Od jakiegoś czasu mamy w naszym kraju erupcję tzw. odwagi.
Ciekawe, że ta odwaga dotyczy główne moralności. A w zasadzie jej
braku. Ludzie na oścież otwierają drzwi szafy, wychodzą z nich, z
dumą dokonują coming outu, opowiadają o swoich seksualnych
preferencjach, odzierają swoje życie z intymności i subtelności.
Jest też odwaga w bojkotowaniu Kościoła i wiary. W ramach tej odwagi tzw. gwiazdy prześcigają się w ogłaszaniu, że nie ochrzciły swoich dzieci. Powody? Bo nie godzą się „na promowany przez Kościół katolicki zakaz stosowania metody in vitro”, bo uważają, że „chrzest to zaakceptowanie tego, że niby pochodzisz z grzechu”, bo „chrzest oraz pierwsza komunia święta wywołują w młodych stres” i „w obydwu przypadkach dzieci są bardziej zestresowane niż na maturze”. Najczęściej jednak przekonują, że w ten sposób dają dzieciom wybór. „Ich wyznanie jest ich prywatną sprawą” - deklaruje kreująca się na miłośniczkę wolności i dobra dzieci celebrytka.
Jest też odwaga w bojkotowaniu Kościoła i wiary. W ramach tej odwagi tzw. gwiazdy prześcigają się w ogłaszaniu, że nie ochrzciły swoich dzieci. Powody? Bo nie godzą się „na promowany przez Kościół katolicki zakaz stosowania metody in vitro”, bo uważają, że „chrzest to zaakceptowanie tego, że niby pochodzisz z grzechu”, bo „chrzest oraz pierwsza komunia święta wywołują w młodych stres” i „w obydwu przypadkach dzieci są bardziej zestresowane niż na maturze”. Najczęściej jednak przekonują, że w ten sposób dają dzieciom wybór. „Ich wyznanie jest ich prywatną sprawą” - deklaruje kreująca się na miłośniczkę wolności i dobra dzieci celebrytka.