Powoli przestajemy szukać nadziei. Szaro i buro wokoło, śniegu
niewinnej bieli nie uświadczysz, kaszlesz zamiast kolędę śpiewać.
Nie bieg radosny pasterzy, nie determinacja mędrców, nie spieszny trzepot anielskich skrzydeł. Szuranie noga za nogą po rekolekcyjnej posadzce i sklepowych alejach, bo grzech trzeba zrzucić i prezenty kupić, ale wszystko to na miarę kieszeni i serca skarlałego. I jeszcze życzenia, bardziej wyrwane z medialnych przestworzy niż tchnące osobistą tęsknotą za Stajenką. Święta coraz bardziej bez jasności.
Nie bieg radosny pasterzy, nie determinacja mędrców, nie spieszny trzepot anielskich skrzydeł. Szuranie noga za nogą po rekolekcyjnej posadzce i sklepowych alejach, bo grzech trzeba zrzucić i prezenty kupić, ale wszystko to na miarę kieszeni i serca skarlałego. I jeszcze życzenia, bardziej wyrwane z medialnych przestworzy niż tchnące osobistą tęsknotą za Stajenką. Święta coraz bardziej bez jasności.