Radzyńskie Stowarzyszenie „Podróżnik” działające przy Radzyńskim
Ośrodku Kultury zaprasza na spektakl teatralny pt. „Andropauza 3” z
udziałem znanych aktorów.
Aktualności
Ocalenie od zapomnienia oraz upamiętnienie miejsc bitew - takie cele
mają przyświecać szlakowi historyczno-turystycznemu im. Korpusu
Ochrony Pogranicza.
Przedsiębiorcy mogą już zgłaszać chęć skorzystania z „małego ZUS”.
Większość z nich musi to zrobić najpóźniej 8 stycznia.
Rozmowa z Andrzejem Sochajem, zastępcą dyrektora Instytutu
Pamięci i Dziedzictwa Romów oraz Ofiar Holokaustu, który działa
przy Związku Romów Polskich z siedzibą w Szczecinku
Najważniejszą sprawą jest znajomość ludzi i rzeczy. Źródłem lęku wobec Romów staje się najczęściej nieznajomość tych ludzi, ich historii i tożsamości, choćby z uwagi na fakt, że posługują się językiem z zupełnie innego kręgu kulturowego niż my, czyli spoza Europy. A brak wiedzy wypływa też z lęku. W ten sposób powstają różnego rodzaju stereotypy i uprzedzenia. Bywa też tak, że jedna osoba, z jaką ma się do czynienia, zachowa się niewłaściwie. Ten jeden przypadek zaciemnia obraz całej społeczności. Stereotypy są może i wygodne, ale ranią Romów o tyle, że przez jedną osobę całą społeczność wkłada się do jednego worka. To kładzie się cieniem i na społeczności romskiej, i na relacjach z nią. Także media chętniej eksponują sensację, niż dobro, jakie również ma miejsce w przestrzeni publicznej.
Najważniejszą sprawą jest znajomość ludzi i rzeczy. Źródłem lęku wobec Romów staje się najczęściej nieznajomość tych ludzi, ich historii i tożsamości, choćby z uwagi na fakt, że posługują się językiem z zupełnie innego kręgu kulturowego niż my, czyli spoza Europy. A brak wiedzy wypływa też z lęku. W ten sposób powstają różnego rodzaju stereotypy i uprzedzenia. Bywa też tak, że jedna osoba, z jaką ma się do czynienia, zachowa się niewłaściwie. Ten jeden przypadek zaciemnia obraz całej społeczności. Stereotypy są może i wygodne, ale ranią Romów o tyle, że przez jedną osobę całą społeczność wkłada się do jednego worka. To kładzie się cieniem i na społeczności romskiej, i na relacjach z nią. Także media chętniej eksponują sensację, niż dobro, jakie również ma miejsce w przestrzeni publicznej.
Po oddaniu we wrześniu nowoczesnego przedszkola władze gminy Górzno
mają kolejny powód do zadowolenia. Powstała w pełni zautomatyzowana
oczyszczalnia ścieków komunalnych.
W sali konferencyjnej łukowskiego urzędu miasta oraz w szkole w
Gołaszynie odbyły się spotkania konsultacyjne dotyczące rozbudowy
drogi krajowej 63.
Ich znakiem rozpoznawczym są czerwone korale i dawne stroje.
Zespół śpiewaczy Karczmiska obchodził niedawno srebrny jubileusz.
Kilkunastoosobowa grupa zgodnie twierdzi, że tym, co ją połączyło, jest chęć muzykowania. - Kiedyś jedynymi rozrywkami były prządki, spotkania kulinarne albo różne kursy. Nam najbardziej brakowało śpiewu - przyznaje kierownik zespołu Janina Pioterczak. Podążając za marzeniami, panie postanowiły utworzyć przy kole gospodyń wiejskich grupę śpiewaczą. Pomysłowi przyklasnęli Jan Marcinkowski i Bogumiła Porowska, którzy stali się założycielami Karczmisk. Nazwa wzięła się od miejscowości, z której wywodzą się członkowie zespołu. Na przestrzeni ćwierć wieku grupa gościła niemal na każdej lokalnej imprezie. W swym repertuarze ma nie tylko tradycyjne ludowe pieśni, ale też o charakterze maryjnym i patriotycznym.
