Trwają zgłoszenia do tytułu „(W)schody Powiatu Włodawskiego”. Są one
przyznane osobie, instytucji oraz firmie, które w ubiegłym roku wniosły
największy wkład w promocję i rozwój powiatu.
Aktualności
23 lutego 1944 r. we wsi Załucze Stare w gm. Urszulin w powiecie
włodawskim został zastrzelony komendant obwodu Armii Krajowej Włodawa
kpt. Józef Milert „Sęp”.
Do zabójstwa „Sępa” pośrednio przyznała się Armia Ludowa. Jakie były przyczyny wydania wyroku śmierci na kapitana Milerta? Na terenie obwodu AK Włodawa w jego północno-zachodniej części, w tzw. lasach parczewskich, od drugiej połowy 1943 r. stacjonowało silne zgrupowanie AL pod dowództwem Mieczysława Moczara „Mietka”. W styczniu 1944 r. pojawiło się zgrupowanie partyzantki sowieckiej płk. Iwana Banowa „Czornyj”. AL, wspomagana przez sowiecką partyzantkę, kontrolowała tę część powiatu włodawskiego. Lasy parczewskie stały się jednym z najważniejszych obszarów aktywności partyzantki komunistycznej w Generalnej Guberni.
Do zabójstwa „Sępa” pośrednio przyznała się Armia Ludowa. Jakie były przyczyny wydania wyroku śmierci na kapitana Milerta? Na terenie obwodu AK Włodawa w jego północno-zachodniej części, w tzw. lasach parczewskich, od drugiej połowy 1943 r. stacjonowało silne zgrupowanie AL pod dowództwem Mieczysława Moczara „Mietka”. W styczniu 1944 r. pojawiło się zgrupowanie partyzantki sowieckiej płk. Iwana Banowa „Czornyj”. AL, wspomagana przez sowiecką partyzantkę, kontrolowała tę część powiatu włodawskiego. Lasy parczewskie stały się jednym z najważniejszych obszarów aktywności partyzantki komunistycznej w Generalnej Guberni.
Pochodzący z XVIII w. ołtarz główny z obrazem Matki Bożej Bolesnej
- patronki kościoła parafialnego w Lacku - ma szansę na
odrestaurowanie.
W 2020 r., kiedy proboszczem był ks. Michał Pawlonka, kościół doczekał się gruntownego remontu. Świątynia ma nowy dach, odrestaurowane okna, odnowiona została również elewacja. Potrzebne sa jednak kolejne prace, tym razem wewnątrz budynku. - Od kilku lat staram się wspomagać parafię i nadal deklaruję chęć pomocy - mówi pochodzący z parafii Lack Wiesław Holaczuk, zastępca burmistrza Włodawy. - Wraz z Andrzejem Wołczko mieszkającym w Lacku w rozmowie z proboszczem zasugerowaliśmy skorzystanie z programu ministerialnego, aby ochronić zabytek. Potrzeba jest oczywiście opinia konserwatora zabytków, zrobienie kosztorysu oraz zapewnienie wkładu własnego - dodaje.
W 2020 r., kiedy proboszczem był ks. Michał Pawlonka, kościół doczekał się gruntownego remontu. Świątynia ma nowy dach, odrestaurowane okna, odnowiona została również elewacja. Potrzebne sa jednak kolejne prace, tym razem wewnątrz budynku. - Od kilku lat staram się wspomagać parafię i nadal deklaruję chęć pomocy - mówi pochodzący z parafii Lack Wiesław Holaczuk, zastępca burmistrza Włodawy. - Wraz z Andrzejem Wołczko mieszkającym w Lacku w rozmowie z proboszczem zasugerowaliśmy skorzystanie z programu ministerialnego, aby ochronić zabytek. Potrzeba jest oczywiście opinia konserwatora zabytków, zrobienie kosztorysu oraz zapewnienie wkładu własnego - dodaje.
Opisujący szlacheckie kuligi z końca XVIII w. jeden z pierwszych
polskich etnografów, historyk i pamiętnikarz Łukasz Gołębiowski
zanotował, że „godzono wtedy niejeden zatarg sąsiedzki, a wyobrazić
sobie teraz nie można tej nieporównanej serdeczności i braterskiego
wylania, jakie podzielali wszyscy”.
Kulig to jeden z najstarszych polskich zwyczajów. Stały się one ulubioną zabawą zimową polskiego ziemiaństwa i arystokracji. „Otwartością i miłością sąsiedzką stało nasze dawne życie, uprzejmością i gościnnością wszelka zabawa” - pisał o staropolskich kuligach XIX-wieczny kronikarz polskiego folkloru Oskar Kolberg. Obrazem, który najlepiej oddaje klimat tradycyjnego kuligu, jest scena z filmu „Pan Wołodyjowski” w reżyserii Jerzego Hoffmana. Kulig był szczególnie popularny w okresie karnawału, gdy przygotowane zaprzęgi konne objeżdżały okolicę, odwiedzając po drodze każdy dwór; w ten sposób bawiono się w coraz większym gronie kilka, a nawet kilkanaście dni.
