Kościół
1/2020 (1275) 2020-01-02
W nowy rok wchodzisz z niepewnością i strachem? Masz problem i nie wiesz, na kim się oprzeć? Wylosuj swojego patrona na 2020 r. Wystarczy internet, wypełnienie krótkiego formularza i kilka kliknięć, by do armii twoich niebieskich orędowników dołączył kolejny. Do udziału w akcji zapraszają siostry ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia.

Byli zwykłymi ludźmi. Zmagali się ze słabościami, nałogami, kłopotami, z małżonkiem i wychowaniem dzieci, śmiercią bliskiej osoby, strachem czy koniecznością rezygnacji z marzeń. Mieli swoje pasje, jak np. jazda na nartach, malowanie, taniec, gotowanie. Lubili ładne ubrania, biżuterię. Inni stawiali na naukę albo cichą służbę na rzecz drugiego człowieka. By poradzić sobie ze światem i własnymi ograniczeniami, szukali Boga: w górach, wśród kolegów z pracy albo bliskich w domu, oczach ubogich ludzi, w pustelniach, klasztornych celach. Żyli codziennymi sprawami i nieraz upadali, zadając sobie pytanie: po co to wszystko? A jednak wracali na drogę Miłości, która w końcu doprowadzała ich do nieba. Jednak bynajmniej nie wpadli tam w stan takiego zachwytu nad własną szczęśliwością, że zapomnieli o tych, którzy zostali na ziemi. Wręcz przeciwnie - interesują się nami i chcą nam pomagać. Wystarczy zaprosić ich do swojego życia.
51-52/2019 (1274) 2019-12-18
Rozmowa z ks. prof. Józefem Naumowiczem, kierownikiem katedry historii starożytnej Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, autorem książek „Narodziny Bożego Narodzenia” i „Historia świątecznej choinki”

Jezus rodzi się w wielkiej pokorze i ubóstwie, jak mówi kolęda „obrał ludzkie barłogi”. Jednocześnie towarzyszą temu pewne znaki, które trzeba właściwie odczytać. Kiedy zatrzymujemy się nad fragmentem mówiącym o gwieździe, której światłem kierowali się mędrcy, okazuje się, że zobaczyli oni na Wschodzie jakiś znak. Odczytali go w ten sposób, iż w Jerozolimie narodził się ktoś ważny i postanowili złożyć mu dary. Jednak przez całą drogę nie wiedzieli, że prowadzi ich gwiazda. Dopiero kiedy wyczuli, iż Herod będzie starał się im przeszkodzić i wykorzystać ich, by zgładzić dziecko, uznali, iż to nadprzyrodzony znak, lecz nie wiadomo, czy była to światłość wewnętrzna czy zewnętrzna. W życiorysach wielu świętych także jest wiele niezrozumiałych dla nas rzeczy, które przyjmujemy, nie potrafiąc ich wyjaśnić. Tak samo jest z Ewangelią: mamy Słowo Objawione i je przyjmujemy. Nie doszukujmy się na siłę czegoś więcej. Owszem wierzę w to, że ponad 2 tys. lat temu w Betlejem mogli pojawić się aniołowie, światłość, bo przecież sam moment przyjścia Jezusa na świat był nadzwyczajny.
49/2019 (1272) 2019-12-04
Rozmowa z o dr. Jordanem Śliwińskim OFMCap, założycielem krakowskiej Szkoły dla Spowiedników i rekolekcjonistą

W tradycji chrześcijańskiej mówi się, że dobry kierownik duchowy jest łaską daną od Boga. Zatem jeśli poszukujemy takiej osoby, to najpierw powinniśmy przyjść z tym do Niego i prosić o spotkanie takiego człowieka. Kolejny krok to roztropność w poszukiwaniach. Dlatego dobrze byłoby zawęzić ten obszar do miejsca zamieszkania. To ma być ktoś, do kogo będę miał łatwy dostęp, by móc spotkać się np. raz czy dwa razy w miesiącu. Zaleca się też, by był to człowiek trochę spoza naszego życia, nieuwikłany w związki emocjonalne z naszym otoczeniem, spoza kontekstu - który nas zna tylko z naszych relacji. Zatem jeśli mam przyjaciela kapłana, który wpada do nas na kawki, gra z nami w brydża czy wyjeżdża na wakacje, to raczej nie powinien być naszym kierownikiem. Trzeba bowiem dystansu, a w takim układzie w pewnym momencie nawet jeśli nie nam, to jemu będzie bardzo trudno wyłapać różnice, kiedy występuje w roli kierownika duchowego, a kiedy przyjaciela.
47/2019 (1270) 2019-11-20
Kończący się rok liturgiczny lekturą swoich czytań przypomina o wydarzeniach ostatecznych w historii zbawienia, o końcu tego świata. Jak należy rozumieć dziś te zapowiedzi?