Kilkunastoosobowa grupa zgodnie twierdzi, że tym, co ją połączyło, jest chęć muzykowania. - Kiedyś jedynymi rozrywkami były prządki, spotkania kulinarne albo różne kursy. Nam najbardziej brakowało śpiewu - przyznaje kierownik zespołu Janina Pioterczak. Podążając za marzeniami, panie postanowiły utworzyć przy kole gospodyń wiejskich grupę śpiewaczą. Pomysłowi przyklasnęli Jan Marcinkowski i Bogumiła Porowska, którzy stali się założycielami Karczmisk. Nazwa wzięła się od miejscowości, z której wywodzą się członkowie zespołu. Na przestrzeni ćwierć wieku grupa gościła niemal na każdej lokalnej imprezie. W swym repertuarze ma nie tylko tradycyjne ludowe pieśni, ale też o charakterze maryjnym i patriotycznym.
156 rocznicę wybuchu powstania styczniowego upamiętni w naszym
regionie IV Pieszy Rajd Powstańczy im. ks. Stanisława Brzóski
organizowany w nocy z 25 na 26 stycznia. Uczestnicy tegorocznej
edycji wyruszą dwiema trasami: z Łukowa i z Wiśniewa.
Pamięć o bohaterach walk niepodległościowych stoczonych podczas powstania styczniowego jest na terenie gmin Łuków i Wiśniew pielęgnowana od lat. Wśród różnorodnych jej form wyróżnia się Pieszy Rajd Powstańczy im. ks. Stanisława Brzóski, organizowany w tym roku po raz czwarty. Ma on na celu przypominać o zrywie niepodległościowym z 1863 r. oraz ludziach, którzy wówczas stanęli do walki, a w sposób szczególny o ks. S. Brzósce - wywodzącym się z Dokudowa generale i naczelnym kapelanie województwa podlaskiego w czasie powstania styczniowego, naczelniku wojennym powiatu łukowskiego, najdłużej ukrywającym się powstańcu straconym 23 maja 1865 r. przez powieszenie.
Pamięć o bohaterach walk niepodległościowych stoczonych podczas powstania styczniowego jest na terenie gmin Łuków i Wiśniew pielęgnowana od lat. Wśród różnorodnych jej form wyróżnia się Pieszy Rajd Powstańczy im. ks. Stanisława Brzóski, organizowany w tym roku po raz czwarty. Ma on na celu przypominać o zrywie niepodległościowym z 1863 r. oraz ludziach, którzy wówczas stanęli do walki, a w sposób szczególny o ks. S. Brzósce - wywodzącym się z Dokudowa generale i naczelnym kapelanie województwa podlaskiego w czasie powstania styczniowego, naczelniku wojennym powiatu łukowskiego, najdłużej ukrywającym się powstańcu straconym 23 maja 1865 r. przez powieszenie.
Holokaust zarówno dzieci żydowskich, jak i polskich był potworną
zbrodnią wojenną. Za tę tezę autor książki „Dziecięcy płacz”
Richard C. Lukas był i nagradzany, i piętnowany.
Od zakończenia II wojny światowej minęło ponad 70 lat. Na temat działań wojennych, aktów ludobójstwa, niewiarygodnych postaw ludzkich napisano wiele, próbując zrozumieć ten wyjątkowo okrutny i smutny etap w dziejach świata. Jednak koszmar wojny i Holokaustu wciąż budzi niepokój. Mimo upływu czasu nie jesteśmy w stanie pojąć, jak w historii zachodniej cywilizacji mogło dojść do tak niewyobrażalnych zdarzeń. R. Lukas, amerykański historyk polskiego pochodzenia, opisuje wojenne losy dzieci polskich i żydowskich. Bazując na zebranych świadectwach oraz zestawiając fakty i statystyki, ukazuje tragiczny los młodych ludzi skazanych na eksterminację.
Od zakończenia II wojny światowej minęło ponad 70 lat. Na temat działań wojennych, aktów ludobójstwa, niewiarygodnych postaw ludzkich napisano wiele, próbując zrozumieć ten wyjątkowo okrutny i smutny etap w dziejach świata. Jednak koszmar wojny i Holokaustu wciąż budzi niepokój. Mimo upływu czasu nie jesteśmy w stanie pojąć, jak w historii zachodniej cywilizacji mogło dojść do tak niewyobrażalnych zdarzeń. R. Lukas, amerykański historyk polskiego pochodzenia, opisuje wojenne losy dzieci polskich i żydowskich. Bazując na zebranych świadectwach oraz zestawiając fakty i statystyki, ukazuje tragiczny los młodych ludzi skazanych na eksterminację.