Komentarze
1/2020 (1275) 2020-01-02
„Gdyby następnego dnia rano ktoś powiedział tak: „Stiopa! Jeżeli natychmiast nie wstaniesz, zostaniesz rozstrzelany!” - Stiopa odpowiedziałby słabym, ledwie dosłyszalnym głosem: „Rozstrzeliwujcie mnie, róbcie ze mną, co chcecie, za nic nie wstanę”.

Cóż tu mówić o wstawaniu - Stiopie wydawało się, że nawet oczu nie zdoła otworzyć, a jeżeli tylko spróbuje zrobić coś podobnego, potworna błyskawica rozwali mu głowę na kawałki. W głowie tej kołysał się olbrzymi dzwon, pod powiekami przepływały brązowe plamy z ognistozieloną obwódką. Na domiar wszystkiego Stiopę mdliło, przy czym wydawało mu się, że mdłości te wiążą się w jakiś sposób z natrętnymi dźwiękami patefonu.” Korzystając z życiowego doświadczenia, ośmielę się wyrazić graniczące z pewnością przypuszczenie, że opisany powyżej „stan pourazowy” literackiego bohatera Stiopy Lichodiejewa (Michaił Bułhakow: „Mistrz i Małgorzata”, tłum. Irena Lewandowska i Witold Dąbrowski) znany jest całkiem sporemu gronu naszych obywateli. Nazywany też „syndromem dnia poprzedniego” zwykle stanowi konsekwencję nie do końca kontrolowanej zabawy albo zgubnej pewności, że „mnie to nie dotyczy”.
51-52/2019 (1274) 2019-12-18
Zbyt bezpiecznie obchodzimy te święta. Kordonem sanitarnym jest dla nas sztuczna szopka w kościele oraz aniołek kiwający główką za pieniążek i potakujący nad naszym żywotem.

On na wszystko się zgodzi, nawet bez patrzenia na nominał wrzucanych pieniędzy. Maryjka z gipsu ni słowa nie powie, a dziecię słodkimi oczętami popatrzy na nas z aprobatą. Sumienie zatkamy kawałkiem karpia i obowiązkowym siankiem pod wigilijnym obrusem. Bezpieczne świętowanie. Bez konieczności pokazania siebie. Uperfumowani i czyściutcy, wygładzeni i z pękiem savoir vivre’u w dłoni, nieprzylepni i śliscy, bo ciągle za pan brat z rajskim akwizytorem boskości. Nie, niekoniecznie od razu krzyczeć należy o zrosłej z naszą wolą grzeszności. To najłatwiejszy sposób na tworzenie współczesnych „naczyń duchowych”, które umieją tylko odkryć co do nanometra odstępstwo od prawa boskiego i ludzkiej tradycji. W gruncie rzeczy ci również sytuują się za bezpiecznym kordonem świętowania, utkwiwszy swój wzrok w tym tylko, co jawi się im jako doskonałość, nie wychodząc poza schemat klatki urojonego dobra. Cóż, sposobów na życie bez konieczności konfrontacji z samym sobą jest nadzwyczaj wiele.
51-52/2019 (1274) 2019-12-18
Wieczerza wigilijna to dla ogromnej rzeszy ludzi obrzęd religijny. Ale nawet dla tych, którym z religią nie po drodze, jest wydarzeniem ważnym.

To rodzinne spotkanie w gronie, które niekoniecznie na co dzień spotyka się ze sobą. Czas na wspominanie, na rozmowy, na wspólnotę w najlepszym tego słowa znaczeniu. Dlatego słyszane czasem opowieści o filmach, które biesiadnicy podczas Wigilii oglądali, mogą co najmniej dziwić. Trudno sobie nawet wyobrazić siedzącą przy wspólnym stole, z utkwionym w telewizor wzrokiem rodzinę. A jednak… Od paru lat mamy też nowe strapienie… Po której stronie talerza kładziemy telefon w czasie wigilijnej kolacji? Pytanie, oczywiście, potraktujemy jako żart. Albo prowokację. Co nie zmienia faktu, że problem - wcale nie błahy - istnieje. I że nie pojawił się nagle - jak filip z konopi, za to wniknął w nasze życie niezwykle szybko i intensywnie. Statystyki podają, że mamy dziś więcej komórek niż ludzi. Co niekoniecznie musi być jednoznaczne z koniecznością prowadzenia przy (nie tylko wigilijnym, ale tym szczególnie) stole telefonicznej konwersacji, przeglądania Facebooka, odbierania czy pisania esemesów.
50/2019 (1273) 2019-12-11
Tydzień prawie przedświąteczny zaiste obfitował w nawał tematów ciekawych do komentowania.

