Istotną cechą polskiej religijności jest pobożność maryjna. Kult i obecność Matki Bożej w naszym przeżywaniu chrześcijaństwa wywarła wyjątkowy wpływ nie tylko na sferę indywidualnej bogobojności.
Kościół
4 maja Kościół wspomina św. Floriana, męczennika. Kult tego rzymskiego legionisty jest żywy zwłaszcza w Polsce. O jego wstawiennictwo proszą ci, którym zagraża pożar, powódź bądź wojna.
Po kilkutygodniowym oddechu handlowcy niecierpliwie liczą dni, jakie pozostały do kolejnej komercyjnej kampanii. Wszak trzeba poprawić nadszarpnięty kryzysem budżet, szykując następne „hity” i superpromocje. Tym razem na cel zostaną wzięci pierwszokomuniści!
Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie, jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana, jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana” /Rz14, 7n/
To, co się działo w marcu i kwietniu 2005 r., zaskoczyło wszystkich. Śmierć, choroba nigdy nie były medialne. Gościły tam zasadniczo tylko w dwóch sytuacjach: gdy służyły komercji, ewentualnie stawały się przedmiotem gry politycznej.
Początki kultu Miłosierdzia Bożego były trudne. Największy wkład w jego rozwój mieli s. Faustyna i Jan Paweł II.
Niewiara Tomasza pomogła mi bardziej uwierzyć niż wiara pozostałych uczniów – napisał papież Grzegorz Wielki w homilii do fragmentu ewangelii, opisującej spotkanie Jezusa z apostołami po zmartwychwstaniu (J 20, 24-29). Dlaczego?
Wielki Tydzień, a zwłaszcza Triduum Paschalne, to czas, kiedy w sposób szczególny nasze myśli karmione opisami czytań ewangelicznych wędrują ku Jerozolimie, miastu, które dwa tysiące lat temu było niemym świadkiem zbawczych wydarzeń.
Śmierć to „obudzenie z czasu i przestrzeni” napisała Anna Kamieńska w swoim dzienniku. To wejście w nowy, nieznany wymiar życia. To droga do Domu Ojca. Krzyżowa droga dobiegła końca. Nie dokonał się cud. Nie zagrały trąby anielskie i nie ruszyły z odsieczą niebieskie wojska. Skazaniec skonał w straszliwych mękach…
„Najstarsi rzymianie nie widzieli czegoś podobnego” - mówił po uroczystościach Niedzieli Palmowej w 1984 r. 91-letni kardynał Carlo Confalonieri. Sędziwy książę Kościoła miał na myśli reakcję młodzieży, która przybyła na wezwanie Jana Pawła II.
- « Następne
- 1
- …
- 151
- 152
- 153
- 154
- 155
- …
- 177
- Poprzednie »