narodzenia Jezusa w Betlejem: „Wzruszenie ogarnia serce, do oczu cisną się łzy, gdy pochylona całuję miejsce, gdzie dwa tysiące lat temu wszystko się zaczęło. Przytuleni w tym małym pomieszczeniu usiłujemy ze ściśniętym z przejęcia gardłem śpiewać najpiękniejszą polską kolędę „Bóg się rodzi” - napisała w książce T. Kultys-Lentowicz.
Na łamach ponad 330-stronicowego swego rodzaju przewodnika autorka dzieli się opowieściami z wyjazdu do wielu zakątków Europy, a nawet Afryki, Azji i Ameryki. Wrażenie na czytelniku może robić wspomnienie Ziemi Świętej. Autorka doskonale zapamiętała Kafarnaum, Jerozolimę, a szczególnie Grotę Narodzenia Jezusa w Betlejem: „Wzruszenie ogarnia serce, do oczu cisną się łzy, gdy pochylona całuję miejsce, gdzie dwa tysiące lat temu wszystko się zaczęło. Przytuleni w tym małym pomieszczeniu usiłujemy ze ściśniętym z przejęcia gardłem śpiewać najpiękniejszą polską kolędę „Bóg się rodzi” - napisała w książce T. Kultys-Lentowicz.
Miała tam funkcjonować placówka opiekuńczo-wychowawcza, jednak
plany trzeba było zmienić. Starostwo powiatowe na nowo podjęło próbę
zagospodarowania budynku w centrum miejscowości.
Obiekt przy ul. Żytniej stoi pusty, odkąd wyprowadziła się z niego przyszpitalna przychodnia przeciwgruźlicza, czyli od kilkunastu lat. Starostwo, do którego należy budynek, jeszcze za poprzedniej kadencji samorządu próbowało znaleźć mu godne przeznaczenie. Były plany utworzenia w tym miejscu zakładu opiekuńczo-leczniczego, ale nie udało się ich zrealizować. W końcu samorząd postanowił sprzedać nieruchomość. Jednak i ten ruch zakończył się niepowodzeniem, bo nie znalazł się chętny do jej nabycia, a dawna przychodnia niszczała coraz bardziej. Szansa pojawiła się pod koniec 2017 r. Powiat chciał, by przy ul. Żytniej powstał dom dziecka, którego w okolicy nie ma.
Obiekt przy ul. Żytniej stoi pusty, odkąd wyprowadziła się z niego przyszpitalna przychodnia przeciwgruźlicza, czyli od kilkunastu lat. Starostwo, do którego należy budynek, jeszcze za poprzedniej kadencji samorządu próbowało znaleźć mu godne przeznaczenie. Były plany utworzenia w tym miejscu zakładu opiekuńczo-leczniczego, ale nie udało się ich zrealizować. W końcu samorząd postanowił sprzedać nieruchomość. Jednak i ten ruch zakończył się niepowodzeniem, bo nie znalazł się chętny do jej nabycia, a dawna przychodnia niszczała coraz bardziej. Szansa pojawiła się pod koniec 2017 r. Powiat chciał, by przy ul. Żytniej powstał dom dziecka, którego w okolicy nie ma.
Rolnictwo to jego pasja i sentyment, a jednocześnie sposób na
życie. Leszek Hejduk został uhonorowany tytułem Rolnika z Lubelskiego
2021.
O mieszkańcu Gozda w gminie Kłoczew (powiat rycki) być może nie byłoby głośno, gdyby nie radny gminny - Jerzy Grzyb. To on zaproponował panu Leszkowi udział w prestiżowym konkursie i zgłosił jego kandydaturę do organizatora, czyli Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie. Ostateczny wynik konkursu zaskoczył wszystkich, w tym laureata. Patrząc jednak na jego gospodarstwo, trudno podawać w wątpliwość werdykt oceniających. L. Hejduk z żoną trudni się gospodarstwem od 2012 r. - Wtedy zaczęliśmy powiększać plantację. Najpierw była to uprawa truskawki w gruncie. Od zeszłego roku mamy ją na zagonach podniesionych, wyścielonych folią. Jest też malina. Część sadzona w tamtym roku na jesieni, a część w tym, też na podniesionych zagonach wyścielonych agrotkaniną. To bardzo praktyczne rozwiązanie.
O mieszkańcu Gozda w gminie Kłoczew (powiat rycki) być może nie byłoby głośno, gdyby nie radny gminny - Jerzy Grzyb. To on zaproponował panu Leszkowi udział w prestiżowym konkursie i zgłosił jego kandydaturę do organizatora, czyli Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie. Ostateczny wynik konkursu zaskoczył wszystkich, w tym laureata. Patrząc jednak na jego gospodarstwo, trudno podawać w wątpliwość werdykt oceniających. L. Hejduk z żoną trudni się gospodarstwem od 2012 r. - Wtedy zaczęliśmy powiększać plantację. Najpierw była to uprawa truskawki w gruncie. Od zeszłego roku mamy ją na zagonach podniesionych, wyścielonych folią. Jest też malina. Część sadzona w tamtym roku na jesieni, a część w tym, też na podniesionych zagonach wyścielonych agrotkaniną. To bardzo praktyczne rozwiązanie.
Choć wcale się tego nie spodziewały, odkryły w sobie nowe talenty i
zalążki ciekawej pasji. Panie z Koła Gospodyń Wiejskich Krasnogliny
wzięły udział w warsztatach wiklinowego rękodzieła.
- « Następne
- 1
- …
- 19
- 20
- 21
- 22
- 23
- …
- 29
- Poprzednie »