Komentarze
Anna Wolańska

Duch narodu

W ramach akcji „szanujmy wspomnienia” obejrzałam właśnie kawałek jednego z odcinków „Przygód pana Michała”. Ma się rozumieć - Wołodyjowskiego. Był to akurat ten odcinek, który jako dziecko widziałam w telewizorze trochę odległych sąsiadów (zamierzchłe czasy, kiedy tylko nieliczni mieli w domu ówczesne „okno na świat”).

To był ostatni odcinek serialu i chyba tylko dlatego mama uległa moim proszalnym jękom. Bo choć właścicielka telewizora wielekroć ponawiała swoje zaproszenie, mama pozostawała wierna przekonaniu, że chęć obejrzenia filmu to nie jest powód, żeby Bogu ducha winnym ludziom zakłócać domowy mir. Długotrwały opór przeciw moim prośbom spowodował, że weszłyśmy jako ostatnie z telewizyjnych natrętów. Herdegen kończył już swoim dostojnym głosem dumną „Pieśń o małym Rycerzu”, a wpatrzona w ekran stojącego na stoliku telewizora młódź zdążyła już ciasno się ubić na kuchennej podłodze.
Zanim jeszcze totalną kompromitacją okazały się efekciarskie obiecanki zaklęte w haśle: „100 konkretów w 100 dni rządów” co bardziej rozgarnięci rodacy śmiali się z nowego stanowiska w Sejmie RP karykaturalnie nazywanego „rotacyjnym marszałkiem”.

Pomysłodawcą owego tworu była koalicja 13 grudnia, która sprawowanie pierwszej dwuletniej kadencji na fotelu drugiej osoby w państwie powierzyła liderowi ugrupowania Polska 2050 Szymona Hołowni -  czyli niejakiemu Szymonowi Hołowni. O obecnym szefie wysokiej izby napisano już wiele. Zaczynał jako nowoczesny chrześcijanin, dziennikarz, autor książek i wreszcie showman w stacji TVN. Kiedy poszedł w politykę, początkowo z powodzeniem wykorzystywał tam swoje talenty i medialne doświadczenia. W sejmie były prezenter telewizyjny w roli półlaskowego marszałka też prezentował się oryginalnie.
46/2024 (1525) 2024-11-13
W wielu krajach wciąż trwa szaleństwo po wyborczym zwycięstwie amerykańskiego Donalda. Świętem demokracji zza Wielkiej Wody interesuje się już chyba cały glob.

Kilkanaście dni po zakończeniu głosowania każdy kraj usiłuje analizować wyniki wyborów w USA przez pryzmat własnych interesów. Nie inaczej jest i w Polsce, gdzie z czołówek większości programów informacyjnych zginęły np. problemy powodzian, upadającej służby zdrowia czy ogromnej dziury budżetowej, jaką niespodziewanie udało się wydrążyć uśmiechniętej ekipie pod wodzą naszego rodzimego - lub jak wolą złośliwi - niemieckiego Donalda. Po niezapowiadanej przez sondaże wygranej Trumpa wielu politykom i obywatelom emocje uderzyły do głów i to zarówno te nadmiernie euforyczne, jak i przesadnie pesymistyczne.
46/2024 (1525) 2024-11-13
Przyznaję, zauroczyły mnie te listopadowe dni. Najpierw piękna akcja Klubów Gazety Polskiej, których członkowie niezliczoną ilością zapalonych bezkapturkowych zniczy (obrońcy czystego powietrza pewnie rwą z głów włosy) i biało-czerwonych kwiatów odgrodzili od zadymiarzy pomnik na placu Piłsudskiego w czasie listopadowych obchodów upamiętniających poległych w smoleńskiej tragedii.

Dzień później Marsz Niepodległości, który - mimo że tradycyjnie już miał problemy z zatwierdzeniem go przez prezydenta Warszawy - zgromadził imponującą liczbę uczestników. I morze biało-czerwonych flag. I choć pomiędzy danymi o jego liczebności przekazanymi przez stołeczny ratusz a organizatorów pochodu jest duża różnica, to wszyscy zgodnie przyznają, że była to wyjątkowa frekwencja.
45/2024 (1524) 2024-11-05
Czasem lubimy uczynić z samych siebie ludzi niezwykle doświadczonych.