Poczynania naszej noblistki, kolejne wypowiedzi superweganki niejakiej Spurek, buńczuczne pomachiwania szabelką przez sędzię (vel sędzinę) Gersdorf stanowią doskonałą pożywkę dla felietonistów i komentatorów. Podobnie zresztą jak ciągnąca się sprawa szefa NIK czy inne tego typu. Nie sposób jednak nie zauważyć, że na czoło wybija się jednak „wyczekiwana” decyzja konferansjera programu telewizyjnego i dyżurnego „teologa” kraju, czyli Szymona Hołowni, który światu i Polsce, niczym Piłsudski depeszą iskrową, obwieścił swój zamiar kandydowania w wyborach prezydenckich 2020 roku. Reakcja światka medialnego zdawała się podkreślać, iż jest to wydarzenie w swej wadze porównywalne z Bitwą Warszawską 1920 r. Relacje na żywo w mediach lewicowych i prawicowych, rządowych i opozycyjnych, na portalach społecznościowych i innych… Świat odetchnął z ulgą niczym uczestnik programów „talentowych”, gdy usłyszał wyczekiwany niecierpliwie werdykt.
50/2019 (1273) 2019-12-11
Co kilkanaście dni w postępowych mediach na całym świecie głośno jest o szwedzkiej nastolatce, która swego czasu przestała chodzić do szkoły, by poświęcić się ratowaniu Ziemi przed klimatyczną zagładą.

W ubiegłym tygodniu wielu mieszkańców planety po raz kolejny wstrzymało oddech, oczekując w napięciu, co też mądrego powie młody autorytet ekologów, który po trzech tygodniach żeglugi przez Atlantyk na pokładzie nowoczesnego katamaranu z wychodkiem oraz kilkugodzinnej podróży „środkiem transportu zostawiającym znikomy ślad węglowy” dotarł tym razem do Madrytu, na kolejny już szczyt klimatyczny. Greta Thunberg, bo o niej mowa, od pewnego czasu jest kimś więcej niż tylko symbolem walki z tzw. globalnym ociepleniem. Dziecko, które jeszcze niedawno wyciągało palcem gile z nosa, stało się dziś wyrocznią, jedną z najbardziej wpływowych osób na świecie, drogowskazem pokazującym, w jakim kierunku wypada podążać, by nie odstawać od „lepszej” części społeczeństwa.
49/2019 (1272) 2019-12-04
Mając ostatnio trochę wolnego czasu, postanowiłem nadrobić swoje zaległości w oglądaniu dokumentów społecznych dotyczących współczesnej kultury.

Zazwyczaj mam co najwyżej możliwość ich pobieżnego przejrzenia. Jednym z takich dokumentów był film niemieckiej telewizji na temat tzw. fakenewsów, czyli fałszywych informacji mających na celu zdyskredytowanie, ośmieszenie lub oczernienie przeciwnika. Zaciekawiło mnie w tym filmie nie to, co związane jest z częstotliwością stosowania tej metody przeciwko innym ani też nie samo formalne konstruowanie takowych wiadomości. Najciekawszym okazało się to, że fałszywe informacje są 70% częściej powielane i przekazywane chociażby w mediach społecznościowych od informacji prawdziwych, nawet przy posiadaniu wiedzy o tym, która z nich jest prawdziwa, a która fałszywa. Konstatacja ta jest zaiste nie tylko niepokojąca, ile wręcz dramatyczna. Oznacza to bowiem, iż nasze społeczeństwo samo w sobie jest zainteresowane tworzeniem fałszywej rzeczywistości i nurzaniem się w tym, co kłamliwe i błędne. Nie idzie tu jednak tylko o sam aspekt etyczny, ile raczej o sposób naszego odbioru świata, a co za tym idzie - o nasze rozumienie świata.
49/2019 (1272) 2019-12-04
Dziękowała mu brytyjska królowa, spotkać chce się z nim prezydent Andrzej Duda, a minister sprawiedliwości będzie wnioskował o przyznanie medalu.

