Komentarze
13/2022 (1390) 2022-03-30
I już wszystko jasne... Chociaż Chorzów przywitał piłkarzy deszczem... Jak na złość. (K)ataru przecież szwedzkim rywalom nie życzył nikt z polskich kibiców.

A goście i tak przyjechali do kraju nad Wisłą wystraszeni - nie tyle umiejętnościami polskiej reprezentacji, co naszym geograficznym położeniem. Zorientowali się, że miasto, w którym zostanie rozegrany mecz, leży jedynie 300 km od granicy z Ukrainą. Ten fakt ponoć mógł wpłynąć na obniżenie komfortu i podniesienie poziomu stresu podczas gry. Wiadomo, pierwszym wyborem powinien być stadion narodowy. Ale na nim właśnie dzieje się historia... Nie piłkarska bynajmniej. Kiedy zapadała decyzja o wyborze lokalizacji, stadion narodowy służył jako szpital dla chorych na Covid-19. Teraz arena jest miejscem, w którym ukraińscy uchodźcy mogą się zarejestrować i uzyskać PESEL.
12/2022 (1389) 2022-03-23
Wielu katolickich publicystów uważa, że wraz z wydaniem papieskiego dokumentu „Praedicate Evangelium”, reformującego rzymską Kurię, możemy spodziewać się wielkich rzeczy dla Kościoła.

Przekonanie to opierają oni na tym, co myśleli katolicy w 1577 r., kiedy Sykstus V utworzył Kurię, lub w 1908, 1967 i 1988 r., kiedy trzech różnych XX-wiecznych świętych papieży zadało sobie trud jej restrukturyzacji. Czy ta myśl ma jednak jakieś uzasadnienie? Nie chodzi mi o to, że restrukturyzacja jest bezcelowa. Należy dokonać korekty w celu zmiany priorytetów, a ponieważ Kościół od co najmniej 100 lat notuje spadki zarówno pod względem wpływu publicznego, jak i wewnętrznej wierności Ewangelii, należy uczynić misję Kurii rzymskiej bardziej skuteczną, ponieważ „współczesny czas” coraz bardziej ignoruje wieczność.
12/2022 (1389) 2022-03-23
Wiele wskazuje na to, że trwająca od kilkudziesięciu dni wojna na Ukrainie szybko się nie skończy.

Interes w tym, by owa zawierucha jeszcze trochę potrwała, mają głównie wielkie mocarstwa powiązane nićmi różnych szemranych układów i biznesów. W polityce, zwłaszcza tej wielkiej, nie ma sentymentów. No ale tak było od zawsze i - jak widać - do chwili obecnej nic się nie zmieniło. Konflikty, takie jak ów za naszą wschodnią granicą, można porównać do ogniska, przy którym duzi gracze opiekają kiełbaski i najadają się nimi do syta, a reszta… Reszta robi za patyki do przytrzymywania w bezpiecznej odległości od płomieni rzeczonej wędliny, a w najgorszym wypadku za drewno opałowe.
11/2022 (1388) 2022-03-16
Tradycji stało się zadość. Jak zawsze w obliczu tragicznych wydarzeń rodzą się jakby na kamieniu wszelkiej maści prorocy, znawcy tematu, specjaliści od teologii i geopolityki razem wzięci, piewcy czarnej lub świetlanej przyszłości, wizjonerzy i wróżbici.

Posługują się emocjonalnymi argumentami naprędce skleconymi z elementów przeszłości, kawałków współczesności i marzeń o przyszłym. Zawsze mają rację i są przekonani o własnej mądrości. Jeden refren powtarza się w ich tekstach i przemowach: my wiemy najlepiej, co było i co będzie. Zadawanie im pytań jest cokolwiek płonnym zajęciem, gdyż nie można uzyskać odpowiedzi od przekonanych o własnej doskonałości. Zaś wskazywanie płynności ich poglądów i zmienianie ich pod wpływem takich czy innych doniesień i publikacji medialnych, których kopiowanie wręcz uwielbiają, jest komiczną i tragiczną wręcz procedurą.
11/2022 (1388) 2022-03-16
„Wojna sprawia, że ludzie dobrzy stają się jeszcze lepsi, zaś ludzie źli - gorsi”. Nie znam autora sentencji, ale - choć może nieco upraszcza rzeczywistość - dużo jest w niej racji.

W sensie uniwersalnym dotyczy wszelkich sytuacji kryzysowych, z jakimi przychodzi nam się mierzyć. Wydobywają one bowiem na światło dzienne to wszystko, co na co dzień jest ukryte: bohaterstwo i tchórzostwo, altruizm i egoizm, zdolność do ofiar, ale też zwyczajną podłość. W kontekście wojny w Ukrainie, blisko dwumilionowej rzeszy uchodźców przybyłych na naszą ziemię, obserwujemy dziś - jak ktoś to ujął lapidarnie i trafnie - „festiwal dobra”. Spontanicznego, powodowanego odruchami współczucia, empatii. Ludzie dzielą się tym, co mają, nierzadko otwierając gościom swoje domy i mieszkania.
10/2022 (1387) 2022-03-10
Na stronie internetowej Fox News opublikowany został w tych dniach tekst zawierający dość ciekawe pytanie: „Jeśli Putin chce odbudować Związek Radziecki, jaki kraj w następnej kolejności zaatakowałaby Rosja?”.

