Opinie
17/2019 (1240) 2019-04-24
Bóg uzdrowił mnie jak paralityka. Powiedział: „wstań, weź swoje łoże i idź”. Kiedyś byłam sparaliżowana i dlatego teraz nie mogę czuć się lepsza od innych, bo upadłam niżej niż wielu. W swoim nawróceniu nie mam żadnej zasługi. On uczynił wszystko.

Od tamtych wydarzeń minęło 13 lat. Przez ten czas Pan przygotował mnie, abym śmiało potrafiła mówić o swoim grzechu i wielkim Bożym miłosierdziu. Wychowałam się w rodzinie niepraktykującej. Rodzice początkowo chodzili do kościoła co niedzielę, ale z biegiem lat robili to coraz rzadziej. W końcu stali się wyłącznie świątecznymi katolikami. Znałam podstawowe modlitwy, ale nie modliłam się zbyt często. Jako dziecko i nastolatka byłam bardzo radosna i aktywna. Rodzice wychowywali mnie troskliwie. Stałam się mocno rozpieszczoną jedynaczką. Pan Bóg obdarzył mnie wieloma talentami, nauka nie sprawiała mi problemów. Byłam lubiana i bardzo towarzyska, angażowałam się w wiele wydarzeń, uczęszczałam na wszystkie możliwe kółka zainteresowań, wygrywałam szkolne konkursy przedmiotowe. Czułam się kowalem swojego losu.
16/2019 (1239) 2019-04-17
Zmartwychwstanie nie unieważnia krzyża. Czasem sprawiamy wrażenie, jak byśmy - spiesząc razem z uczniami, biblijnymi kobietami, aby przekonać się że On żyje - chcieli jak najszybciej zapomnieć o Wielkim Piątku. Ale przecież nie byłoby radości poranka wielkanocnego, gdyby nie samotność Jezusa na Golgocie, okrutna męka i Jego tak bardzo ludzkie „Eli, Eli, lama sabachthani”.

Dni poprzedzające Zmartwychwstanie Chrystusa przyjęło się w tradycji Kościoła nazywać wielkimi: Wielki Tydzień, Wielki Czwartek, Piątek, Sobota. I wreszcie - Wielka Noc! Intencja jest oczywista: historia Jezusa, która dopełniła się na Golgocie i rozświetliła świat nadzieją w Niedzielny Poranek, to fundament wiary - sens wszystkiego. Przezeń Bóg przypieczętował przymierze z ludźmi, ostatecznie i definitywnie określił odwieczny plan, jaki powziął wobec każdego nas: uwolnienie z jarzma grzechu i śmierci, zbawienie. „[…] Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara” - pisał św. Paweł (por. 1 Kor 15,14). Apostoł doskonale rozumiał wagę wydarzeń paschalnych - my mamy z nimi spory kłopot.
16/2019 (1239) 2019-04-17
Gdzie idziemy? W jaką stronę zmierzamy? Dokąd biegniemy i za czym łazimy? Jest wiele sposobów na to, by się poruszać. Najciekawszy i arcyważny pozostanie zawsze cel: o co właściwie nam chodzi?

To słowa pochodzące ze wstępu książki ks. Wojciecha Węgrzyniaka, która właśnie się ukazała nakładem Domu Wydawniczego Rafael. Jednak tytuł „O co właściwie nam chodzi”, choć sugeruje podsunięcie gotowych odpowiedzi, wcale nie jest tak oczywisty. Ks. Wojciech pochodzi z Podhala, księdzem jest od 21 lat. Studiował w Rzymie, Jerozolimie, zdobywając w tym czasie również doświadczenie duszpasterskie w Anglii, Niemczech, Francji, USA. Od października 2009 r. pracuje na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Jego specjalność to nauki biblijne. Jednak największą „popularność” przyniósł mu blog, który śledzą tysiące internautów. Zamieszcza na nim swoje komentarze, w których odnosi się do bieżących wydarzeń i aktualnych tematów związanych z Kościołem. Robi to w sposób niebanalny, czasem ironiczny, a na pewno z wielką inteligencją. „Dlaczego żałuję, że jestem księdzem?”, „Trzy największe współczesne herezje”, „Czy kazania mają być krótkie?”, „Polska dla Polaków” - to tylko niektóre tytuły jego rozważań pokazujące, że nie boi się stawiać ważkich pytań, zaś ta forma ewangelizacji przynosi równie bogate owoce, co tradycyjna.
15/2019 (1238) 2019-04-10
Przywykliśmy do tego, że każdego roku Wielki Post obfituje w newsy uderzające w chrześcijaństwo. Częściej niż zwykle pojawiają się „rewelacje” dotyczące historii biblijnej, Kościoła, osoby Chrystusa itp. W narrację niniejszą wpisuje się rzekomy „skandal”, jaki miał miejsce w jednej z parafii w Gdańsku, kiedy to zostały spalone talizmany, amulety, znaki okultystyczne, maski szamańskie i książki, m.in. tomy „Harry’ego Pottera”.