Przed kilkoma dniami w Londynie doszło do ataku terrorystycznego, w którym zginęły dwie osoby, a kilka zostało rannych. Ofiar mogłoby być więcej, gdyby nie odważna postawa kilku przechodniów, którzy zatrzymali zamachowca. Jednym z bohaterów był pan Łukasz, polski kucharz pracujący w Londynie, który zatrzymał nożownika przy pomocy, jak donosiły brytyjskie media, kła narwala. Dla tych, którzy jeszcze nie zdążyli przeczesać wyszukiwarek, wyjaśnienie: narwal to krewny wieloryba. Cechą wyróżniającą zwierzęta jest pojedynczy kieł. Do zdobycia wyłącznie na czarnym rynku, ponieważ handel kłami narwala jest nielegalny praktycznie na całym świecie. Wszystko w celu ochrony tych unikalnych zwierząt przed wyginięciem. Skąd Polak wziął kieł narwala? Trzeba opisać przebieg zdarzenia. Atak rozpoczął się w budynku, gdzie odbywała się konferencja. Polak w tym czasie czyścił szklanki w pomieszczeniach znajdujących się w piwnicy restauracji. Kiedy usłyszał krzyk, pobiegł na górę.
48/2019 (1271) 2019-11-27
Tak czasem w życiu bywa, że marzenia rozjeżdżają się z rzeczywistością niemiłosiernie.

Zastosowany w tytule fragment epopei o Pawlakach i Kargulach odnosi się wprawdzie do konia podarowanego w ramach pomocy międzynarodowej, ale poprzez wejście w świat polskiej mowy odnosić się może właśnie do wszystkiego, co zaplanowane jako świetlana przyszłość nagle okazuje się spaloną na panewce mrzonką. Szczególnie bolesną, gdy zadawać by się mogło, iż zainwestowane wysiłki miały dać fenomenalny sukces, a okazały się zwykłym przeinwestowaniem. Pierwszy z brzegu to przykład pewnej gwiazdki telewizyjnej, co to rozstawszy się z jedną stacją postanowiła, iż jej zwycięstwo w programie konkurencyjnego nadawcy będzie pokazem siły i zemstą na dotychczasowym pracodawcy. Plany pokrzyżowało oczywiście głosowanie widzów, którzy jakoś nie pojęli owego detalicznie określonego planu i wyrazili swoje zdanie nie tak, jak decydenci postanowili.
48/2019 (1271) 2019-11-27
Zimno się zrobiło, nieprzyjemnie, brrr. Może i temperatura nie jest jeszcze jakaś bardzo-bardzo niska, ale przecież wiadomo, że nie ma się na lepsze.

Ten listopad taki straszny w tym roku znowu jest. O, jak wieje. Niedługo czapki będzie pewnie z głowy ludziom zrywać. Na dodatek jeszcze ten czas wymienili, specjalnie, żeby życie zakłócić. To ile teraz można uszczknąć tego dnia?! Ledwie, człowieku, wstaniesz, a już zaraz noc. Niczego się nie chce. I jeszcze przewidują, że zima ciężka ma być. Jak zawieje, to nigdzie nie dojedziesz. Albo mróz, ślizgawica jaka… Na pewno nie da się wyjść na ulicę, bo zaraz rrrym jak długi - i nieszczęście gotowe. A jak się ręka tobie albo i noga złamie, to ohohohohoho! Jaki cię doktor przyjmie, skoro kolejki wszędzie? A niechby nawet i przyjął, to który się nad twoim losem choć ciuteczek zlituje? I te święta jeszcze. Znowu sprzątaj, lataj, gotuj, usługuj - tak w koło Macieju. A na ulicach, a w sklepach?! Nie przejdziesz, żeby nie zahaczyć o kogo, nie przejedziesz, żeby się w korku nie nastać.
47/2019 (1270) 2019-11-20
Pozornie, czytając mity poszczególnych ludów naszej planety, człowiek nie odczuwa żadnego niebezpieczeństwa. Ot, opowieści ludzi, którzy nie mając innego sposobu, w ten właśnie próbują opisać otaczającą ich rzeczywistość.

Baśniowe opisy poruszają wyobraźnię, niekiedy stając się kanwą artystycznych dokonań, a przede wszystkim są łatwym sposobem dotarcia z jakimś wyjaśnieniem stanu rzeczy do prostego ludu, nieposiadającego możliwości zrozumienia zawiłych naukowych twierdzeń. Zdawać by się mogło, że nie ma w nich nic zbytnio zatrważającego. A jednak nie sposób nie odnieść wrażenia, a nawet z pewnością stwierdzić, iż stanowią one niemałe zagrożenie właśnie dla ludzkiej egzystencji w świecie. Pozornie bowiem, będąc łatwym sposobem interpretacji rzeczywistości, w gruncie rzeczy one właśnie prowadzą ludzi na manowce. Zawierając w sobie wieloznaczność, dają możliwość różnorodnych interpretacji, czego skutkiem jest po prostu szerzenie wśród ludzi błędów w poznaniu świata. Ich łatwa przylepność do ludzkiej emocjonalności daje asumpt do wysunięcia się sfery przeżyć psychicznych na plan pierwszy z pominięciem racjonalności jako zasadniczego elementu odróżniającego człowieka od reszty stworzeń.