Historia
31/2018 (1203) 2018-08-01
Mieszkaniec Kąkolewnicy, peowiak Antoni Mazur zapisał w swych wspomnieniach pod datą 16 listopada: (…)Straszna wiadomość: Niemcy wyrżnęli naszych w Międzyrzecu! Ekspedycja karna! Międzyrzec się pali! Bez wahania idziemy na odsiecz. Prócz naszych są peowiacy z Turowa i Siedlanowa. Oddział liczy 35 piechoty i 8 kawalerzystów. Dowodzi Roman Makowski.

Rozkładamy się w okopach austriackich [z 1915 r. - JG] na skraju lasu z obu stron szosy pod Rzeczycą: siedmiu z lewej strony szosy, reszta z prawej. Łącznikiem - Lewczuk. Makowski wysyła p. Leskiego konno do Szaniaw, aby ostrzec nasze oddziały od Łukowa, bo Niemcy ustawili karabin maszynowy na spalonym młynie na przejeździe kolejowym. Mnie i bodaj młodego Kozłowskiego wysłano na zwiady. Widzimy, że karabin maszynowy Niemcy przenoszą z przejazdu do Rzeczycy. Międzyrzec się pali i słychać odgłosy wybuchających ręcznych granatów, czasami trzask karabinów. Nie wiemy, czy Niemcy w Rzeczycy tylko osłaniają Międzyrzec, czy maja zadania agresywne. Wracamy do linii i składamy meldunek. Wraca też i p. Leski z meldunkiem, że w Szaniawach i w okolicy żadnych polskich oddziałów nie znalazł. Zaczajeni w lesie widzimy, że idzie szosą jakiś cywil. Jesteśmy pewni, że to szpieg na zwiady. Pada rozkaz, aby go przepuścić. Przeszedł szosą las, wrócił i za chwilę ukazały się dwa auta, jedno pancerne, drugie ciężarowe pełne uzbrojonych Niemców. Są pewni, że las wolny. Nakazano nie strzelać bez rozkazu.
30/2018 (1202) 2018-07-25
O pamiątkach z powstania warszawskiego i dylematach powstańców opowiada br. Bogdan Augustyniak, nowym gwardian Klasztoru Braci Mniejszych Kapucynów w Białej Podlaskiej.

Z okazji 70 rocznicy powstania w telewizji polskiej emitowano program, w którym występowali także niemieccy żołnierze. Pamiętam twarz jednego z nich, staruszka. Patrząc na wprost, mówił: „Ja już tego więcej nie mogę wytrzymać. To wszystko śni mi się po nocach. W niektórych miejscach stosy trupów sięgały drugiego piętra. Ja was bardzo przepraszam”. Tak o gehennie powstania mówił niemiecki żołnierz!
30/2018 (1202) 2018-07-25
Tego samego dnia, co na Międzyrzec i Janów Podlaski, rozpoczęła się ofensywa niemiecka na południowe tereny od Białej Podlaskiej. Popołudniem 16 listopada z Białej do Łomaz wyruszyła ekspedycja karna. Niemcy wyjechali pięcioma samochodami opancerzonymi. Niespodziewający się ataku, stojący na warcie w Dubowie peowiacy nie zdążyli nawet wszcząć alarmu.

Stefan Mielecki, jeden z nich, został wzięty do niewoli. W Bielanach, za wsią Dubów, napastnicy pozostawili sporą „placówkę”, która ustawiła na szosie karabin maszynowy i rozpoczęła penetrację najbliższego terenu. W Bielanach szukano Jana Sadownika, który wcześniej rozbrajał posterunek niemiecki w dawnym dworze Barwińskich. Po aresztowaniu Sadownika huzarzy dotkliwie go pobili i porzucili półprzytomnego.
29/2018 (1201) 2018-07-18
Pokoleniu wychowanemu w niepodległej Rzeczypospolitej życiowy egzamin przyszło zdawać wielokrotnie nie tylko w latach II wojny światowej, ale również w nowej rzeczywistości politycznej, jaka nastała wraz z wkroczeniem Armii Czerwonej na ziemie polskie. Młodzi ludzie, którzy w życie dorosłe wchodzili podczas wojny, postępowali zgodnie z rzymską zasadą: „Amor patriae nostra lex”, czyli „Miłość ojczyzny naszym prawem”. Wielu z nich zapłaciło za to najwyższą cenę - oddało swoje życie.