Autor tegoż artykułu dość szybko przeszedł do wykazu krajów, które kiedyś były częścią ZSRR. Ale jak daleko chce się posunąć Władimir Putin? Dlaczego poprzestać na starym Związku Sowieckim? Wszak w jednym z wywiadów sprzed kilku lat powiedział, że uważa to, co można nazwać Słowianami Wschodnimi - Rosję, Ukrainę i Białoruś - za jeden naród, a właściwie żyjące razem jako jeden, w ramach jednego imperium. Mistyka narodowa… ma historyczne uzasadnienie dla swojego poglądu. Sama Rosja narodziła się nie w Moskwie, która wówczas nie istniała, ale w Kijowie, gdzie rządził pierwszy chrześcijański król Rusi Kijowskiej i rozszerzył swoje królestwo na północ.
10/2022 (1387) 2022-03-10
Co będzie dalej? Nie wiem. Możliwe, że w chwili, gdy czytacie państwo ten tekst, jest już po wojnie. Niewykluczone, że heroiczni Ukraińcy odparli właśnie atak wroga i wszystko powoli wraca do „normy” sprzed 24 lutego.

Kobiety z dziećmi, które otrzymały w Polsce wikt i opierunek - nie w jakichś tam ośrodkach dla uchodźców, ale w domach wśród rodzin, w hotelach, internatach czy specjalnie dla nich przygotowanych miejscach - wyjeżdżają do swojego kraju, gdzie czekają na nich dzielni ojcowie, bracia i mężowie... A może jest wręcz przeciwnie. Na terytorium naszego wschodniego sąsiada wciąż trwają zaciekłe walki i giną niewinni ludzie. Dalej bombardowane są osiedla, budynki użyteczności publicznej, różne strategiczne obiekty... Być może większość cywilizowanych państw nieustannie przeciwko temu protestuje i, kibicując niebiesko-żółtym, podsyła żywność, odzież, broń i środki opatrunkowe.
9/2022 (1386) 2022-03-02
Gdy siadam do pisania tych słów, rozpoczyna się siódmy dzień wojny w Europie. Praktycznie wszystko, co dzieje się w przestrzeni publicznej, ale i to, co dokonuje się w naszych domach, kręci się wokół wydarzeń wojennych na Ukrainie. Dziwnym to nie jest, ponieważ często dantejskie sceny dokonują się w dużej bliskości od naszego polskiego domu.

Strach podpowiada rozmaite scenariusze rozwoju sytuacji, rozpościera wszelkiej maści perspektywy przyszłości i snuje w naszej wyobraźni dość dowolnie skonstruowane przepowiednie. Specjalistów od tego, co może się jeszcze wydarzyć, mamy aż nadto. Ich zaangażowanie zdaje się udzielać wszystkim. Ostatnio na konferencji prasowej jedna z aktywistek ukraińskich, Daria Kaleniuk z ukraińskiej organizacji pozarządowej Centrum Akcji Antykorupcyjnej, zrugała publicznie premiera Wielkiej Brytanii za brak zaangażowania na rzecz dotkniętej wojną Ukrainy, czego wyrazem miało być to, iż do tej pory… nie pojawił się na ziemi ukraińskiej w czasie działań wojennych. Teza cokolwiek absurdalna.
9/2022 (1386) 2022-03-02
Trudno pisać felieton w czasach, gdy wszystko zmienia się z dnia na dzień i coś, co nosiło znamię aktualności we wtorek, w sobotę może trącić myszką.

Ale pośród zmienności zazwyczaj zawsze gdzieś ukryta jest stałość, starych diabłów tak szybko wygonić się nie da… Kiedy robiłem późnym popołudniem zakupy w „biedrze”, spotkałem paru znajomych - w koszach paczki pampersów (dzieci mają już dorosłe), słoiki z jedzeniem, makarony, kasze, artykuły o długim okresie przydatności do spożycia itp. Wszystko po to, by dołożyć się - na tyle, na ile budżet domowy pozwala - do prowadzonych w różnych miejscach zbiórek, pomóc uchodźcom. Jakby wyciszyły się kłótnie, gdzieś zginęła pani Ochojska ze swoimi jadowitymi komentarzami, poseł Franek Sterczewski nie uprawia sprintu pomiędzy pogranicznikami z reklamówkami czegoś tam w ręku, zamilkli celebryci.
8/2022 (1385) 2022-02-23
Jednym z całkowicie realnych efektów ostatnich agresywnych działań Rosji względem Ukrainy jest wzrost napięcia i strachu na wschodnich rubieżach Europy.

Pisząc to, mam na myśli nie geograficzną granicę naszego kontynentu, ale wyznaczoną przez współczesne sojusze i zasięg międzynarodowych instytucji linię oddzielającą strefy zależności na mapie Starego Kontynentu. Strefy umowne, niemal jak linie wykreślone międzynarodowymi paktami na piaskach Sahary. Słuchając większości mieszkańców naszego kraju, nie sposób nie odkryć, że dominuje realny strach i obawa przed tym, co ma nadejść. Większość rozmówców wraca do słynnej frazy z przemówienia Lecha Kaczyńskiego z Tbilisi sprzed kilkunastu lat i traktuje ją jak spełniającą się właśnie przepowiednię.