Kulig to jeden z najstarszych polskich zwyczajów. Stały się one ulubioną zabawą zimową polskiego ziemiaństwa i arystokracji. „Otwartością i miłością sąsiedzką stało nasze dawne życie, uprzejmością i gościnnością wszelka zabawa” - pisał o staropolskich kuligach XIX-wieczny kronikarz polskiego folkloru Oskar Kolberg. Obrazem, który najlepiej oddaje klimat tradycyjnego kuligu, jest scena z filmu „Pan Wołodyjowski” w reżyserii Jerzego Hoffmana. Kulig był szczególnie popularny w okresie karnawału, gdy przygotowane zaprzęgi konne objeżdżały okolicę, odwiedzając po drodze każdy dwór; w ten sposób bawiono się w coraz większym gronie kilka, a nawet kilkanaście dni.
Choć szata nie zdobi człowieka, to jednak wiele o nim mówi. Strój,
czy to ludowy, czy współczesny, jest oznaką tożsamości, wizytówką
małej ojczyzny oraz znakiem rozpoznawczym.
Przez tereny Podlasia na przestrzeni wieków przetoczyło się wiele narodowości i przedstawicieli wielu kultur. Osiedlali się tu Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy, Tatarzy czy Żydzi. Elementem łączącym był strój.
Przez tereny Podlasia na przestrzeni wieków przetoczyło się wiele narodowości i przedstawicieli wielu kultur. Osiedlali się tu Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy, Tatarzy czy Żydzi. Elementem łączącym był strój.
Chłopcy wyciągali ze strzechy gnieżdżące się w słomie wróble i
podrzucali do domu, a pierze rozsypywało się na wszystkie strony -
wspomina figle przy okazji pierzaków pani Karolina z miejscowości
Dołhobrody.
Okres od Nowego Roku do Wielkiego Postu popularnie zwany karnawałem, dawniej również mięsopustem, to czas wesołych zabaw, spotkań przy muzyce, tańców i śpiewów. Szczególnie obchodzone były ostatnie dni zapustów zwane ostatkami lub kusakami. Rozpoczynał je tłusty czwartek - wtedy przygotowywano pączki i faworki, którymi częstowano gości podczas wieczornego spotkania, gdzie spożywano również mięso, białe pieczywo i wznoszono toasty wódką. - W karnawale, w czasie zimowym, wykonywało się też prace domowe, ale połączone z zabawą - wyjaśnia Longin Kowalczyk z Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łukowskiej, wieloletni dyrektor Muzeum Regionalnego w Łukowie.
Okres od Nowego Roku do Wielkiego Postu popularnie zwany karnawałem, dawniej również mięsopustem, to czas wesołych zabaw, spotkań przy muzyce, tańców i śpiewów. Szczególnie obchodzone były ostatnie dni zapustów zwane ostatkami lub kusakami. Rozpoczynał je tłusty czwartek - wtedy przygotowywano pączki i faworki, którymi częstowano gości podczas wieczornego spotkania, gdzie spożywano również mięso, białe pieczywo i wznoszono toasty wódką. - W karnawale, w czasie zimowym, wykonywało się też prace domowe, ale połączone z zabawą - wyjaśnia Longin Kowalczyk z Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łukowskiej, wieloletni dyrektor Muzeum Regionalnego w Łukowie.
Twórczość Marianny Pawłowskiej to celebrowanie tego, co minęło -
lat dziecinnych i młodzieńczych, historii własnej rodziny oraz losów
ludzi z Podlasia.
Urodziła się w latach 50 XX w. we wsi Siliwonki w powiecie łosickim. Dziś mieszka w Niemojkach. Z zawodu nauczyciel matematyki, z zamiłowania - poetka. Za swoje teksty nagradzana była w ogólnopolskich konkursach literackich, a jej utwory drukowano w antologiach, m.in. „Podlaskie Hosanna” i „Nadbużańskim Podlasiu wierszem pisanym”. Wydała tomik „Grafiki duszy”. Pod koniec 2021 r. zdobyła drugie miejsce w XXVI Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. Romualda III Mikoszewskiego „Ziemia najbliższa”, w którego jury zasiedli uznani twórcy i krytycy literaccy: Ernest Bryll, Waldemar Michalski, Agnieszka Polak, Joanna Obrępalska i Grzegorz Michałowski. Poetce z Niemojek przyznano także tytuł najlepszego literata z powiecie łosickiego.