Wybuchała afera, jakiej ks. Rafał Jaroszewicz z pewnością się nie spodziewał, umieszczając zdjęcia na portalu Fundacji SMS z Nieba. Temat podjęły najważniejsze serwisy informacyjne, wypowiedziały się autorytety od lewa do prawa. Nie zabrakło histerycznych pohukiwań, że oto historia zatacza koło, ponieważ fanatyczni duchowni powtarzają matrycę działania faszystowskich Niemiec (tam też palono książki!), że Kościół stacza się na dno itd. Ks. Jarosiewicz przeprosił. Ale problem pozostał. I jest daleko bardziej skomplikowany, niż może się to na pierwszy rzut oka wydawać.
15/2019 (1238) 2019-04-10
Na boisku uczą się dyscypliny, poznają swoje wady i zalety. Przekonują, że wiara w naturalny sposób łączy się z uprawianiem sportu. Klerycy Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Siedleckiej po raz kolejny wezmą udział w Mistrzostwach Polski w Piłce Nożnej Seminariów Duchownych i Zakonnych, których finały odbędą się 1 i 2 maja w Siedlcach.

Zawody organizowane są od 1991 r. co dwa lata. Podczas ostatnich mistrzostw, które odbyły się w 2017 r., klerycy WSD Diecezji Siedleckiej zwyciężyli po raz piąty, tym samym bijąc rekord w historii zawodów. W meczu finałowym siedlecka drużyna pokonała ekipę z seminarium w Łomży 3:0. Po raz kolejny - bo tradycyjnie zwycięzca turnieju jest gospodarzem rozgrywek - finał mistrzostw odbędzie się w Siedlcach. Mecze półfinałowe, w których zmierzą się trzy drużyny z seminariów: w Tarnowie, Łomży, Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej z Obry i gospodarze, zaplanowano na 1 maja. Dzień później ekipy będą rywalizować w meczu o trzecie miejsce oraz tytuł mistrza rozgrywek.
14/2019 (1237) 2019-04-03
Słowa „jałmużna” dość powszechnie używa się dzisiaj na określenie czegoś poniżającego, obraźliwego, kojarzonego z pogardą i - również umieszczaną w kontekście negatywnym - litością.

Tymczasem już Ojcowie Kościoła używali terminu „debittum”, czyli powinność. Oznacza to, że jałmużna nie staje się czymś dobrowolnym, ale powinnością. Jesteśmy ją winni Bogu i ludziom. Św. Augustyn mówił wprost: by żaden ubogi nie wykręcał się, że nie może dać jałmużny. Nie masz pieniędzy? Daj to, co możesz. Do pewnego mnicha przyszedł kiedyś uczeń, pytając, jak to jest z tymi najważniejszymi uczynkami: który z nich jest pierwszy? Mądry starzec odpowiedział takim oto porównaniem: „Modlitwa jest jak ptak, którego skrzydłami są post i jałmużna. Nie wzleci do nieba, jeśli braknie jej jakiegoś skrzydła. Post jest jak ptak, którego skrzydłami są modlitwa i jałmużna. Nie wzleci do nieba, jeśli braknie mu jakiegoś skrzydła. Jałmużna jest jak ptak, którego skrzydłami są modlitwa i post. Nie wzleci do nieba, jeśli braknie jej jakiegoś skrzydła”.
14/2019 (1237) 2019-04-03
Eleganccy, odnoszący sukcesy w pracy, cieszący się społecznym uznaniem piją wieczorami albo w weekendy. Zdarza się, że do upadłego. Alkoholikowi wysokofunkcjonującemu o tyle trudniej wejść na drogę trzeźwienia, że z pozoru wszystko wydaje się mieć pod kontrolą. Wszystko, oprócz zawartości butelki.

Alkoholika wysokofunkcjonującego (w skrócie HFA - z ang. high- functioning alcoholic) trudno utożsamiać z „menelem” w potocznym rozumieniu tego słowa. Wysokofunkcjonujący zmagają się z uzależnieniem od alkoholu, prowadząc - przynajmniej z pozoru - normalne i udane życie. Najczęściej są to ludzie piastujący wysokie stanowiska, realizujący się w prestiżowych zawodach, o wysokim statusie materialnym. Osiągane przez daną osobę sukcesy na polu zawodowym i w życiu osobistym dodatkowo utwierdzają ją w przekonaniu, że problem alkoholowy jej nie dotyczy i dlatego długo nie szuka pomocy. Celem scharakteryzowania tzw. grupy wysokofunkcjonującej Lech Zakrzewski, prowadzący audycję trzeźwiejących alkoholików „Boże, użycz nam pogody ducha” na antenie Katolickiego Radia Podlasie, posiłkuje się przykładami: - Mężczyzna bierze udział w „wyścigu szczurów”, czyli goni za sukcesami i często je odnosi.
13/2019 (1236) 2019-03-27
Kwiecień jest miesiącem wiedzy o autyzmie. To okazja do wyrażenia wsparcia osób z tym zaburzeniem oraz ich rodzin. A także dzielenia się wiedzą o autyzmie, bo w tej kwestii, jak podkreślają zgodnie rodzice i terapeuci, wiele jest jeszcze do zrobienia.