Pod koniec listopada w liturgii Kościoła coraz częściej pojawia się tematyka eschatologiczna. Dominują czytania, w których przywoływana jest wizja końca świata, Sądu Ostatecznego i powtórnego przyjścia Chrystusa. W wielu z nas budzą one jednoznacznie negatywne skojarzenia: wyobrażamy sobie jakieś tragiczne w skutkach wydarzenia, katastrofy na globalną skalę, a przede wszystkim odczuwamy przed nimi strach. Czy słusznie? Atmosferę lęku podgrzewają media, publikując średnio raz na kilka lat datę końca świata. Według przepowiedni opartych na kalendarzu Majów miał on nastąpić w 2012 r. Coś jednak nie wypaliło, bo ten świat wciąż trwa. Nie tak dawno z kolei niektóre portale przypomniały wywiad z genialnym astrofizykiem z Wielkiej Brytanii Stephenem Hawkingiem, który sześć dni przed swoją śmiercią na łamach prestiżowego magazynu „New Scientist” stwierdził, że apokaliptyczna data zakończenia kalendarza Majów w 2012 r. była oparta na błędnych obliczeniach. Według kalkulacji naukowca koniec świata nastąpi w 2020 r.
46/2019 (1269) 2019-11-13
Rozmowa z s. Anną Czajkowską ze Zgromadzenia Sióstr Wspomożycielek Dusz Czyśćcowych.

Każdego dnia docierają do nas informacje o śmierci różnych osób - znanych nam osobiście albo nie. Zastanawiamy się wówczas nad kruchością życia, współczujemy tym, których ta strata dotknęła w szczególny sposób, ale czym jest żałoba, dowiadujemy się dopiero, gdy śmierć rozłączy nas z kimś dla nas ważnym. Po odejściu ukochanego człowieka nasz ból nie jest podobny do żadnego innego cierpienia, bo my jesteśmy jedyni i ten człowiek, z którym byliśmy związani, też był jedyny. Nasza relacja, choć z pozoru podobna do tysięcy innych, stanowiła niepowtarzalną więź. Jak się odnaleźć w nowej rzeczywistości, gdy śmierć osoby bliskiej przyszła niespodziewanie i jakby za wcześnie? Chociaż pojawia się coraz więcej publikacji na ten temat i mogą być one cenną pomocą, tak naprawdę każdy z nas sam będzie musiał zmierzyć się z bólem rozstania, a wówczas wiara stanie się nieodzowną przewodniczką po ścieżkach cierpienia.
44/2019 (1267) 2019-10-29
Rozmowa z abp. Renato Boccardo, ordynariuszem włoskiej diecezji Spoleto-Nursja, jednym z bliższych współpracowników Jana Pawła II

Św. Rita stała się świętą na nasze czasy. I choć jest Włoszką, nie ma to znaczenia, ponieważ jest bliska każdemu człowiekowi. Nikt nie rozumie lepiej niż ona codziennych trosk, a także wielkich życiowych tragedii. Zna i rozwiązuje wiele problemów, przez które sama przechodziła w swoim ziemskim życiu. Oczywiście znamy też inne przykłady świętości sióstr zakonnych, np. żyjących za klauzurą czy będących założycielkami zgromadzeń. Jednak św. Ritę odróżnia od nich to, że żyła w rodzinie nie tylko zakonnej, przeżywając rozterki i problemy bliskie każdemu człowiekowi. Ona doskonale rozumie ludzi wszystkich stanów, bo za życia doświadczyła tego wszystkiego, co niesie za sobą codzienność - w jej przypadku naznaczona wielkimi trudnościami i cierpieniem. Poza tym jej kult wpisuje się w tzw. świętość życia codziennego typową dla współczesnej duchowości świeckich. Dlatego również Polacy pokochali św. Ritę. W jej zwyczajności, pochodzeniu z ludu tkwi fenomen kultu.
42/2019 (1265) 2019-10-16
Kiedy głośno odważyły się powiedzieć o swoich marzeniach, usłyszała o nich cała Polska. I choć do La Scali nie dotarły, wygrały przygodę życia.

W maju trzynastka starszych pań - jak mówią o sobie - z Grupy Śpiewaczej Białki zamieściła na portalu zrzutka.pl informację o tym, że marzą, by wyjechać do mediolańskiej opery La Scala i usłyszeć światowej sławy głosy, prosząc jednocześnie o wsparcie: „Zawsze powtarzałyśmy młodym, że nie tylko warto mieć marzenia, ale i nie wolno z nich rezygnować. Mówiłyśmy to jako matki, babcie, nauczycielki czy członkinie lokalnej, wiejskiej społeczności. Natomiast nigdy nie pozwalałyśmy sobie nawet pomyśleć o tym, że my same też je mamy. (…) Z tym, że żadna z nas nie zostanie światowej klasy śpiewaczką, musiałyśmy się już pogodzić. Po prostu muzyka sprawia nam ogromną radość. Większość z nas nie miała okazji w swoim życiu wyjechać za granice - to były inne czasy nie wszystko było możliwe”. Odzew przeszedł najśmielsze oczekiwania. Przez dwa tygodnie zespół odwiedzały ekipy telewizyjne i radiowe, nagrywano jego śpiew, gotowanie. Panie udzielały wywiadów, pozowały do zdjęć. A wszystko po to, by uzbierać upragnione 40 tys. zł i spełnić włoski sen o La Scali.
40/2019 (1263) 2019-10-02
Rozmowa z o dr. Jordanem Śliwińskim OFMCap, założycielem krakowskiej Szkoły dla Spowiedników i rekolekcjonistą

