Opinie
37/2018 (1209) 2018-09-12
Uśmiechnięte, pełne pasji, kochające życie i ludzi. Skąd to mają? Od Tego, któremu zaufały na przepadłe. Każda z nich przekonuje, że szczęście mieszka także za klasztornym progiem.

Kilka miesięcy temu na rynku wydawniczym pojawiła się książka, którą podobno trzeba przeczytać dwa razy. Takie opinie dotarły do jej autorki Marzeny Juraczko. „Drogi do szczęścia. Rozmowy z siostrami zakonnymi” to jej pierwsza książkowa publikacja. Zawarła w niej siedem wciągających wywiadów i sporo pięknych zdjęć. - Słyszałam głosy, że tę książkę trzeba przeczytać po raz pierwszy dla samych rozmów z siostrami i drugi, aby zaczerpnąć coś dla siebie z ich mądrości i świadectwa, bo te wywiady śmiało można tak nazwać. Chciałam oddać, jak żyją i funkcjonują siostry w XXI w. Zależało mi, by uczynić to bez koloryzowania, stereotypów i medialnego oszukiwania.
36/2018 (1208) 2018-09-05
To jeden z tematów z podręcznika do katechezy w klasie VII szkoły podstawowej. Nie tyle chodzi o chemiczną formułkę, ile raczej o życiową prawdę, która leży u fundamentów wychowania.

A jest to proces żmudny, długi, wymagający cierpliwości, wiedzy, przede wszystkim - miłości. Mądrej, roztropnej, stawiającej wymagania. Takiej, o której pisze św. Paweł w słynnym „Hymnie o miłości” (1 Kor, 12,31-13.8), że nie szuka swego, nie unosi się gniewem, współweseli się z prawdą, wszystko przetrzyma… Porażki wychowawcze nie pojawiają się nagle. Są konsekwencją wcześniejszych błędów, bagatelizowania niepokojących symptomów, zaniechań. Również ignorancji.​ Dzieci są lustrem rodziców… zaś rodzice powinni pamiętać, że to na nich spoczywa nauczenie reguł funkcjonowania świata, zakreślenia granic, stworzenia kodeksu zasad i norm - przy czym, im więcej będzie tu ich osobistego świadectwa, im ich życie okaże się bardziej spójne z przekazywanymi prawdami, tym wychowanie stanie się skuteczniejsze.
36/2018 (1208) 2018-09-05
Mała Orkiestra Dni Naszych to prawdziwy fenomen: jest zespołem, który śpiewa dla dzieci, ale nie tylko o dzieciach. Jak przyznaje J. Kobyliński, pomysł jej założenia zrodził się przypadkiem.

- Jakieś 26 lat temu moja córka Justynka, ta sama, której głos słychać na naszych płytach dla dzieci, zadała mi krępujące pytanie: „tato, dlaczego piszesz piosenki dla wszystkich, a dla mnie jeszcze nie napisałeś?” - wspomina. - To był mocny i celny strzał, który dzielnie wziąłem na klatę, i już po roku powstała pierwsza płyta dla dzieci „Mleczne Oceany”, gdzie owo dziecko zaśpiewało jedną piosenkę pt. „Pirat”. Był to jej debiut w wieku pięciu lat - dodaje z dumą. Jednak to dopiero początek historii. Płyta opowiadała o morskich przygodach, wyprawach, piratach - takie szanty dla dzieci. - Minęło ponad 20 lat, a Justyna nadal śpiewa na naszych płytach oraz jest… nawigatorem na statkach handlowych i pływa po wszystkich oceanach świata - śmieje się J. Kobyliński.
35/2018 (1207) 2018-08-29
Wielkimi krokami zbliża się do nas jesień, a wraz z nią sezon na prychanie, kichanie, przeziębienia itp. Zapewne wraz z zapotrzebowaniem na medykamenty powróci dyskusja dotycząca stosowania, jak też ordynowania przez lekarzy leków homeopatycznych. Od lat mają one swoich zagorzałych zwolenników, jak też przeciwników, zarówno w gronie potencjalnych pacjentów, jak i niemałej rzeszy lekarzy.