Maciek urodził się w 2010 r. i początkowo nic nie wskazywało na to, że będzie dzieckiem autystycznym. - Dostał osiem punktów w skali Apgar - mówi pani Beata, mama chłopca. Przez pierwsze miesiące rozwijał się prawidłowo. Był wesołym i radosnym dzieckiem. Do pewnego momentu... - Gdy miał półtora roku przeszedł infekcję zapalną z powikłaniami. Zaczął inaczej się zachowywać. Nie nawiązywał kontaktu wzrokowego. Nie wyciągał do nas rąk, gdy siedział w łóżeczku. Przestał mówić „mama”, „tata”. Nie reagował nawet na swoje imię. Synek powoli zapadał w swój własny, nieznany, niezrozumiały świat ciszy. Zaniepokojeni zaczęliśmy z mężem szukać informacji w internecie. Okazało się, że Maciek ma książkowe objawy autyzmu - opowiada pani Beata.
13/2019 (1236) 2019-03-27
Choć wydawać by się mogło, że dla seniorów świat technologii to inna bajka, nic bardziej mylnego. Bo to, czy babcia zadzwoni do wnuka mieszkającego w Irlandii przez skype’a lub dziadek sprawdzi połączenie do stolicy, by zrobić dzieciom niespodziankę i przyjechać na święta, zależy tylko i wyłącznie od nich samych.

Dzisiejsi seniorzy nie dorastali w czasie cyfrowej rewolucji, wielu z nich dopiero w dojrzałym wieku miało okazję poznać możliwości komputerów, smartfonów czy inteligentnych urządzeń domowych. To, co młodym przychodzi z łatwością, bo jest ich codziennością od najmłodszych lat, a nawet urodzenia, dla seniora może być wyzwaniem. Jednak od nich zależy, czy je podejmą. Z pomocą przychodzą rozmaite kursy komputerowe, organizowane w wielu miejscowościach regionu. Często pomagają też wnuki, które są pierwszym łącznikiem starszych osób z cyfrowym światem. - Mam laptop od dwóch lat, jednak kiedy wyskoczy jakieś okienko, od razu dzwonię do wnuka - przyznaje pani Zofia z Białej Podlaskiej, zauważając ze śmiechem, że zawsze jej pomaga, choć ona nie zawsze to rozumie. - Dlatego przymierzam się do udziału w kursie, żeby nauczyć się raz na zawsze i nie zawracać mu głowy. No dobrze, może zwracać mniej - dodaje.
12/2019 (1235) 2019-03-20
Tzw. salon grozi już nie tylko oponentom politycznym, ale również Kościołowi. Pomruki są coraz głośniejsze. Nienawiść - coraz konkretniej się materializuje. A to już nawiązanie do najgorszych praktyk z naszej tragicznej historii.

Kilka dni temu Tomasz Lis w tweecie zapowiadającym najnowszy numer tygodnika „Newsweek” napisał: „W TVN24 debata o tym, czy Kościół wspiera naszą demokrację. Odpowiadam na to w najnowszym Newsweeku. Kościół zerwał umowę z demokratycznym państwem prawa. Był jego największym beneficjentem, a stanął po stronie jego niszczycieli. Kontrakt zerwany. Nadchodzi rachunek!”. Nie pierwsza to groźba, która wychodzi ze środowisk tzw. salonu. Grożenie palcem przyjmuje postać groźnych pomruków (albo też wymachiwania zaciśniętą pięścią) zazwyczaj w okresie kampanii wyborczych, także wtedy, gdy Kościół po raz kolejny zajmuje jasne stanowisko wobec proponowanych rozwiązań niszczących tradycję, rodzinę, porządek społeczny. Nie wiadomo, co autor wpisu miał na myśli, sugerując zerwanie przez Kościół „umowy z demokratycznym państwem prawa” ani jak uzasadnić tezę, iż był jego „największym beneficjentem”. W jakim sensie? Kościół rządzi się autonomicznym prawem, zaś jego rolę w polskim porządku prawnym precyzują Konstytucja RP i konkordat.