Od pewnego czasu powraca pomysł zmodyfikowania treści modlitwy
„Ojcze nasz”. Konkretnie chodzi o sformułowanie szóstej prośby „I
nie wódź nas na pokuszenie”, sugerującej - z natury rzeczy -
bluźnierczą tezę, iż Pan Bóg miałby nas „kusić” do złego.
Dyskusję wzmacniają medialne doniesienia o pozytywnym nastawieniu papieża Franciszka, by takowej konwersji dokonać. Skąd się wziął problem? Czy rzeczywiście zmiana jest konieczna? Nie ulega wątpliwości, że każdą sugestię zmiany w materii tak poważnej należy traktować z wielką ostrożnością. - Za nią mogą pójść żądania kolejnych modyfikacji np. Credo, odpowiadających wymogom poprawności politycznej - ostrzega ks. prof. Waldemar Chrostowski. Niemożliwe? Jak najbardziej realne, czego dowodem mogą być tu i ówdzie podnoszone głosy, by zredefiniować w Kościele pojęcie rodziny, małżeństwa, płci czy „uwspółcześnić” Dekalog. Poza tym modlitwa odmawiana w „starym” brzmieniu przez setki lat mocno utrwaliła się w pamięci milionów ludzi, w tradycji. Próby modyfikacji niekoniecznie zostaną dobrze przyjęte.
Dyskusję wzmacniają medialne doniesienia o pozytywnym nastawieniu papieża Franciszka, by takowej konwersji dokonać. Skąd się wziął problem? Czy rzeczywiście zmiana jest konieczna? Nie ulega wątpliwości, że każdą sugestię zmiany w materii tak poważnej należy traktować z wielką ostrożnością. - Za nią mogą pójść żądania kolejnych modyfikacji np. Credo, odpowiadających wymogom poprawności politycznej - ostrzega ks. prof. Waldemar Chrostowski. Niemożliwe? Jak najbardziej realne, czego dowodem mogą być tu i ówdzie podnoszone głosy, by zredefiniować w Kościele pojęcie rodziny, małżeństwa, płci czy „uwspółcześnić” Dekalog. Poza tym modlitwa odmawiana w „starym” brzmieniu przez setki lat mocno utrwaliła się w pamięci milionów ludzi, w tradycji. Próby modyfikacji niekoniecznie zostaną dobrze przyjęte.