Diecezja
Źródło: SK/podlasie24
Źródło: SK/podlasie24

Dziękuję za piękne kapłaństwo

Rozmodlony, całym sercem oddany służbie Panu Bogu, pamiętający o człowieku - a zarazem cichy i skromny - tak śp. ks. kan. Józef Oleszczuk przetrwa w ludzkiej pamięci.

Zmarł w niedzielę 4 lutego w wieku 83 lat. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w środę, 7 lutego, w parafii pw. Trójcy Świętej w Terespolu. Mszy św., która zgromadziła wielu kapłanów i świeckich wiernych, przewodniczył bp Kazimierz Gurda. W homilii ksiądz biskup przypomniał o drodze życia i powołania kapłańskiego zmarłego. - Śmierć kapłana jest dla wiernych znakiem prawdy o życiu wiecznym, którą sam żył. Dzięki jego posłudze wielu otrzymało łaskę wiary w Jezusa i w niej trwało - zaznaczył.

Na zakończenie Eucharystii wspomnieniami o śp. ks. J. Oleszczuku podzielili się współpracujący i zaprzyjaźnieni z nim kapłani oraz reprezentantka społeczności parafialnej w Tucznej.

Ks. Jarosław Juszczyński był wikarym w parafii św. Anny w Tucznej w czasie, kiedy w latach 1995-2006 kierował nią ks. J. Oleszczuk. – Byłem pierwszym i jedynym wikariuszem księdza Józefa. Często rozmawialiśmy, wspólnie przeżywaliśmy radości i trudy pracy duszpasterskiej tej parafii. Zapamiętam go jako wspaniałego kapłana i człowieka o sercu otwartym, wrażliwym na potrzeby ludzi. Jego najważniejszym celem i pragnieniem było doprowadzenie powierzonych sobie wiernych do Boga, do zbawienia. Tego mnie uczył: by posługę kapłańską spełniać całym sercem, z oddaniem, wrażliwością i poświęceniem – mówił, podkreślając wdzięczność za to bogactwo, jakie przekazał mu ks. J. Oleszczuk. – Był dla mnie jak ojciec, jak przyjaciel – dodał. Gorliwość duszpasterską zmarłego uzasadniał zjednoczeniem z Jezusem Chrystusem i Matką Bożą przez modlitwę i różaniec, z którym się nie rozstawał.

 

Blisko ludzkich spraw

O żarliwej modlitwie księdza kanonika mówiła również Renata Fedorowicz, emerytowana nauczycielka Szkoły Podstawowej w Tucznej. – Starał się rozmodlić parafię, wskazując wielką moc modlitwy we wszystkich ludzkich problemach i zakusach złego ducha. Często widzieliśmy go z różańcem w ręku albo w modlącego się w kościele przed Najświętszym Sakramentem. Przypominał o wielkiej wartości Mszy św., zachęcając do udziału w niej, bo ona jest źródłem i szczytem chrześcijaństwa. Upominał tych, którzy źle żyją – charakteryzowała byłego proboszcza, dodając, że chociaż był duszpasterzem cichym, skromnym, to jednak zawsze z życzliwością podchodził do swoich parafian. Rozumiał i doceniał wartość edukacji i pracy nauczyciela. Dyskretnie wspierał uczniów z uboższych domów. A jako gospodarz parafii dbał o kościół, m.in. zainstalował piękne witraże, i estetykę jego otoczenia.

 

Był serdecznym kolegą

Ks. Józef Mironiuk znał ks. J. Oleszczuka od dziecka. – Nasze życie koleżeńskie zaczęło się w Białej Podlaskiej. Pamiętam Józia jako ministranta – dobrze ułożonego, zawsze poważnego, pełnego dostojności. Wychowywała go tylko mama. Tata zginął w kampanii wrześniowej. Wzrastaliśmy pod duchową opieką ks. Jana Zubki, a następnie ks. Edmunda Barbasiewicza – mówił. Wyższe Seminarium Duchowne obaj ukończyli w 14-osobowej grupie, która święcenia kapłańskie przyjęła w czerwcu 1963 r. Ks. J. Mironiuk przywołał też pierwsze kroki w kapłaństwie: – Zawsze odznaczał się wielką gorliwością i pobożnością. Był serdecznym kolegą. Usługiwaliśmy jeden drugiemu podczas naszych, odbywających się w czerwcu, tydzień po tygodniu, prymicjach – wspominał. – Bracie Józefie, uprzedziłeś nas w drodze do wieczności. A my za tobą pójdziemy jak kamienie rzucane na szaniec. Do zobaczenia w szczęśliwości wiecznej w niebie! – zakończył.

 

54 lata w kapłaństwie

Ks. kan. Zdzisław Dudek, proboszcz terespolskiej parafii, w której od 2006 r. – po przejściu na emeryturę – mieszkał ks. J. Oleszczuk, wspierając posługą pracę księży, przywołał natomiast ostatnie dni jego życia. – Tydzień temu odprawiał tutaj Mszę św. i Nowennę do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Następnego dnia zasłabł, już nie dał rady pójść do kościoła. W piątek odwiedził go lekarz z pielęgniarką; ksiądz kanonik otrzymał kroplówkę. Po południu upadł w kuchni. Zabrano go do szpitala, ale już nie uratowano – mówił, zaznaczając, jak wymowny jest fakt, że odchodzenie ks. J. Oleszczuka zbiegło się z pierwszym piątkiem – Świętem Matki Bożej Gromnicznej i pierwszą sobotą. Zacytował też fragment testamentu spisanego przez ks. Józefa w przeczuciu zbliżającego się odejścia 11 listopada 2017 r.: „Bogu Ojcu  w Trójcy Jedynemu, Matce Bożej, św. Józefowi dziękuję za piękne kapłaństwo”.

Ciało ks. kan. J. Oleszczuka zostało złożone na cmentarzu w Białej Podlaskiej.

LA