W ostatnim dziesięcioleciu spór przyjął formy instytucjonalne. Statystyki pokazują, że z roku na rok spada odsetek osób stosujących leki homeopatyczne. Brakuje też oficjalnego rozstrzygnięcia Kościoła co do praktyki ich przyjmowania. Sporo za to przybyło wypowiedzi teologów czy egzorcystów oceniających je krytycznie. Ale po kolei. Za twórcę homeopatii uznaje się niemieckiego lekarza Samuela Hahnemanna (1755-1843). Jako pierwszy użył tego terminu na określenie opracowanej przez siebie metody leczenia polegającej na stymulowaniu organizmu pacjenta w taki sposób, aby to on sam zwalczył chorobę. W tym celu podaje się określony specyfik.
35/2018 (1207) 2018-08-29
Czy reagować, gdy widzimy przemoc? Większość dorosłych zna odpowiedź, dzieci - niekoniecznie.

Jak trudne są decyzje i motywy, jakimi kieruje się młodzież, pokazała sytuacja sprzed dwóch tygodni, do której doszło w Siedlcach. Na filmie widać nastolatkę klęcząca na kolanach. Na jej szyi - głębokie, świeże rany. Dookoła stoją inne dziewczęta palące papierosy. Jedna z nich wyciąga dłoń z tlącym się papierosem w kierunku skóry klęczącej dziewczynki… Nikt nie reaguje, nikt jej nie pomaga. Na dodatek film zostaje wrzucony do sieci, a robi to osoba, która nie brała udziału w zajściu. To pokazuje, że młodzież, a raczej dzieci przekazują sobie różne treści. A rodzice nic nie wiedzą, nic nie widzą…
34/2018 (1206) 2018-08-22
Czy rodzice wiedzą, do jakich materiałów w internecie mają dostęp ich dzieci? Czy zdają sobie sprawę, jak szeroko otwierają drzwi, kupując smartfon ośmio-, dziewięciolatkowi i pozwalając na nieograniczone korzystanie z sieci?

Kłopoty z nauką rozpoczęły się w klasie piątej szkoły podstawowej. Mateusz rzadko był przygotowany do lekcji. Brak pracy domowej, zeszytu, podręcznika - to była norma. Zaległości zaczęły się nawarstwiać. Chyba tylko litości nauczycieli zawdzięczał fakt, że skończyło się na jednym „komisie”. Na początku klasy szóstej doszły inne problemy. Z chłopcem coraz trudniej było nawiązać kontakt. Do 11.00 - 12.00 funkcjonował jeszcze w miarę normalnie, potem wyłączał się. Przy czym wpadał - jak relacjonowali nauczyciele - w jakąś formę dygotu. Zero kontaktu, skupienia. Tylko rozbiegane oczy, agresja. Zachowywał się jak alkoholik, który - gdy jest „na głodzie” - musi „walnąć lufę”. Był offline wobec nauczycieli, rówieśników. Rodzice przyznają, że nie wiedzieli jeszcze wtedy, dlaczego tak się dzieje.
34/2018 (1206) 2018-08-22
Św. Monika błagała Boga o nawrócenie syna. Tymczasem on nie dość, że przyjął chrzest, to został biskupem, doktorem Kościoła, świętym. Wiemy zatem, że przez naszą modlitwę możemy uprosić więcej niż byśmy chcieli - mówi Beata Mazurek, wyjaśniając ideę przynależności do Wspólnoty św. Moniki.

Matkę św. Augustyna określa się mianem najcierpliwszej z matek - jej modlitewny szturm mający na celu nawrócenie jednego z trójki dzieci trwał 20 lat. Mówi się też, że wypłakała oczy, bolejąc nad synem, by u schyłku życia cieszyć się, że do Boga pociąga innych. Wyniesieni do chwały ołtarzy, wspominani w liturgii Kościoła dzień po dniu, 27 i 28 sierpnia, matka i syn tworzą obraz, w którym jedno nie przesłania drugiego; przeciwnie - swoim życiem opowiadają o sobie nawzajem. Dziewięć lat temu przy klasztorze Karmelitów Bosych św. Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny w Poznaniu zawiązała się pierwsza w Polsce Wspólnota św. Moniki. Jak wyjaśnia o. Wojciech Ciak OCD, idea zrodziła się wśród rodziców zmagających się - najogólniej mówiąc - z cierpieniem spowodowanym zachowaniem swoich dzieci.
33/2018 (1205) 2018-08-14
Na razie nie wiem, po co idę. Może by zrozumieć coś wielkiego? A może po prostu znaleźć radość w zwykłych czynnościach, pobyć z Bogiem, poznać siebie i ludzi? - zastanawia się Piotr Żuk z Kaliłowa, który 8 lipca wyruszył na Szlak Jakubowy.