„Ja to tyle przeżyłem, że nic już nie jest w stanie mnie zaskoczyć!” - mówimy o sobie, podkreślając w ten sposób potęgę życiowego doświadczenia zdobywanego poprzez lata ziemskiej wędrówki. Coraz częściej jednak bywa, że tegoż doświadczenia braknie, aby objąć i pojąć „niesamowite” pomysły współczesności. Oczy otwieramy szeroko ze zdumienia, szczęka z hukiem opada na podłogę, a głowa pęka w szwach, próbując pomieścić tę masę zaskoczenia.
45/2024 (1524) 2024-11-05
Gdy pod koniec lutego 2022 r. Putin wszczął zmasowany ostrzał Ukrainy, media w Polsce zaczęły momentalnie wciskać nam teorie, jakoby nasi wschodni sąsiedzi bili się również za nas.

Niektórzy komentatorzy skalę rosyjskiej agresji zaczęli porównać wręcz do zniszczeń, jakich nasza stolica doznała podczas powstania warszawskiego. Gościnni i z natury nieobojętni na krzywdę innych Polacy szybko otworzyli drzwi swoich domów, aby przyjąć pod dach ciemiężonych sąsiadów. Według badań w pomoc Ukrainie i zakup artykułów pierwszej potrzeby zaangażowało się blisko 60% społeczeństwa.
44/2024 (1523) 2024-10-30
Myślę, że każdy choć raz oglądał film, w którym główny bohater rozbrajał jakiś skonstruowany w domowych warunkach ładunek wybuchowy.

Śmiałek podejmujący się tego przedsięwzięcia nie był zazwyczaj specem w dziedzinie, z którą przyszło mu się zmierzyć, i na wykonanie zadania miał niewiele czasu. Jeśli przeciął nieodpowiedni kabelek albo zwarł ze sobą nie te druciki, następowało wielkie bum. Dziś w podobnej sytuacji - sytuacji nie do pozazdroszczenia - znalazł się prezes Jarosław Kaczyński. Szef PiS-u musi właśnie wskazać najlepszego kandydata swojego ugrupowania, który stanie do wiosennej rywalizacji o stanowisko głowy państwa.
44/2024 (1523) 2024-10-30
Lubię patrzeć na rozświetlone listopadowe cmentarze. Obserwować, jak z każdym kolejnym rokiem towarzyszą im podobne, a jednak inne refleksje. Bo coraz dalej, coraz bliżej już jest?

Coraz głośniej wybrzmiewa przekonanie, że cmentarny zamęt przed świętem zmarłych to wyłącznie rywalizacja żywych w imię sarmackiego „zastaw się, a postaw się”. I że w ogóle cała ta materialna otoczka - pomniki, kwiatki i znicze to pozoranctwo tylko. Hipokryzja straszna, bo umarłemu nie o pomniki idzie. A jeszcze bardziej nie idzie o to naszemu biednemu światu, który w ciągle większym i większym klimatycznym niebezpieczeństwie jest.
43/2024 (1522) 2024-10-24
W słusznie minionej epoce opowiadano, jak to nasz rodak przebywający na delegacji w Moskwie wyszedł rano do sklepu kupić chleb.

Stanął pokornie w długiej kolejce, a gdy już doszedł do lady i poprosił o bochenek, ekspedientka zapytała, czy ma prawdę. Zdezorientowany nie wiedział, o co chodzi, i usiłował trochę na migi, trochę łamanym rosyjskim wytłumaczyć, że chce kawałek pieczywa na śniadanie. Tymczasem sprzedawczyni chodziło o „Prawdę” - organ prasowy Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, który podobno musiał mieć przy sobie każdy, kto usiłował cokolwiek w tamtych czasach kupić w radzieckim sklepie. Kiedy zrozumiał, o co chodzi, poszedł do pobliskiej budy z gazetami, nabył „Prawdę” i po raz kolejny stanął w długiej kolejce.
43/2024 (1522) 2024-10-24
W poprzednim tygodniu sypnęło nam świętami, szczególnie w jego pierwszych dniach. W poniedziałek, wiadomo - Dzień Edukacji Narodowej, a zaraz potem, już następnego dnia w mediach dominował temat rocznicy ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych.

To taka nowa tradycja, bo do tej pory jedynymi wyborami wspominanymi ze szczególną refleksją były te, po których Joanna Szczepkowska ogłosiła z ekranu telewizyjnego, że 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm. W sumie nie do końca wiadomo, czy nie była to informacja nieco przedwcześnie i ze zbytnim optymizmem ogłoszona, ale tak właśnie to wtedy postrzegano, bo zmiana była jednak ogromna i bezdyskusyjna, i nic dziwnego, że data stała się historycznie istotna.