Jedyną nagrodą za ich hart, poświęcenie i wierność może być tylko pamięć, jaką o nich zachowamy. Wielu żołnierzy polskiego państwa podziemnego często nadal spoczywa w bezimiennych grobach, które nie są nawet oznakowane. Tym cenniejszą wartość mają zatem relacje świadków o tych podłych czasach. Niedawno nakładem wydawnictwa Bellona ukazały się wspomnienia Witalisa Skorupki - „Ja, Orzeł. Z Kedywu do celi śmierci”. Książka ta to wywiad rzeka, przeprowadzony przez Beatę Sławińską zaangażowaną w działalność Fundacji „Łączka”, z 95-letnim już żołnierzem Armii Krajowej.
29/2018 (1201) 2018-07-18
Niemal równolegle z atakiem na Międzyrzec Podlaski Niemcy uderzyli na Janów. Jak tam, tak i tu mieli ułatwione zadanie, gdyż nie zdążono jeszcze odesłać rozbrojonych Niemców, a i załoga peowiacka była niezbyt liczna. Część uciekinierów, która nie dała się rozbroić i uszła do Białej, poinformowała o tym zapewne tamtejszy garnizon. Podobnie jak Międzyrzec, Janów Podlaski nie był przygotowany do obrony.

Prawdopodobnie zabrakło czasu na organizację fachowych posterunków. Zresztą, nie spodziewano się najazdu. Na 16 listopada 1918 r. zaplanowano uroczyste ogłoszenie niepodległości i wiec ludności na rynku koło kościoła Świętej Trójcy, co też nieporadnie zaczęto. Teoretycznie do walki - wraz z przybyłym oddziałem Bonieckiego - stanąć mogło ok. 40 ludzi, tyle że nie w pełni wyszkolonych. Atak najeźdźców nastąpił ok. 7.00 rano. Niemcy przybyli czterema samochodami ciężarowych, z karabinami maszynowymi. Sprawa wprawdzie nie jest do końca zbadana, wydaje się jednak, że - tak jak do ataku na Międzyrzec - rzucono tu elitarny oddział huzarów śmierci.
28/2018 (1200) 2018-07-11
Historią interesował się od najmłodszych lat. Kolejna pasja - leśnictwo - przyszła z chwilą podjęcia nauki w technikum leśnym. Tę pierwszą rozwija dziś z powodzeniem w bractwie rycerskim, zagrał nawet w serialu historycznym „Korona królów”.

- Moim ulubionym okresem w historii Polski jest średniowiecze, mylnie utożsamiane z zacofaniem. To właśnie wtedy powstały pierwsze utwory piśmiennicze, budowle sakralne i obronne, którymi zachwycamy się do dziś. To wówczas rodziło się państwo polskie - mówi Tomasz Bylina, nadleśniczy Nadleśnictwa Biała Podlaska. Te zainteresowania sięgają wczesnych lat szkoły podstawowej. - Wtedy wciągnęły mnie książki historyczne i historia Polski. Bodajże w czwartej klasie wpadła mi w ręce powieść Karola Bunscha „Dzikowy skarb” opisująca czasy piastowskie. Potem był cały cykl tzw. powieści piastowskich - wspomina z nostalgią. Szukając dla siebie miejsca w życiu, po ukończeniu szkoły podstawowej złożył podanie do Liceum Konserwacji Zabytków w Lublinie. - Niestety, nie otrzymałem stamtąd żadnej odpowiedzi. Być może popełniłem błąd, bo trzeba było tam pojechać? - zastanawia się.
28/2018 (1200) 2018-07-11
Po ataku na pałac huzarzy ruszyli na miasto w poszukiwaniu międzyrzeckich peowiaków. Strzelano do każdego, ktokolwiek pokazał się na ulicy. Do niektórych domów rzucano materiały wybuchowe i grabiono, co tylko możliwe.