Ci, którzy go przeszli, twierdzą, że choć nie każdy wybiera się w tę drogę z jasno sprecyzowanym celem, to nikogo nie pozostawia ona obojętnym, a życie po Camino już nigdy nie smakuje tak samo. Historia Drogi św. Jakuba sięga IX w. Pierwszym pielgrzymem, który wybrał ten szlak, by dotrzeć do grobu apostoła, był francuski biskup. Obecnie Santiago jest uznawane za trzecie najważniejsze miejsce chrześcijańskiego pielgrzymowania. Zaraz po Jerozolimie i Rzymie. W ostatnich latach pielgrzymowanie do Santiago de Compostela przeżywa swój renesans. Niezależnie od statystyk, większość ludzi ruszających na Camino poszukuje odpowiedzi na nurtujące ich pytania lub zmaga się z samym sobą i niesionym bagażem życiowym. Jedni chcą spotkać Boga, pogłębić swoją wiarę, inni - zagubieni i sfrustrowani - mierzą się z przeciwnościami losu, bo np. zboczyli z właściwiej ścieżki. Dlatego podążają za strzałkami. Żółtymi strzałkami, które prowadzą do grobu św. Jakuba.
33/2018 (1205) 2018-08-14
Jak wiele obszarów naszego życia, także ten zawłaszczyła władza czy polityka. Tradycyjne dożynki miały zupełnie inny charakter. Przede wszystkim świętowano je prawie wyłącznie w dworach ziemiańskich. Dziś organizują je gminy, powiaty. Jak więc wyglądały dawniej?

- Dożynki wywodzą się z odległej tradycji pańszczyźnianej - tłumaczy Halina Stachyra, edukator oraz autorka scenariuszy zajęć edukacyjnych w Muzeum Wsi Lubelskiej. - W tamtych czasach zrodził się zwyczaj ofiarowania panu przez pracujących na jego polu chłopów wieńca dożynkowego w czasie zabawy na zakończenie żniw - precyzuje. Jak zauważa, dożynki, zwane też okrężnem, wieniec, były uroczyście obchodzone po dworach ziemiańskich. - Należą do charakterystycznych i najpiękniejszych obrzędów rolniczych - podkreśla, dodając, że dziś są zabytkiem obyczajowym. Opisując tradycyjne dożynki dworskie, należy wymienić cztery elementy. Pierwszy to nabożeństwo, podczas którego poświęcony zostaje wianek dożynkowy, następnie zostaje on uroczyście przenoszony w korowodzie dożynkowym do miejsca jego przekazania dziedzicowi.
32/2018 (1204) 2018-08-08
Najgorzej jest podczas liturgii ślubnych, kiedy w kościele pojawiają się „katolicy” na co dzień rzadko tu zaglądający. Bywa, że nie ma ministranta. Nie ma komu w odpowiednim momencie dać sygnał dzwonkami, więc „lud Boży” jest totalnie zdezorientowany: kiedy klęknąć, kiedy powstać, co odpowiedzieć podczas liturgicznego dialogu z celebransem?

Rozgardiaszowi towarzyszy nerwowe spoglądanie na siebie, szukanie podpowiedzi u sąsiada z kościelnej ławki, który często również nie ma pojęcia, jak się zachować. Totalny miszmasz! No i panuje pogrzebowa cisza, choć to ślub przecież i pieśni są radosne. Śmieją się czasem księża, że najlepiej wtedy wszystkie części stałe śpiewać - przynajmniej organista odpowie. Nie brakuje anegdot rodem „z kościelnej kruchty” ilustrujących wyżej opisane i im podobne sytuacje. Tak naprawdę nie jest jednak do śmiechu. Wraz z tzw. nowoczesnością (inni dodają: modernizmem) zaczęło zanikać poczucie sacrum - wewnętrznej intuicji, świadomości stawania wobec świętości, wobec której należy zachować najwyższy szacunek. Złożyć hołd Temu, który - sam będąc Santctissimus - stanowi jej źródło.