Kościół
22/2022 (1399) 2022-06-01
Jego sanktuaria zlokalizowane są zazwyczaj na skałach i znacznych wysokościach, tam, gdzie dawniej kwitł pogański kult. Za przyczyną św. Michała Archanioła zostały naznaczone Bożą obecnością.

Po Polsce od kilku ładnych lat peregrynuje kopia figury św. Michała Archanioła z włoskiego Gargano. To pielgrzymowanie miało trwać tylko rok i tylko w parafiach prowadzonych przez księży michalitów. Ku zaskoczeniu pomysłodawców jest kontynuowane do dziś. Obecnie można o nim mówić w kontekście fenomenu. Kult św. Michała nie jest czymś nowym. Trwa od wielu wieków. Świadczą o tym m.in. jego europejskie sanktuaria. Nie są one rozsiane, ale ułożone w… jednej linii. Ten szlak nazywany jest mieczem św. Michała Archanioła. Ciągnie się od Irlandii i Anglii, wiedzie przez Francję, Włochy i Grecję, a kończy na Górze Karmel w Izraelu. Trzy najważniejsze - Mont Saint Michel we Francji, Sacra di San Michele w Dolinie Susa oraz Monte Sant'Angelo w Gargano - położone są w tej samej odległości od siebie.
21/2022 (1398) 2022-05-25
Niemalże od zawsze człowiek patrzył na niebo z myślą, że jest ono mieszkaniem bóstw, krainą przebywania Boga.

Już w czasach starożytnych patrzono w gwiezdne przestworza z przekonaniem, iż gdzieś tam, ponad ziemią, znajduje się świat bogów. Taka intuicja bierze początek przede wszystkim w tym, że kosmiczny świat jest dla człowieka nieosiągalny. Tam więc umieszcza również Boga, którego też do końca nie potrafi zrozumieć.Dziś nie wierzymy w to, że jakaś część nieba jest miejscem przebywania Boga. Zgadzamy się z Jurijem Gagarinem, który, przekroczywszy przestrzeń kosmiczną, powiedział: „Boga niet”. Owszem, w kosmosie Boga nie ma i Kościół nigdy nie kazał Go tam szukać. Skoro więc nie chodzi o schowanie się za chmurą czy ukrycie w konstelacji gwiazd, co właściwie mówi nam dziś Dogmat o Wniebowstąpieniu Jezusa?
21/2022 (1398) 2022-05-25
Dziś w polskim Kościele obserwujemy wiele postaw na wskroś subiektywnych i hiperindywidualistycznych. Wielu mówi: «ja wiem lepiej; powinno być tak, jak ja uważam», ale ich argumenty nie zawsze idą w parze z tym, co naucza Kościół” - to słowa bp Grzegorza Suchodolskiego wypowiedziane podczas ostatniego spotkania zelatorów Kół Żywego Różańca w Horodyszczu. Trudno się z nimi nie zgodzić. Posłuszeństwo w Kościele szwankuje coraz bardziej i jest świadomie odrzucane. Jak je zdefiniować?

- Posłuszeństwo zawsze zakłada jakąś zależność od drugiej osoby oraz wzięcie odpowiedzialności za swoje decyzje. W sensie religijnym posłuszeństwo jest narzędziem, jakie Bóg dał człowiekowi, aby ten mógł wyrazić swoją wiarę, miłość, lojalność i cześć wobec Niego - tłumaczy o. Sebastian Wiśniewski OMI. - Do okazania posłuszeństwa Bogu potrzebna jest wiara nadprzyrodzona, czyli religijna. Jeśli wierzę Bogu, będę Mu posłuszny w zachowywaniu Jego woli względem mnie. A ta jest wyrażona w Dekalogu i Ewangelii. Miłość wobec Boga polega też na zachowywaniu Jego przykazań - przypomina, dopowiadając, że chociaż zmieniają się czasy i przychodzą nowe życiowe sytuacje, nie zmienia się jednak słowo Boga, któremu chcemy być posłuszni i ulegli.
20/2022 (1397) 2022-05-19
W niedzielę 22 maja w Lyonie odbędzie się uroczystość beatyfikacyjna sługi Bożej Pauliny Jaricot (1799-1862), która z pomocą łaski Bożej miliony ludzi na całym świecie zmobilizowała do codziennej modlitwy różańcowej.