Do mieszkania kupca Stelika rzucono granat, raniąc go niebezpiecznie, jego sklep zaś obrabowano. Mieszkanie dr. Wysokińskiego, staruszka ciężko chorego na serce, ostrzelano z karabinu. Z domu dr. Zaborowskiego wyciągnięto młodego człowieka, 21-letniego Nikodema Puszkarskiego, który tam się skrył, i rozstrzelano go, zabierając 2 tys. marek, które miał przy sobie. Przechodzącego ulicą 16-letniego chłopca, syna miejscowego kupca Wiećfińskiego, zraniono trzema strzałami i sądząc, że nie żyje, pozostawiono na miejscu. 11-letniego Stefana Marczuka, który się wychylił, zabito wystrzałem karabinowym. Do przechodzącego Jana Kulika, stróża fabryki zapałek, oddano salwę, kładąc go trupem.
27/2018 (1199) 2018-07-04
Był dziennikarzem, publicystą, prozaikiem. Jego życiową pasją stało się zachowanie pamięci o żołnierzach wyklętych. 29 czerwca pochodzący z Międzyrzeca Podlaskiego Jan Kołkowicz został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Odsłonięto także poświęconą mu tablicę oraz rondo jego imienia.

Uroczystości zainaugurowała Msza św. w kościele pw. św. Józefa celebrowana przez ks. infułata Kazimierza Korszniewicza. Zebranych powitała dr Anna Jeleszuk, przewodnicząca Społecznego Komitetu Upamiętnienia Redaktora Jana Kołkowicza. Wśród gości byli m.in.: doradca Prezydenta RP Zofia Romaszewska, posłowie Marcin Duszek, Krzysztof Głuchowski, Stanisław Żmijan, europarlamaterzysta prof. Mirosław Piotrowski, wicewojewoda lubelski Robert Gmitruczuk, dyrektor lubelskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej Marcin Krzysztofik, dyrektor gabinetu szefa Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Wolańczyk, a także samorządowcy, przyjaciele redaktora i jego rodzina - brat i bratowa: Piotr i Jadwiga Kołkowiczowie.
27/2018 (1199) 2018-07-04
Peowiak Władysław Pudło, który z trzema kolegami szczęśliwie wyskoczył z ostrzeliwanego pałacu, 50 lat później relacjonował: „Przy skrzyżowaniu toru kolejowego Międzyrzec - Łuków z szosą Radzyń - Międzyrzec wówczas stał wiatrak.

Tam opatrzyliśmy rannego towarzysza, który nie mógł iść. Na mój rozkaz wzięli rannego i wycofali się w stronę Łukowa, ja zaś spod wiatraka ostrzeliwałem nacierających w pogoni Niemców. Po blisko półgodzinnej obronie, wobec przewagi nacierających Niemców, wycofałem się w stronę przystanku Misie, skąd telefonicznie prosiłem Łuków o pomoc”. Tymczasem Niemcy w Międzyrzecu czuli się zupełnie bezkarnie, patrolując wszystkie ulice. Ks. W. Augustynowicz, który znajdował się na starym mieście - kilkaset metrów od płonącego pałacu - opisywał później: Po pewnym czasie zauważyłem, że już nie ma Niemca na rogu ul. Kościelnej, wyszedłem więc z domu i skierowałem się do mieszkania kolegi ks. Czarkowskiego. Chcąc zobaczyć, co się dzieje na mieście, wyszedłem w stronę rynku.
26/2018 (1198) 2018-06-27
Komuniści próbowali zniszczyć pamięć o nim i nazwali bandytą. Dziś to narodowy bohater. 24 czerwca została otwarta w Rykach Izba Pamięci mjr. Mariana Bernaciaka i jego żołnierzy.

Niewielka sala w Miejsko-Gminnym Centrum Kultury to sukces tych, którzy przez lata walczyli o honor dowódcy 15 Pułku Piechoty „Wilków” AK. Historycznej chwili doczekali nie tylko nieliczni kombatanci, ale także rodzina. I to właśnie najbliżsi zostawili społeczeństwu w darze to, co było dla nich najcenniejsze. Mowa o srebrnym orderze Virtuti Militari przyznanym mjr. M. Bernaciakowi przez rząd londyński w 1945 r. Krewni „Orlika” otrzymali go dopiero na początku czerwca tego roku i postanowili przekazać ryckiej parafii. Odznaczenie wniosły do świątyni jego bratanice: Alicja Kobus i Elżbieta Gorzkowska w asyście kompanii honorowej Wojska Polskiego.