Spowiednik uczestniczy niejako w tym, co jest powierzone Bogu, więc gdy człowiek wyznaje grzechy, czyni to przed Bogiem. Zatem jeśli kapłan załamałby tajemnicę spowiedzi, zrobiłby coś przeciwko samemu Bogu. Można powiedzieć za Katechizmem Kościoła Katolickiego, że to, co wyznał penitent, zostaje „zapieczętowane przez sakrament”. Zdrada tajemnicy spowiedzi to grzech śmiertelny, a także przestępstwo w rozumieniu prawa kanonicznego, czyli kościelnego. Za jej bezpośrednie naruszenie grozi spowiednikowi kara ekskomuniki. Otrzymuje ją za sam fakt zdrady. Nikt jej nie musi ogłaszać. Taka zdrada bezpośrednia występuje wtedy, gdy kapłan powie o grzechach i osobie, która je popełniła, wiedząc o nich ze spowiedzi. Nieważne, jaki był to grzech: wielki czy mały. Ksiądz, który popełni tego typu przestępstwo, nie może również wykonywać żadnych funkcji kapłańskich. Trzeba dodać, że z tej kary - ekskomuniki - może zwolnić tylko Stolica Apostolska, nakładając przy tym odpowiednią pokutę.
39/2019 (1262) 2019-09-25
Godzina policyjna od 20.00 do 5.00 rano, brak węgla zimą, kawa, herbata oraz mydło jedynie za bony i groźba kar, włącznie ze śmiercią, dosłownie za wszystko. Tak żyło się podczas okupacji w naszym regionie. Świadczą o tym afisze z tamtego czasu, które są przechowywane w Archiwum Państwowym w Siedlcach.

20 września w siedleckim AP otwarto wystawę „Okupacja na hitlerowskich afiszach”. Przygotowano ją z okazji obchodów 80 rocznicy wybuchu II wojny światowej. W wernisażu udział wzięli m.in. samorządowcy, przedstawiciele instytucji związanych z historią naszego regionu i ochroną zabytków, pracownicy Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach, a także uczniowie Szkoły Podstawowej nr 6, których po ekspozycji oprowadził dyrektor AP dr Grzegorz Welik. Utworzone w 1939 r. Generalne Gubernatorstwo dzieliło się na cztery dystrykty: krakowski, lubelski, radomski i warszawski, w którego skład wchodziły m. in. powiaty siedlecki i sokołowsko-węgrowski, scalony na mocy zarządzenia gubernatora dystryktu warszawskiego z 20 listopada 1939 r. Władzę administracyjną w powiatach sprawowali starostowie. Stanowiska te, podobnie jak wszystkie inne funkcje kierownicze w administracji, obsadzone były przez Niemców. Starostowie skupiali w swoim ręku pełnię władzy nad powierzonym im terenem.
39/2019 (1262) 2019-09-25
Rozmowa z ks. dr. Wojciechem Bartoszkiem, krajowym duszpasterzem Apostolstwa Chorych.

Wierzę głęboko w wartość słów, które często przywoływał Jan Paweł II. Kierował je wprawdzie do chorych, ale śmiało można odnieść je również do osób w podeszłym wieku. A mianowicie, że są one cennym skarbem Ko-ścioła. Dowodem niech będzie historia znajomej rodziny, w której sześć miesięcy temu doszło do wypadku samochodowego. W efekcie Karol od pół roku leży w śpiączce. Jego starsza mama jest przy nim 24 godziny na dobę. Kiedy ostatnio odprawiałem przy nich Mszę św., powiedziała takie zdanie: „Widocznie Pan Bóg tak bardzo kocha mojego syna”. Odpowiedziałem, że tylko matka taka jak ona może wypowiedzieć takie słowa, bo ja nie miałbym odwagi przy tym ogromie cierpienia, z którym mierzą się każdego dnia. Na to ona dodała: „Wi- docznie to cierpienie jest komuś potrzebne”. To kwintesencja duchowości osób starszych, które wspierają wiele dzieł w Kościele. Zdarza się, że osoby starsze i chore pytają, jak mogą odwdzięczyć się tym, którzy opie-kują się nimi i im towarzyszą. Zawsze odpowiadam: przez modlitwę, ofiarę cierpienia w intencji Kościoła. To naprawdę wielki skarb! Dlatego serce boli, gdy widzę osoby starsze w zakładach opieki leczniczej pozostawione samym sobie. To wbrew przykazaniu Bożemu: „Czcij ojca swego i matkę swoją”. Jakkolwiek by było ze zdrowiem rodziców, do obowiązku dziecka należy opieka, troska nad matką i ojcem.