Paulina Jaricot urodziła się 22 lipca 1799 r. w Lyonie we Francji jako jedna z siedmiorga dzieci bogatego przemysłowca, fabrykanta jedwabiu. Otrzymała staranne wychowanie religijne. Duży wpływ wywarł na nią już w dzieciństwie jej brat Fileas, który dużo opowiadał o pracy misjonarzy, a później wstąpił do Paryskiego Seminarium Misji Zagranicznych. Za przełomowe wydarzenie w jej życiu biografowie uznają wypadek, którego doświadczyła, mając 17 lat. Spadła z wysokości, nie doznając jednak poważnych obrażeń. To wydarzenie, a następnie śmierć matki, która ofiarowała się Bogu w zamian za zdrowie córki, spowodowało, że Paulina zaczęła bardziej interesować się życiem duchowym, czytać Biblię i regularnie uczestniczyć w Mszy św.
20/2022 (1397) 2022-05-19
Cudem, który nieustannie czyni św. Rita, jest fakt, iż mimo upływu 600 lat, odkąd przyszła na świat, żyje do dziś. Dlaczego ta urodzona w średniowieczu, w dodatku w dalekich Włoszech kobieta z cierniem i pogmatwanym życiorysem jest tak bliska współczesnym ludziom?

Choć żyła na przełomie XIV i XV w., a w Polsce modlitwy w sprawach beznadziejnych „zagospodarował” św. Tadeusz Juda, od lat niezwykle dynamicznie rozwija się kult św. Rity. Także w diecezji siedleckiej, gdzie w pięciu parafiach znajdują się jej relikwie. Każdego 22 dnia miesiąca do Bork, Siedlec, Połosek, Leśnej Podlaskiej, a ostatnio Międzyrzeca Podlaskiego na specjalne nabożeństwa ku czci świętej od róż przybywają rzesze wiernych, w dodatku często z odległych miejscowości. „Rita przyciąga jak magnes” - mówią. Na czym polega jej fenomen? Dorota z Międzyrzeca Podlaskiego przyznaje, że z Ritą zna się od lat. - Zawsze mi imponowała tym, że tak mężnie znosiła wszystko, co ją w życiu spotykało. Kiedy wiele lat temu byłam we Włoszech, przywiozłam książkę z modlitwami za jej wstawiennictwem.
19/2022 (1396) 2022-05-11
W naszej diecezji jest ich 12. Choć nie tworzą formalnej wspólnoty, łączy je jedno: ich Oblubieńcem stał się Chrystus i do końca swojego życia pragną żyć w czystości, odrzucając dobrowolnie ponowne zamążpójście.

Gotowość do przyjęcia konsekracji to zarówno powołanie, jak i zadanie. To także piękny sposób na wypełnienie życia i samotności po śmierci współmałżonka. Przede wszystkim jednak stanowi dar od Boga, bo to On pociąga konkretne osoby do podjęcia takiej decyzji - przekonują cztery wdowy, które 30 kwietnia w siedleckiej katedrze przyjęły z rąk bp. Kazimierza Gurdy konsekrację. Do tego dnia przygotowywały się trzy lata, choć - jak przyznają - tak naprawdę czekały na niego całe życie. Halina Gryczan już jako młoda dziewczyna pragnęła pójść do zakonu. - Wtedy trzeba było mieć jednak zgodę rodziców i tzw. wyprawkę, a ja nie otrzymałam ani jednego, ani drugiego. Postanowiłam więc uczyć się dalej i zdobyć zawód, ale to niespełnienie nosiłam w sobie zawsze. Tylko na pewien czas zostało ono uśpione - opowiada.
19/2022 (1396) 2022-05-11
Drogi Młody Przyjacielu! Chcielibyśmy ci coś powiedzieć: „Bóg Cię kocha”! Nie usłyszysz dziś lepszej wiadomości. Te trzy słowa potrafią przemienić życie, tylko... trzeba je przyjąć na poważnie i z wiarą.

Może poczujesz zaskoczenie i zdezorientowanie, bo nigdy wcześniej tego nie słyszałeś. A może wręcz odwrotnie, odpowiesz: „już to słyszałem” albo zapytasz: „no i co z tego?”. Św. Jan Apostoł przekonywał, że Bóg jest miłością. To była główna myśl napisanej przez niego Ewangelii i listów. Myślisz, że pisał tylko teoretycznie? Nie! Pamiętasz, że w Ewangelii nazywał siebie „tym, którego Jezus miłował”? Czy to znaczy, że Chrystus pozostałych uczniów tylko lubił? Nie! Tak samo może powiedzieć o sobie każdy z nas. Zamiast imienia „Jan” wstaw swoje i… uciesz się tym umiłowaniem. Bóg ukochał nas nie tylko od momentu naszych narodzin. On znał nas i umiłował, kiedy pojawiliśmy się w Jego zamyśle. Ciebie i mnie nosił w swoim sercu jeszcze przed założeniem świata!
18/2022 (1395) 2022-05-04
Kalendarz wskazywał datę 13 maja 1981 r., a zegar godzinę 17.17. Na Placu św. Piotra rozległy się strzały. Gołębie wzbiły się w powietrze, a człowiek w bieli osunął na podłogę samochodu, którym objeżdżał plac...