Urodziła się w latach 50 XX w. we wsi Siliwonki w powiecie łosickim. Dziś mieszka w Niemojkach. Z zawodu nauczyciel matematyki, z zamiłowania - poetka. Za swoje teksty nagradzana była w ogólnopolskich konkursach literackich, a jej utwory drukowano w antologiach, m.in. „Podlaskie Hosanna” i „Nadbużańskim Podlasiu wierszem pisanym”. Wydała tomik „Grafiki duszy”. Pod koniec 2021 r. zdobyła drugie miejsce w XXVI Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. Romualda III Mikoszewskiego „Ziemia najbliższa”, w którego jury zasiedli uznani twórcy i krytycy literaccy: Ernest Bryll, Waldemar Michalski, Agnieszka Polak, Joanna Obrępalska i Grzegorz Michałowski. Poetce z Niemojek przyznano także tytuł najlepszego literata z powiecie łosickiego.
W doświadczeniach starszych pokoleń wiele inspiracji mogą odnaleźć
współcześni dziadkowie i babcie.
Dawniej opiekę nad dziećmi sprawowali rodzice i dziadkowie. Chociaż dziś tak się prawie nie zdarza, to nadal babcia i dziadek mają do odegrania w życiu dzieci ważną rolę. To oni przekazują wiarę, uczą poszanowania drugiego człowieka, dbałości o dziedzictwo i tradycję - a czynią to poprzez opowieści, z których wyłania się również świat ich beztroskiej zabawy. Z sentymentem lata dzieciństwa, które spędzała wspólnie z dziadkami, wspomina seniorka Alicja Mazurek. - Rodzice mojej mamy mieszkali w Suchożebrach, natomiast w domu, w którym się wychowywałam, był ojciec i matka mojego taty - mówi kobieta. - Mieszkaliśmy razem w miejscowości Przygody.
Dawniej opiekę nad dziećmi sprawowali rodzice i dziadkowie. Chociaż dziś tak się prawie nie zdarza, to nadal babcia i dziadek mają do odegrania w życiu dzieci ważną rolę. To oni przekazują wiarę, uczą poszanowania drugiego człowieka, dbałości o dziedzictwo i tradycję - a czynią to poprzez opowieści, z których wyłania się również świat ich beztroskiej zabawy. Z sentymentem lata dzieciństwa, które spędzała wspólnie z dziadkami, wspomina seniorka Alicja Mazurek. - Rodzice mojej mamy mieszkali w Suchożebrach, natomiast w domu, w którym się wychowywałam, był ojciec i matka mojego taty - mówi kobieta. - Mieszkaliśmy razem w miejscowości Przygody.
Na cmentarzu parafialnym w Różance został postawiony nowy nagrobek
Józefa Szypulskiego ps. „Bizon”, zamordowanego przez funkcjonariusza
Urzędu Bezpieczeństwa w 1947 r.
Najlepiej czuje się w ołówku i glinie, ale tak naprawdę marzy o
powrocie do rzeźby. Bywa, że w pracy twórczej towarzyszą jej tak
silne emocje, że aż nie do wytrzymania. - Nie potrafię być tylko
chłodnym rejestratorem - zastrzega Renata Mozołowska.
„Rysownik, który stanie się panem swojej umiejętności, ma w rękach skarb nieoszacowany” - miał podobno powiedzieć Michał Anioł. Rysunek to chleb powszedni artystki mieszkającej od dziesięciu lat w Hańsku. R. Mozołowska, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, uprawia rzeźbę, rysunek i malarstwo. Głównym tematem jej twórczości są portrety. Zwykle maluje mieszkańców swojej miejscowości, regionu. - Cokolwiek twórca dostanie „do ręki”, musi sobie z tym poradzić - żartuje artystka, zaznaczając, iż każda z technik, jakie stosuje, stwarza wyjątkowe możliwości. - Przyroda prosi się o kolor, twarz starszej osoby - o mocną kreskę, dzieci lubią być rysowane pastelowymi kredkami, dla drobnych form dobry jest delikatny kolor.
„Rysownik, który stanie się panem swojej umiejętności, ma w rękach skarb nieoszacowany” - miał podobno powiedzieć Michał Anioł. Rysunek to chleb powszedni artystki mieszkającej od dziesięciu lat w Hańsku. R. Mozołowska, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, uprawia rzeźbę, rysunek i malarstwo. Głównym tematem jej twórczości są portrety. Zwykle maluje mieszkańców swojej miejscowości, regionu. - Cokolwiek twórca dostanie „do ręki”, musi sobie z tym poradzić - żartuje artystka, zaznaczając, iż każda z technik, jakie stosuje, stwarza wyjątkowe możliwości. - Przyroda prosi się o kolor, twarz starszej osoby - o mocną kreskę, dzieci lubią być rysowane pastelowymi kredkami, dla drobnych form dobry jest delikatny kolor.
- « Następne
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- …
- 23
- Poprzednie »