Zamach na Jana Pawła II zszokował świat. O ile ludzie rozpatrywali atak na Ojca Świętego w kontekście fizycznym i politycznym, on sam patrzył na niego przede wszystkim w perspektywie duchowej oraz mistycznej. Wieść o strzelaninie podczas audiencji i dramatycznym stanie papieża obiegła świat z szybkością błyskawicy. Choć od tamtych wydarzeń minęło 41 lat, w dalszym ciągu są okryte one wieloma niewiadomymi. Jedno jest pewne: 13 maja 1981 r. Jan Paweł II miał umrzeć. Wszystko przemawiało za tym, że misja zamachowca nie ma prawa się nie udać. To, co wydarzyło się po wystrzeleniu pocisków, było przeplatanką dramatycznych momentów i „przypadków”, które do dziś trudno wytłumaczyć. Papież miał zginąć, ale został ocalony. Jan Paweł II, wspominając zamach na swoje życie, jak refren powtarzał: jedna ręka strzelała, a druga kierowała kulą.
18/2022 (1395) 2022-05-04
Zwycięstwo przyjdzie przez Maryję, bowiem przez Nią na świat po raz pierwszy zszedł do ludzi Zbawiciel - i czyni to nadal, aby każdy mógł doświadczyć Jego boskiej, czułej miłości - zauważa Przemysław Janiszewski, teolog.

Obrona Częstochowy, bitwa pod Wiedniem czy słynny Cud nad Wisłą - wszystkie te bitwy to wielkie zwycięstwa w wojnach cywilizacyjnych, których stawką nie tylko była nasza wolność, ale także i dusze. Dzisiaj również wielu z nas kieruje swoje modlitwy do Królowej Polski, wierząc, że jej wstawiennictwo może uchronić nas przed okrucieństwem wojny. Maryja bardzo rzadko wprost pojawia się w Biblii. Można na palcach jednej ręki policzyć Jej wypowiedzi odnotowane na kartach Pisma Świętego. - Jest ukryta, co nie oznacza, że nieobecna. Wręcz przeciwnie - zwraca uwagę P. Janiszewski. - Jej „milczenie” opisuje to, kim Ona jest. A jest Tą, która wszystko otrzymała od Boga Ojca, jednocześnie wszystko Mu oddając i zawierzając. Jej „ukrycie” w słowie Bożym można zobrazować na podstawie Drogi krzyżowej Chrystusa - wyjaśnia teolog.
17/2022 (1394) 2022-04-27
Jeden z najważniejszych, a zarazem najtrudniejszych procesów w naszym duchowym dojrzewaniu to przejście od postrzegania Pana Boga jako li tylko wirtualnego bytu, traktowania wiary niczym „metafizycznej wrażliwości”, do „zerwania oczu z uwięzi” - spotkania Go jako Osoby, Żyjącego Boga. Odkrycia Go obok siebie, w sobie. Pomoc przychodzi niekiedy z najmniej oczekiwanej strony.

Natalka niedługo skończy 17 lat. Jest chora na rzadką chorobę neurologiczną, do tego dochodzi padaczka, inne komplikacje. Od niedawna karmiona jest przez PEG. Średnia przeżywalność z jej chorobą to 14-15 lat. Natalka zatem - jak niekiedy śmiejemy się razem z jej opiekunami prawnymi: panią Augustyną i panem Janem (babcia i dziadek) - żyje na krechę. I całkiem nieźle sobie radzi! Byłem u Natalci w Wielki Czwartek z Komunią św. Kilka dni wcześniej wróciła ze szpitala. Parę nieprzespanych nocy, lekka gorączka robiły swoje - dziewczynka była niespokojna, dawały znać o sobie emocje, wierciła się na poduszce. Tak się złożyło, że akurat w tym czasie w domu były też nauczycielki ze szkoły specjalnej. Króciutko pomodliliśmy się, potem włożyłem kawałeczek konsekrowanej Hostii, wielkości ćwierci paznokcia, do jej buzi. Mamy taki specyficzny porozumiewawczy „kod”: najpierw delikatnie głaszczę ją po policzku, co jest znakiem, że ma otworzyć usta. Tak było i tym razem.